Gospodarstwo na Równinie
-
Rose nie odpowiedziała już nic, skinęła tylko głową w kierunku trapera i opuściła pokój, udając się na poszukiwania Liwiusza.
-
To ruszyła do niego, aby dokończyć swoją robotę.
-
Max:
Po jakimś czasie wszystko było gotowe.
Wiewiur:
Znalazłaś go niedaleko domu, gdy czyścił broń. -
Podeszła do niego.
- Ty wiedziałeś, że na Wieprza wystawili list gończy? - Zwróciła się do niego. -
- Kogo? - spytał, unosząc wzrok.
-
Westchnęła.
- Jannet. -
- Tego się obawiałem. Jak myślisz, to dlatego jej powrót tak się opóźnia?
-
Wzruszyła ramionami.
- Równie dobrze może też tyle czasu szukać te wariatki. Nie wiadomo czy sama sobie czegoś nie ubzdurała i nie uciekła przed napadem lub w jego trakcie. Zamierzasz z tym coś zrobić? -
- Przy najbliższej okazji spróbuję zasięgnąć gdzieś języka, bo wolałbym, żeby wróciła jak najszybciej, ale udanie się na jej poszukiwania nie ma sensu, zwłaszcza teraz, gdy kręcą się tu jeszcze ci dwaj bandyci.
-
- Wydaje mi się że znalezienie jej mogłoby być łatwiejsze niż tej wariatki - stwierdziła, po czym wzruszyła ramionami. Jaka jest teraz pora dnia? - Jak rozumiem nic już na dzisiaj nie planujesz?
-
- Co najwyżej pogadać z naszymi nowymi kompanami i ustalić plan działania na jutro. - odparł.
Było późne popołudnie, niemalże wieczór. -
- Mam być przy tym obecna, czy niczego dla mnie nie planujesz?
-
- Opowiem Ci o wszystkim jutro, ale pewnie pójdziesz z nimi znów na Wielkie Równiny, tym razem powinno udać zebrać się więcej łupów, a ja spróbuję dowiedzieć się gdzieś czegoś na temat Jannet.
-
Kiwnęła mu głową i ruszyła do swojego pokoju, by zadbać nieco o swój sprzęt.
//Mogę to czyszczenie czy inne pieszczenie broni skrócić do napisania że to zwyczajnie robiła? :v // -
//Pewnie. Mogę Wam nawet przewinąć do następnego dnia, żebyście się nie nudzili. Pasuje?//
-
//Ooo, ależ Ty kochany
Jestem na tak, powiem Maxowi by napisał tu bo teraz gdzieś poszedł // -
//Dawai.
-
//I cyk, powrót do przyszłości.//
Pomimo obaw, noc wszyscy spędzili spokojnie, każdy w swoim pokoju, nie działo się wtedy też nic ciekawego. A teraz, gdy wszyscy byli już po śniadaniu, gotowi do drogi, Liwiusz zebrał wokół siebie dwóch bandytów, aby wyłuszczyć im swój plan. Rose wypadałoby do nich dołączyć, a służce nie przeszkadzać i liczyć na to, że tamci dwaj dalej będą ją ignorować. -
Więc nie pozostało jej nic innego jak wziąć ze sobą swój ekwipunek i ruszyć w stronę Liwiusza. W sumie to spodziewała się, że bandyci będą chcieli ruszyć od razu po usłyszeniu rozkazów.
-
Jak się cieszyła, że nie zwracali na nią uwagi… Ruszyła przygotować obiad, bo pewnie długo ich nie będzie.