Sprawy Wewnętrzne [Azja+Australia]
-
遼滿洲會議
Pałac Cesarski w Changchun został specjalnie przystrojony na przybycie Katun Liaoning Koumei, które zaraz miało się odbyć. O dwóch pozostałych gościach nie wspominając…
Cesarz Xiaojing stał w tradycyjnym mandżurskim stroju przed wejściem do pałacu. Towarzyszyła mu jego żona, Cesarzowa Aishinkakura Hiro, która ubrana była w tradycyjny strój japoński. Zarówno Pujie, jak i Hiro oczekiwali przybycia Katun. Obok nich, na schodach, stała Mandżurska Gwardia Imperialna, ubrana w odświętne mundury, trzymając w słych dłoniach tradycyjne karabiny, pochodzące z Japonii Type 99.
Limuzyna, która pojechała na Międzynarodowe Lotnisko w Changchun, w końcu przekroczyła bramę pałacu cesarskiego i zajechała pod główny budynek. Jeden z gwardzistów otworzył drzwi samochodu, aby Katun mogła wyjść. -
遼滿洲會議
Koumei podziękowawszy gwardziście wyszła powoli z limuzyny i przypatrywała się pałacowi w oczekiwaniu na dwóch strażników, którzy z nią przyjechali. Droga, którą przebyła była naprawdę komfortowa jak na syberyjskie warunki, także nie było na co narzekać. Tymczasem sam pałac wywarł wielkie wrażenie na młodej Katun, która szybko dostrzegła przepaść między jej krajem, a Mandżurią.
Odziana w galowy mundur ściągnęła na chwilę okulary aby się nie zaparowały, po czym podeszła powolnym krokiem do czekającego Cesarza z małżonką i ukłoniła się nisko obydwojgu w wyrazach szacunku. Mimo, iż sama pochodziła z cesarskiego rodu, tak obecnie większy autorytet posiadał Pujie, także nie było mowy o okazywaniu wyższości, jednym z powodów mogła być również obecność znacznej ilości gwardzistów, kto wie.
-
22 Stycznia 1972
Komendant stał, w małym pomieszczeniu nad niedużym stole przy którym stały cztery krzesła. Miał ręce na plecami i z niewielkim niepokojem spoglądał się w drzwi. Spojrzał niecierpliwie na zegar wiszący na ścienia obok niego. W pomieszczeniu też był Tadeusz Dmowski, jego naczelny Dyplomata z tym że ten już siedział przy stole. Oboje czekali na przybycie delegacji Nadmorza, żeby móc w końcu na poważnie rozpocząć negocjacje między ich państwami w sprawie zakończenia wojny. Negocjacje które Komendant chciał zakończyć szybko, bowiem czas go naglił…do innych przedsięwzięć od których zależeć będzie lost Nowej Polski.
-
-
遼滿洲會議
- Przyjemność po mojej stronie, Wasza wysokość.
Uścisnęła serdecznie rękę obracając po tym głowę w kierunku dziennikarzy, którzy zaczęli robić zdjęcia. W końcu po zakończeniu sesji zdjęciowej puściła rękę i przywitała się jeszcze szybko z żoną Pujiego, póki była jeszcze okazja.
Pomimo panującego ostrego zimna Koumei była w stanie wytrzymać na tyle długo, żeby tego widocznie nie okazywać, jednak powoli czuła jak chłód przebija jej dosyć lekkie ubranie. -
遼滿洲會議
-- Zapraszam do środka – wskazał drzwi prowadzące do wnętrza Pałacu Cesarskiego. Pujie wziął swą małżonkę pod rękę i wspólnie weszli. Gdy razem z gościem opuścili wścibskie oczy dziennikarzy, Pujie wskazał drzwi prowadzące do jednego z pomieszczeń.
Wewnątrz było bardzo jasno, co były efektem, że sala ta znajdowała się w idealnym miejscu, jeśli chodzi o możliwość wykorzystania promieni słonecznych. Oprócz tego ze zwisających z sufitu żyrandoli również sączyło się delikatne, żółte i ciepłe światło, które dodatkowo wypełniało salę poczuciem komfortu i bezpieczeństwa.
Przy krześle, na którym widniało godło Mandżurii, siedzieli pozostali członkowie mandżurskiej rodziny imperialnej - książę koronny Jiahao oraz księżniczki Huisheng i Husheng, wszyscy ubrani w tradycyjne stroje mandżurskie.
