Wygrałeś pierwsze rozdanie, zgarniając pulę w postaci trzydziestu pięciu miedziaków. W sumie nic dziwnego, pierwsza runda zawsze była tylko rozgrzewką, nie grało się w niej o wysokie sumy.
Nikt nie rozpaczał po przegranej pierwszej partii, jak to już zostało powiedziane. Pozostali wkroczyli do gry, ale pulę zgarnął tym razem ten szuler, którego wtedy zauważyłeś, nim zacząłeś grać.
Czas pokazać pełen wachlarz swych umiejętności i posłać fortunę szulera do piachu. Nie był zbyt pewny siebie, ale też wierzył w swe umiejętności. Szulera też docenił.
Pokazał karty. Jeśli trzeba było, okantował nieco magią iluzji. Trochę to smutne, że matula pieczołowicie przekazała mu całą swą wiedzę o tej magii, a on ją wykorzystuje w…ten sposób.
Teraz się pewnie w grobie przewraca… Cóż, udało Ci się wygrać, ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich, zwłaszcza kanciarza, który najwidoczniej się tego nie spodziewał… Słusznie, gdyby nie Magia, nie wygrałbyś tego rozdania.
Cóż nie było to rzeczywiście zbyt miłe względem jego Świętej pamięci rodziców, ale Jamesowi znalezienie miłości, ustatkowanie się… Jakoś nie wychodziło jak na razie.
Szczęśliwy, zagarnął pieniądze i zachęcił wzrokiem innych graczy do kolejnej rundy.