[Metro-Zdzieszowice] Perła
-
Nawyki byłego gliniarza od razu kazała mu zanotować, że powiedziała “potrzebuję”, by następnie poprawić się na liczbę mnogą. Czyli dowodzi ale więzy są mocno zaciśnięte. Sekta? Terroryści? Może najemnicy…
- Tyle już wiem. Oczekujesz jednak sprzętu, do którego ciężko byłoby się dorwać przed końcem, a co dopiero teraz. I to w ilościach hurtowych. Czasu także jest niewiele. Do tego płaca się wręcz skandalicznie mała, jak na takie warunki - Pstryknął petem w kąt. Wiedział, że ma przewagę. I skwapliwie z niej korzystał. -
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
— Nie oczekuję broni sprzed Końca, ale… — Źrenice dziewczyny o brzoskwiniowych włosach rozszerzyły się. — Umiałbyś taką załatwić? — Powiedziała przejętym głosem, ale zaraz obniżyła ton i spojrzała w bok. — To w ogóle możliwe?
-
Miał ją. Już chciał odpalić kolejnego papierosa na znak triumfu, jednak nawet on by się porzygał odwiedzenia podwójnej dawki tego powojennego syfu. Zamiast tego poprawił tylko swój mundur.
- Cały świat jest na sprzeda. Szczegół dzisiaj. -
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Dziewczyna zamyśliła się na sekundę, po czym wolno pokręciła głową.
— To niemożliwe. Nawet najwyżej stojący bandyci z Szarej Gwardii nie mają przedwojennych automatów. -
- A kto powiedział, że należę do Szarej Gwardii? - Uśmiechnął się pod nosem. Przeciągnął się i leniwie rozejrzał po klubie, niczym pan na włościach. Interesant interesantem, ale biznesu też trzeba doglądać.
-
//Nigdzie nie napisałem, że to jego klub. To jego klub? //
-
//Wyszedłem z takiego założenia…
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
// Załóżmy, że klub nie jest jego, ale ma w nim całkiem spore udziały. //
Atmosfera w klubie była spokojna. Towarzystwo z boku grało w cygana, pijąc przy tym typową dla metra grzybówkę, kolejna para, dwóch poważnie wyglądających mężczyzn z papierosami w dłoniach, siedziała nieco bliżej. Jeden objaśniał coś drugiemu, co rusz wskazując umaczanym w tuszu rysikiem punkty na wymiętej kartce papieru, chyba przedstawiającej naprędce narysowany plan tuneli. Dochodzące z zaplecza, nie do końca wytłumione dźwięki również świadczyły o tym, że biznes się kręci. Jakiś krępy facet szukał waluty po kieszeniach, by zapłacić za miłą godzinę w towarzystwie dziewczyn.
Dziewczyna myślała przez moment, po czym spojrzała w oczy Łapty.
— Cena? —Maruder [T-14 (Dzień 0)]
Maruder, wraz z trójką żołnierzy Szarej Gwardii. powrócił na Perłę. Ucichł poranny zamęt i harmider, który teraz zamienił się w o wiele milszy gwar pracy i zwykłej codzienności. Wielu Łazików zamieszkujących pierwszy poziom wybyło na powierzchnię, by tam szukać cennych zdobyczy. Rzemieślnicy ukryli się w swoich warsztatach i pracowniach, skrzypiały narzędzia, gięty metal, chrzęściło cięte drewno. Pracownicy państwowi, których także tutaj nie brakowało, mijali czasem grupę, w pośpiechu niosąc naręcza papierów. Dwukrotnie spotkali także patrole Gwardii. Ryjek i jego podkomendni pozdrawiali ich krótkim salutem.
Po krótkim marszu dotarli w okolice koszarów. Wtedy żołnierze skręcili w jedną z bocznych alejek, potem znów, aż stanęli w ślepym zaułku. Ryjek wyciągnął z kieszeni pęk kluczy, z których jeden wsadził w zamek drzwi osadzonych w ścianie baraku. Po kilku chwilach walki o przekręcenie klucza, czerwonego z złości dowódcę odtrącił Schwarzenegger i jednym, delikatnym ruchem dłoni otworzył drzwi.