Cesarz Xiaojing zasiadł na owym krześle i wskazał Katun wolne krzesło naprzeciw niego. W międzyczasie Hiro zajęła krzesło obok swojego męża. -
遼滿洲會議
Koumei poleciła swoim strażnikom pozostanie na zewnątrz (oczywiście byli oni przyowdziani w ciepłe, grube płaszcze ażeby nie zamarzli) i weszła za wskazaniem Cesarza do pomieszczenia w pałacu rozglądając się po nim. Szatynka rozwarła szeroko oczy widząc tak przepchane luksusem miejsce, jako iż w dotychczasowym życiu nie miała za bardzo możliwości doznać elitarnego stylu życia. W końcu uspokoiwszy się podeszła do wskazanego krzesła kłaniając się jeszcze obecnym członkom rodziny królewskiej i usiadła. Koumei założyła w końcu okulary oraz poprawiła jeszcze mundur siedząc spokojnie i oczekując w gotowości na Cesarza.
-
遼滿洲會議
-- Jak mniemam, droga Katun, zapewne bardzo interesuje Cię to, po co chciałem się z Tobą spotkać w cztery oczy, zamiast prowadzić dialog przy użyciu naszych ministerstw spraw zagranicznych. Bardziej pewnie ciekawi Cię to, dlaczego na spotkanie z Twoją osobą wezwałem również moją rodzinę – uśmiechnął się lekko, wyciągając spod mandżurskiego płaszcza małą w formacie, ale dość grubą książeczkę oprawioną w czarną skórę i z lekko żółtymi stronicami. Wyglądała ona jednak inaczej niż książki kultury Zachodu, co świadczy o tym, że pisana była tradycyjnym chińskim - z góry do dołu, od prawej do lewej. Na okładce widniało godło Mandżurii.
-
遼滿洲會議
Koumei spojrzała na Puijiego, w zasadzie wyprzedził ją odpowiadając na każde możliwe zadane pytanie, także na razie siedziała w ciszy. Spojrzała też na książkę, jednak nie była w stanie wymyślić żadnego logicznego dla siebie wytłumaczenia tej sytuacji. W końcu jednak poprawiła okulary i spojrzała znowu na Cesarza.
- Co jest w tej książce? - spytała niewinnym i ciekawskim, wręcz dziecinnym głosem patrząc teraz na przywódcę Mandżurii swoimi brązowymi ślepiami, które emanowały ciekawością. -
遼滿洲會議
Cesarz ostrożnie otworzył książeczkę i pokazał Katun napisane tłustym drukiem cztery chińskie znaki: 溥儀回憶. Pod spodem ponownie znajdowało się godło Mandżurii, a wszystkiego dopełnił podpis autora tej książki, a właściwie pamiętnika, wykonany już przy użyciu alfabetu łacińskiego - Aisin-Gioro Puyi.
Pujie ponownie spojrzał na stronice pamiętnika swego brata i powoli zaczął je przekładać, wypełniając sale delikatnym szelestem starych kartek. W końcu zatrzymał się na rozdziale pamiętnika, który został nazwany Od niewoli po nowe Cesarstwo.
