Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Oskad
  3. Karty Postaci

Karty Postaci

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Oskad
257 Posty 12 Uczestników 6.1k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • TypownickiT Niedostępny
    TypownickiT Niedostępny
    Typownicki
    napisał ostatnio edytowany przez
    #241

    Więc okej.

    Oskad to kolonia, nie kontynent, mój błąd.

    "Antropomorficzne węże są spoko."

    Ja-2k2k

    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001 Elarid
      napisał ostatnio edytowany przez
      #242

      No to popraw albo usuń w końcu to pierwsze zdanie. I proch ma to do siebie, że nie wystarczy nim potrząsnąć, żeby raźno srutnęło.

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • TypownickiT Niedostępny
        TypownickiT Niedostępny
        Typownicki
        napisał ostatnio edytowany przez
        #243

        Dobrze, kilka poprawek już zrobionych

        "Antropomorficzne węże są spoko."

        Ja-2k2k

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001 Elarid
          napisał ostatnio edytowany przez
          #244

          No nadal biednie, ale każdy kiedyś zaczynał. Akceptuję. Zacznij pierwszym postem.

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • TypownickiT Niedostępny
            TypownickiT Niedostępny
            Typownicki
            napisał ostatnio edytowany przez
            #245

            Jej, dziękuję.

            "Antropomorficzne węże są spoko."

            Ja-2k2k

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • ? Niedostępny
              ? Niedostępny
              Dawny użytkownik
              napisał ostatnio edytowany przez Dawny użytkownik
              #246

              Imię: James Alexander

              Nazwisko: Hawkins

              Rasa: człowiek

              Pseudonim: brak

              Charakter: Trudno w kilku zdaniach opisać człowieka, jakim jest James Alexander Hawkins. Jest on człowiekiem skrytym w sobie, cichym, często wręcz zamkniętym. Jednocześnie jest on też osobą dość skromną, mimo tego całego majątku, jaki udało mu się zdobyć. Pieniądze nie są dla niego najważniejsze, choć istnieje też w nim sprzeczność, bo chce mieć ich też jak najwięcej. Jednak sam James nie chce mieć ich dla tzw. szpanu, lecz po to, żeby móc inwestować w przyszłość. Tak, nie znajdziesz chyba drugiego takiego człowieka, który o przyszłości myśli tyle, co James. Chce on zapewnić bezpieczeństwo sobie i swoim bliskim, dlatego stara się zarobić jak najwięcej, bo wie, że to pieniądz rządzi światem i jest on potrzebny, żeby nie obudzić się z ręką w nocniku.
              James jest też filantropem i altruistą. Już postanowił, że część swojego majątku przeznaczy na pomoc najuboższym, żeby mogli wyjść na prostą. Oczywiście Hawkins nie jest idiotą, który sądzi, że wystarczy biednym dać pieniądze, żeby im pomóc. Nie, on chce przede wszystkim fundować dla nich edukację, która pozwoliłaby im zdobyć w przyszłości dobrze płatną pracę. Jest też gotów tworzyć fabryki i sklepy dla najuboższych, gdzie mogliby zdobywać pieniądze (sam James twierdzi, że prawo do godnego zarobku jest jednym z podstawowych praw człowieka).
              Młody Hawkins jest osobą pracowitą, cierpliwą i wytrwałą w dążeniu do celu. Kiedy postanowi coś osiągnąć, to jedyną siłą, która byłaby w stanie go powstrzymać przed zrobieniem tego, jest chyba Siła Wyższa. Wielu ludzi uważa, że jest on wręcz uparty jak osioł. Szalona ambicja i chęć zapisania się złotymi zgłoskami w kronikach historycznych jest tym, co napędza Jamesa do pracy.
              Oprócz pracowitości, Jamesa charakteryzuje jeszcze coś – olbrzymia miłość do nauki. Odkąd tylko nauczył się czytać, czytał książki o naukowcach i wynalazcach. Sam za młodu również chciał zostać wynalazcą, ale ojciec wybił mu to marzenie z głowy. Mimo wszystko James również interesował się morzem, więc zostanie inżynierem okrętownictwa też mu pasowało. Jednak teraz wszystko się zmieniło. Teraz Hawkins ma pieniądze i marzenie o tym, aby obok Hawkins Line zajmować się też wynalazkami, powróciło. James w snach myśli o tym, żeby stworzyć taką stal, która uczyniłaby statki i okręty niezatapialnymi, oraz taką, dzięki której człowiek mógłby wzbić się w powietrze. Nie przy pomocy balonu, ale przy pomocy metalu dołączyć do ptaków.
              Hawkins należy do osób wrażliwych, co można było zauważyć już wcześniej. Ma świadomość, że do dobrobytu dochodzi się ciężką pracą, jest wrażliwy na problemy społeczne, które w miarę możliwości stara się rozwiązywać, pomaga ludziom biednym.
              James jest osobą bardzo uczciwą.
              Jednak gdy mowa o Hawkinsie, trzeba też wspomnieć o jego romantycznej naturze – wychowywał się w końcu w erze, kiedy poeci tworzyli poezję głównie o miłości i szaleństwie ze względu na to uczucie. Jako, że Stephen Hawkins chciał zadbać również o kulturalne wykształcenie syna, podsuwał mu pod nos romantyczne książki. James pochłaniał wszystkie te wspaniałe poezje, dzięki czemu stał się po części również romantykiem. Uwierzył w prawdziwą, czystą miłość.
              Jednakże w Jamesie istnieje również pewna sprzeczność. Jest on filantropem i altruistą, ale tylko wobec jednej rasy – rasy ludzkiej. Uważa on, że wszystkie inne rasy, co zostały znalezione w Nowym Świecie, czeka jedynie zagłada ze względu na to, że wszystko co oni potrafią, to uprawiać jakąś magię. Hawkins nie chce im pomagać, bo sądzi, że nie będzie to miało żadnego sensu – przez ten cały czas, kiedy zamieszkiwali Nowy Świat, mogli coś osiągnąć. A osiągnęli niewiele, gdy porównuje się ich osiągnięcia z osiągnięciami ludzi. Broń palna, maszyna parowa, nowe metody konstrukcji statków? Czy którakolwiek z innych ras osiągnęła to samo, co osiągnęli ludzie? Z tego też powodu James uważa, że wszystkie nie-ludzkie rasy powinny grzecznie siedzieć i pokłonić się przed potęgą człowieka.

              Wiek: 37 lat

              Towarzysz:

              Paul Montgomery – towarzysz Jamesa, jego główny kompan jeśli chodzi o ideę wydobycia surowców w Oskad, zapalony miłośnik wszystkiego co z wydobyciem związane – fakt, że jest z wykształcenia inżynierem górnictwa w pełni to oddaje.
              Ma 34 lata i bywał w Oskad już wielokrotnie. To właśnie tam usłyszał od jakiegoś gościa o gigantycznych złożach surowców, znajdujących się na północnym zachodzie nowej kolonii, które tylko czekają na wydobycie. Niestety dla Paula, ale nie posiada on wystarczających funduszy, aby samodzielnie rozkręcić firmę, która zajęłaby się wydobyciem. Gdy powrócił do wschodnich kolonii próbował bezskutecznie wziąć kredyt od jakiegoś banku. Postanowił zatem znaleźć kogoś bogatego, aby pomógł mu taką firmę założyć. Tak też się złożyło, że podczas pobytu we wschodnich koloniach spotkał Jamesa. Początkowo chciał jedynie wziąć pożyczkę, ale James, jak to James, sam również zapragnął zbić majątek (warto zaznaczyć, że Hawkins Line było wtedy w bardzo złym stanie jeśli chodzi o pieniądze, wszak dopiero co wybudowali Aurorę) na wydobyciu surowców. Po długich negocjacjach Paul zgodził się na to, żeby najwięcej zarabiał James (sam zgodził się na branie zaledwie 15% zysków z wydobycia), co oczywiście pogorszyło relacje między nimi, ale fakt, że Paul był w kryzysie pieniężnym, zmusił go do bycia uległym wobec Jamesa.

              Ekwipunek:

              • Ubranie widoczne na jego obrazku
              • Laska do podpierania się
              • Dwa bukłaki z wodą
              • Plecak, a w nim:
                • Przyrządy do poszukiwania surowców
                • Trochę sucharów
                • Parę pasków suszonego mięsa
              • Cztery cygara
              • Zapałki
              • Mieszek z 50 miedziakami

              - - -

              David Clarck – kolejny zapaleniec będący towarzyszem naszego bohatera. Jest on akcjonariuszem Hawkins Line i bliskim przyjacielem Jamesa. Podobnie jak James, został on wychowany w duchu romantyzmu i przygody, dlatego gdy tylko usłyszał, że młody Hawkins wyrusza w podróż do Oskad, od razu zapragnął być uczestnikiem tej wyprawy. Pełni w niej funkcję medyka.
              Chłopaczek ma zaledwie 28 lat, ale mimo to wie już bardzo wiele o życiu. Sam pochodzi z arystokracji. Gruntowna edukacja i studia z zakresu medycyny (należy zaznaczyć, że nie podobało się to jego ojcowi) pozwoliły mu zostać chirurgiem. Początkowo jego ojciec, sir Edward Clarck myślał nad wydziedziczeniem go, ale jego przedwczesna śmierć sprawiła, że David, jako najstarszy syn, odziedziczył po nim dużą część majątku. Kiedy bracia Davida wydawali swój majątek na dziwki i alkohol, młody Clarck postanowił pomnożyć to, co otrzymał w spadku. Zainwestował w akcje różnych przedsiębiorstw i w kruszce, dzięki czemu jego pozycja społeczna znacząco urosła. Trzy lata temu poznał się z Jamesem, który od roku był prezesem Hawkins Line. Świeżo upieczony businessman opowiadał o wielkich statkach i okrętach wojennych, które chciałby w przyszłości zbudować (Aurora była już w trakcie konstrukcji). David wywęszył interes i zainwestował dużą część swojego majątku w Hawkins Line, a także wspomógł Jamesa w budowie samej Aurory, udzielając mu pożyczki. Dzięki temu pomiędzy Jamesem i Davidem zawiązało się koleżeństwo, a w końcu nawet i przyjaźń.

