Dodge City
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Radio:
Pula mierna, bo ledwie dwa srebrniki i dziesięć miedziaków, ale za to zdobyłeś coś o wiele bardziej wartościowego: Zwycięstwo. Jego słodki smak przesłoniła nieco gorycz oszustwa, ale kto by się tym przejmował? Niemniej, szuler skinął Ci głową, dopił swojego drinka i wyszedł po odstawieniu szklanki za kontuar.
Hejter:
Alhambra była dużym saloonem, w którym oczywiście znajdowało się to, co w każdym innym, a więc barman za długim kontuarem, zaś za nim szafka pełna alkoholi, liczne stoliki i krzesła oraz urodziwe kelnerki, ale poza tym ten saloon oferował to, czego nie miały inne, między innymi przygrywaną muzykę na fortepianie, smaczne jedzenie oraz specjalny stolik do gier hazardowych obsługiwany przez profesjonalnego krupiera. Wnętrze uzupełniały ozdoby w rodzaju obrazów, trofeów myśliwskich i wypchanych zwierząt, a także rozliczna klientela: Łowcy nagród, łowcy głów, najemnicy, hazardziści, przestępcy niższego sortu, ukrywający się skutecznie przed wymiarem sprawiedliwości, górnicy czy zwykli mieszkańcy Dodge.
Do samego baru dotarłeś bez kłopotów, stojący za nim mężczyzna o pomarszczonej twarzy i siwych bokobrodach rzucił Ci przelotne spojrzenie i czekał aż coś zamówisz, w międzyczasie przecierając jeden z kufli. -
-
-
Kuba1001
Hejter:
‐ Z lodem? ‐ zagadnął, napełniając powoli kufel z beczki pełnej tego złocistego trunku, napoju bogów…
Radio:
Doskonale, ale wypadałoby jednak opuścić ten stolik, przeznaczony stricte do gry w pokera i inne gry hazardowe, chyba że masz zamiar czekać tu na kolejnych przeciwników, tudzież zwykłych frajerów do orżnięcia. -
-
-
Kuba1001
Hejter:
W imię maksymy “Klient nasz pan,” barman ani myślał się sprzeczać, więc jedynie postawił napełniony piwem kufel na kontuarze przed Tobą.
‐ Należy się pięć miedziaków.
Radio:
Te tu oczywiście były ładne, wzrok przyciągały nie tylko ich krągłe kształty czy ładne buzie, ale i stroje, głównie krótki i obcisłe sukienki, gorsety modelujące to i owo oraz czarne pończochy. -
-
-
Kuba1001
Hejter:
Piwo jak piwo, choć te tutaj na pewno było nieco lepsze od innych trunków, jakimi się ostatnio raczyłeś.
‐ Mało mnie to obchodzi, jestem barmanem. ‐ odparł, wzruszając ramionami. ‐ Nie potrzeba mi strzelby do wynajęcia, możesz co najwyżej spróbować poszukać zlecenia na stacji kolejowej albo u Szeryfa, ja się tym nie zajmuję.
Radio:
Nikt nie powiedział, że musisz się z nimi żenić, ale jak kto woli. -
-