-- To jest pamiętnik mojego brata. Sięga do czasów, kiedy Puyi zaczął rządzić Mandżukuo, a kończy się na tydzień przed jego śmiercią w 1967. To trochę zabawne, ale nigdy nie powiedział mi, że podjął się pisania swoich wspomnień. Zabawniejsze jest jeszcze to, że nie przekazał mi tej wiedzy w swoim testamencie. Tę książeczkę znalazłem dopiero dwa miesiące temu, kiedy osoby odpowiedzialne za utrzymywanie porządku w pałacu sprzątały moją sypialnię. Okazało się, że Puyi bardzo sprytnie ukrył swoje wspomnienia. Jednak nie to jest ważne. Ważne jest to, co jest napisane w tym rozdziale… – ponownie zaczął kartkować. W końcu zatrzymał się na kartce z chińskimi cyframi 1 9 4 8. – Puyi bardzo dokładnie opisywał wszystko to, co wydarzyło się w tym roku. Jednak nie wierzyłem oczom, kiedy przeczytałem, że Puyi… Jakby to powiedzieć…? Postanowił rzucić wyzwanie swojej niepłodności? Bo musisz wiedzieć, droga Katun, że przez całe życie myślałem, że mój brat był impotentem. Jak się okazało, myliłem się ja i mylili się lekarze. Puyi zdołał, przed swoim uwięzieniem przez Sowietów, spłodzić potomka. A właściwie - potomkinię… Kiedy pierwszy raz to przeczytałem, myślałem, że ta książeczka to kłamstwo. Ale znów nie miałem racji. Postanowiłem zacząć szukać, szperać, wąchać… I po blisko dwóch miesiącach udało mi się dotrzeć do informacji, że kobieta Puyi’ego była Japonką. Udało się znaleźć jej rodzinę. Potem poszło już z górki… – zakaszlał. – No i dotarłem do mojej bratanicy. Dzieci… Oto wasza kuzynka – powiedział do swoich dzieci. -
遼滿洲會議
Koumei z czasem wyjaśnień Puijiego coraz bardziej wytrzeszczała oczy przyjmując pod koniec tępy wyraz twarzy, widocznie okazując niedowierzanie. Ojca znała jedynie z opowieści swojej matki, także nie miała nawet pojęcia o możliwości posiadania dalszej rodziny. W końcu poprawiła okulary chcąc zająć czymś ręce i zaczęła patrzeć to na Cesarza, to na dziennik. Zwróciła jeszcze wzrok ku pozostałym członkom rodziny królewskiej, aż w końcu wróciła wzrokiem do Cesarza otwierając delikatnie usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak nie była w stanie sklecić żadnego sensownego zdania, ani tym bardziej słowa. Po chwili zdobyła się na jedno, krótkie zdanie, które szybko wypowiedziała.
= Czyli to był cel tego spotkania, tak? -
遼滿洲會議
-- …nie? – zaśmiał się. – Mamy również wiele do przedyskutowania jako przywódcy Cesarstwa Mandżurii i Kaganatu Liao. Jednakże chciałem zacząć nasze spotkanie właśnie od rozmowy o tym – podniósł książeczkę do góry. – Mimo wszystko prawda musiała wyjść na jaw. Doprawdy, źle bym się czuł, gdybym musiał zmuszać się do udawania, że nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni. Jednakże, tematy naszej rozmowy są już bardziej poufne, dlatego wolałbym zostać z Tobą sam na sam, droga Katun – Cesarz spojrzał na swoją rodzinę.
-
-
Degant321 napisał w Sprawy Wewnętrzne [Azja+Australia]:
22 Stycznia 1972
Komendant stał, w małym pomieszczeniu nad niedużym stole przy którym stały cztery krzesła. Miał ręce na plecami i z niewielkim niepokojem spoglądał się w drzwi. Spojrzał niecierpliwie na zegar wiszący na ścienia obok niego. W pomieszczeniu też był Tadeusz Dmowski, jego naczelny Dyplomata z tym że ten już siedział przy stole. Oboje czekali na przybycie delegacji Nadmorza, żeby móc w końcu na poważnie rozpocząć negocjacje między ich państwami w sprawie zakończenia wojny. Negocjacje które Komendant chciał zakończyć szybko, bowiem czas go naglił…do innych przedsięwzięć od których zależeć będzie lost Nowej Polski.
Komendant Gustaw
Zjawiły się dwie osoby z Nadmorza, Sekretarz Iwan Nikiszow, oraz Dyplomata państwa, jego młodszy brat, Sebastian Nikiszow. Obaj przywitali się, pomimo panującego napięcia w pokoju, poczym zajęli swoje miejsca. Z racji na stanowisko gospodarza, wypadało zacząć właśnie Komendantowi omówić warunki kapitulacji przegrywającego państwa. -
Komendant Gustaw
Po przybyciu delegatów Nadmorza, Komendant zasiadł na stole po czym zaczekał aż oni zrobią to samo. Jak już się tak stało postanowił przejść do rzeczy.