              Ekwipunek:

              • Ubranie widoczne na obrazku
              • Ubranie typowo z Oskad
              • Laska do podpierania się
              • Dwa bukłaki z wodą
              • Plecak, a w nim:
                • Dwie paczki sucharów
                • Parę pasków suszonego mięsa
                • Suszony dorsz
                • Trzy bułki
              • Torba medyczna, a w niej:
                • Strzykawka
                • Pięć igieł do strzykawki
                • Pięć buteleczek z morfiną
                • Spinak
                • Hak chirurgiczny
                • Igła chirurgiczna
                • Igła Deschampsa
                • Imadło chirurgiczne
                • Kleszczyki chirurgiczne
                • Nici chirurgiczne
                • Nożyczki chirurgiczne
                • Osteotom
                • Pęseta chirurgiczna
                • Rasparator
                • Skalpel
                • Butelka wódki (do odkażania rąk)
              • Cygaro
              • Zapałki
              • Mieszek z 200 miedziakami

              - - -

              Walter Wallace – bliski współpracownik Jamesa, wszak po tym, jak zmarł Stephen Hawkins i firma przeszła na jego syna, to właśnie James zaproponował Walterowi zostanie rzecznikiem prasowym Hawkins Line. W podróż z Jamesem wybrał się, ponieważ zechciał być pierwszą osobą, która opisze znaleziska w niezbadanych dotąd terenów Oskad i nie tylko, ale o tym zaraz.
              Ma 40 lat. Z wykształcenia dziennikarz, prywatnie trudzi się powieściopisarstwem i czasami poezją. Zaczynał jako pomocnik w wydawnictwie, a z czasem zaczął pisać własne artykuły do prasy codziennej. Po siedmiu latach pracy jako dziennikarz postanowił zaimprowizować i wydał swoją pierwszą powieść. Dziesięć lat temu, jako pasażer Hawkins Line, wyruszył w krótką podróż do Crianny, w której to zapoznał się z obecnymi trendami w pisarstwie. No dobra, ale jak w ogóle ktoś taki znalazł się w Hawkins Line? No więc napisał on relację ze swojej podróży na Kontynent, w której to bardzo chwalił statek Hawkinsów. Żyjący wówczas jeszcze Stephen Hawkins postanowił go zatrudnić, aby pisał dalej o statkach Hawkins Line. Po śmierci Stephena został rzecznikiem prasowym firmy, a obecnie chce wydać kolejną książkę, tym razem o kowboju żyjącym w Oskad, dlatego gdy tylko usłyszał, że James wyrusza w podróż do nowej kolonii, od razu zapragnął być jego towarzyszem.

              Ekwipunek:

              • Ubranie widoczne na obrazku
              • Kowbojskie ubranie, żeby się nie wyróżniać podczas podróży po Oskad
              • Trzy bukłaki z wodą
              • Plecak, a w nim:
                • Cztery bułki
                • Kilka plasterków szynki wędzonej
                • Kilka plasterków sera wędzonego
                • Notatnik
                • Dziesięć arkuszy czystego papieru
                • Dwa pióra
                • Cztery buteleczki czarnego atramentu
              • Dwa cygara
              • Zapałki
              • Mieszek z 150 miedziakami

              - - -

              Louis Russel – to, że Oskad jest istnym rajem dla bandytów i prymitywnych podras, James widział od dawna. Co prawda młody Hawkins służył w armii i wie, jak obsługiwać broń palną i jak używać broni białej, ale no – James jest teraz poważnym businessmanem, a nie gościem od karabinów i zajmowania się ochroną. No więc Hawkins postanowił wynająć kogoś, kto zająłby się bezpieczeństwem dla wyprawy. Tak też pojawił się Louis.
              Jest on 46 letnim mężczyzną, który wiele przeszedł. Urodził się w nadmorskiej kolonii, gdzie zdobył wykształcenie. Początkowo miał tam też spędzić całe życie, ale cała jego rodzina przeprowadziła się do Oskad, skuszona możliwością zakupu taniej ziemi i założenia tam plantacji. Niestety, bo wszyscy Russelowie chcieliby, aby było stety, ale ten pomysł nie wypalił i trzeba było zamieszkać jako zwykła rodzina w Dodge City. Louis jednak był osobą porywczą i nie widziało mu się siedzenie i pracowanie w jakimś saloonie, kasynie czy innym sklepie. Chciał mieć coś od życia. Dlatego też postanowił zostać łowcą głów. Początkowo robił to nieoficjalnie, jednakże jego umiejętności sprawiły, że szybko zdobył prawdziwą licencję, dzięki czemu został pełnoprawnym i legalnym łowcą głów. Ściganie bandytów i inne tego typu rzeczy? A może ochrona karawany? No to Louis Russel świetnie wypełni swoje obowiązki.

              Ekwipunek:

              • Ubranie widoczne na obrazku
              • Dwa rewolwery Webley Mark IV
              • Dwa pasy z 48 nabojami do Webley Mark IV
              • Karabin Harlk
              • Cztery magazynki do Harlka
              • Nóż uniwersalny Wax
              • Trzy bukłaki z wodą
              • Plecak, a w nim:
                • Cztery bułki
                • Kilka pasków suszonego mięsa
                • Kilka plasterków szynki wędzonej
                • Kilka plasterków sera wędzonego
                • Paczka sucharów
                • Dwa bukłaki z wodą
              • Dwa cygara
              • Dziesięć papierosów
              • Zapałki
              • Mieszek z 200 miedziakami i 10 srebrnikami

              - - -

              Arthur Jordan – kiedy Louis zajmuje się ochroną ogólnie, tak musi on mieć też jakichś podwładnych, bo w końcu jedna osoba tylu ludzi nie ochroni. No więc James postanowił wynająć żołnierza po służbie. Tym kimś jest Arthur.
              Jest on osobą mającą na koncie 58 lat. Urodził się w nadmorskiej kolonii, gdzie zdobywał wykształcenie. Szybko jednak znudziło mu się uczenie tego wszystkiego i postanowił, że zostanie żołnierzem. Został nim po pięciu latach nauki. Doskonale wiedział, jak obchodzić się z bronią palną (z resztą po dziś dzień mówi, że karabin to jego małżonka). Zajął funkcję strzelca celnego. Niestety po czterech latach nienagannej służby zdarzył się nieszczęśliwy wypadek – Arthur został znaleziony w stanie ostrej nietrzeźwości w jakimś przydrożnym rowie. Został wyrzucony z wojska. Próbował jeszcze raz dostać się do armii, ale nieskutecznie. Miłość do wszystkiego, co z wojskiem związane, nie opuszczała go przez wiele lat. Zaczęły w nim rosnąć nastroje depresyjne. Nie chciał jednak, aby jego stan psychiczny się pogarszał, dlatego też postanowił szukać nowego życia w Oskad. Wyruszył do Dogde City, gdzie starał się o posadę szeryfa, jednakże nie wyszło mu to, ze względu na to, że nalepka alkoholika wciąż nad nim ciążyła. Z tego też powodu Arthur już nigdy nie wziął do ust alkoholu. Mimo, że z szeryfem nie wyszło, to jednak wyszło mu z byciem konstablem. Dostał on swój karabin i został wysłany do potyczkowania się z rzezimieszkami. Podczas sprawowania tej funkcji Arthur zdecydowanie częściej walczył na odległość, „zdejmując” po cichu wrogów. Z tego też powodu dostawał celne karabiny.
              W wieku 50 lat zrzekł się funkcji konstabla i postanowił osiąść w Dodge City. Jednak nie dał rady wytrzymać nawet jednego roku bez broni – zdecydował się więc na ryzykowny ruch. Został snajperem do wynajęcia! Wielu ludzi śmiało się, gdy to usłyszało, ale Arthur wiedział swoje. Znajdował dobrze płatne zlecenia w różnych osadach, dzięki czemu dorobił się wystarczającej sumki pieniędzy, aby pozwolić sobie na zakup najnowszych zdobyczy techniki.

              Ekwipunek:

              • Ubranie widoczne na obrazku
              • Karabin Sokół
              • Cztery magazynki do Sokoła
              • Nóż uniwersalny Wax
              • Plecak, a w nim:
                • Cztery bułki
                • Kilka pasków suszonego mięsa
                • Kilka plasterków szynki wędzonej
                • Kilka plasterków sera wędzonego
                • Paczka sucharów
                • Dwa bukłaki z wodą
              • Cygaro
              • Zapałki
              • Mieszek z 200 miedziakami i 15 srebrnikami

              - - -

              Luke Rees – bądźmy szczerzy, nawet połączenie sił Louisa i Arthura nie wystarczą, aby ochronić taką dużą gromadkę ludzi. Tak więc James musiał na nowo użyć swoich kontaktów we wschodnich koloniach, dzięki czemu wynajął Luke’a.
              Ma 49 lat. Podobnie jak praktycznie wszyscy tu zebrani urodził się we wschodnich, nadmorskich koloniach. Tam też zdobył odpowiednie wykształcenie, pozwalające mu zostać prawnikiem. Jednakże sam Luke nie chciał nim zostać, było to jedynie marzenie jego ojca – Williama Reesa. Młody Luke, jak każdy młodzieniec, chciał dobrze przeżyć życie, a nie pracować jak skończony idiota w jakiejś kancelarii prawniczej. Zdecydował się więc na niezwykle ryzykowny krok – uciekł z domu. Oczywiście nie była to akcja w przypływie emocji, lecz dobrze zaplanowana akcja. Na kilka dni przed tym, jak Luke uciekł z domu, ukradł z portfela ojca znaczącą sumkę pieniędzy; zebrał odpowiednie zapasy pozwalające mu na przeżycie; znalazł pociąg jadący do Oskad. No i udało się – Luke wsiadł w pociąg i zaczął nowe życie w zachodniej kolonii.
              Początkowo pracował jako subiekt w jednym sklepie w Imperium, jako Benjamin Jefferson. Nie myślcie jednak, że chciało mu się całe życie tam pracować – zarobione pieniądze oszczędzał, aż w końcu pozwolił sobie na zakup strzelby. Mający niespełna 30 lat Luke szybko znalazł dla niej zastosowanie, ponieważ dwa dni po tym, jak zakupił broń, sklep w którym pracował został napadnięty przez jakąś bandę rzezimieszków. Choć Rees nie miał zbyt dużo doświadczenia w posługiwaniu się bronią palną, to jednak jakimś cudem udało mu się zabić szefa bandy. Nad Reesem ciążyło widmo śmierci, ponieważ już po chwili bandyci skierowali w jego stronę lufy swoich rewolwerów. Całe szczęście, ale do sklepu przyszli konstable, którzy poradzili sobie z szajką. Szybko zapytali, kto zabił szefa, a Luke się do tego przyznał. Zaoferowano mu dołączenie do konstabli, co Rees ochoczo przyjął. Zdecydował się na ujawnienie swojego prawdziwego nazwiska, po czym powiedziano mu, że jego ojciec już nie żyje.
              Rees rozwijał się jako konstabl, zdobywał doświadczenie w posługiwaniu się strzelbą. Miał okazję użyć jej jeszcze nieraz.
              Ostatecznie rok temu zrezygnował z funkcji konstabla i postanowił osiąść w Imperium. Mimo wszystko wciąż starał się pomagać jak można przy pomocy swojej strzelby. Niedawno skontaktował się z nim James, który chciał mieć kogoś od broni większego kalibru. Luke przystał na tę propozycję, a w trakcie podróży po Oskad mają jeszcze omówić jak James mu zapłaci.

