Dodge City
-
Radiotelegrafista
//
Kuba1001 pisze:Nie mam głowy do waluty, pierowtnie miały być typowo hamerykańskie dolary i centy, ale uznałem, że to się nie nadaje, więc postawiłem na klasyczny system monetarny:
Jedna sztuka złota to dziesięć srebrników.
Jeden srebrnik to sto miedziaków.
Jakby co, to podstawową walutą jest miedziak, dla bogatszych srebrnik, nieliczni mają dostęp do złotników.//
-
-
-
-
-
-
-
-
Radio:
Razem ze swoją wesołą ekipą ocalałych, towarzyszącym Ci łowcą głów i ludzką iluzja na szarej gębie dotarłeś do Dodge, nie mając po drodze żadnych problemów, nawet pościgu wściekłych tubylców, co Petrie skwitował tylko, że “Tamci to się jednak nie potrafią bawić”, choć pewnie było mu to na rękę tak bardzo jak Wam wszystkim. -
Już sam fakt tego, że James był przy życiu, był dosyć dobrym powodem zarówno do niepokoju i szczęścia. A teraz może jeszcze uda mu się zarobić nieco na tym karkołomnym zadaniu, choć wątpił, że nawet pokryje to koszty wystrzelonej amunicji.
— Informacje o tym gdzie ich dostarczyć znajdziesz na tablicy ogłoszeniowej. Mam nadzieję, że pieniędzy dostaniemy równo do trudu poświęconego na ratowanie was. — Wymownie spojrzał na ludzi. -
Zadanie opiewało na dostarczenie zaginionych żywcem, ale z sześciu poszukiwanych osób (choć płacono Ci tylko za cztery, woźnica i najemnik pewnie niewiele obchodzili zleceniodawców) ostała się tylko jedna, pozostali byli ludźmi, którzy szczęśliwie załapali się na ratunek. Nic więc dziwnego, że mieliście do podziału tylko dwadzieścia srebrników, bo choć Szeryf pewnie miał więcej i chciałby Wam je dać, żeby jakoś nagrodzić trud i uratowanie tylu osób, to jednak nie mógł, on tylko przechowywał pieniądze, sam dostałby po łbie, gdyby wręczył Wam więcej.
-
— Dobre i tyle. — Stwierdził James z niemałym żalem, dowiedziawszy się jaką sumę zarobił za tą akcję: — Pięć do Ciebie, piętnaście dla mnie. — Przypomniał Petriemu warunki podziału.
-
- Wolałbym na odwrót, ale jestem już tym cholernie zmęczony, więc dawaj kasę, postaw mi jakiegoś drinka w barze i na tym skończymy współpracę.
-
— Mi pasuje. —Wręczył Petriemu jego część zapłaty i wraz z nim udał się do Alahambry. Tam zamówił dwa drinki z wysokiej półki, jeden dla siebie, drugi dla jego musowego towarzysza.
-
Barman jedynie podniósł lekko brew, pewnie nie spodziewał się tu Ciebie w towarzystwie kogoś takiego jak ten słynny łowca głów, ale bez zbędnych ceregieli nalał Wam obu porcje trunku.
- Cztery srebrniki. - powiedział, gdy Petrie sięgał po swój kieliszek. -
James bez słowa wyłożył podaną sumę na blat. Dzisiaj miał wyjątkową ochotę na coś mocniejszego, w końcu było co świętować. Nie codziennie wychodzi się żywym z takiej jatki.
-
Jeśli chodzi o picie, to przyjdzie Ci się urżnąć w samotności, bo najemnik jedynie wychylił swoją kolejkę i opuścił lokal, nie chciał chyba przebywać tu dłużej, niż to konieczne.
-
Tia. Ciekawe co on miał do roboty, taki sławetny łowca nagród? Na pewno więcej niż James, który z tej całej przygody wyszedł niemalże z stratą. Zamówił jeszcze jedną kolejkę.
-
Tia. Ciekawe co on miał do roboty, taki sławetny łowca nagród? Na pewno więcej niż James, który z tej całej przygody wyszedł niemalże z stratą. Zamówił jeszcze jedną kolejkę.
-
Barman nie pytał, barman rozumiał i napełnił Twoją szklankę. No i chciał zarobić, w końcu za jednego takiego drinka żądał aż dwóch srebrników.