Dodge City
-
Wstępnie odrzucił zlecenie ranczera na Ubairgów, patrząc na swe pozytywne relacje z jednym z plemion, a gdyby rzeczywiście doszło do spotkania między Grantem i członkami plemienia Jedwara, mogłoby być nieciekawie. Zlecenie osadników już bardziej go interesowało, a jeśli wszystko przebiegnie sprawnie, to być może osadnicy odwdzięczą się w przyszłości. Ostatnie ze zleceń było czymś w miarę typowym dla łowcy nagród, ale tym razem Grant postanowił odpuścić sobie tego typu zlecenie. Zamiast tego, zerwał z tablicy ogłoszenie osadników i wyruszył do saloonu w poszukiwaniu owych zleceniodawców.
-
Saloon, jak zwykle, pełen był różnych bywalców i na pierwszy rzut oka byłeś w stanie wyłapać tylko tancerki, kelnerki i prostytutki, pozostali mogli być równie dobrze spluwami do wynajęcia, jak i poganiaczami bydła, koniokradami albo i szukanymi przez ciebie osadnikami.
-
Uznał, że mógłby spróbować dowiedzieć się, czy wśród siedzących przy stołach ludzi znajdują się gdzieś ci osadnicy, których Grant szuka, u barmana. W tym celu, podszedł do kontuaru i poczekał na barmana, aby pokazać mu ogłoszenie wystawione przez osadników.
-- Wiem, że nie jesteś informacją turystyczną dla przejezdnych, ale wiesz może, czy ostatnimi czasy byli u Ciebie ludzie, którzy wystawili to ogłoszenie? - zapytał, jednocześnie kładąc na blacie dziesięć miedziaków. Potrzebował informacji, a zazwyczaj nie otrzymuje się ich za darmo. -
Mężczyzna rzucił okiem na kartkę tylko przelotnie. Spoglądał na nią tak długo, jak dużo czasu zajęło mu zgarnięcie miedziaków z lady, czyli niewiele. Po tym wskazał ci ruchem głowy na jeden ze stolików i wrócił do polerowania kufli.
-
Kiwnął głową w ramach odpowiedzi, po czym udał się do wskazanego przez barmana stolików. Przysiadł się do stolika, jednocześnie kładąc na stole kartkę z ogłoszeniem.
-- Przybyłem w sprawie ogłoszenia. Jestem nim zainteresowany i chciałbym się dowiedzieć nieco więcej informacji na jego temat. -
Czworo siedzących przy stoliku ludzi, trzech mężczyzn i kobieta, popatrzyli najpierw na ciebie, później na siebie, a potem znów na ciebie.
- Tak. - odchrząknął jeden z mężczyzn, przejmując inicjatywę. - A jakie są właściwie twoje… referencje? -
-- Jestem zawodowym łowcą nagród. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że jestem jednym z lepszych rewolwerowców w Oskad. Istnieje niewielka szansa, że spudłuję tego typu bronią. Jeśli trzeba zabić coś z bliższej odległości, ten miecz załatwi sprawę. - odparł, wskazując kciukiem na otrzymaną przez Ubairgów broń. - Wielu dzikusów zginęło po oberwaniu nim. Oprócz tego, dobrze znam się zarówno na tropieniu, jak i na myślistwie.
-
- Nie brzmi źle. - skomentował tamten. - Jesteś sam czy masz jakieś wsparcie?
-
-- Sam. Kiedyś pracowałem w grupie z trzema równie zdolnymi łowcami nagród, ale to było dawno temu… Zresztą, nieważne. I tak pewnie ta grupa się rozpadła.
-
- Czyli nie masz nic przeciwko pracy w grupie? Bo domyślasz się pewnie, że jeden człowiek, nieważne jaki zabijaka, nie da rady ochronić nas wszystkich? A ty nie jesteś pierwszym, który się zgłosił, nie będziesz też pewnie ostatnim.
-
-- Nie, nie mam nic przeciwko pracy w grupie. Chciałbym natomiast wiedzieć, kiedy wyruszymy.
-
Wszyscy wzruszyli ramionami.
- Czekamy. Nawet z tobą potrzeba nam więcej najemników, żebyśmy byli pewni, że te cholerne dzikusy nas nie napadną. Ostatnio wyrżnęli dwie karawany osadników na Wielkich Równinach. - odparł twój rozmówca.
- Zwierzęta. - mruknęła na to kobieta. - Szkoda, że Armia nie zrobiła z nimi jeszcze porządku. -
-- Ta… Długo to zajmie, ale myślę, że pewnego dnia problem tubylców zostanie rozwiązany.
-
- Będziemy czekać tu jeszcze przynajmniej przez kilka dni. Postaramy się dać ci znać, gdy zabierzemy się do wymarszu. Pamiętaj tylko, że nie będziemy czekać zbyt długo na jednego spóźnionego najemnika.
-
-- Jasne. - odpowiedział krótko i udał się ponownie do kontuaru, aby wypytać o pokoje do wynajęcia.
-
- Mamy. - skinął ci głową barman. - Na ile?
-
-- Na tydzień. Ile płacę?
-
Zwiesił na chwilę głowę, rozmyślając nad tym pytaniem.
- Siedemdziesiąt miedziaków za taki lepszy, trzydzieści pięć za byle co. -
Kiwnął głową i postawił trzydzieści pięć miedziaków na blacie. Gdy otrzymał klucz do pokoju, udał się do niego, aby odpocząć po podróży.
// Jeśli niczego dla mnie nie planujesz, to myślę, że możemy zrobić przeskok w czasie. // -
Czasu na odpoczynek miałeś aż za dużo, chętni zjawiali się powoli i nie wszyscy decydowali się zostać. Tak czy siak, po tygodniu grupa była w końcu gotowa do wymarszu, kończono właściwe ostatnie przygotowania, masz więc jeszcze czas, aby załatwić jakieś sprawy w mieście, porozmawiać ze swoimi pracodawcami lub resztą najemników.