              Ekwipunek:

              • Ubranie widoczne na obrazku
              • Strzelba Rozrywacz
              • Dwa pasy z 20 nabojami do Rozrywacza
              • Szabla Wax
              • Plecak, a w nim:
                • Cztery bułki
                • Dwa bukłaki z wodą
                • Paski suszonego mięsa
                • Wędzona ryba
                • Paczka sucharów
              • Mieszek z 200 miedziakami

              - - -

              Carol Bells – jedyna osoba z całej tej dziwnej zbieraniny, która w Oskad siedzi od urodzenia. Pochodzi z rodziny Bellsów, którzy jako jedni z pierwszych wybrali się do Oskad, gdzie próbowali otworzyć własny sklep w nowopowstającym mieście. I choć przez pierwsze lata nie udawało im się to, to jednak gdy Carol miał 5 lat, w końcu spełnili swoje marzenie. Niestety po śmierci pierwszych właścicieli sklepik nie zdołał przetrwać…
              Carol ma 70 lat, co rzecz jasna czyni go najstarszym członkiem dziwnego zbiegowiska Jamesa. Urodził się rok po oficjalnym powstaniu Oskad. Od zawsze pasjonowało go górnictwo, a zwłaszcza złoto, dlatego też gdy tylko został pełnoprawnym dorosłym postanowił wyruszyć w nieznane, aby tam zdobyć fortunę. Przez pierwsze lata (nielegalnej) działalności górniczej udawało mu się odnaleźć trochę złota, ale jednak nie na tyle, aby mógł pozwolić sobie na życie w luksusie. Mimo to młodego wówczas Carola opętała chciwość i żądza sławy. Jednocześnie jednak, pomimo swej chciwości, z biegiem lat pozwalał sobie na coraz to więcej – wóda, dziwki i lasery broń palna. Uwielbiał też hazard, zwłaszcza pokera, ale zawsze przegrywał. Mimo to wciąż liczył, że uda mu się zbić prawdziwą fortunę dzięki grom karcianym. Ostatecznie jednak jego zamiłowanie do hazardu stało się tym, co zabrało mu cały majątek – raz w stanie ostrej nietrzeźwości postawił wszystko co miał podczas gry w pokera. Jak możecie się domyślić – przegrał. Nie mógł się po tym pozbierać i znów wyruszył w podróż na dziki zachód, by znowu znaleźć złoto, co pozwoliłoby mu na dalszą grę w pokera i inne karcianki. Niestety tym razem mu nie wyszło – nie znalazł ani grama cennego kruszcu. Próbował szukać też srebra, ale na próżno, ponieważ i tego kruszcu nie udało mu się znaleźć ani jednego grama. Zrozpaczony zadłużał się u kogo popadnie i pogrążał się w pijaństwie. Jednak w końcu pojawiło się światełko w tunelu – niejaki James Hawkins skontaktował się z nim, wiedząc, że jest znanym górnikiem (James nie wiedział jednak o jego zamiłowaniu do wódek, dziwek i hazardu). Carol czym prędzej zgodził się na wszelką współpracę, licząc na to, że w bogatym businessmanie znajdzie portfel, który pozwoli mu na odbicie się od dna.

              Ekwipunek:

              • Ubranie widoczne na obrazku
              • Kilof
              • Łopatka
              • Torba, a w niej:
                • Trzy świeczki
                • Zapałki
                • Kilka pasków suszonego mięsa
              • Bukłak z wodą
              • Mieszek z 40 miedziakami

              Dwóch pachołków do noszenia pierdół.

              Majątek i nieruchomości: przy sobie nosi 100 srebrników, rzecz jasna po to, żeby móc jakkolwiek płacić podczas podróży po Oskad, a do tego jeszcze 350 miedziaków, jakby trzeba było płacić drobniej. Jednak w różnych bankach w nadmorskich koloniach trzyma 350 000 złota, którego oczywiście nie mógł ze sobą zabrać. Do tego apartament w jednej kolonii nadmorskiej.

              Historia:
              0-18


              Małżeństwo Hawkinsów długo wyczekiwało potomka. Próbowali dobre kilka lat spłodzić kogoś, kto mógłby przedłużać rodzinę Hawkins. Stephen i Juliette chodzili po lekarzach, ale oni nie potrafili odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wciąż nie maja dziecka. Nie pomogła nawet Siła Wyższa, mimo że Hawkinsowie modlili się do Stwórcy. Gdy Stephen miał 30 lat ostatecznie porzucił wiarę w Stwórcę, mówiąc, że gdy najbardziej tego chce, Ten mu nie pomaga. No i coś się wtedy stało. Pewnego dnia Juliette dowiedziała się, że jest w ciąży. Wielka była radość Hawkinsów, bo w końcu udało im się to, co chcieli osiągnąć przez tyle lat!
              Synek urodził się w domu Hawkinsów w nadmorskim miasteczku. Otrzymał imię James, po swoim pradziadku od strony ojca, a na drugie imię wybrano Alexander, czyli po dziadku ze strony matki.
              Dzieciństwo minęło Jamesowi bardzo spokojnie – miał zaspokojone wszystkie potrzeby, wszak ojciec zaczął zbijać fortunę na swoim przedsiębiorstwie żeglugowym. Zaczynał powoli uczyć się czytać i pisać, a także ojciec wpajał mu szacunek do pieniądza.
              Gdy James przekroczył odpowiedni wiek, ojciec posłał go do szkoły, aby tam mógł zdobyć odpowiednią edukację. No i tak młody Hawkins uczył się bardziej zaawansowanych form czytania i pisania, a także zaznajomiono go z książkami. James jednak był bardzo do przodu jeśli chodzi o rozwój, więc gdy tylko zaczął czytać pierwsze lektury, poprosił ojca, aby dostarczał mu również książek o naukowcach i wynalazcach. Stephen był tym mocno zdziwiony, ale chęć dziecka jest chęcią świętą, więc kupował dla swojego syna książki i gazety, w których mowa było o najnowszych zdobyczach techniki. James zaczytywał się w nie i postanowił, że pewnego dnia sam zostanie wynalazcą.
              Lata mijały, a wraz z nią edukacja, dlatego też Jamesa zaczęto karmić bardziej poważną poezją, zwłaszcza tą najnowszą, czyli romantyczną. Co prawda młody Hawkins z początku nie przepadał za poezją wieszczów, ale koniec końców jakoś mu się spodobała, a on sam zaczął przez to wierzyć w prawdziwą, romantyczną miłość. I sam zapragnął posiadać w przyszłości kobietę, która będzie identyczna z wyobrażeniami Jamesa. Dodatkowo Jamesowi bardzo spodobały się też książki marynistyczne, co zadowoliło jego ojca, wszak pragnął on, aby James kontynuował prowadzenie Hawkins Line. Przekonał on wówczas syna, że najlepiej zrobi, jeśli pójdzie na kierunek inżynierii okrętownictwa.
              James ukończył szkołę z bardzo dobrymi wynikami, bez problemu zdał egzaminy dojrzałości i wyruszył na uniwersytet.

              19-30


              Od zawsze celem Jamesa był najbardziej prestiżowy uniwersytet w koloniach. Choć dziecięce marzenie o zostaniu wynalazcą dalej miał gdzieś z tyłu głowy, to jednak postanowił on wypełnić wolę ojca, aby kontynuować jego dzieło. Po egzaminach James dostał się na katedrę okrętownictwa. Studia szły mu bardzo dobrze, wszak był bardzo inteligentny, a pomoc samego ojca, który miał na co dzień do czynienia ze statkami, okazała się bezcenna. Profesorowie doszukiwali się w młodym Jamesie przyszłego prezesa rosnącej w siłę Hawkins Line, a on sam z dumą twierdził, że tak też się stanie i Hawkins Line pod jego dowództwem znacznie się rozwinie.
              Z roku na rok firma ojca się rozwijała, a James kontynuował swoje studia. Zrobił sobie w nich tylko krótką przerwę w 1662 roku, kiedy to Victoria wyruszyła w swoją dziewiczą podróż Crianny. To właśnie wtedy Stephen i James wspólnie wyruszyli na Kontynent, jednak tylko na chwilę, bo tydzień po tym, jak Victoria zacumowała w criannieńskim porcie, wyruszyła w podróż powrotną do Nowego Świata. Jednak w ciągu tego tygodnia spędzonego na Kontynencie, James spotkał wielu nowych ludzi, a także zaznajomił się z trendami obecnie panującymi w Starym Świecie. Jednak jedno spotkanie na zawsze zapadło Jamesowi w pamięć – było to spotkanie z kupcem galanteryjnym który pochodził ze wschodu Kontynentu. To właśnie on (zabawne, że nawet nie pamięta jego imienia. W sumie czy on w ogóle w pełni się przedstawił?) zaznajomił młodego jeszcze Jamesa z handlem oraz przedstawił parę koncepcji na temat tego, jak rozwinąć świat i pomóc najuboższym. Hawkins wrócił z tej podróży odmieniony – wcześniej chciwy i mający najuboższych gdzieś, stał się filantropem i altruistą, który zapragnął pomagać tym, którzy pomocy pieniężnej potrzebują.
              Po powrocie do Nowego Świata James kontynuował swoje studia. No i tak się złożyło że podczas tych studiów spotkał Caroline. Dwójka młodych ludzi zakochało się w sobie bez pamięci, a po krótkim czasie doszło do ślubu i hucznego wesela.
              Studia zostały skończone, a James został inżynierem okrętownictwa i… poszedł do wojska. Było to dla wszystkich ogromnym zdziwieniem, ale nikt nie oponował. Odsłużył w nim parę dobrych lat, podczas których nauczył się posługiwać bronią biała i palną.
              Gdy James miał 29 lat, jego ojciec nagle zachorował. Lekarze stwierdzili nowotwór. Nie było już niestety nadziei, wszak lekarze dali Stephenowi zaledwie dwa lata. Starszy już businessman zaczął spisywać testament i żegnać się z najbliższymi. Jednak najważniejsza była jego rozmowa z Jamesem – podczas tej właśnie rozmowy Stephen na klęczkach błagał swojego syna, aby nie sprzedawał nikomu Hawkins Line, tylko kontynuował jej działalność. James zgodził się, wszak nie chciał zawieść ojca, a sam potrzebował też pieniędzy na swoje działania filantropijne.

              31-obecnie


              Dwa dni po trzydziestych pierwszych urodzinach Jamesa, Stephen znacząco podupadł na zdrowiu. Lekarze powiedzieli, że to już moment, w którym odchodzi się na tamten świat. Stephen raz jeszcze szybko poprosił syna, aby opiekował się rodziną i firmą. Po czym wyzionął ducha.
              James szybko zaczął wypełniać testament ojca. Wywalił z firmy cały beton, a na jego miejsce wprowadził nowych pracowników firmy, którzy przynieśli nową świeżość. Istniejące już jednostki zostały zmodernizowane, a w umysłach członków Hawkins Line pojawiła się idea stworzenia kolejnego niedużego, ale luksusowego statku.
              A wtedy przyszło wezwanie od Najwyższego Gubernatora. Niespełna rok po objęciu funkcji prezesa Hawkins Line, James musiał przyjść na dywanik. Początkowo myślał, że Gubernator chce upaństwowić firmę, albo co gorsza – z Crianny przyszedł wyrok sądowy, który nakazałby rozwiązać Hawkins Line, bo armatorzy z Crianny nie chcieli, żeby byle przedsiębiorstwo z nimi konkurowało.
              Było lepiej. Najwyższy Gubernator chciał, aby kolonie miały czym się pochwalić, dlatego też zażądał od Jamesa aby zbudował największy i najbardziej luksusowy statek świata. Wkrótce rozpoczęła się budowa Aurory.
              Nie trzeba chyba mówić, że budowa takiego statku mocno nadszarpnęła budżet Hawkins Line. James zdecydował wówczas, ze chce założyć jeszcze jedną firmę, która mogłaby mu przynieść zyski. Pojawiło się jednak pytanie, jaką firmę tak właściwie założyć? Była już masa różnych firm spożywczych, logistycznych i tym podobnych.
              A wtedy znikąd pojawił się Paul. Powiedział on Jamesowi, że w Oskad jest masa niezdobytych jeszcze złóż surowców, które tylko czekają na bogatego inwestora. James, węsząc interes, postanowił wyruszyć w podróż do Oskad, aby samodzielnie przekonać się, czy pogłoski są prawdą. A jeśli uda mu się znaleźć jakieś złożą surowców… Oj, to wtedy zacznie balować i pomagać.
              W tym momencie warto zaznaczyć, że James bardzo szybko pomnożył odziedziczony po ojcu majątek aż dwukrotnie!