Wnętrze nie prezentowało się szczególnie zjawiskowo. Kilka szkolnych stołów tworzących jeden, długi blat. Dookoła krzesła, niektóre przedwojenne, ale większość była skleconą w metrze, mniej lub bardziej, tandetą. Dodatkowo, przy ścianach ustawiono długie ławy, pewnie dla osób niższych rangą. Na jednej z nich siedziała, oparta o ścianę kobieta i to nie byle jaka, bo była to Grzybnia, słynna łazik i, podobnie jak Maruder, najemnik. Spojrzała na przybyłych raczej chłodnym wzrokiem, tylko koledze po fachu niemalże niezauważalnie skinęła głową.
Ryjek zamknął za sobą drzwi i odwrócił się do zebranych. Gwizdnął przeciągle z ironią.
— No, no, kompania poszukiwawcza jak się patrzy! Czujcie się upoważnieni do posadzenia waszych tyłków na krzesłach. Plutonowy, szeregowy, wy też. — Młody od razu zajął miejsce, a człowiek-rzeźba chwilę po nim, nonszalancko odsuwając krzesło dla siebie. — Teraz możemy przejść do części, w której ja mówię, a wy słuchacie i nie zadajecie pytań. — Krępy Gwardzista oparł dłonie na oparciu krzesła u szczytu blatu. -
- Tysiąc za najgorszego klamota, porządne giwery lub te w lepszym stanie rosą wykładniczo - Skrzyżował ramiona. Był ciekaw, jak daleko idące negocjacje dziewczyna podejmie. Nie chciało mu się wierzyć, że za przedpotopową TT’kę da więcej, niż trzy stówy.
-
Odpowiedział jej tym samym, a później prychnął pod nosem i zajął miejsce niedaleko Grzybni, oczekując na to, co opowie mu ciekawego ten jełop.
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Na moment odwróciła wzrok, po czym wróciła do Łapty.
— Najpierw umówmy się czym jest “najgorszy klamot” według Ciebie. Jednostrzał? — Położyła dłoń na stole, delikatnie wystukując stały rytm o blat.Maruder [T-14 (Dzień 0)]
— Może na początek warto jest się przedstawić. Jestem Sierżant Kulpecki, a to — Ruchem dłoni wskazał kolejno Schwarzeneggera i młodego. — Plutonowy Pogodzik i Szeregowy Kotuński. A teraz do rzeczy. — Spojrzał na zbieraninę. — Zostało mi przydzielone zadanie schwytania pewnego “elementu nie pasującego do społeczeństwa”, człowieka imieniem Mariusz Woliński. Oskarżony o morderstwa, napaść na dziecko i urzędnika państwowego i inne różne przyjemności, władza ma w dupie czy będzie żywy lub martwy. Tak czy siak, jest to znajomek z waszego fachu, dlatego kazali mi zwerbować ludzi, którzy też się babrają takimi sprawami i pech chciał, że akurat na was padło, bo macie opinię niezłych. Już wyraziliście zgodę na współpracę, więc jesteście pod moimi rozkazami i mam gdzieś co o tym myślicie.
Wracając do sprawy, niedawno widziano Wolińskiego na Szkolnej i też tam wybierzemy się, jak tylko przyniosą mi zaopatrzenie na podróż. Nie wiem gdzie ten idiota zmierza, ale jesteśmy daleko w tyle za nim i musimy to jak najszybciej nadrobić. Jakieś pytania? -
- Takiego badziewia nie tykam nawet kijem przez szmatę. Mam na myśli AKM z przebitymi numerami, MP40 który smaru nie widział czy innego Mosina, co to niejednego jelenia ubił. A jeśli chcesz broń sił rządowym kilka dni sprzed Końca… Cóż, to nie będzie tanie - Wzruszył ramionami.
-
- Muszę ciągnąć ze sobą Ciebie i resztę tej śmiesznej zbieraniny czy zostawisz to profesjonalistom? - zapytał, a choć miał maskę na twarzy, to jego ogólna postawa, jak siedział, trzymał ręce, powinna dać im do myślenia, jaki stosunek do bandy patafianów ma Maruder. Wykonać zadanie wykona, przyjmie zapłatę, ale czemu ma nie podrażnić kilku frajerów?
