[Metro-Zdzieszowice] Perła
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Na moment odwróciła wzrok, po czym wróciła do Łapty.
— Najpierw umówmy się czym jest “najgorszy klamot” według Ciebie. Jednostrzał? — Położyła dłoń na stole, delikatnie wystukując stały rytm o blat.Maruder [T-14 (Dzień 0)]
— Może na początek warto jest się przedstawić. Jestem Sierżant Kulpecki, a to — Ruchem dłoni wskazał kolejno Schwarzeneggera i młodego. — Plutonowy Pogodzik i Szeregowy Kotuński. A teraz do rzeczy. — Spojrzał na zbieraninę. — Zostało mi przydzielone zadanie schwytania pewnego “elementu nie pasującego do społeczeństwa”, człowieka imieniem Mariusz Woliński. Oskarżony o morderstwa, napaść na dziecko i urzędnika państwowego i inne różne przyjemności, władza ma w dupie czy będzie żywy lub martwy. Tak czy siak, jest to znajomek z waszego fachu, dlatego kazali mi zwerbować ludzi, którzy też się babrają takimi sprawami i pech chciał, że akurat na was padło, bo macie opinię niezłych. Już wyraziliście zgodę na współpracę, więc jesteście pod moimi rozkazami i mam gdzieś co o tym myślicie.
Wracając do sprawy, niedawno widziano Wolińskiego na Szkolnej i też tam wybierzemy się, jak tylko przyniosą mi zaopatrzenie na podróż. Nie wiem gdzie ten idiota zmierza, ale jesteśmy daleko w tyle za nim i musimy to jak najszybciej nadrobić. Jakieś pytania? -
- Takiego badziewia nie tykam nawet kijem przez szmatę. Mam na myśli AKM z przebitymi numerami, MP40 który smaru nie widział czy innego Mosina, co to niejednego jelenia ubił. A jeśli chcesz broń sił rządowym kilka dni sprzed Końca… Cóż, to nie będzie tanie - Wzruszył ramionami.
-
- Muszę ciągnąć ze sobą Ciebie i resztę tej śmiesznej zbieraniny czy zostawisz to profesjonalistom? - zapytał, a choć miał maskę na twarzy, to jego ogólna postawa, jak siedział, trzymał ręce, powinna dać im do myślenia, jaki stosunek do bandy patafianów ma Maruder. Wykonać zadanie wykona, przyjmie zapłatę, ale czemu ma nie podrażnić kilku frajerów?
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Widać było, że dziewczyna nie rozumie większości z wymienionych nazw, jednak szybko zignorowała ten fakt, nie wybiło jej to z rytmu.
— Nie potrzeba mi zabawek, które świeciły przed Końcem. Potrzebuję czegoś, co jest lepsze od sprzętu Gwardii. Dam osiemset za jedną sztukę tego “AKM” albo MP40. Jeżeli jest to broń, jakiej szu… — Odchrząknęła. — …kamy, to pomyślę nad zakupem większej ilości.Maruder [T-14 (Dzień 0)]
Twarz sierżanta poczerwieniała. Nawet gdyby zachowywał twarz kamienną niczym posągi z Wysp Wielkanocnych, o których kiedyś opowiadał Maruderowi jego opiekun, to kolory na jego facjacie stanowiły perfekcyjną wizytówkę jego emocji. Za to kącik ust Grzybni wygiął się w niemalże niewidocznym uśmiechu i prędko zniknął. Wraz z tym pasożytniczy porost na jej twarzy lekko zadrgał, poruszony ruchem mięśni.
— Też Cię kocham, obywatelu Maruderze. — Wysapał złośliwie, przy czym Pogodzik przewrócił oczami. — Ale dowództwo nakazało współpracę z niemundurowymi, “by ocieplić wizerunek Gwardii” — Te słowa wypowiedział z szczególnym przekąsem. — Więc będzie pieprzona współpraca z niemundurowymi. -
- Mogę Ci zagwarantować, że to nie jest broń, jakiej SZUKASZ, tylko taka, jakiej POTRZEBUJESZ - Podkreślił słowa, których sama starała się unikać.
*Nie ze mną te brunery, Numer… * Pomyślał, wiedząc dobrze, że to on jest lepszy w tą grę. Zbyt długo przebywał z gorszymi draniami, i to jeszcze przed jej urodzinami.
- Jednak za osiemset dam ci giwerę, która będzie pamiętać jeszcze czasy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. -
- Współpracuj do woli, ocieplaj wizerunek i rób inne rzeczy, za które Ci płacą, ale nie wtryniaj się w robotę profesjonalistów i zostań z tyłu. Patrz i ucz się. Coś jeszcze?
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
— Słuchaj, o ile będzie lepsza od dzisiejszych pukawek, to dla mnie może być nawet z czasów Hitlera. — Dziewczynę wyraźnie zirytowało coś w zachowaniu Łapty, jednak szybko powróciła do usilnie obojętnego wyrazu twarzy. — Jak z amunicją do tego? Gdzie ją znajdziesz?