              Umiejętności:

              • Choć na takiego nie wygląda, to jednak jest silny. To, plus fakt odsłużenia paru lat w armii sprawia, że Jamesa bardzo trudno pokonać gołymi pięściami.
              • W wojsku był, to i na broni palnej się zna. Potrafi bez żadnych przeszkód oddawać strzały z rewolwerów, karabinów, a do tego bardzo dobrze zna się na konserwacji broni.
              • Wojsko, to i broń biała musiała być. Serio, James jest bardzo dobry w wywijaniu szablą i posługiwaniu się nożami.
              • Zna się na jeździe konnej. Nie jest to co prawda zaawansowany poziom, wszak służył w piechocie a nie w kawalerii, ale mimo to najgorszy też nie jest.
              • Szósty zmysł jeśli chodzi o robienie interesów.
              • Inteligentny to on kurde jest. Wszak jak bez inteligencji podwoić majątek ojca?
              • Zna się trochę na handlu, w końcu trochę przyjaźnił się z kupcem galanteryjnym. Jak on miał? Nieważne, ciekawe, co u chłopa. Co do tej umiejętności – są większe szanse na to, że zrobi jakiś interesik handlowy.

              Wady:

              • Jego ciekawość czasami może mu zgotować niemiłe przygody.
              • Uprzedzenia w stosunku do pozostałych ras również mogą mu takie przygody zgotować.
              • Nie umie pływać. Jak przyjdzie mu się już znaleźć w jakimś większym zbiorniku wodnym, to cała nadzieja w kamizelce ratunkowej.
              • Dopiero będzie wysiadał w Imperium, więc jego orientacja w terenie jest słaba.

              Specyfikacje: brak

              Ekwipunek:

              • Laska do podpierania się (jest w niej ukryty krótki nóż)
              • Zegarek
              • Rewolwer Webley Mark IV
              • Dwadzieścia nabojów do WM IV
              • Karabin Harlk
              • Cztery magazynki do Harlka
              • Szabla Wax
              • Trzy bukłaki z wodą
              • Plecak, a w nim:
                • Cztery bułki
                • Dwie paczki sucharów
                • Parę pasków suszonego mięsa
                • Trochę suszonej ryby
                • Kilka pasków sera wędzonego

              Rodzina:

              • Ojciec Stephen Hawkins – świętej pamięci Ojciec-Założyciel Hawkins Line. Urodził się w nadmorskiej kolonii i tam też zdobył wykształcenie jako inżynier okrętownictwa. Początkowo pracował w nieistniejącym już kontynentalnym przedsiębiorstwie żeglugowym, której nazwy nikt nie pamięta. Zafascynowany statkami pasażerskimi, Stephen postanowił wrócić do kolonii i założyć własne przedsiębiorstwie żeglugowe, które nazwał Hawkins Line. Zaczynał skromnie, ale szybko zdobywał popularność, ponieważ jego statki zapewniały wygodę i luksus podróży. Przez cały czas swojej prezesury zarobił łącznie 175 000 złota. W końcu jednak musiał odejść na tamten świat, zostawiając Hawkins Line na głowie swojego jedynego syna.
                Miał 65 lat w momencie śmierci.

              • Matka Juliette Hawkins (nazwisko panieńskie – Lawrence) – piękna kobieta, która skradła serce Stephenowi. Podobnie jak swój mąż urodziła się w nadmorskiej kolonii. Zdobyła wyłącznie wykształcenie podstawowe, ponieważ na dalszą edukację nie chciał zgodzić się jej ojciec, Joseph Lawrence. Uważał on, że kobieta nie powinna być zbytnio wykształcona, bo robiłaby problemy w związku. Joseph był dość majętnym człowiekiem, jednak z jakiegoś powodu nie mógł sobie pozwolić na więcej dzieci, z tego też powodu Juliette była jedyną, która mogłaby odziedziczyć majątek ojca. W wieku 24 lat poznała Stephena i od razu się w obie zakochali. Ślub odbył się rok później. Natomiast gdy miała 36 lat zmarł jej ojciec, w wyniku czego odziedziczyła jego fundusze. Przekazała je swojemu mężowi, aby mógł rozkręcać swoją działalność gospodarczą. Jest wdową od lat sześciu. Obecnie utrzymuje się z majątku swojego jedynego syna i mieszka w eleganckiej kamienicy w nadmorskim mieście.
                Ma 70 lat.

              • Żona Caroline Hawkins (nazwisko panieńskie – Duncan) – ukochana Jamesa. Podobnie jak wszyscy bliscy businessmana, Caroline urodziła się w nadmorskiej kolonii jako druga córka i trzecie dziecko bogatego inwestora giełdowego, Henry’ego Duncana. Henry był osobą mocno postępową, dlatego zadbał o to, aby jego córka zdobyła odpowiednie wykształcenie, które pomogłoby jej w odnalezieniu się we wciąż zmieniającym się świecie. Dzięki zabiegom ojca, Caroline została ekonomistką. W wieku 27 lat poznała Jamesa, który jeszcze nie był prezesem Hawkins Line. Młodzi bardzo szybko przypadli sobie do gustu, aż w końcu zaistniało pomiędzy nimi to wspaniałe uczucie zwane miłością. Ślub odbył się dwa lata później. Na tę chwilę Caroline siedzi w nadmorskim mieście, czekając aż jej mąż wróci z wyprawy.
                Ma 37 lat.

              Zawód: prezes Hawkins Line; inżynier okrętownictwa
              O Hawkins Line słów kilka:


              Hawkins Line jest kolonialnym przedsiębiorstwem żeglugowym założonym przez Stephena Hawkinsa przed czterdziestoma laty. Przedsiębiorstwo powstało, aby oferować swoim klientom usługi pasażerskie. Firma ma za zadanie łączyć Criannę z Nowym Światem. Choć Hawkins Line nigdy nie należała do najbogatszych firm, a jej flota nie była największą na świecie, to mimo wszystko wielu ludzi wybiera statki Hawkinsów, wiedząc, że jest to linia, na której można polegać. A na czym to można polegać? Na wykonaniu statków, ponieważ zbudowane są tak, aby mogły przetrwać większość znanych niespodzianek, jakie może zaserwować morze; na luksusie – zapytacie pewnie jak to możliwe, że nie-najbogatsza firma dysponuje jednocześnie jednymi z najbardziej luksusowych statków świata. Otóż dość duża popularność firmy i działania Stephena Hawkinsa pozwoliły zgromadzić wystarczającą ilość funduszy, aby budować nie największe statki, ale najbardziej luksusowe. Jest też jedna rzecz, na której można polegać – załoga. Tak, Hawkins Line nie zatrudnia byle kogo, tylko starannie wyselekcjonowanych oficerów, którzy wiedzą, jak zapewnić statkowi bezpieczeństwo, jak kontrolować tłum, a przede wszystkim – oficerów, którzy dość chętnie uczestniczą w różnych zabaw na pokładach statków.

              Firma dysponuje obecnie czterema statkami:

              • IMS Victoria – zwodowana w 1661 roku. Jednokominowy parowiec transoceaniczny, obecnie najstarszy statek będący w służbie pod banderą Hawkins Line. Victoria, bo to o niej mowa, jest długa na 170 metrów, szeroka na 19,66 metra i posiada zanurzenie 10,54 metra. Waży 13 555 ton. Napędzana jest dwoma silnikami parowymi z poczwórnym rozprężaniem, dzięki czemu może rozwinąć prędkość 14 węzłów. Sama Victoria posiada siedem pokładów, z czego jeden otwarty, przeznaczony na spacery dla pasażerów.
                Na pokładzie statku może zmieścić się 1704 pasażerów.
                Mimo, iż Victoria została zaprojektowana pod obsługę pasażerów drugiej i trzeciej klasy, to jednak mimo to zadbano o jej wnętrza. Jadalnia jest ozdobiona kremowymi ścianami i złotem, które efektywnie łączą się z bogatą tapicerką i mahoniem mebli oraz starymi złotymi zasłonami zasłaniającymi okna. Dodatkowo nad jadalnią znajduje się witrażowa kopuła. Zakwaterowanie drugiej klasy obejmuje również wyłożoną orzechową boazerią palarnię znajdującą się w tylnej nadbudówce oraz przystojną bibliotekę na przednim końcu pokładu mostka. Zakwaterowanie trzeciej klasy również jest wyjątkowo hojne. Jadalnia trzeciej klasy rozciąga się na całą szerokość statku i może pomieścić 300 pasażerów, ze ścianami wyłożonymi panelami z polerowanego dębu i drewna tekowego dado. Trzecia klasa obejmuje również palarnię i pokoje dla pań znajdujące się bezpośrednio przed salą jadalną na górnym pokładzie. Oficerowie zakwaterowani są nad jadalnią drugiej klasy, natomiast kwatera kapitana znajduje się bezpośrednio pod mostkiem statku.
                Victoria wyposażona jest w 12 łodzi ratunkowych.

              • IMS Alexandra – zwodowana w 1665 roku. Obecnie najstarszy parowiec dwukominowy używany przez Hawkins Line. Niestety Alexandra nie odniosła sukcesu tak wielkiego, jak jej starsza kuzynka Victoria, ale mimo wszystko wciąż jest z dumą używana przez swojego armatora.
                Mierzy 207 metrów długości, 22 metry szerokości i 12,3 metra zanurzenia. Waży 19 594 ton. Jako napędu używa dwóch silników parowych z poczwórnym rozprężaniem, dzięki czemu może rozwijać prędkość 18 węzłów.
                No swoim pokładzie może pomieścić 1550 pasażerów (300 I klasy, 350 II klasy i 900 trzeciej klasy).
                Jej wyposażenie również jest luksusowe, jednak nie tak jak Victorii, a to ze względu na to, że Hawkins Line mierzyło się wówczas z problemami finansowymi.
                Posiada 14 łodzi ratunkowych.

              • IMS Luna – zwodowana w 1666 roku. Siostra bliźniaczka Alexandry, o której nie można powiedzieć zbyt wiele, bo jest wręcz identyczna z Alexandrą. Różnią się jedynie napędem – gdy Alexandra używa dwóch silników parowych, to Luna wyposażona jest w jedną wysokociśnieniową turbinę parową i w dwie niskociśnieniowe turbiny parowe.