- Panowie, jak dobrze wiemy Nadmorze nie jest w najlepszej sytuacji na tej wojnie jednakże jako iż jesteśmy ludźmi cywilizowanymi, wierzę że ten konflikt można teraz rozwiązać bez potrzeby większego rozlewu krwi. Nowa Polska od Nadmorza chce kapitulacji i poddania się, w zamian za to Nowa Polska oferuje Nadmorzu następujące rzeczy: Równetraktowanie z resztą obywateli Nowej Polski, relatywną Autonomię lokalną z możliwością tego że członkowie dawnego rządu mogą zostać na swoich dawnych pozycjach, ale teraz w subordynacji do Rządu Nowej Polski oraz oczywiście to że siły zbrojne Nadmorza oraz członkowie także mogą zachować swoje pozycje, po uprzedniej integracji z siłami wojskowymi Nowej Polski i złożeniu odpowiednich przysiąg. Jeżeli jednak członkowie dawnego rządu i wojska nie będą chcieli się zintegrować się z aparatem Rządowym Nowej Polski, to pozwoli im się wrócić do stanu cywilnego beż żadnych represji ani agresywnych działań z strony Rządu Nowej Polski. Co sądzą Delegaci Nadmorza o tej ofercie? -
Komendant Gustaw
Przemówił starszy Nikiszow.
-- To szczodra umowa, za jaką jesteśmy wdzięczni, jednakże musimy zastanowić się, jak obecnie to wszystko wgląda. Po pierwsze, straciliśmy największą część naszej populacji wraz z miastem Władywostok, który znajduje się obecnie pod kontrolą Cesarstwa Mandżurii. Problemem jest też to, że wielu obywateli straciło swoje domy, źródła ogrzewania i dostęp do wody wraz z działaniami wojennymi obu państw. Sama odbudowa jest warunkiem koniecznym, jaki musi ponieść Polska, jeżeli chcemy mówić o integracji Nadmorza z Nową Polską, nie sądzi pan, Komendancie? -
Komendant Gustaw
- Oczywiście i wzięliśmy to pod konsyderację. W następnym tygodniu, jeżeli tutejsze rozmowy się powiodą, przeznaczymy na odbudowę, wstępnie 10.000 Złota. -
Komendant Gustaw
-- To zadawalające środki – przyznał Nikiszow. – Rozumiem, że zakładany jest również program rozwoju ziem Nadmorza, by zrównać szanse obywateli Nowej Polski i Nadmorza w przyszłości, skoro mają tworzyć jeden, wspólny naród? -
Komendant Gustaw
- Ależ oczywiście, mamy w planach stworzenie funduszu którego celem będzie rozbudowanie szkół na terenach Nadmorza ale i również planujemy wprowadzić nowy program Edukacyjny który będzie lepiej pasował do panującej rzeczywistości. W dużej mierze zakładające potrzebę nauki wielu języków. -
Cesarzowa Yuuka Satori oraz Yui Satori
Portret Cesarzowej Yuuki Satori
Portret Yui Satori
Historia
Dwudziestodwuletnia władczyni Cesarstwa Wschodzącego Słońca to coś świeżego w zdominowanym (z paroma wyjątkami w przeszłości) przez mężczyzn ciągu przekazywania cesarskiej władzy. Co więcej panowanie młodej kobiety nie miałoby nawet cienia racji bytu, gdyby nie zbieg wielu wydarzeń historycznych zwanych potocznie II Wojną Światową. To podczas niej trzon całej dotychczasowej dynastii otrzymał wiele ciosów czy to w odmętach oceanu podczas topienia japońskich flotylli, czy to w szalejących płomieniach wybuchających alianckich bomb, czy to na skutek działania obcych służb. Boska władza Imperium japońskiego upadała coraz bardziej, a - zdawałoby się - finalnym ciosem stał się zamach komunistów na Cesarza Hirohito brukając jego krwią niedopalone ocalałości pałacu w Tokio. Jednak czerwona zaraza nie zdołała całkowicie złamać wyspiarskiego kręgosłupa niedostatecznie wyplewiając cesarski ród. I chociaż większość spotkała zagłada to dla rodu Satori sytuacja stała się symbolem narodzin. Jak feniks powstały z popiołów poprzednika tak Kenshiro Satori na resztkach Imperium Hirohito postanowił walczyć o lepszą przyszłość. A nie było łatwo, gdyż podzielony na kilka mniejszych państw naród potrzebował odpowiedzialnej władzy, która wprowadzi spokój w rozedrgane serca.Najpierw jednakże Kenshiro musiał przeżyć wyjątkowo gorzko-słodką chwilę, bowiem przy okazji narodzin swego wymarzonego potomstwa w roku 1950 otrzymał dar oraz dwa tragiczne ciosy od losu - żona wydała mu na świat córkę samemu umierając w skutek powikłań poporodowych i zabierając ze sobą nienarodzoną siostrzyczkę Yuuki. To było wydarzenie, które jeszcze bardziej wzmogło w nim nienawiść do komunistów, gdyż uznał to wszystko za celowe zabójstwo. Wzmogło w nim też paranoję, która przez lata eskalowała wpływając znacząco na życie małej następczyni. Jako jedynaczka od początku była postrzegana jako przyszła Cesarzowa, bowiem Kenshiro nawet przez moment nie przyszła do głowy chęć ponownego ożenku. Nie, całą miłość jaką dawałby trójce ukochanych kobiet przelewał w ciemnowłosą. Właściwie nie tylko miłość, bo i surowość oraz pragnienia… Pragnienia, by Yuuka zabrała Cesarstwo Wschodzącego Słońca o wiele dalej niż on jest w stanie. By nie musiała już uciekać tak jak on z rozbitego, shańbionego zamachem Tokio, tylko z dumnie wyprostowaną głową żyć dalej. Jednak na te wyprostowanie głowy dziewczyna musiała długi czas poczekać i to wcale nie ze względu na zbyt młody wiek, który musiała wypełnić przystawajaniem sobie wszelkiej niezbędnej dla głowy państwa wiedzy.