//Maruder dostanie jakoś w tym tygodniu, tak myślę. //
-
- Hitlerjugend schowało w ruinach kilka skrzynek pestek w zaolejonym papierze - Uśmiechnął się pod nosem. Wykształcona, dobrze to wróży - Produkcja zespolonej amunicji tego typu także jest w moim zasięgu, jednak za to trzeba dorzucić ekstra, ewentualnie dostarczyć mi elementy. Lepsze pytanie, to na kiedy tego potrzebujesz?
-
Maruder [T-14 (Dzień 0)]
— Tak. — Kulpecki odpowiedział powoli, wyciskając słowa spomiędzy zgrzytających zębów. — Że ty i twój plan możecie się jebać. Razem z Grzybnią jesteście pod moim dowodzeniem i to ja decyduję o tym, kto będzie z tyłu, a kto z przodu. A jakbyś miał z tym problem, to idź, proszę bardzo. — Krępy Gwardzista nachylił się nad stołem. — Papiery na twoje “imię” znajdą się szybko.
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
— Jak najszybciej. — Odpowiedziała szybko, po czym dodała przyciszonym głosem, jednak w pewien sposób pełnym jadu wobec Łapty: — Zbliża się wielki czas dla metra.
-
- Mała, słyszę coś takiego średnio raz na tydzień - Przewrócił oczami - Podaj mi konkretny termin, a ja ci powiem, czy jest w moim zasięgu, a jak tak, to za ile.
-
- To było lojalne ostrzeżenie i dobra rada. - odparł, wzruszając ramionami. - Po prostu to niebezpieczna praca i nawet najlepszym zdarzają się… wypadki.
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Od razu można było spostrzec, że słowa Łapty wytrąciły dziewczynę o brzoskwiniowych włosach z rytmu.
— Eee… Za trzy dni, nie. — Poprawiła samą siebie. — Za piętnaście godzin. Potrzebuję broni na za piętnaście godzin.Maruder [T-14 (Dzień 0)]
Kulpecki wyprostował się, czerwień powoli odpłynęła z jego twarzy i już miał powiedzieć coś na zakończenie dyskusji, jednak uniemożliwiło mu to dwóch żołnierzy, którzy raźnie wmaszerowali do sali, niosąc dwa, płócienne worki. Jeden z nich wystąpił do przodu, po czym stanął na baczność.
— Panie Plutonowy, melduję wykonanie zadania!
I cały spokój Kulpeckiego ponownie uciekł w podskokach. Podszedł do podkomendnego krokiem, który piętro niżej pewnie strząsał pył z stropu.
— Szeregowy, patrz kurna! Belki, szeregowy, belki! — Wrzasnął.
Szeregowy, cały blady, spojrzał na ramię krępego kaprala. Widniało na nim kilka belek, wyszytych białymi paskami materiału.
— …Panie Kapralu, ja melduję, że…
— A co mnie obchodzi, że ty meldujesz? Jaka jest formuła?!
Szeregowy wyglądał tak, jakby miał się zaraz zapaść pod ziemię, i pewnie by to zrobił, gdyby nie fakt, że już znajdował się pod ziemią.
— …Panie Kapralu, m-melduję wykonanie zadania.
— Dokładnie taka.
Kulpecki odsunął się o Bogu ducha winnego szeregowego, nad którym górował pomimo bycia niższym o głowę. Przejechał dłonią po twarzy, a zrobił to z taką mocą, jakby chciał zetrzeć z niej oczy, nos, usta i wszystko inne, pozostawiając tylko szorstką skórę. Stojący zanim Kotuński był równie blady, co przybyli żołnierze, a Pogodzik zachowywał nieustanny, pozbawiony emocji wyraz twarzy.
— Szeregowi, możecie wrócić do swoich zadań. — Powiedział w końcu kapral po przeciągającej się chwili milczenia. — Zostawcie worki. A wy, cymbały, weźcie z nich zapasy na drogę. Każdy bierze jedną sztukę maski przeciwgazowej, trzy filtry, jeden kanister z przefiltrowaną wodą i jedną paczkę żywnościową. -
Zagwizdał przeciągle.
- Możesz dostać kilka starych klamek. Na porządny sprzęt trzeba czekać. I będę musiał wybulić na mnóstwo łapówek, żeby przyspieszyć transport i go ukryć. Dajesz trzy stówy teraz i pięć przy odbiorze zamówienia. -
Miał własne zapasy, ale nie ukrywał, że skoro ktoś daje, to będzie brać, dlatego poszedł i wziął to, co mu się komisyjnie należało, pakując do swojego plecaka.
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
— Stoi. — Odpowiedziała, po czym przywołała dotąd obserwującego dyskusję w milczeniu dryblasa. Ten nachylił się do niej i wysłuchał kilku wyszeptanych słów. Zamrugał, ale po chwili wyciągnął z kieszeni dwa banknoty, które następnie wręczył dziewczynie o brzoskwiniowych włosach, a ta podsunęła je Łapcie. Dwieście euro i jedna setka, z której Władysław Jagiełło spoglądał na Aleksandra zmiętym przez wiele lat użytkowania wzrokiem.
