Milan
-
- No trudno się mówi. - odwrócił się od recepcjonisty i zwrócił się w kierunku Likho - To co, idziemy spać a jutro szukamy kart?
-
— Podoba mi się ten tok myślenia.
-
- No to chodźmy. - sprawdził na kluczyku numer pokoju i udał się do niego
-
Pokój miał dwa łóżka, jednak najwyraźniej poprzedni lokatorzy je złaczyli ze sobą. Z okna ciągnął się widok na rzekę. Wyglądało dość dobrze.
-
On mimo wszystko postanowił odsunąć łóżka. Jednak wolał by ich relacja pozostała czysto przyjacielska.
-
Likho nic nie powiedział i pomógł mu z tym, po czym walnął się na jedno z łóżek.
— Dobrej nocy. -
- Dobranoc. - rozebrał się, poukładał ubrania by się nie pogniotły i również poszedł spać.
//W reakcję poproszę
-
Usnął, a w swym śnie znalazł się jakby w lochu. Usłyszał dziwny hałas.
-
Chyba nie był typem aż takiego ryzykanta, ale zależy to od hałasu. Jak on brzmiał?
-
Jakby dzwonienie łańcuchów i… odbijanie piłeczki?
-
Jeśli to duchy grające w ping ponga, to nie mógł tego przegapić. Powoli i ostrożnie ruszył w kierunku przedziwnego dźwięku.
-
Wydawało mu się przez moment, że rzeczywiście widzi ducha, ale jednak nie. Zobaczył za to Kiarę, przykutą do ściany i odbijającą piłeczkę tenisową. Dziewczyna wyglądała na znużoną i poobijaną.
-
Przerażająca tortura. Podszedł do dziewczyny i spróbował uwolnić ją z kajdan.
-
Ledwie potrafił nimi ruszyć. Kiara chyba nawet tego nie poczuła. Zaklęła.
— Pierdolone wampiry. -
- To wampiry cię tu zamknęły? - zapytał, ale chyba niepotrzebnie - Wiesz gdzie znajdę klucz?
-
Dziewczyna odetchnęła.
— Jeszcze zaczynam słyszeć głosy. Chyba za mocno mi wpieprzyli.
Zaśmiała się kwaśno. -
Z niej nic nie wyciągnie. Samemu ruszył na poszukiwania klucza.
-
— Kto śmiał mi rozmowę przerywać?!
Usłyszał skądś srogi głos. -
Trochę go to pytanie przeraziło. Zamiast odpowiadać, postanowił się schować i to jak najszybciej.
-
Korytarzem przeszedł wkurzony facet z laską w ręku. Kiara zamarła, gdy przechodził. Na moment zrobiło się cicho. W oddali LJ słyszał kłótnię.