Begin
-
Darmowa mapa. Kapitalizm pokonany.
-Dziękuję najmocniej. Do widzenia! - powiedziała ruszając w kierunku wyjścia.
Gdy była już na zewnątrz, otworzyła mapę i zaczęła się jej przyglądać, w czasie czego przeklnęła pod nosem conamniej cztery razy, narzekając na rozmiar krainy. Przez chwilę naszły ją nawet myśli, że może porzucić powrót na ziemię i zostać jedzącym śmieci pustelnikiem, ale uznała poddanie się przed zdobyciem jakiejkolwiek karty za okropnie żałosne oraz zbyt proste rozwiązanie. To tylko trochę chodzenia, uda mi się - zapewniła siebie w myślach chowając mapę i ruszając ulicą w poszukiwaniu hotelu Susła. -
- W takim razie, do zobaczenia kiedy indziej. Może wtedy przyjmę twoją ofertę.
Powiedział i wyszedł. Teraz pozostało mu znaleźć jakiś środek transportu. Rozejrzał się za jakimkolwiek wozem czy dyliżansem. Nawet jeśli nie będzie jechał do celu jego podróży, to może będzie wiedział gdzie takowy się znajduje -
Eva spojrzała na dziewczynkę i uśmiechnęła się w jej stronę.
-Naprawdę?- Skierowała wzrok na swoją rękę i wzruszyła ramionami. -Tam skąd pochodzę prawie wszyscy są tacy bladzi.- Dodała.
Nie miała pojęcia jak rozmawiać z dziećmi, chociaż swojego czasu miała z nimi dużo do czynienia. Chyba już zapomniała. -
bulba
— A pan to się wynosi z Krainy czy co? Wygląda pan, jakby się na wojnę wybierał. Mieliśmy tu już takich, co im się wydaje że na wojnie jest fajnie.Kwiatuszek
Hotel wypatrzyła bez trudu. W recepcji Usłyszała do nośne chrapanie.Gulasz
Po niedługim czasie wypatrzył wóz wypełniony kompletnie pustymi butelkami. Czyżby osobliwa śmieciarka?Vapen
— To pani jest z północy? Tak bardzo bardzo? Tam gdzie mieszkają renifery? -
-Nie aż tak bardzo.- Blondynka pokręciła głową. -Ale tak.-
Spojrzenie Evy tym razem padło na wóz. Uniosła brwi.
-A ty? Gdzie jedziesz?- -
- Wojna to brud, syf, krew, ogień, błoto i spoceni desperaci. Wiem, bo mnie tu przeniosło jak z jednej wracałem. Zamierzam zebrać karty, zabić kilka smoków, zbrzuchacić kilka księżniczek i ogólnie zrobić kilka rzeczy jak ci lalusie w książkach dla młodzieży. Najpierw jest chyba zawsze arc z przygotowaniem do wyprawy i poznaniem swoich talentów, nie? No to teraz właśnie go zaczynam. Tylko ni chuja nie wiem jak znaleźć pierwszego posiadacza karty.
-
Gangnam style
— No tak. To tłumaczy, czemu pan się pakuje jak na Syberię. Będzie się chciało paju to wszystko tachtać? Można przecież załatwić sobie ubrania bliżej regionu gdzie będą potrzebne.vaoen
— Tam gdzie nas konik poniesie! — Zachichotała. — Jedziemy do Kotrii po jedzonko, które potem zawieziemy do Dese. Tak powiedział mi tata. -
- Przezorny zawsze ubezpieczony. Poza tym, jeśli będę potrzebował miejsca w plecaku, zawsze mogę coś wyrzucić.
-
— Jak na mróz trzaskający. Proszę tylko wyrzucać te rzeczy w odpowiednich miejscach.
Kobieta ładnie wszystko poskładała i życzyła miłego dnia. -
- Ekologia przede wszystkim i inne takie bzdety. Dzięki wielkie. - Znowu, tak jak pożegnał urzędnika, przyłożył złączony palec wskazujący i środkowy do skroni i wykonał obrót dłonią na znak pożegnania. Taki model odmeldowania stosowała jego kompania, gdyż to dość popularny gest w Korei. Teraz ruszyl na poszukiwania zajazdu czy innego motelu.
-
Weszła do środka i rozejrzała się po pomieszczeniu.
-
bulba
Było mu nieco ciężko, ale udało mu się wrócić do ‘centrum’, o ile takie nieduże miasteczko może mieć jakieś centrum. Widział dwa hotele, jeden miał w nazwie owieczki, drugi nazwy nie posiadał.Wikuś
Wewnątrz hotelu było całkiem ładnie. Jasne ściany, przecięte czasem niebieskimi wzorami, z porozwieszanymi suszonymi kwiatami w oprawkach. Chrapanie najwyraźniej dochodziło z recepcji, o czym Natasha szybko się przekonała. Jasnowłosy mężczyzna leżał na podłodze, tuląc do siebie butelkę. -
-Kotria?- Eva mocniej chwyciła mapę, a jej żołądek wydał zaskakująco głośny dźwięk na wieść o jedzeniu. No tak, nie jadła od… Wczoraj. Zamaskowała jednak głód uśmiechem. -Brzmi super! Długo się tam jedzie?-
-
Podszedł pośpiesznym krokiem do woźnicy.
- Dobry. Czy ten wóz jedzie może do Donii? -
Vapen
— Z godzinkę? Zależy jak konik pociągnie. Chcesz się z nami przejechać?Gulasz
— Do Donii? Nie, ja jadę do Sybil przez Rebel. Zbieram butelki do ponownego napełnienia. -
Eva zawahała się. Zostawiła w pokoju resztę swoich rzeczy, w tym jedyną kartę jaką zdobyła.
-Jeżeli poczekacie na mnie 10 minut, to z przyjemnością.- Uśmiechnęłam się, najmilej jak umiała.
A później, niemalże biegiem, ruszyła do hotelu by się “spakować”. -
- A wiesz gdzie znajdę kogoś kto jedzie do Donii?
-
VAPEN
Dziewczynka jej pomachała i zachichotała. Eva dotarła tam całkiem szybko, mijając Susła śpiącego z wódką i jakąś rozkojarzoną dziewczynę. W pokoju nic się nie zmieniło.gulasz
— Celowałbym raczej w pusty wóz. Albo taki z książkami. -
- Dzięki - podziękował za tę wątpliwej jakości radę i udał się na poszukiwania innego wozu, najlepiej zgodnego z opisem tamtego woźnicy.
-
W końcu zauważył wóz zawalony książkami. Woźnica właśnie jedną z nich sklejał.