              • IMS Aurora – zwodowana rok temu. Wyruszyła w swoją dziewiczą podróż dwa miesiące temu. Jest to pierwszy czterokominowy liniowiec oceaniczny, który wszedł do służby pod banderą Hawkins Line. Aurora powstała, aby móc konkurować z jednostkami pływającymi pochodzącymi z Crianny. Statki Starego Świata były coraz to większe i coraz szybsze, dzięki czemu mogły bez przeszkód zdominować ocean. Na szali stanął honor kolonii, wszakże jak tu można mówić o transoceanicznym prestiżu, gdy nie dysponuje się najlepszymi statkami? Armatorzy z kolonii posiadali pod sobą parę małych liniowców, z czego najbardziej luksusowe należały do Hawkins Line. Jednak czym jest luksus Victorii, Alexandry i Luny, kiedy muszą one konkurować z większymi i jeszcze bardziej luksusowymi statkami ze Starego Świata? Postanowiono więc działać.
                Najwyższy Gubernator wezwał na dywanik Jamesa Hawkinsa, który dopiero co objął stanowisko prezesa Hawkins Line po śmierci jego ojca. Gubernator zażądał od młodego businessmana, aby zbudował największy i najbardziej luksusowy statek świata. James mocno się tym przejął, ale po paru miesiącach obliczeń prowadzonych razem z podwładnymi wykalkulował, ile będzie kosztować budowa takiego statku. Samo Hawkins Line oczywiście nie dysponowało tak olbrzymimi środkami, żeby zbudować Aurorę (wówczas nazywana roboczo jako SteamShip No. 97), więc Najwyższy Gubernator zgodził się udzielić kredytu. No i tak oto po wielu perypetiach powstała Aurora.
                Aurora jest konstrukcją bardzo nowatorską, ponieważ do jej budowy użyto najnowszych zdobyczy technicznych z Crianny. Jednocześnie jest też najbardziej luksusowym statkiem świata. Mierzy ona sobie 240,8 metrów długości, 26,8 metra szerokości i ma zanurzenie 10,2 metra. Waży 31 938 ton. Najważniejszym atutem Aurory jest jej nowoczesny napęd, ponieważ gdy większość statków używa zwykłych silników parowych, tak Aurora posiada aż cztery turbiny parowe, dwie wysokociśnieniowe i dwie niskociśnieniowe. To właśnie zastosowanie tych nowinek technicznych sprawia, że podczas swojego dziewiczego rejsu Aurora osiągnęła prędkość aż 25,73 węzłów.
                Aurora ma osiem pokładów.
                Na pokładzie statku może zmieścić się 2165 pasażerów (563 I klasy, 464 II klasy i 1138 III klasy).
                Aurora jest najbardziej luksusowym statkiem świata, dlatego też jej wnętrze zostało zaprojektowane z myślą o gustach klientów z Crianny. Na Kontynent wysłano wiele architektów wnętrz, aby zaznajomili się z tamtejszymi trendami, dzięki czemu udało się pokazać klasę, jeśli chodzi o wnętrze. Ogólnodostępne pomieszczenia zarówno najwyższej, jak i niższych klas, zostały wykonane z wielkim przepychem – wystarczy zwrócić uwagę na to, że na pokładzie Aurory można znaleźć aż dwadzieścia osiem rodzajów drewna, a to wszystko połączone z marmurem, gobelinami i innymi meblami, takimi jak oszałamiający ośmiokątny stół w palarni I klasy. Praktycznie wszystkie pomieszczenia I klasy zostały wyłożone pięknymi drewnianymi panelami. Wielopoziomowy salon I klasy został urządzony w nieco starym stylu, co nadaje mu aurę miejsca zbudowanego przez poprzednich władców, który został zwieńczony wielką kopułą. Na pokładzie znajdują się windy, z kratkami wykonanymi ze stosunkowo nowego lekkiego aluminium, zostały zainstalowane obok wielkich schodów z drewna orzechowego. Nowością na statku jest tak zwana Verandah Café, w której to pasażerom podaje się różne napoje, a to wszystko niezależnie od warunków środowiska zewnętrznego.
                Aurora posiada 20 łodzi ratunkowych.

              Ubranie: do Oskad James przybył w swoim ulubionym ubraniu, widocznym na obrazku przy wyglądzie, jednak w zapasie ma też nieco bardziej oskadowy strój (tyle że bez gwiazdy oczywiście), w który chce się przebrać, gdy tylko wsiądzie w końcu na konia i wyruszy na zachód, aby poszukiwać złóż kopalnych.

              Wygląd:

              Dodatek od autora: Jest w konflikcie z Erickiem Huckleburry, czyli właściciela Huckleburry Shipbuilding Company, która to posiada stocznię, w której zbudowano Aurorę. Z powodu tego konfliktu James chce się wybrać do Crianny, aby tam szukać jakiejś tańszej, a może nawet i lepszej stoczni.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • theslowestfootintheeastT Online
                theslowestfootintheeastT Online
                theslowestfootintheeast Aftermath 2035
                napisał ostatnio edytowany przez
                #247

                Imię: Grant
                Nazwisko: Wallach
                Rasa: Człowiek
                Pseudonim: Ożywieniec, wśród Ubairgów jest znany jako Sadiq
                Charakter: Tu nie trzeba rozpisywać się dużo - w grze.
                Wiek: 39 lat
                Towarzysz: Jedynym na ten moment towarzyszem Granta jest siwy koń, zdobyty po zabiciu bandytów, którzy najechali plemię Ubairgów, w którym Grant przebywał przez jakiś czas. Należy tu jednak wspomnieć o wciąż żyjących, choć nieobecnych przy Grancie towarzyszach, którzy należeli wraz z nim do Bandy Czworga:
                - Harrison Sinfield - Sędziwy, bo już lekko po pięćdziesiątce, kowboj, doświadczony łowca nagród i nauczyciel Granta z okresu, kiedy ten drugi dopiero zaczynał swoją przygodę w profesji łowcy nagród. Sinfield jest uzdolnionym rewolwerowcem, a pomimo utraconego w boju oka, wciąż jest celnym strzelcem. Jest także ponadprzeciętnie zwinny, dobrze odnajduje się w jeździe konno i całkiem dobrze zna się na medycynie. Niestety, starość się u niego upomniała, a więc stracił na sile i wytrzymałości, dodatkowo spadek wytrzymałości pogłębia uzależnienie Harrisona od tytoniu. Czas świetności w walce wręcz przeminął już dla niego dość dawno. Mimo tego, iż dalej jest celnym strzelcem, to brak jednego oka zawsze w jakimś stopniu jest wadą. Z charakteru jest człowiekiem honorowym, dotrzymującym swojego słowa, lojalnym, opanowanym i ostrożnym.
                - Christopher Bruford - 43-letni weteran Armii Oczyszczenia i łowca nagród. Szkolenie wojskowe zapewniło mu sprawne posługiwanie się bronią palną wszelkiej maści, a patrząc na to, iż służył w kawalerii, to zdobył również umiejętności w jeździe konnej oraz w walce bronią białą. Ma koneksje w Armii Oczyszczenia. Z wad należy zaznaczyć to, że nie wyróżnia się w obsłudze jakiejkolwiek broni palnej (gdzie każda z tych umiejętności jest zwyczajnie ponadprzeciętna), tak samo z siłą, wytrzymałością czy zwinnością - są one po prostu przeciętne. To człowiek odważny, lojalny wobec kompanów i zdyscyplinowany. Rasista, ale ma również wady - przede wszystkim jest pyszałkowaty, a czasami jest zbyt pewny siebie.
                - Richard Falkirk - 38-letni łowca nagród. To dobry strzelec, specjalizujący się w walce karabinami, a także zna się dobrze na materiałach wybuchowych. Silny i wytrzymały, całkiem dobrze walczy wręcz, niezależnie od tego, czy dzierży jakąś broń białą, czy walczy na pięści. Niestety w porównaniu do innych członków Bandy Czworga, nie jest dobrym rewolwerowcem (z rewolweru korzysta jedynie na bliskim dystansie) bądź jeźdźcem konnym, a problemy może sprawić uzależnienie Richarda od alkoholu. Nie jest również szczególnie zwinny. To oportunista, czysto nastawiony na zysk, choć sprzeczna w jego naturze jest lojalność wobec swoich kompanów z Bandy Czworga, nawet pomimo tego, że grupa rozpadła się jakiś czas temu, a z pozytywnych cech należy jeszcze wymienić odwagę. Jako strzelec jest osobą cierpliwą, czekającą na odpowiedni moment, aby uderzyć we wroga.
                Majątek i nieruchomości: 75 miedziaków
                Historia: Młodzieńcze lata życia Granta Wallacha były w miarę spokojne. Urodził się w Oskad, w rodzinie myśliwych. Ojciec uczył go nie tylko obsługi broni palnej, ale również tropienia i skórowania zwierzyny; trenowano go również w jeździe konnej, patrząc na to, w jakim miejscu on i jego rodzina żyli - wszystko to po to, aby Grant, podobnie jak jego ojciec czy świętej pamięci dziadek, stał się myśliwym i w ten sposób zarabiał na utrzymanie rodziny. Los zadecydował inaczej. Po osiągnięciu pełnoletniości, Grant postanowił wykorzystać wszystko, czego nauczył go ojciec, w zawodzie łowcy nagród. Zabrał ze sobą jeden z rewolwerów należących do rodziny, Smithsona 1590 wraz z amunicją do broni, jednego z rumaków, również należącego do rodziny, i opuścił rodzinne ranczo, aby ruszyć w świat i zostać łowcą nagród. Nie był jednak na tyle dobry, aby samodzielnie wypełniać zlecenia, dlatego poszukiwał towarzyszy do swoich pierwszych zleceń. Jednym z takich towarzyszy był Harrison Sinfield, doświadczony rewolwerowiec i człowiek z nienaganną opinią w społeczności łowców nagród. Ten po uznaniu, że Grant ma potencjał, zaproponował młodemu łowcy nagród szkolenie, na co ten drugi przystał. Trening trwał dwa lata, a w jego trakcie Grant rozwinął swoje umiejętności w strzelaniu rewolwerem do wysokiego poziomu i na takim samym poziomie rozwinął zdolności jeździeckie. Nie oznaczało to jakiejkolwiek przerwy w wykonywaniu zleceń przez któregokolwiek z panów, bowiem ci wciąż podejmowali się ich, a po każdym wykonanym zleceniu dzielili się pieniędzmi. Część zdobytych pieniędzy Grant wysyłał do swojej rodziny, aby mogło im wystarczyć na życie.

                Robota łowcy nagród szła Grantowi i Harrisonowi dobrze, zaś wkrótce obydwaj panowie spotkali na swej drodze innych, również doświadczonych, łowców nagród, wpierw Christophera Bruforda, weterana Armii Oczyszczenia, który szukał towarzyszy do poważniejszych zleceń, a później Richarda Falkirka, który zdecydował się działać w grupie w celu zdobycia większych sum pieniędzy. Tak utworzyła się Banda Czworga - grupa nienagannych łowców nagród, gotowa wykonać ryzykowne zadania. Szybko wyrobili sobie dobrą reputację wśród kolonistów, choć ich działania wywołały zazdrość niektórych łowców nagród, których irytowało to, jak Banda Czworga wybierała wysoko płatne zlecenia i skutecznie je realizowała. Taki stan rzeczy mógł teoretycznie trwać do końca istnienia Bandy Czworga, ale oczywiście coś musiało się spierdolić. A było to zlecenie na gang Mivvocich, którym jakimś cudem udało się zdobyć jeden z fortów należących do Armii Oczyszczenia. Pomimo porządnych przygotowań w kwestii ekwipunku, najazd Bandy Czworga na fort zakończył się fiaskiem - okazało się, iż w forcie znajdują się mutanty, stworzone przez jednego z Mivvocich. W trakcie najazdu, Harrison stracił jedno ze swoich oczu, a Grant został ciężko ranny. Bruford i Falkirk nie mieli zbyt dużego pola do manewru, żeby zabrać obydwu rannych towarzyszy, więc zdecydowali się uratować jedynie Harrisona, który w tym czasie był już w późnej czterdziestce, a Grant musiał zostać porzucony, choć towarzysze z Bandy Czworga obiecali, że wrócą i uratują swojego kompana. Grant nie został zabity przez Mivvocich, lecz czekał go los gorszy niż śmierć: Bandyci zdecydowali się torturować łowcę nagród, a mutagenista na tyle zainteresował się więźniem, że zaczął go używać jako królika doświadczalnego do swoich prób stworzenia kolejnego mutanta. Mivvoci stworzyli mu również metalową maskę, którą miałby nosić, jeśli udałoby się zniszczyć jego psychikę i skutecznie z niego zrobić podnóżka Mivvocich. Grant musiał znosić owe piekło przez około trzy tygodnie, do momentu, kiedy to fort opanowany przez bandytów został zaatakowany ponownie, tym razem przez kilka oddziałów Armii Oczyszczenia (w akcji wziął udział nawet Bruford, który wykorzystał swoje koneksje w Armii, aby również załapać się na najazd). W łowcy nagród natychmiastowo ruszyła adrenalina, a ten wykorzystał okazję, aby uciec od swoich prześladowców. Zabił tyle Mivvocich, na ile pozwalały mu siły, tak samo zabrał tyle, ile mógł na ten moment udźwignąć (jednym z przedmiotów, które zabrał ze sobą, była wcześniej wspomniana metalowa maska, którą do dzisiaj nosi), ukradł jednego z koni bandytów i czym prędzej uciekł z fortu. Żołnierze Armii Oczyszczenia przejęli fort, lecz nie natknęli się na Granta. Założyli przez to, że ten mógł zginąć z rąk Mivvocich.

