Kijów
-
No ukryć się trzeba na pewno, bo dostanie kilka kulek w klatę nie wchodzi w grę. Schował się za jakąś osłoną, która gwarantuje mu nie przyjęcia garści ołowiu od obu stron, ale też taką, z której uda mu się strzelać do tych w dresach.
-
Również schował się za jakąś osłoną, po chwili wychylając się z niej, aby oddać dziesięć strzałów w kierunku dresiarzy.
-
Obaj znaleźliście takie, które zapewniały częściową osłonę, tylko wtedy, gdy się za nimi klękało. Na dodatek były one z jednej strony kompletnie odsłonięte, ale póki tamci żołnierze nie zdecydują się strzelić wam w plecy, to będzie co najmniej dobrze. Kilka oddanych strzałów nikogo jeszcze nie trafiło, ale zwróciło uwagę dresiarzy. Przez to musicie bardziej uważać, bo zaczęli strzelać do was z większą intensywnością, ale dzięki temu zelżał też nieco nacisk, który do tej pory wywierali na Ukraińców.
-
Gdy wrogi ogień stał się choć trochę mniej intensywny, wychylił się na tyle, aby mógł oddać kilka serii z kałacha. Jeżeli nic nie wyjdzie z tego jego strzelania, będzie trzeba pomyśleć nad rzuceniem któregoś z granatów.
-
- Kurwa… Rzucić tym granatem dymnym, czy nie? - pomyślał zdenerwowany i na razie zrezygnował z pomysłu wykorzystania granatu dymnego. Zamiast tego oddał pięć strzałów w kierunku dresiarzy.
-
Ponownie, nikogo nie zabiliście, ale przez to tamci musieli trzymać głowy niżej, żeby nie oberwać, więc zauważyliście jak kilku żołnierzy wykorzystało okazję i przebiegło do kolejnych osłon, zajmując lepsze pozycje.
-
— Rzuć dymnego i spierdalamy stąd razem z tymi żołdakami. — powiedział swojemu koledze i oddał kilka strzałów.
-
- Jebać. - przeklął pod nosem i rzucił granat dymny w stronę dresiarzy.
-
//Miałem na myśli, że Ukraińcy teraz korzystają z okazji i nacierają, mój błąd. Zmienia to coś w waszej decyzji?//
-
//Raczej nie zmienia, więc rób to, co do Ciebie należy.//
-
// A chuj, niech stracę. Raczej nie zmienia. //
-
Tamci przezornie skryli się za osłoną, wstrzymując ogień. Nie żeby byli przygłupi, choć to pewnie też, ale w ferworze bitwy ciężko czasem rozpoznać, który granat wypuszcza jedynie niegroźny dym, a który razi zabójczymi odłamkami. To, w połączeniu z zasłoną dymną, dało tak wam okazję do wycofania się tą samą trasą, którą przyszliście, lub w stronę ukraińskich pozycji, jak i żołnierzom na poprowadzenie dalszego szturmu. Wychodzi na to, że jeśli nic niespodziewanego się nie wydarzy, powinni zmusić tamtych do odwrotu.
-
— Spierdalamy, bo zaraz to wszystko wypierdoli w powietrze! — krzyknął do Ukraińców i wycofał się tą samą drogą, którą przyszedł.
-
Również wycofał się tą samą drogą, którą przybył.
-
Huk broni i towarzyszące każdej walce okrzyki nie ułatwiały sprawy, ale kilku na pewno usłyszało, bo gdy wy oddalaliście się już, strzelanina ustała. Udało wam się opuścić centrum, gdzie na zewnątrz czekali lub właśnie zbierali się ludzie sierżanta z nim samym na czele.
-
— Dresy się wycofują, bo to centrum pierdolnie z hukiem i to potężnym. — oznajmił sierżantowi. — Wycofujemy się czy co?
-
- Słyszeliśmy. - odparł, mając na myśli twoje wcześniejsze słowa. I rzeczywiście, wydał rozkazy, a żołnierze zaczęli się rozchodzić, ale małymi grupkami. Dopiero po chwili zrozumiałeś, że obchodzą centrum, chcąc zająć pozycje, które pozwolą im się schronić, ale też odstrzelić lub złapać tych przeciwników, którzy jeszcze nie zdołali uciec.
-
— Rozdzielamy się czy idziemy razem? — zapytał Rosjanina.
-
- Mi akurat to obojętne. Ty zdecyduj.
-
— No to leziesz za mną. Ciągniemy się jak muchy do gówna.
Jeżeli to tyle i sierżant nie miał żadnych rozkazów (choć Paweł i Michaił nie są żołnierzami i nie muszą go słuchać), pytań czy cokolwiek, poszedł szukać odpowiedniej miejscówy do ostrzelania tych kaukaskich brudasów.