Kijów
-
Zrobił kilka kroków do najbliższej osłony i zagwizdał.
-
- Teoretycznie jest czysto. - odparł do ukraińskich żołnierzy i podszedł do najbliższej osłony.
-
Tamci ruszyli, ale niewiele dalej, najwidoczniej przez brak zaufania “teoretycznie czysto” im nie wystarczyło.
-
No i co? Ma tak po prostu wejść do środka? Może się wycofali? A chuj wie, wszedł do środka z wycelowanym kałachem.
-
//Ekhem?//
-
- Pierdolę to. - pomyślał zdenerwowany i również wszedł do środka z wycelowanym kałachem.
-
Pusto. Dosłownie. Nie było tu nic, witryny sklepów świeciły pustkami, zniknęły nawet meble w kawiarniach i innych takich. Mieliście wrażenie, że gdybyście trafili tu za kilka miesięcy, to chodzilibyście po gołym betonie, bo ktoś zajebałby też kafelki z podłogi.
-
— Spierdolili? — zapytał szeptem swojego kompana.
-
//Czekam.//
-
- Może zabrzmię, jakbym miał paranoję, ale nie spierdolili. Trzeba będzie mieć się na baczności. Równie dobrze mogą nas robić w chuja i cała ta pustka jest elementem zasadzki.
-
//Dalej czekam.//
-
// Nie tylko Pan czeka. //
-
//Nie tylko wy czekacie.//
— Rozdzielamy się?
-
- Żeby nas szybciej zabili? Wolałbym nie.
-
— Patrz pod nogi, a najlepiej patrz wszędzie.
Zaczął wchodzić coraz to głębiej do środka, uważając na każdy swój krok i na każdy dźwięk i szmer. -
- Heh, no i taka taktyka mi się podoba. - odparł i ruszył za towarzyszem, obserwując, czy nic podejrzanego nie znajduje się w pobliżu.
-
Jak na razie nie, widzieliście tylko (nie)ruchome schody prowadzące na piętro i kolejne puste witryny sklepowe.
-
- Mi na wszelki wypadek zostały jakieś granaty dymne. A Ty masz jeszcze jakieś granaty? - zapytał towarzysza.
-
//a ci jebnę, bo muszę lecieć przez kilka postów, aby zobaczyć ile ich zużyłem//
— Jeden odłamkowy i jakiś dymny.
Podszedł bliżej schodów i nadepnął na pierwszy stopień. Nigdy nie lubił ruchomych schodów, bo bał się, że się zarwą pod nim i zostanie zmiażdżony w środku przez te wszystkie mechanizmy. Niby teraz się nie ruszają, ale nieużywane mogą być bardziej zdradzieckie niż te używane. -
// Cho na solo, kutasiarzu. //
Również podszedł do (nie)ruchomych schodów. Rozdzielanie się w tak wielkim budynku, jakim jest galeria handlowa, nie jest dobrym pomysłem, szczególnie ze względu na to, że jest ich tylko dwóch, a nie wiadomo, ilu wrogów będzie się znajdowało w budynku. I czy w ogóle oni będą w środku.
- Kurwa mać, im dłużej tu siedzę, tym bardziej się zastanawiam, czy tamci dresiarze chcą nas po prostu wkurwić. - pomyślał zdenerwowany.