                Grant jednak przeżył, lecz był na tyle wycieńczony, że nie był w stanie dotrzeć do jakiejkolwiek osady należącej do ludzkich kolonistów. Ostatkiem sił udało mu się dotrzeć w okolice Wielkich Równin, gdzie czekał na swoją śmierć. Tej nie doczekał, a otrzymał pomoc od nieoczekiwanych sojuszników: Ubairgów. Plemię Ubairgów, prowadzone przez niejakiego Jedwara, wzięło ze sobą nieprzytomnego Granta, początkowo jako więźnia, lecz z powodu tego, iż plemieniu brakowało rąk do pracy, zmuszeni byli współpracować z łowcą nagród. Ten pomógł im jako myśliwy, lecz nie polował za pomocą broni palnej, a łuku i bolasów, czego musiał zostać nauczony przez Ubairgów. Skóry niektórych zwierząt, które zostały upolowane przez Granta, zostały wykorzystane do wytworzenia niektórych elementów ubioru, z których Grant obecnie korzysta, chociażby karwasze czy napierśnik. Grant pomagał także plemieniu jako wojownik, wspierając ich w obronie przed wrogimi plemionami Ubairgów, plemionami Amaksjan czy też przed atakami bandytów (łącznie w trakcie pobytu Granta w plemieniu odbyły się trzy najazdy bandytów na plemię Jedwara; wszystkie trzy zostały odparte). Tu należy zaznaczyć, że podczas najazdów Grant korzystał z broni palnej, zaś z zabitych bandytów zbierał broń i amunicję, gdzie część z nich… przekazał Ubairgom. Już po pierwszym najeździe bandytów, Grant zaczął uczyć “współplemieńców” obsługi broni palnej; wprawdzie większość plemienia nie zgodziła się na naukę, lecz znalazło się kilku ochotników, w tym sam Jedwar, chcących poznać tajniki broni palnej. Ci, którzy wyrazili chęć nauki, opanowali podstawy walki bronią palną, lecz nauka najlepiej poszła Jedwarowi, który nauczył się całkiem nieźle korzystać z karabinu jak na Ubairga. Grant współpracował z Ubairgami przez dwa lata, ucząc się ich kultury i zwyczajów, a w zamian za zasługi dla plemienia, Jedwar przekazał łowcy nagród swój miecz, znany jako Pustynne ostrze, natomiast Grant przyjął drugie, ubairdzkie imię - Sadiq (i tak przedstawia się Ubairgom).

                Koniec końców, Grant musiał rozstać się ze “swoim” plemieniem Ubairgów, u których wyrobił sobie dobrą reputację. Nastąpiło to po odparciu ostatniego ataku bandytów na plemię Jedwara, z którego udało mu się zdobyć siwego rumaka, który obecnie mu służy jako wierzchowiec, a ze wszystkich najazdów udało mu się zebrać dwa Wembleye Mark IV, zapas amunicji do nich i majątek o równoznaczności 200 miedziaków. Tak oto, około półtora tygodnia temu, Grant pojawił się w Imperium, wywołując niemały szok w społeczności tym, że jednak udało mu się przeżyć. On sam wówczas stwierdził, iż udało mu się oszukać śmierć, przypłacając srogą cenę, jaką są liczne blizny na ciele; z zaistniałej sytuacji, Grant zdobył przydomek Ożywieńca. Obecnie Grant planuje nie tylko powrócić do swojego fachu łowcy nagród, ale również na nowo zjednoczyć Bandę Czworga, gdyż dowiedział się, iż ugrupowanie rozwiązało się kilka dni po najeździe żołnierzy Armii Oczyszczenia na fort, który okupowali mivvoccy bandyci.
                Umiejętności: To bardzo dobry rewolwerowiec, najlepiej obyty w obsłudze Webleya Mark IV, którego potrafi unieść w jednej ręce bez większych problemów, a do tego dobrze walczy wręcz, niezależnie od tego, czy walczy pięściami, nożami, czy mieczem. Niezły łucznik. Silny i wytrzymały, potrafi dobrze jeździć konno, a do tego jest dobrym tropicielem i myśliwym. Zna podstawy medycyny, przynajmniej jeśli chodzi o opatrywanie samego siebie. Ma całkiem dobrą reputację wśród Ubairgów, przynajmniej w plemieniu, do którego przez jakiś czas należał, zna kulturę Ubairgów i ich zwyczaje. Jego wygląd wzbudza strach wśród mniej odważnych i niedoświadczonych w boju.
                Wady: Średnia zwinność. Nie posługuje się dobrze ładunkami wybuchowymi bądź strzelbami. Ma awersję do Mivvocich z powodu przeszłych doświadczeń, a Mutagenistów najchętniej wytępiłby bez jakiegokolwiek procesu sporządzonego przez władze kolonii. Gdyby prawda o jego pozytywnych relacjach z Ubairgami wyszła na jaw, zdecydowanie przyniosłoby mu to problemy. Wygląd jest bronią obusieczną, bowiem może on utrudniać perswazję.
                Specyfikacje: Liczne blizny na ciele, z czego najbardziej charakterystyczną jest zdeformowana lewa część twarzy, którą uzyskał w wyniku tortur prowadzonych przez mivvockiego mutagenistę. Worki pod oczami są wynikiem stresu, jaki przeżył w niewoli.
                Ekwipunek:
                - Dwa Webleye Mark IV, w pełni naładowane
                - 30 naboi do Webleya Mark IV
                - Pustynne ostrze - Ten wytworzony przez Pirkhów miecz został zdobyty przez jedno z plemion Ubairgów w wyniku wojny z innym plemieniem Ubairgów, a wódz owego plemienia podarował go Grantowi przed tym, jak ten opuścił plemię. Choć sam wygląd wzbudza wrażenie broni wrażliwej, to ów miecz jest dość wytrzymały, a Grant dba o to, aby jego broń mogła być sprawna przez kolejne dni. Dobrze sprawia się przy cięciach, gdzie słabo chroniona skóra nie stanowi jakiejkolwiek przeszkody dla ostrza, a także sprawuje się całkiem nienagannie przy pchnięciach - dobrze wycelowane pchnięcie, przy odpowiedniej sile, ma szansę nawet zabić Amaksjanina. Oprócz samej kwestii walki wręcz, miecz spełnia jeszcze jedną rolę: Ma on być sygnałem dla Ubairgów, że dzierżący miecz jest przyjacielem, niemającym złych zamiarów wobec nich.
                - Nóż uniwersalny Wax
                - Trzy sztuki bolasów
                - Dwa metry liny
                - Piersiówka z whisky
                - Bukłak z wodą
                - Racje żywnościowe, wystarczające na tydzień
                - Szmatka do czyszczenia
                - Osełka
                - Cztery sztuki bandaży
                - W jukach konia przechowuje namiot i koc w razie chęci rozbicia obozu
                Rodzina: Większość rodziny Granta nie żyje, natomiast wciąż przy życiu utrzymuje się Gregory Wallach. To jeden z Konstabli, pracujących w Nadziei. Posiada dobre umiejętności strzeleckie; przede wszystkim faworyzuje karabiny, lecz nie gorzej posługuje się rewolwerami. Zna się w miarę dobrze na jeździe konnej. Z charakteru jest człowiekiem ambitnym, chcącym zostać kolejnym Szeryfem, a także dba o sprawiedliwość i porządek, jak na dobrego Konstabla przystało.
                Zawód: Wolny strzelec, łowca głów; w przeszłości członek ugrupowania znanego jako Banda Czworga
                Ubranie: W skład ubioru wchodzi też kapelusz, ukazany w rubryce “Wygląd”.
                Outlaw Erron Black.jpg
                Wygląd:
                Erron.png

                My rule is never to show any mercy to women.

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001 Elarid
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #248

                  W końcu znalazłem chwilę, żeby dać odpisy i w ogóle się nie spodziewałem, że będą jakiś nowe Karty, tym bardziej tutaj. Tak czy siak, uprzedzam, że sprawdzę je dopiero jutro.

                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001 Elarid
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #249

                    Burger:
                    Generalnie bez większych zastrzeżeń, zmień tylko majątek, jaki posiada swoja postać i jaki odziedziczył po ojcu, oba o połowę. Uwierz, że to, co zostanie, to i tak bajońska suma. Podoba mi się już drugie nawiązanie do Wokulskiego w tym PBF’ie, ale zmień mu jednak nazwisko, niech będzie podobne, ale nie takie samo.
                    Stopa:
                    Na wstępie chcę ci podziękować, bo nigdy nie wiedziałem, jak nazwać broń złożoną z kul i liny, teraz już wiem. Co do postaci, to nie mam żadnych zastrzeżeń, akceptuję.

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • ? Niedostępny
                      ? Niedostępny
                      Dawny użytkownik
                      napisał ostatnio edytowany przez
                      #250

                      Pozmieniałem to, o co prosiłeś. Teraz powinno być chyba dobrze.

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001 Elarid
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #251

                        No to akceptuję, wiesz co robić dalej.

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                        • ? Niedostępny
                          ? Niedostępny
                          Dawny użytkownik
                          napisał ostatnio edytowany przez
                          #252

                          Imię

                          Hialeah.

                          Nazwisko

                          Tskilekwa.

                          Rasa

                          Mivvotka.

                          Pseudonim

                          Brak.

                          Charakter

                          Hialeah, z charakteru, można nazwać niemal stereotypową Mivvotką – spokojna, przyjacielska, czasami nazbyt ufna. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, bo mimo wszystko Hialeah potrafi być także trzeźwo myśląca i ostrożna, chociaż mimo wszystko ufność w niej przeważa. Jest bardzo altruistyczna, proaktywna i ciekawa świata. Oprócz tego charakteryzują ją również opiekuńczość, optymizm (no, jest bardzo optymistycznie nastawiona do życia, chyba najbardziej ze wszystkich Mivvotów w Puszczy), otwartość, szczerość i wyrozumiałość.

