Szkarłatna Wyspa
-
- Zatęsknisz jeszcze za nudą, dziwnymi alkoholami i tym pyskatym barmanem, zapewniam cię. O ile przeżyjesz, choć ktoś z twoimi referencjami nie powinien mieć problemu. Można powiedzieć, że zabrałem cię na drugi kraniec świata po to, żebyś robił to, czym zajmowałeś się przez większość życia.
-
— To są tutaj jakieś grobowce i opuszczone twierdze? — zapytał, uśmiechając się.
-
- To na pewno, ale my szukamy trochę innego skarbu. Tak czy siak, zamki, pułapki, zagadki i tym podobne, to będzie twoje zadanie. Reszta zadba o to, żebyś dotarł do nich w jednym kawałku, żeby się z nimi uporać.
-
— Czyli jednak coś tu ciekawego jest i na pewno nieźle chronione. Tutejsza ludność się tym zajęła czy ktoś w ogóle inny?
-
- Nie mam bladego pojęcia kto to stworzył i zabezpieczył, ale na pewno nie miejscowi. Gdyby to byli oni, to chyba później coś musiało cofnąć ich w rozwoju wiele wieków, bo ze swoim obecnym poziomem wiedzy nie potrafiliby zbudować więcej niż to, co widzisz tutaj.
-
kubeł1001 napisał w Szkarłatna Wyspa:
Dwóch dobrze zbudowanych, uzbrojonych w nabijane krzemieniem maczugi, strażników, zastąpiło ci drogę do jego pałacu, sporego budynku na planie koła, co było wśród lokalnej zabudowy niespotykane. Nie byłeś pewien czy nie odzywają się dlatego, że chcą, żebyś spływał, bo chcą, żebyś odezwał się pierwszy i podał powód swojego przybycia czy po prostu nie mówią po ludzku i mają to wszystko gdzieś.
Szeth “Kotal” Aogad
-- Przyszedłem w odwiedzinach – odparł. – Wasz pan przyjmuje gości? Liczę, że tak, bo szukam zajęcia i mógłbym być dla niego bardziej pomocny, niż wy, pilnujący jego pałacu przed tym całym dzikim ptactwem i owadami. -
— Sam za wiele nie wiem o tej wyspie, ale skoro są tu jakieś ruiny, to ktoś je musiał zbudować. Albo zostały zbudowane przez tutejszych, a następnie cofnęli się w rozwoju, albo zostały zbudowane nie przez tutejszych, a przez przybyłych, albo istniała tu jakaś cywilizacja, która potem wyginęła. O, albo to już mniej prawdopodobne, ale ktoś to zbudował, ale nie tutaj.
-
Vader:
- Kapitan? - zapytał jeden z nich, wskazując ruchem głowy na galerę przy brzegu, a później pokazując palcem na horyzont. - Stamtąd?
Zohan:
- Nie interesuje mnie to, szczerze mówiąc. Ciebie też nie powinno. Twoim zadaniem jest tylko wydobyć z niej skarby. -
— Może nie powinno, może powinno. Ale jeżeli to będzie coś magicznego… to nic nie poradzę. Równie dobrze mogą to być tylko zwykle, najzwyklejsze ruiny. Może nawet i pułapek w nich nie będzie.
-
- Uwierz mi, że gdyby były to zwykłe ruiny, nie poświęciłbym dla nich tak wiele czasu, potu, krwi i żyć moich ludzi, więc na pewno będzie to coś warte obrobienia.
-
Vader:
- Kapitan? - zapytał jeden z nich, wskazując ruchem głowy na galerę przy brzegu, a później pokazując palcem na horyzont. - Stamtąd?
Zohan: - Nie interesuje mnie to, szczerze mówiąc. Ciebie też nie powinno. Twoim zadaniem jest tylko wydobyć z niej skarby.
Szeth “Kotal” Aogad
-- Nie jestem kapitanem tego okrętu, tylko zawodowym najemnikiem do spraw trudnych i ciężkich – odpowiedział. – Ale tak, stamtąd. - Kapitan? - zapytał jeden z nich, wskazując ruchem głowy na galerę przy brzegu, a później pokazując palcem na horyzont. - Stamtąd?
-
- Do władcy? Po co?
-
— Co jeszcze wiesz o tych ruinach? Masz jakąś książkę o tym? Może jakiś zwój?
-
Odwrócił się i kilka chwil szperał w kajucie, wręczając ci w końcu cienką książkę.