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Widać było, że dziewczyna nie rozumie większości z wymienionych nazw, jednak szybko zignorowała ten fakt, nie wybiło jej to z rytmu.
— Nie potrzeba mi zabawek, które świeciły przed Końcem. Potrzebuję czegoś, co jest lepsze od sprzętu Gwardii. Dam osiemset za jedną sztukę tego “AKM” albo MP40. Jeżeli jest to broń, jakiej szu… — Odchrząknęła. — …kamy, to pomyślę nad zakupem większej ilości.Maruder [T-14 (Dzień 0)]
Twarz sierżanta poczerwieniała. Nawet gdyby zachowywał twarz kamienną niczym posągi z Wysp Wielkanocnych, o których kiedyś opowiadał Maruderowi jego opiekun, to kolory na jego facjacie stanowiły perfekcyjną wizytówkę jego emocji. Za to kącik ust Grzybni wygiął się w niemalże niewidocznym uśmiechu i prędko zniknął. Wraz z tym pasożytniczy porost na jej twarzy lekko zadrgał, poruszony ruchem mięśni.
— Też Cię kocham, obywatelu Maruderze. — Wysapał złośliwie, przy czym Pogodzik przewrócił oczami. — Ale dowództwo nakazało współpracę z niemundurowymi, “by ocieplić wizerunek Gwardii” — Te słowa wypowiedział z szczególnym przekąsem. — Więc będzie pieprzona współpraca z niemundurowymi. -
- Mogę Ci zagwarantować, że to nie jest broń, jakiej SZUKASZ, tylko taka, jakiej POTRZEBUJESZ - Podkreślił słowa, których sama starała się unikać.
*Nie ze mną te brunery, Numer… * Pomyślał, wiedząc dobrze, że to on jest lepszy w tą grę. Zbyt długo przebywał z gorszymi draniami, i to jeszcze przed jej urodzinami.
- Jednak za osiemset dam ci giwerę, która będzie pamiętać jeszcze czasy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. -
- Współpracuj do woli, ocieplaj wizerunek i rób inne rzeczy, za które Ci płacą, ale nie wtryniaj się w robotę profesjonalistów i zostań z tyłu. Patrz i ucz się. Coś jeszcze?
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
— Słuchaj, o ile będzie lepsza od dzisiejszych pukawek, to dla mnie może być nawet z czasów Hitlera. — Dziewczynę wyraźnie zirytowało coś w zachowaniu Łapty, jednak szybko powróciła do usilnie obojętnego wyrazu twarzy. — Jak z amunicją do tego? Gdzie ją znajdziesz?
//Maruder dostanie jakoś w tym tygodniu, tak myślę. //
-
- Hitlerjugend schowało w ruinach kilka skrzynek pestek w zaolejonym papierze - Uśmiechnął się pod nosem. Wykształcona, dobrze to wróży - Produkcja zespolonej amunicji tego typu także jest w moim zasięgu, jednak za to trzeba dorzucić ekstra, ewentualnie dostarczyć mi elementy. Lepsze pytanie, to na kiedy tego potrzebujesz?
-
Maruder [T-14 (Dzień 0)]
— Tak. — Kulpecki odpowiedział powoli, wyciskając słowa spomiędzy zgrzytających zębów. — Że ty i twój plan możecie się jebać. Razem z Grzybnią jesteście pod moim dowodzeniem i to ja decyduję o tym, kto będzie z tyłu, a kto z przodu. A jakbyś miał z tym problem, to idź, proszę bardzo. — Krępy Gwardzista nachylił się nad stołem. — Papiery na twoje “imię” znajdą się szybko.
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
— Jak najszybciej. — Odpowiedziała szybko, po czym dodała przyciszonym głosem, jednak w pewien sposób pełnym jadu wobec Łapty: — Zbliża się wielki czas dla metra.
-
- Mała, słyszę coś takiego średnio raz na tydzień - Przewrócił oczami - Podaj mi konkretny termin, a ja ci powiem, czy jest w moim zasięgu, a jak tak, to za ile.