                          Wiek

                          84 lata.

                          Towarzysz

                          • Wilk Howi

                          Majątek i nieruchomości

                          • Nadrzewny domek.
                          • Tysiąc miedziaków.

                          Historia

                          Hialeah urodziła się z bliźniaczej ciąży Mivvotki imieniem Kenda, która była w związku z Sipatu. Oprócz niej (bo to ona przyszła na świat pierwsza), Kenda porodziła również Hevovitastamiutsto. Dzieciństwo Hialeah nie było szczególnie wyjątkowe – ot, jedna z wielu Mivvotek jakich pełno w Gwieździstej Puszczy. Gdyby tylko nie jedna sytuacja, która wydarzyła się, kiedy Hialeah miała 8 lat i miała pierwszą styczność z Szamanizmem. To właśnie wtedy młoda Mivvotka przebywała w tym samym nadrzewnym domku, co zasłużony Szaman Gwieździstej Puszczy, Tokota. Wówczas Tokota zamierzał rozmawiać z przodkami Hialeah. Czemu właściwie Hialeah poprosiła o możliwość rozmowy z przodkami? Tego sama do końca nie wie, mówi że chciała po prostu zapytać przodków o drogę życia, jaką ma sobie wybrać w przyszłości. Coś poszło nie do końca tak. Wprawdzie Tokota zdołał przyzwać duchy przodków, jednak w pewnym momencie niewielkie palenisko, w które wrzucał magiczne zioła, przybrało niebieski kolor, a owy niebieski ogień otoczył ciało młodej Mivvotki. Tokota oraz Hialeah zgodnie mówią, że słyszeli dziwne szepty w owym ogniu, jednak nawet stary Szaman nie wiedział, co znaczą te słowa. Gdy niebieskie płomienie zniknęły, oczom Tokoty ukazała się… Brązowa Mivvotka! Dosłownie te tajemnicze szepty zmieniły kolor skóry Hialeah z szarego na brązowy. Czemu właściwie ogień to zrobił? Tego nie wie nikt.
                          Ponieważ Tokota był bardzo pod wrażeniem tego, co wydarzyło się w jego domu, stwierdził on, iż Hialeah będzie posiadała niezwykły potencjał magiczny. Wysnuł nawet teorię, oczywiście nie potwierdzoną żadnymi faktami, że tajemniczy ogień wybrał w jakimś celu młodą Hialeah. Porozmawiał on z rodzicami dziewczynki i powiedział, że weźmie ją pod swoją opiekę, aby uczyć ją Szamanizmu. Rodzice oczywiście zgodzili się, wszak choć właściwie wszyscy Mivvoci dysponują potencjałem magicznym, tak jednak możliwość nauki Magii u bardzo szanowanego Szamana nie jest czymś, co trafia się codziennie.
                          Kolejne lata życia Hialeah to przede wszystkim lata nauki Szamanizmu. Oprócz tego, jak to z resztą młodziak, przeżywała swoje pierwsze znajomości, miłości, wzloty i upadki, i wszystko inne, co typowe dla przedstawicielki pokolenia dojrzewającego.
                          Gdy Hialeah skończyła 30 lat, Tokota zakończył nauczanie Szamanizmu, wówczas przeszedł do nauczania podstaw Magii Natury, aby Hialeah mogła wykorzystywać Naturę dla swoich celów. Magia Natury nie szła co prawda młodej Mivvotce tak dobrze, jak Szamanizm, ale mimo wszystko zdołała nauczyć się podstaw tej Magii.
                          Lata następne to lata samodzielnego uczenia się Szamanizmu, aby poziom zaawansowany mógł przejść do poziomu mistrzowskiego. Dopiero jednak kiedy Hialeah skończyła 50 lat, udało jej się to wypełnić – stała się prawdziwą mistrzynią Szamanizmu, a jej umiejętności stały się lekkim powodem zazdrości u jej brata, Hevovitastamiutsto, który to zdołał w tym samym czasie opanować Magię Wody na poziomie zaawansowanym.
                          Po staniu się mistrzynią w zakresie Szamanizmu, Hialeah zaczęła pomagać innym Mivvotom w porozumiewaniu się z przodkami. Oprócz oczywiście rozmawianiu z przodkami, tak z cudzymi, jak i własnymi, Hialeah kilka razy próbowała wyśnić przyszłość, jednak jej wizje przyszłości zawsze były rozmyte, pełne dziwnej mgły… Z tego powodu nigdy się nie dowiedziała, co się jej właściwie przyśniło.
                          I tak dochodzimy do współczesności.

                          Umiejętności

                          • Szamanizm na poziomie mistrzowskim.
                          • Magia Natury na poziomie podstawowym.
                          • Nawet nieźle walczy swoim kosturem.
                          • Bardzo dobra tropicielka.
                          • Zna podstawy survivalu.
                          • Zwinna i cicha.

                          Wady

                          • Nigdy w życiu nie miała w ręce prawdziwej broni białej czy dystansowej.
                          • Palnej tym bardziej.
                          • Może być zwinna i cicha, ale szczególnie szybka to nie jest.
                          • Mięśnie nie należą do tych pierwszej klasy.
                          • Koniem nigdy nie jeździła.

                          Specyfikacje

                          Na prawym ramieniu ma tatuaż wilka, czyli jej zwierzęcia duchowego.

                          Ekwipunek

                          • Kostur.
                          • Ubranie (któreś zawsze ma na sobie, drugie czeka grzecznie w jej nadrzewnym domku).
                          • Skórzana torba z różnymi ziołami i innymi specyfikacjami potrzebnymi w zawodzie Szamanki.
                          • Kilka pasków suszonego mięsa.
                          • Bochenek mivvockiego chlebka.
                          • Bukłak z wodą.
                          • Niewielki sierp do zbierania ziół.
                          • Krzesiwo.

                          Rodzina

                          • Ojciec Sipatu Tskilekwa – wciąż młody (oczywiście jak na Mivvota) przedstawiciel rasy długouchych stworzeń. Jako Mivvot posiada on oczywiście potencjał magiczny, jednak używa go jedynie w postaci podstawowej Magii Ognia. Zapytacie czemu – otóż Sipatu zawsze miał bardziej bojowe usposobienie i częściej zajmował się obroną mivvockich wiosek niż arkanami Magii.

                          • Matka Kenda Tskilekwa – kobieta rok młodsza od Sipatu. Jest zaawansowaną Maginią Leczenia. Przez większość życia była bardziej skupiona na wychowaniu dzieci, a gdy te były w stanie już żyć samodzielnie, nie chciała ona kontynuować swojej nauki w dziedzinie arkanów magii.

                          • Brat-bliźniak Hevovitastamiutsto Tskilekwa – zaawansowany Mag Wody. Z charakteru niemal identyczny jak jego siostra, choć występuje u niego ciut więcej zdroworozsądkowego myślenia. Kocha swoją siostrę, ale jednocześnie jest też nieco zazdrosny, że udało jej się mistrzowsko opanować Szamanizm.

                          Zawód

                          Szamanka.

                          Ubranie


                          Na co dzień.


                          Kiedy wypełnia obowiązki Szamanki.

                          Wygląd

                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                          • Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001 Elarid
                            napisał ostatnio edytowany przez
                            #253

                            Akceptuję.

                            Degant321D 1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                            • Degant321D Niedostępny
                              Degant321D Niedostępny
                              Degant321
                              odpowiedział Kubeł1001 o ostatnio edytowany przez Degant321
                              #254

                              @Kubeł1001

                              Imię: Ivan Ivanovich

                              Nazwisko: Kolchatko

                              Rasa: Człowiek

                              Pseudonim: Brak

                              Charakter: Niegdyś człowiek wesoły i dobroduszny, obecnie ponury i gburowaty cień osoby którą kiedyś był, względnie cichy i nie lubiący rozmawiać za dużo ale ma nieszczęsną tendencję do łatwego popadania w skrajne emocje, szczególnie w smutek i gniew.

                              Wiek: 48 Lat

                              Towarzysz: Jego jedyny towarzysz i zarazem wierzchowiec, Blinky. Leciwa już kasztanowa klacz która pamięta jeszcze czasy służby Ivana w armii ale do tej pory jeszcze go nie zawiodła.

                              Majątek i nieruchomości: 50 Miedziaków, jednoosobowy namiot który kiedy nie jest w użyciu jest złożony i leży na zadzie jego konia.

