Ervell
-
Niewielka rzeczna osada zamieszkana przez elfy, ludzi i bobry. Można tam uzyskać pozwolenie na wejście głębiej w Las, jednak w przeciwieństwie do pozwoleń zdobywanych w Donii, tu trzeba wykonać jakąś misję dla miejscowego starszego elfa. Miejscowi rybacy odradzają wkładania dłoni do wody w tym odcinku rzeki. -
Gulasz
— No i zaraz będziemy. W sam raz na obiad. Umieram z głodu.
— Czyżby? — zapytał Likho.
— No dobra, umierałbym jakbyś mnie nie wyciągnął. Skończ.Wjechali do miasteczka. Vince zajechał pod gospodę i przekazał ładunek.
— Ja idę do łaźni się ogarnąć, nie wiem jak wy. -
- Wieczorem wymyje buty i spodnie, może zdążą mi wyschnąć przez noc. A w międzyczasie obiecałem piwo naszemu wybawicielowi.
-
— Ja bym nie wchodził w tak unoranych butach.
-
— Też racja. - pomyślał - W takim razie pójdę się odrobinę ogarnąć. Poczekaj na mnie na miejscu, tylko powiedz mi gdzie ono jest.
-
//Mogłeś szybciej pisać! nie miałam powiadomienia
-
– Chyba skoczymy do tej gospody co do niej właśnie przywieźliśmy alko, nie? Ja też mam brudne buty. Spotkamy się w niej.
Wskazał LJowi budynek gospody i jakiś inny.
– Znajdź sobie pokój, albo do łaźni idź. W łaźni to ci nawet wypiorą. -
– Zacznę jednak od łaźni. - i jak powiedział tak zrobił.
-
Dotarł do łaźni, gdzie napotkał ekspedienta.
– Woli pan do koedukacyjnej czy nie? -
– Obojętnie, prawdę mówiąc. Może być koedukacyjna. Chciałem tylko wyczyścić buty i spodnie i ewentualnie ogrzać trochę nogi. - podniósł jedną z nich, by dać recepcjoniście podgląd sytuacji
-
— Słusznie. Ale może pan zmieni zdanie?
LJ dostał kluczyk do sztani i wiedział już, gdzie ma się udać. -
Wziął kluczyk i skinieniem głowy pożegnał pracownika. Zastanawiał się nad jego słowami. Zabrzmiały jakoś dziwnie, jakby faktycznie mógł zobaczyć coś co wybije mu z głowy pomysł szybkiego opuszczenia łaźni. Ale pewnie po prostu za dużo kombinował. Udał się do szatni.
-
W sztani szybko odnalazł swoją szafkę i miejsce, w którym miał pozostawić ubrania do czyszczenia. Kluczyk, jak to na basenach bywa, mógł być założony na rękę jak zegarek.
-
W takim razie rozebrał się do majtek, a resztę ubrań zostawił na przepranie. Zamknął szafkę, założył kluczyk na rękę i udał się do właściwej łaźni.
-
Najwyraźniej nie była to pora jakiegoś dużego ruchu. W odległym kącie widział ze dwie trzy osoby rozmawiające o czymś po cichu. Bliżej LJa jedynie grzała się w wodzie smukła elfka o lekko zieleniących się włosach.
-
Znalazł sobie jakieś miejsce by usiąść i zamoczyć nogi w wodzie. Prawie odruchowo spojrzał się na elfkę, ale nie chciał być w tym jakoś obcesowy.
-
Spojrzała na niego. Uśmiechnęła się lekko i pomachała. Nie ruszyła się jednak z miejsca.
-
Odpowiedział jej podobnym uśmiechem i odmachał jej. Chyba znowu zaczął się lekko rumienić…
-
Gdy znów się na niego spojrzała, zachichotała cicho. Zanurzyła się w wodzie.
-
Sam wolał nie moczyć swojej jedynej pary majtek, dlatego spróbował obserwować gdzie płynie elfka, na ile pozwalała na to przejrzystość wody.
-
Zrobiła kółko wokół basenu, po czym wynurzyła się bliżej niego. Chyba miała farbowane te włosy, bo na wodzie został ledwo widoczny ślad.
— Hej~ -
– Hej ~ odpowiedział jej z uśmiechem i ogarnął ją wzrokiem
-
Przyglądała mu się z zaintrygowaniem. Strój kąpielowy, który miała na sobie był bielutki i z daleka wyglądała, jakby go na sobie nie miała.
— Chyba cię tu jeszcze nie widziałam. -
Można uznać, że był nią równie zaintrygowany. W końcu jest pierwszą elfką jaką spotkał.
