Begin
-
-Okej, Suseł. No cóż, dziękuję za pomoc. Oraz kawę. Powiedziałabym, że postaram ci się za to odpłacić, ale istnieje całkiem duża szansa, iż zostanę zamordowana lub wrócę do swojego świata, nim to się stanie - mówiąc wstała już od stołu i zaczęła zakładać swój płaszcz. Gdy skończyła, stała przed chwilą niezręcznie przed Andreasem nie do końca pewna, jak się z nim pożegnać. Ostatecznie wyciągnęła przed siebie rękę czekając, aż mężczyzna ją uściśnie.
-
Gulasz
— Załóżmy, że się dogadaliśmy.
Wyciągnęła spod koszuli kartę i położyła ją obok wódki. Następnie wzięła butelkę, odkręciła ją i wzięła łyka z gwinta.Vapen
Suseł powiodła za nią wzrokiem i pomachała jej. Na dworze było pogodnie i wiała lekka bryza. Eva widziała kilka wozów w okolicy i nieliczne grupki rozmawiających ludzi.Bogan
— Ja? Nie pamiętam. Bywało gorzej. Mieśmy tu panią… nagą panią… Ale przy granicy miasteczka jest lumpeks.Kwiatuszek
Andreas wstał i uścisnął jej dłoń.
— Do nie zobaczenia, moja droga. Pomyślnych wiatrów.
Sam wziął płaszcz, dopił kawę i wyszedł szybciej od niej. -
- Dobra, tyle mi starczy. Dzięki wielkie. - Dokja puścił strzałkę urzędnikowi i ruszył do tego lumpeksu. Nowe ubrania pewnie będzie mógł wyprać w hotelu jak ładnie poprosi.
-
- Interesy z tobą to prawdziwa przyjemność.
Wziął od niej kartę i schował ją do swojego portfela.
- Wiesz może czy tu ktoś kto mógłby mnie podwieźć do Donii? -
Kobieta wzięła głęboki wdech i ruszyła wolno, starając się wyglądać na trzeźwiejszą niż w rzeczywistości. Miała nadzieję, że osoby posiadające kartę będą się wyróżniały w jakikolwiek sposób.
Lub same do niej przyjdą. -
Ruszyła ku drzwiom wyjściowym, ale zatrzymała się w półowie drogi i podbiegła do baristy.
-Przepraszam, ale Andreas powiedział, że może pan mieć tutaj mapę krainy i zastanawiałam się, czy mogę jedną dostać?
Podkreśliła dostać, gdyż nie miała przy sobie niczego wartościowego, poza papierosami i zapalniczką, a z nimi nie była gotowa się rozstać. -
Kwiatuszek
— Ależ oczywiście. Większość zakładów w Beginie ma nieduży nakład map, bo zawsze ktoś ich potrzebuje.
Podał jej mapę.
— Mam nadzieję, że kawa smakowała. Miłego dnia.Vapen
W pewnym momencie zapatrzyła się na nią kilkuletnia dziewczynka. Siedziała ona na powozie i majtała nogami.
— Blado pani wygląda.Gulasz
— Jakbyś przyjął ofertę, to bym ci powiedziała. Radź sobie sam.Poganin
Dotarł do lumpeksu bez problemu. Był nieduży, ale Dokja szybko znalazł swoją strefę. W oczy rzucił mu się kostium przywołujący na myśl Pikachu czy innego pokemona. -
Parsknął tylko śmiechem na widok uniformu, jednak nie zostawił na nim oka na dłużej. Kraina jest dość rozległa, z tego co widział na mapie, choć bez skali było to ciężkie do oszacowania dokładniej. Do tego panowały w niej różne warunki atmosferyczne. Dlatego potrzebował czegoś, co wytrzyma za równo deszcze, wiatry jak i żar pustyni. Wysokie skórzane buty z grubą podeszwą, odporne na zatarcia i rozdarcia, elastyczne spodnie, wytrzymały rzemienny pas czy konopny sznur, by je przewiązać i w razie czego użyć jako zamiennika liny, zwiewna koszula, szeroka szata, kubrak, kapelusz z rondem no i peleryna z kapturem na deszczowe dni. Do tego jakaś sakwa podróżna czy plecak, laska czy kostur do podpierania się w drodze czy używać w walce też będzie w cenie. A jakby znalazł jakiś rodzaj broni, to już byłby w niebie. Zebrał rzeczy, które jak najlepiej spełniały przedstawione wymagania z lumpeksu i podszedł o lady z uśmiechem. - To wszystko. -
-
Darmowa mapa. Kapitalizm pokonany.
-Dziękuję najmocniej. Do widzenia! - powiedziała ruszając w kierunku wyjścia.