                              Historia: Ivan Ivanovich Kolchatko to mężczyzna o historii nader typowej dla współczesnego Oskad. Urodzony jeszcze na starym kontynencie w biednej rodzinie, mając około 15-16 lat zaciągnął się do armii by uciec od biedy i patologii która trawiła jego rodzinę. W armii spędził wiele lat jako zwykły trep, uczony drylu, manewrów, strzelania w formacji i srania na komendę. Jednakże, Ivan był człowiekiem który chciał więcej o wiele więcej, jeżeli miał spędzić życie w kamaszach to niech przynajmniej na jakimś stanowisku które będzie przyzwoicie płacić niż w porównaniu do standardowego żołdu piechociarza. Marzyła mu się służba w kawalerii, jazda na koniu, bohaterskie szarże i wartkie pościgi. Ivan raz zarazem przystępował do odpowiednich testów i treningów, by raz zarazem z nich odpadać ale nigdy się nie poddał. Za każdym podejściem, za każdą próbą udawało mu się dotrzeć dalej, osiągnąć więcej aż w końcu, dzięki uporowi i determinacji udało mu się ukończyć wszystkie testy oraz egzaminy, stając się oficjalnie oficerem kawalerii. Niedługo po tym, Ivan zgłosił się na ochotnika by zostać wysłanym na nowy kontynent, zwabiony obietnicami przygody i sprawidliwej walki w imieniu zwykłych ludzi. No ale rzeczywistość potrafi być złośliwa i większość służby Ivana była spędzona na nudnych patrolach oraz służbie garnizonowej, utrzymując swoje zdolności na strzelnicy oraz w niesankcjonowanych wyścigach między swoimi kolegami. Chorąży Ivan Ivanovich miast nieustannej akcji i walki na granicy życia oraz śmierci dostał coś całkowicie przeciwnego, nieustanną nudą oraz przydział tak bezpieczny że prędzej by go starość wzięła do piachu. No, ale przynajmniej miał mnóstwo wolnego czasu, który to lubił spędzać w objęciach pewnej kurtyzany pracującej w tavarnie znajdującej się w mieścinie którą zbudowano niedaleko fortu w którym stacjonował. Tyle czasu lubił z nią spędzać, że ewentualnie relacje stricte biznesowe zmieniły się w relacje romantyczne, a dziewczyna zaszła w ciąże z dzieckiem Ivana. Ten, kiedy tylko mógł postanowił zakończyć swoją służbę, zbierając swój ostatni żołd i parę pamiątek ze służby jak jego kapelusz oraz konia. Po odejściu z woja postanowił się osiąść wraz z swoją kochanką a póżniej żoną, w tej samej mieścinie gdzie ją poznał. Tam też, ze względu na swoją przeszłość zatrudnił się jako Konstabl u miejscowego Szeryfa. Znowu, to nie była praca tak ekscytująca jakby tego chciał ale płaciła na tyle dobrze by Ivan mógł zacząć odkładać na swój własny dom oraz farmę. Ewentualnie, jednak była pewna ciekawsza akcja kiedy do mieściny zawitał syn jakiegoś przemysłowa oraz jego świta, która w typowym dla rozpieszczonych dzieciaków bogaczy, zaczął się panoszyć oraz szastać kasą na lewo i prawo. Normalne sprawy…ale to co się stało później było zarówno normalne a zarazem tragiczne, banda urwisów się spiła i zaczęła się bawić swoimi sześciostrzałowcami, robiąc z nimi “triki” oraz inne wyczyny pokazowe. Ale no to się im ewentualnie znudziło, więc zaczęli napastować dziewkę pracującą dla tawerny, koleżankę żony Ivana. Chcieliby z nimi zatańczyła, ale ta odmówiła ich obsłużenia, więc młodzianie postanowili pobawić się w desperados i zmusić ją do tańca, strzelając jej pod nogi. Co się stało potem było łatwe do przewidzenia, jedna z kul ją trafiła w nogę, sprawiając że ta upadła na podłogę, a zapijaczone młokosy zanim zorientowały co się jeszcze dzieję zapakowali jej parę kolejnych, zabijając ją na miejscu. Po tym wydarzeniu, banda szybko wytrzeźwiała i wzięła nogi za pas zanim Szeryf z jego Konstablami, w tym z Ivanem, przybyli na miejsce. Szeryf zebrał zeznania i zdecydował że…lepiej będzie nic nie robić. Wiedział dobrze kim byli sprawcy i postanowił że jeżeli pójdzie za nim to po pierwsze, ojciec dziedzica szybko go z paki wyciągnie, po drugie będzie zadzierał z potężnymi ludźmi co może postawić nie tylko jego ale całe miasteczko w zagrożeniu. Za dużo do stracenia w imieniu jakieś tam dziwki. To jednak oburzyło Ivana który postanowił wziąć sprawy we własne ręce i wyjechał z miasta w poszukiwaniu przestępców, to zrobił z cichym przyzwoleniem szeryfa który to powiedział mu “Nie aprobuje, ale zatrzymywać cię nie będę”. Ivan wyjechał i używając swojego doświadczenia i umiejętności których nabył w armii, zdołał wytropić rzezimieszków których to następnie stłukł na kwaśne jabłko oraz zaciągnął ich do celi szeryfa, wiążąc ich do własnych koni. Po tym wydarzeniu, które mimo rozwikłania się po myśli Ivana nadal pozostawiło zły smak w jego ustach, opuścił on pracę Konstabla i na stałę się osiadł na swojej farmie wraz z żoną, a następnie dzieckiem. Tak minęło parę lat, Ivan o incydencie zapomniał do czasu kiedy jednego dnia do jego domu zawitała znajoma twarz. Ten sam synalek przemysłowca zapukał do jego drzwi z ofertą nie do odrzucenia. Jak się okazało, szeryf miał rację i dziedzic długo nie posiedział za kratami, szybko wracając do poprzedniego Statusu Quo. W latach między incydentem a jego ponownym przybyciem na farmę, synalek zmądrzał trochę ale niestety pozostawał takim samym kawałem końskiego łajna jakim był w tamten pamiętny dzień. Jego ojciec, ewentualnie kopnął w kalendarz a firma wraz z całym bogactwem przeszła na syna, który postanowił że wykorzysta on ją na wielkiej inwestycji, budowie wielkiej kolei i już miał dobrze wyznaczone miejsce. Zaoferował Ivanowi sporą sumą w zamian za jego ziemię ale Ivan odmówił i wyprosił dziedzica od siebie. Dziedzic się tego spodziewał i na to planował, więc kiedy Ivan był w mieście na zakupach, to został napadnięty i pobity do schyłku swojego życia. Kiedy się obudził był opatrywany przez miejscowego medyka, jednak nim mógł dojść do siebie i zapytać co się stało jeden z Konstabli wparował do kliniki by wyciągnąć Ivana na zewnątrz. Tam zobaczył ogromny słup dymu unoszący się ku niebu, słup który pochodził z jego farmy. Ivan szybko wskoczył na swoją klacz i mimo swoich ran wyjechał z mieściny, trzymając nadzieję w sercu że jego żonie i dzieciom nic się nie stało…ale cóż, to była złudna nadzieja. Kiedy tam dotarł to znalazł farmę w płomieniach, a przed nią, były ciała jego żony, córki i syna, ułożone w szeregu z ranami postrzałowymi na tyłach ich głów. Kiedy Konstabl i Lekarz którzy ruszyli za nim przybyli na miejsce, to musieli ogarniętego rozpoczął Ivana powstrzymać od wzięcia własnego życia. Ewentualnie go uspokoili i zaciągnęli z powrotem do mieściny gdzie doktor skończył go opatrywać. Po pewnym czasie spędzonym pod opieką medyka, Ivan postanowił że nie może tej zbrodni puścić płazem, dziedzic poszedł za daleko i teraz nie jest to tylko sprawa sprawiedliwości…ale też personalnej zemsty. Swoje intencje obwieścił miastu i chociaż nie było chętnych by dołączyć się do jego misji, to ludzie mieściny wsparli go finansowo oraz przy pomocy “prezentów”. Jak na przykład stary i siwy szeryf który Ivanowi oddał swojego Szczekacza na którego wydał małą fortunę ale no…Ivan był człowiekiem który zawsze im pomagał kiedy to potrzebowali więc przyszedł czas się odwdzięczyć. Kiedy ostatnie słowo było powiedziane, ostatni podarunek oddany, Ivan zasiadł na swojego konia i wyruszył w pogoń za dziedzicem…od tamtego czasu minął rok a Ivan nie zaprzestał poszukiwań ale w międzyczasie musiał jakoś przeżyć, więc stał się Łowcą Nagród, polując na kurwy i skurwysynów Nowego Świata za forsę. Ale o swoim celu nigdy nie zapomniał i kiedyś w końcu dorwie dziedzica i wtedy żadna ilość kasy i wpływów go nie ocali.

                              //By rozjaśnić wszelkie nieścisłości. Pierwszy Incydent z Dziedzicem wydarzył się dwanaście lat temu, krótko po narodzinach Mariusza, pierworodnego syna Ivana, a sam Ivan znał się z żoną od około szesnastu lat.

                              Umiejętności:

                              • Jest porządnym strzelcem.
                              • Zna się na tropieniu ludzi i zwierzyny.
                              • Umie czytać i pisać.
                              • Zna takie najbardziej podstawowe elementy matematyki.
                              • Jest całkiem silnym facetem.
                              • Potrafi sporo wytrzymać jeżeli chodzi o ból fizyczny.
                              • Umie całkiem dobrze jeździć na koniu.

                              Wady:

                              • Lata spędzone farmie sprawiły że jego kondycja się pogorszyła, przez co nie może tak długo biegać jak kiedyś.
                              • Pomimo wielkiej siły jego zdolności walki wręcz nie są specjalnie wyrafinowane i ktoś znający się na tym mógłby z łatwością go pokonać.
                              • Cierpi z powodu koszmarów związanych z śmiercią jego rodziny przez co ma problemy ze snem, oraz wszelkie z tym związane konsekwencje.
                              • Słaba głowa do alkoholu, ze względu przez pijanego ojca nigdy specjalnie nie pił przez co nie wyrobił sobie tolerancji.
                              • Przez rok polowania na Dziedzica, dał temu do zrozumienia że żyje i idzie po niego, więc Ivan musi się oglądać za plecami za płatnymi zabójcami.
                              • Ma zasadę że nie bije ani nie zabija kobiet. Czysto technicznie to nie jest wada per se, ale no w razie jeżeli jego przeciwnik będzie kobieta to będzie próbował desperacko jej nie skrzywdzić.

                              Specyfikacje: Blizna na jego twarzy która była rezultatem walki z ludźmi Dziedzica.

                              Ekwipunek:

                              • 2 Rewolwery Smithson 1590
                              • Karabin Szczekacz
                              • Nóż Bojowy
                              • Pas z amunicją do karabinu
                              • Pas z amunicją do rewolwerów
                              • 48 sztuk amunicji do rewolwerów
                              • 40 sztuk amunicji do karabinu
                              • Skórzana torba podróżna
                              • Manierka z wodą
                              • Zestaw campingowy
                              • Skórzane siodło
                              • Pudełko zapałek
                              • 2 Kabury dla Rewolwerów

                              Rodzina:

                              • Żona, Annabelle. Miała 40 lat kiedy zmarła. Pracowała dawniej jako kurtyzana w lokalnej tawernie ale po ożenieniu się z Ivanem głównie zarządzała jego domostwem. Urodziła mu dwójkę dzieci.
                              • Syn, Mariusz Ivanovich. Jego pierworodny syn. Miał 12 lat kiedy zmarł. Energiczny oraz z tendencją w wpadanie w kłopoty. Uczył się od ojca jak strzelać oraz marzył o dołączeniu do armii.
                              • Córka, Valeria. Miała 6 lat kiedy zmarła. Cicha i spokojna, z inteligencją która nieraz przewyższała jej rodziców. Ivan i Annabelle planowali uzbierać pieniądze by wysłać ją do dobrej szkoły kiedy podrośnie.

                              Zawód: Łowca Nagród/ Samozwańczy Stróż Prawa. Dawniej, oficer kawalerii a następnie, konstabl.

                              Ubranie:
                              Ivan-1-transformed.jpeg

                              Wygląd:
                              Wzrost: 180cm
                              Waga: 79kg
                              Krótkie czarne włosy zaczesane na bok.
                              Ivan-3-transformed.jpeg

                              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                              • Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001 Elarid
                                napisał ostatnio edytowany przez
                                #255

                                Na wstępie chcę tylko powiedzieć, że cieszę się, widząc kolegę z powrotem, a także nową kartę i przeprosić, że dopiero teraz, ale ostatnio nie mam prawie w ogóle czasu na zaglądanie tutaj.
                                Co do samej karty:
                                “50 Waluty” to żaden majątek. Podstawowym środkiem płatniczym są monety oparte o kruszce, z których się je wytapia. Klasycznie, jeden złotnik dzieli się na dziesięć srebrników, jeden srebrnik to sto miedziaków. Podstawową walutą jest miedziak, co bogatsi mogą pozwolić sobie na start na srebrniki, a tylko niektórzy na złotniki, więc to na pewno do poprawy w oparciu o to, co teraz napisałem.
                                Oskad się nie odmienia, jakby co. To tak odnośnie już pierwszego zdania w historii, nie żebym kazał ci to poprawiać, ale miej to na uwadze w przyszłości.
                                I to w sumie tyle. Popraw ten majątek i w zasadzie to będzie na tyle.

                                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                • Degant321D Niedostępny
                                  Degant321D Niedostępny
                                  Degant321
                                  napisał ostatnio edytowany przez
                                  #256

                                  Poprawione oraz sorry ale tak długo mnie tu nie było że trochę rzeczy pozapominałem.

                                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                  • Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001 Elarid
                                    napisał ostatnio edytowany przez
                                    #257

                                    Nie no, wiadomo jak bywa. Akceptuję, wiesz co robić dalej.

                                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                                    • Zaloguj się

                                    • Nie masz konta? Zarejestruj się

                                    • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                                    • Pierwszy post
                                      Ostatni post
                                    0
                                    • Kategorie
                                    • Ostatnie
                                    • Użytkownicy
                                    • Grupy