Dodge City
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Trafiłeś pod niego już po chwili, więc teraz nic tylko przywiązać konia i ruszyć do środka.
Radio:
//Czekam i czekam na tego Vadera… No nic, najwyżej dołączy w trakcie, jeśli zechce.//
Wreszcie znalazł się, zachęcony odpowiednią dawką alkoholu we krwi i namowami kolegów, kowboj, który został ostatnim fraje… zawodnikiem. W ten sposób uzbieraliście komplet, a krupier powodził wzrokiem po wszystkich.
‐ Opłata za wstęp wynosi dziesięć miedziaków. ‐ wyjaśnił, tasując karty i wskazując Wam na stojący na stole pojemnik, przeznaczony na owe opłaty, które pewnie były jedną z form zdobywania wypłaty przez mężczyznę. -
-
-
Kuba1001
Radio:
Zrobili to samo, czekając na swoje karty, które to krupier zaczął każdemu rozdawać. Gdy skończył, wycofał się na kilka kroków, aby nie być posądzonym o zaglądanie w czyjeś karty, życząc przy okazji zdawkowej “miłej gry.”
Vader:
Cóż, saloon, jak saloon… A może nie do końca? Ten tutaj był o wiele lepszy niż wszystkie, do których miałeś okazję zaglądać, swoje robiły urodziwe tancerki oraz kelnerki, dobrze jedzenie, jeszcze lepsze trunki, stół do pokera i kości z profesjonalnym krupierem oraz grana na żywo muzyka na fortepianie. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Mało by brakowało, a musiałbyś sam się obsłużyć, bo na Twój widok tak zbladł, że chyba był o krok od zawału serca.
Radio:
Ciężko powiedzieć, bo nie znasz kart innych, tylko swoje: Król kier, dama pik, walety pik i karo, oraz asa trefl. Jedynie nowo przybyły kowboj zdradził emocje wyrazem twarzy, a był on nietęgi. -
-
-
Kuba1001
Radio:
//A w co innego gra się w westernach? Pewno, że w pokera.//
Vader:
Nie byłeś pewny czy Ci uwierzył, czy chciał uwierzyć, ale wywołało to taki efekt, że ani nie skrzyknął reszty bywalców baru do zastrzelenia Cię, ani sam nie sięgnął po trzymaną pod ladą broń, jaką powinien mieć każdy barman.
‐ Oczywiście, rozumie pan chyba, że łatwo się pomylić, prawda? ‐ zapytał, ocierając pot z czoła szmatką, którą wyjął z kieszeni. ‐ Coś podać? -
-
-
-
-
-