Gdy była już na zewnątrz, otworzyła mapę i zaczęła się jej przyglądać, w czasie czego przeklnęła pod nosem conamniej cztery razy, narzekając na rozmiar krainy. Przez chwilę naszły ją nawet myśli, że może porzucić powrót na ziemię i zostać jedzącym śmieci pustelnikiem, ale uznała poddanie się przed zdobyciem jakiejkolwiek karty za okropnie żałosne oraz zbyt proste rozwiązanie. To tylko trochę chodzenia, uda mi się - zapewniła siebie w myślach chowając mapę i ruszając ulicą w poszukiwaniu hotelu Susła. -
- W takim razie, do zobaczenia kiedy indziej. Może wtedy przyjmę twoją ofertę.
Powiedział i wyszedł. Teraz pozostało mu znaleźć jakiś środek transportu. Rozejrzał się za jakimkolwiek wozem czy dyliżansem. Nawet jeśli nie będzie jechał do celu jego podróży, to może będzie wiedział gdzie takowy się znajduje -
Eva spojrzała na dziewczynkę i uśmiechnęła się w jej stronę.
-Naprawdę?- Skierowała wzrok na swoją rękę i wzruszyła ramionami. -Tam skąd pochodzę prawie wszyscy są tacy bladzi.- Dodała.
Nie miała pojęcia jak rozmawiać z dziećmi, chociaż swojego czasu miała z nimi dużo do czynienia. Chyba już zapomniała. -
bulba
— A pan to się wynosi z Krainy czy co? Wygląda pan, jakby się na wojnę wybierał. Mieliśmy tu już takich, co im się wydaje że na wojnie jest fajnie.Kwiatuszek
Hotel wypatrzyła bez trudu. W recepcji Usłyszała do nośne chrapanie.Gulasz
Po niedługim czasie wypatrzył wóz wypełniony kompletnie pustymi butelkami. Czyżby osobliwa śmieciarka?Vapen
— To pani jest z północy? Tak bardzo bardzo? Tam gdzie mieszkają renifery? -
-Nie aż tak bardzo.- Blondynka pokręciła głową. -Ale tak.-
Spojrzenie Evy tym razem padło na wóz. Uniosła brwi.
-A ty? Gdzie jedziesz?- -
- Wojna to brud, syf, krew, ogień, błoto i spoceni desperaci. Wiem, bo mnie tu przeniosło jak z jednej wracałem. Zamierzam zebrać karty, zabić kilka smoków, zbrzuchacić kilka księżniczek i ogólnie zrobić kilka rzeczy jak ci lalusie w książkach dla młodzieży. Najpierw jest chyba zawsze arc z przygotowaniem do wyprawy i poznaniem swoich talentów, nie? No to teraz właśnie go zaczynam. Tylko ni chuja nie wiem jak znaleźć pierwszego posiadacza karty.
-
Gangnam style
— No tak. To tłumaczy, czemu pan się pakuje jak na Syberię. Będzie się chciało paju to wszystko tachtać? Można przecież załatwić sobie ubrania bliżej regionu gdzie będą potrzebne.vaoen
— Tam gdzie nas konik poniesie! — Zachichotała. — Jedziemy do Kotrii po jedzonko, które potem zawieziemy do Dese. Tak powiedział mi tata. -
- Przezorny zawsze ubezpieczony. Poza tym, jeśli będę potrzebował miejsca w plecaku, zawsze mogę coś wyrzucić.
-
— Jak na mróz trzaskający. Proszę tylko wyrzucać te rzeczy w odpowiednich miejscach.
Kobieta ładnie wszystko poskładała i życzyła miłego dnia. -
- Ekologia przede wszystkim i inne takie bzdety. Dzięki wielkie. - Znowu, tak jak pożegnał urzędnika, przyłożył złączony palec wskazujący i środkowy do skroni i wykonał obrót dłonią na znak pożegnania. Taki model odmeldowania stosowała jego kompania, gdyż to dość popularny gest w Korei. Teraz ruszyl na poszukiwania zajazdu czy innego motelu.
-
Weszła do środka i rozejrzała się po pomieszczeniu.
-
bulba
Było mu nieco ciężko, ale udało mu się wrócić do ‘centrum’, o ile takie nieduże miasteczko może mieć jakieś centrum. Widział dwa hotele, jeden miał w nazwie owieczki, drugi nazwy nie posiadał.Wikuś
Wewnątrz hotelu było całkiem ładnie. Jasne ściany, przecięte czasem niebieskimi wzorami, z porozwieszanymi suszonymi kwiatami w oprawkach. Chrapanie najwyraźniej dochodziło z recepcji, o czym Natasha szybko się przekonała. Jasnowłosy mężczyzna leżał na podłodze, tuląc do siebie butelkę.