– Nic dziwnego, jestem tu pierwszy raz. Dopiero co przyjechałem. -
— A jednak mam wrażenie, że już cię kiedyś widziałam. Może we śnie?
Miała jasne oczy i iście elfie uszy. -
– To musiał być piękny sen…~ stwierdził z zalotnym uśmiechem
-
Zachichotała. Przysunęła się bliżej. Jedną ręką oparła się o brzeg, drugą położyła na jego nodze.
— Czemu nie pływasz? -
– Chciałem się tylko trochę rozgrzać. A zaczyna mi się robić bardzo gorąco…
-
Przebiegła palcami po jego nodze i zmrużyła oczy.
— Mogę cię zaprowadzić pod zimny prysznic, co ty na to? -
- To zależy, przyłączysz się~?
-
Zdjęła rękę z jego nogi i podciągnęła się.
— Bardzo chętnie, skarbie.
Wstała na równe nogi i wyciągnęła rękę do niego. -
Podał jej rękę, ale przez grzeczność bo wstał o własnych siłach. Znów spojrzał na piękne ciało dziewczyny, po czym przypomniała mu się wróżba jakiej udzielił mu mistrz cyrku z Donii. Dyskretnie sprawdził czy dalej ma swoją opaskę, a jeśli tak, to postarał się jej jak najbardziej pilnować.
-
Podobała mu się. Nieco od niego wyższa. Pociągnęła go za sobą do prysznicy. Tam dla odmiany nie było nikogo.
— Rumienisz jak licealista, choć na niego nie wyglądasz. -
– Taka już moja natura. Nie mogę się powstrzymać, gdy widzę tak piękną dziewczynę… - zbliżył się do dziewczyny
-
— Cieszę się, bardzo się cieszę.
Objęła go. Jej ręce były zimne i mokre.
— Ty też jesteś niczego sobie. -
– Dziękuje…~ również objął ją w biodrach i spojrzał się jej głęboko w oczy.
-
Elfka ośmieliła się i pocałowała go. Czuł, że wiedziała co robi. Jej ręce za to nieco zjechały w dół jego pleców.
-
Naturalnie odpowiedział jej pocałunkiem. Potem kolejnym i kolejnym. Zbliżył się z nią do brzegu prysznica i przyparł ją do ściany.
-
Przypadkiem wcisnęli ten taki ścienny guzik od prysznica. Polała się na nich woda, a elfka bez wahania wsunęła ręce w jego gatki.
//planujesz się jeszcze zastanawiać czy już nie?
-
Syknął kiedy woda uderzyła jego plecy i westchnął kiedy poczuł dotyk dziewczyny. Zjechał dłońmi na biodra dziewczyny by spróbować zsunąć dolną część jej bikini.
//A nad czym się tu zastanawiać?
-
Dziewczyna, której imienia nawet nie znał była całkiem wytrwała. Wybrali dobre miejsce, żeby w przerwach między uniesieniami się ochłodzić. Mogła minąć godzina, nim obydwoje mieli dosyć. LJ przypomniał sobie, że przecież się z kimś umówił. Aż dziwne, że nikt im nie przeszkodził. We dwoje wrócili do szatni, gdzie elfka zajęła się suszeniem włosów.
-
- Tak przy okazji, jestem L. J. - powiedział do dziewczyny, otwierając swoją szafkę mając nadzieje że znajdzie tam już czyste rzeczy.
-
Wszystko na niego czekało. Nawet czyste gacie, które wyglądały na nowe.
— A od czego ten skrót? Czy to po prostu takie imię? -
Zaczął się powoli ubierać.
- Od Lawrence Junior. A jak ty masz na imię? -
Dziewczyna roześmiała się i odpowiedziała mu, ale akurat ktoś włączył suszarkę. Upsi. Potem ona sama wysuszyła włosy. Podeszła do niego.
— Jeszcze mi powiesz, że Norrys, co? -
Akurat skończył zapinać koszulę i już sięgał po marynarkę.
- Tak się składa że tak, Norrys. Czyżbyś znała mojego ojca? -
Przeczesała swoje włosy dłonią. Cmoknęła go w policzek.
— Pewnie. Kochasz się lepiej od niego. Tak w ogóle jestem Caer. Chyba nie słyszałeś. -
Jakkolwiek miły, nie był to komplement jaki chciał usłyszeć.
- Coś kojarzę. Wspomniał że byliście… znajomymi. -
— Aale masz minę. Aż tak źle? — Zaśmiała się. — Chodź, pójdziemy na piwo czy coś.
-
- Po prostu z każdą chwilą dowiaduje się o życiu prywatnym mojego ojca rzeczy, których zdecydowanie bym nie chciał. - westchnął - Tak, chodźmy na piwo.