Maruder [T-10(Dzień 0)]
Zawartość worków rzeczywiście przedstawiała to, co wymienił Kulpecki.
Maski przeciwgazowe przedstawiały powojenną robotę, musiały powstać w jednej z manufaktur pracujących dla Szarej Gwardii. Zasłaniały jedynie usta i nos. Zesztywniałe Słonie lub Emceki zapewniały o wiele lepszą ochronę przed radioaktywnym pyłem, ale one były zarezerwowane wyłącznie dla najbardziej doborowych oddziałów. Poza tym, to co dostał Maruder i jego towarzysze i tak było o niebo lepsze niżeli plastikowy bubel, maski z szmat czy w końcu łażenie po powierzchni z gołą mordą.
Filtry przypominały płócienne jaśki, które wypełniono sypkim materiałem, którego zadaniem zapewne było odfiltrowywanie radioaktywnego pyłu z powietrza. Należało taki filtr umieścić w pojemniku przymocowanym do maski, po uprzednim usunięciu plastrów z obu stron.
Wody i suchego prowiantu mogło starczyć na kilka dni, a przy spartańskim racjonowaniu nawet na tydzień.
Gdy wszyscy wyposażyli się w zapasy, Kapral, który wyglądał komicznie nosząc na swojej niskiej osobie wielki plecak, zarządził wymarsz. Grupa opuściła koszary, a następnie Kulpecki poprowadził resztę klatką schodową w dół, zatrzymując się na drugim poziomie. Stamtąd udali się na peron metra.
Co jak co, ale przejażdżka drezyną nie była dla szarego obywatela czymś, co nie zdarzało się… właściwie kiedykolwiek. Poza rozwożeniem niezbędnych zapasów i transportami oddziałów rzadko kiedy z nich korzystano, a karawaniarze posiadali własne wozy szynowe, zbite z części znalezionych na powierzchni. Pościg za Wolińskim musiał być ważny.
Mimo pośpiechu, na peronie czekali przez pewien kawałek czasu. Problem z zwrotnicą opóźnił przybycie drezyny. W końcu nadjechała, prezentując pokład z zbutwiałego drewna, z której wystawała dźwignia służąca do napędzania jej siłą mięśni. Kulpecki wskoczył na nią, o wiele zwinniej niż można było się spodziewać po jego niezdarnej figurze, po czym zawołał gromko.
— Mamy jakichś chętnych na mały wycisk? -
Uniósł brwi ze zdziwienia. Zarówno dlatego, że tak lekko się zgodziła, jak i przez wyłożenie na stół dawnej waluty. Jednak zgarnął pieniądze i kiwnął głową.
-
Prychnął pod nosem i nawet nie ruszył się z miejsca.
- Za to mi nie płacisz. - mruknął, wskazując ruchem głowy na jego żołnierzy. - Niech Twoi mięśniacy się tym zajmą, mi zostaw myślenie. -
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Najwidoczniej zależało jej na broni bardziej, niż wydawało się Łapcie.
Dziewczyna skinęła na dryblasa, a ten odsunął się na bok, by pozwolić jej na odsunięcie się od stołu. Wstała i podała dłoń Aleksandrowi, najpewniej chcąc w ten sposób uwieńczyć zawartą umowę. Bacznie obserwowała jego twarz, jakby chciała wzrokiem odrzeć ją z skóry, a następnie dobrać się do skrywanych pod nią sekretów.//Maruda dostanie odpis jutro. //
-
Wciąż z uniesioną brwią wstał i podał jej dłoń. Zmierzył przy tym wzrokiem dryblasa, który zapewne nie był zwykłym mięśniakiem. Sprawa robiła się coraz bardziej ciekawa.
-
Maruder [T-10(Dzień 0)]
Kapral przewrócił oczami.
— Odezwał się profesor. — Stwierdził, po czym przywołał dłonią swoich podkomendnych. — Wy, do pompowania.
Gwardzistom nie trzeba było powtarzać, od razu wskoczyli na pojazd i złapali z obu stron za wajchę. Kulpecki odbezpieczywszy Szczyglika, wygodnie rozsiadł się na ławie z przodu, a Grzybnia zajęła tylną, trzymając w dłoniach słusznych rozmiarów kuszę. Tunele nie były tak bezpieczne jak stacje, nierzadko mniej uważne karawany były rozszarpywane na strzępy przez kryjące się w nich mutanty oraz inne nieprzyjemności.Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Dryblas jedynie założył ręce na pierś i odpowiedział Łapcie ni mówiącym wiele, beznamiętnym spojrzeniem. Za to uścisk dłoni dziewczyny był o wiele silniejszy, niż pierwotnie zakładał, choć nie bolesny. Po tym brzoskwiniowłosa skinęła mu krótko głową i marszowym krokiem opuściła bar, a jej towarzysz zaraz za nią.