Miasto Kasuss
-
— Zuch z ciebie. Odpocznij trochę i leć. Licz jednak siły na zamiary, bo drugi raz to cię chyba nie znajdę.
-
Taczka:
Ślady jak najbardziej były, ale nawet tamci nie mogli wiele z nich wywnioskować, bo było ich zwyczajnie za dużo i mieszały się ze sobą, czyli był tu ktoś jeszcze poza Wami.
It:
I w tej karczmie nie mogło ich zabraknąć. Była to typowa karczma, widziałeś już takich sporo, ale od innych różniła ją klientela. Oczywiście, w prawie każdej mogłeś znaleźć typów spod ciemnej gwiazdy, ale tutaj stanowili oni wyłączność klientów: Handlarze niewolnikami, używkami i bronią, najemnicy wszelkiej maści, płatni mordercy, szpiedzy, prostytutki, przedstawiciele różnych lokalnych band przestępczych, w tym Kartelu, piraci i wielu, wielu innych. Pokoje też zapewne były, inna kwestia, czy będą jakieś wolne, bo na stać Cię obecnie na wynajem całego piętra.
Abby:
Pokiwał głową i wstał od stołu.
- Em… Tak się składa, że nie mam za bardzo się gdzie podziać… Mogę tu zostać? Chociaż na chwilę? Nie będę wielkim problemem, a już jutro się stąd wyniosę, obiecuję. -
Uśmiechnęła się słodko.
— No pewnie. Ten dom to dom dla wszystkich dzieci. A teraz muszę cię przeprosić, obowiązki wzywają.
Podreptała zająć się dziećmi i zapewne wyjaśnić o co kaman Dethanowi. -
Spanie w takim miejscu, to chyba nie za dobry pomysł.
Ciała chyba nie do tego były projektowane, ale skoro tak można, to za pomocą magi usunął wszystkie skutki zmęczenia i niewyspania. Nie chciałby zostać tu okradzionym, a miał wrażenie, że mógł troszeczkę odróżniać się od reszty…
- Chciałbym jeszcze udać się na ten słynny targ Kassus, gdzie później mistrza znajdę? -
-Co teraz? - Zapytała wciąż rozglądając się po obozie.
-
Abby:
- Dlaczego mam wrażenie, że ten tutaj to coś więcej, niż kolejna biedna duszyczka? - zapytał od razu, pytająco unosząc brwi, gdy tylko dzieci znalazły się poza zasięgiem jego głosu.
It:
Niestety, nie byłeś w stanie, miałeś za mało magicznej mocy, aby zrobić to w pełni, do jej uzupełnienia potrzebna będzie medytacja lub solidny odpoczynek, w tym sycący posiłek i duża dawka snu.
- Jutro rozważę, co dalej, ale póki mamy złoto, nie musimy spieszyć się z opuszczeniem miasta, więc pewnie tutaj… I dopóki nie zaczniemy treningu nie nazywaj mnie tak.
Taczka:
- Jest tu za dużo śladów… - odparł jeden z Łaków. - I to nie jest przypadek. Sądzę, że ten Goblin wysłał najemników, aby Was znaleźli. -
— Ponieważ przez przebywanie ze mną wykształciłeś iście kobiecą intuicję — rzuciła z uśmieszkiem. — A przechodząc do rzeczy. Pamiętasz tę dziewczynkę przyniesioną przez Norda? To ponoć jej kumpel. — Znów się uśmiechnęła. — Jeśli jednak kłamie, to się go pozbędę. Nie będzie mi gówniarz czasu marnował.
-
Rozjerzała się, czy jakieś ślady prowadzą dokądś, żeby sprawdzić, gdzie Verof mógł pójść.
-
Abby:
- No dobra, załóżmy, że masz rację i to rzeczywiście on. Pomoże Ci ją odnaleźć?
Taczka:
Śladów było wiele, prowadziły jednak w prawie każdym kierunku, Tobie zaś było ciężko rozpoznać, które mogą należeć do chłopaka. Na szczęście tym zajęło się dwóch Łaków, reszta postanowiła zaczekać z Tobą w obozie. -
— Musi. Chociaż teraz może być ciężej. Mała pewnie jest już daleko, o ile jeszcze żyje.
-
- Mam kilku kumpli, którzy mogliby pomóc… Jeśli zabrała się stąd wozem kupieckim albo barką rzeczną, to jeszcze dziś będę o tym wiedzieć.
-
-W-więc… Jak wy macie na imię? - Spojrzała się na Łaków.
-
Popatrzył na swoje ręce jakby widział je po raz pierwszy… brak mocy?
To była tylko jedna noc…
W każdym razie, “pusty” mag to wrażliwy mag, a magia była wszystkim, co miał do samoobrony, więc został z nimi. -
— Dobrze wiedzieć. A jak dzieciaki, nie rozniosły jeszcze domu?
-
Taczka:
- Imię? - powtórzył jeden z nich, zdziwiony, a gdy spojrzał na resztę, tamci tylko wzruszyli ramionami. - Nie mamy imion. Mag uznał, że nie są nam potrzebne.
It:
Tamci od razu skierowali się do baru, wynajmując pokoje, które opłacili z góry na kilka dni. Magnus zamówił także butelkę wina, nawet jako najemnik najwidoczniej nie dał się tak łatwo uwieść typowym aspektom tego zawodu, i wciąż przepadał bardziej za winem niż pospolitym piwem.
Abby:
- Na szczęście nie. Cała ta ostatnia akcja miała ten plus, że jak nastraszysz je Mrocznym Elfem, to są spokojne do końca dnia. -
— Teraz będą miały przez ciebie traumę. Coś zostało jeszcze do zrobienia?
-
- Jeśli chodzi o dom i dzieci to nie. Tak ogółem to nie, chyba że przyjdą za Tobą jacyś wredni najemnicy.
-
Już chciała się odgryźć, że częściej za nim przychodzą, ale odpuściła. Położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się. Następnie przeciągnęła się i pomyślała o śnie. Jaka była pora dnia?
-
-Naprawdę? - Zdziwiła się tym, co powiedzieli. - Ja dostałam imię od mojego pana, mimo, że byłam tylko niewolnicą…
-
Zapytał więc o pokój kopiując niemalże ich wypowiedzi… nie żeby członkowie rodziny Altenburg nie zatrzymywali się nigdy w takich miejscach, ale… raczej w sytuacjach kryzysowych i zajmując całe piętro. Chciał szybko zapłacić i zapewnić sobie możliwość odzyskania rezerw magii.
Magnus niewątpliwie zyskał jeszcze w jego oczach za rezygnację z piwa, ale upijanie się w takim miejscu bez odrobiny mocy… po plecach przeszedł mu dreszcz