Chodziło też o paranoję. Paranoję kochanego ojca, który sam padł ofiarą niedoszłego zamachu niczym swój poprzednik. Zdołał się wylizać, ale lęk często przysłaniał mu racjonalne myślenie tworząc z niego coraz bardziej podejrzliwego człowieka. Tylko w jednym przypadku nie miał nawet cienia wątpliwości - kiedy pewnego dnia zwiedzając ogrody pałacu w Kioto spotkał tam małą, białowłosą dziewczynkę. Dziewczynkę zupełnie mu obcą, sierotę bez jakiejkolwiek rodziny, która wygłodzona szukała owoców wśród koron drzewek. Kenshiro być może już ze względu na wiek, a być może uznając to za objawienie z góry ujrzał w niej coś co przypomniało mu o tragicznym porodzie. Dostrzegł w niej swoją nigdy nienarodzoną córeczkę i jako taką przyjął. Jego wola była świętą i tak białowłosa Yui Ishikawa została Yui Satori - młodsza siostrą Yuuki, którą ojciec przedstawił jako biologiczną. Kłamał w żywe oczy, ale uważał, że tak jest lepiej. I że tak mniej boli go przeszłość.
Przyszywane rodzeństwo od tej pory trzymało się razem chociaż od początku to Yuuka miała być władczynią, zaś Yui wpajano przede wszystkim bycie rolą opiekunki. Nieodłącznej, a z biegiem czasu coraz bardziej i bardziej niezbędną, bez której ciemnowłosa nie mogła funkcjonować. Żyły razem, uczyły się razem, podróżowały razem. Zwłaszcza, gdy Cesarz Satori w pewnym momencie uroił sobie, że dziewczynom grozi napaść więc… wysłał je pod fałszywymi, niezdradzającymi władczej krwi tożsamościami na południe twierdząc, że muszą przeczekać zagrożenie. Pełnoletnie już siostry przez dwa lata podróżowały po wyspach południowo-wschodniej Azji zahaczając nawet na trzy miesiące do Australii i pewnie te poznawanie świata trwałoby jeszcze gdyby nie fakt, że stary Cesarz zmarł. Trzeba było więc wrócić, bowiem czas Yuuki nadszedł. Młodziutkiej, skrywającej w swojej niewinnej, okraszonej wyjątkowymi oczami twarzyczce piętno niemożliwe do zdjęcia. Dojrzałej emocjonalnie, gotowej na to na co została przygotowana, a zarazem potrzebująca przyszywanej siostry do wszystkiego. Zadziwiająca para, której rozdzielenie przyniesie zbyt rozległe konsekwencje, by nawet o tym myśleć.
Czy więc Cesarstwo Wschodzącego Słońca ma nadzieje na przyszłość skąpaną w blasku promieni wyłaniających się zza horyzontu? To pytanie, na które Yuuka nie zna odpowiedzi. Ale wie, że zrobi wszystko co w jej mocy jako następczyni rodu Satori. Jako następczyni boskiego cesarskiego tronu. A Yui chociaż nie jest siostrą zrodzoną z krwi to na pewno zrodzoną z serca, jaka rozumie swoją rolę tej, która ma wspierać za wszelką cenę.