- Zapisałem tu wszystko, co wiem. Liczyłem, że będę wiedzieć więcej, ale niestety się nie udało. Wieści w Verden są bardzo skąpe, nawet jeśli wydawało mi się, że trafiłem na kogoś, kto coś wiedział, to i tak nie chciał mówić, dlatego wszystko opiera się na relacjach tubylców. To wciąż dzikusy, więc ciężko odróżnić tu prawdę od ich mitów, legend i wierzeń. Zapoznaj się z tym jak najszybciej i wróć później, to pokażę ci coś jeszcze. -
Szeth “Kotal” Aogad
-- A po to, by dał mi jakąś robotę – odparł. – Może coś, z czym wy sobie nie dajecie rady, bo brakuje wam myślenia ludzi z zewnątrz.
Nie bał się ewentualnego konfliktu z nimi, chociaż potajemnie oceniał swoje szanse z nimi. Oraz to, jak go przyjmą w załodze po tym, jak przyjdzie i wesoło oznajmi, że wywołał wojnę. -
Nie byłeś pewien, czy nie załapali obrazy, czy może w ogóle nie poczuli się dotknięci, ale po chwili, zamiast rzucić się na ciebie z pięściami, odsunęli się i otworzyli ci wrota do pałacu.
-
— Czy przeczytanie tej książki pozwoli mi na zobaczenie tego “coś jeszcze”?
-
- Pozwoli ci na zrozumienie czym to jest. No, w pewnym sensie.
-
//Mogę pozwolić sobie na odpisy, bo aż czuję wielki niedosyt, ale ograniczę się tylko do dialogów i krótkich odpisów w Elarid i Pandemii. W Polsce się zabiorę już za wszystko.//
– Zawołaj mnie, gdy będziesz czegoś potrzebować. Pójdę teraz do kajuty i przeczytam to. Mam nadzieję, że czegoś ciekawego się dowiem. Bywaj, kapitanie. – pożegnał się i udał się do swojej kajuty, w której to nocował. Potrzebuje teraz ciszy i spokoju, aby to przeczytać i przeanalizować to wszystko.
-
Książkę otwierała mapa Archipelagu, na której oznaczono tę konkretną wyspę. Dalej był szkic samej wyspy, a choć linia brzegowa była dobrze zarysowana, tak głębia lądu została opatrzona białą plamą i napisem “Nieznane”, co raczej utrudnia sprawę. Później znajdował się już sam odręczny tekst autorstwa kapitana:
O Wyspie Trolli dowiedziałem się od tubylców po moim pierwszym rejsie tutaj. W ich języku jej nazwa brzmiała Przeklęta Wyspa, Wyspą Trolli ochrzcili ją ci marynarze, którzy tam popłynęli i zeszli na ląd. A przynajmniej ci, którzy przeżyli, bo zostali zdziesiątkowani i tylko garstka wróciła na okręt. Jak łatwo się domyślić, to Trolle zmasakrowały tych pechowców, a niespodzianka, jaką im urządzili, była tym większa, że bestie te są niemal niespotykane poza Verden, a co dopiero tutaj. Z tego co mi wiadomo, Wyspa Trolli jest jedyną w całym Archipelagu Sztormu, którą zamieszkują te potwory. Tubylcy nie mają pojęcia, skąd się tam wzięły ani jak się tu dostały, ale wiele wskazuje na to, że byli tu, gdy zaczęły się tworzyć pierwsze osady i plemiona, bo Przeklęta Wyspa pojawia się w każdej z ich najstarszych legend. Jedne mówią, że Trolle to mieszkańcy wysypy, którzy rozgniewali bogów, zostali więc przemienieni w bestie. Inni sądzą, że to pradawni strażnicy. I to właśnie naprowadziło mnie na trop, zwłaszcza, gdy usłyszałem, że podobno Trolle pojawiły się tam po tym, jak “pływający dom” (jak tubylcy nazywają nasze okręty) przybił do jej brzegów. Wiele lat badałem tę sprawę i w pewnym sensie mam rację. Stawiając wszystko na jedną kartę, wiele lat temu poprowadziłem ekspedycję, która dotarła w głąb wyspy, odnajdując wielką wieżę wykonaną z czystego szmaragdu. To tam też zbierało się najwięcej Trolli. Nie wiem, co jest w wieży, ale musi pochodzić sprzed wieków lub mileniów, a tacy strażnicy udowadniają, że to na pewno coś cennego. Wszystko, czego do tej pory dokonałem, zrobiłem, aby odkryć tajemnicę tej wieży, zwłaszcza, że w Dekapolis odnalazłem złotą czaszkę ze szmaragdami zamiast oczu. Niby nic dziwnego, ale nieważne jak i gdzie się ją postawi, sama obraca się tak, że jej oczy wskazują drogę na wyspę.