Miasto Kasuss
-
-Nie… Dwóch ochroniarzy jest niedaleko gdzieś w krzakach, a dwóch innych poszło do Kasuss, chyba żeby cię szukać.
-
Abby:
- Nie, nigdy nie przeszkadzasz. - odparł, odwracając na Ciebie wzrok od okna. - O co chodzi?
Taczka:
- To może do nich pójdziemy? Wiesz, nie chcę, żeby kolejna banda łowców nagród znów próbowała mnie zabić albo zatłuc na śmierć podczas przesłuchiwania. -
Podeszła do niego i objęła go od tyłu z cichym westchnieniem.
— A, nic takiego. Po prostu pragnę bliskości. -
Kiwnęła głową, po czym rozejrzała się za ochroniarzami.
-Możecie już wyjść z ukrycia, jeśli chcecie. - Zawołała Łaków. -
Abby:
Nie odsunął się, nie oponował, oparł jedynie swoją głowę na Twojej.
- Chyba każdemu jest czasem potrzebna.
Taczka:
Tak też zrobili i krótko potem dołączyli do Was tamci, którzy poszli wcześniej do miasta. Jak widać, misja zakończona sukcesem, choć w dość niespodziewany sposób. Wszyscy popatrzyli na Ciebie wyczekująco, od Ciebie zależało w końcu, czy wracacie, czy macie tu coś jeszcze do załatwienia. -
Wobec tego leciutko pocałowała go w kark i zaśmiała się cichutko.
-
Również uśmiechnął się pod nosem.
- Czemu akurat teraz? -
— Każdy moment jest dobry — rzuciła wymijająco. — No chyba, że masz coś przeciwko.
Przecież jak zacznie gadać o tym, jak to się o niego boi, to się Dethan najzwyczajniej w świecie obrazi o swój honor i kto wie co jeszcze. -
-S-skoro wszyscy już są, to chyba możemy wracać, jeśli chcecie…
-
@Kubeł1001 napisał w Miasto Kasuss:
It:
Spojrzał na Naga, a ten w odpowiedzi wykonał grymas najbardziej przypominający uśmiech na jego gadzim pysku. Pewnie rzeczywiście było to coś rozrywkowego i bardziej pozytywnego niż walka z zamaskowanymi napastnikami, ale nie mieli ochoty się tym teraz z Tobą dzielić.Dlaczego to on cały czas odzywa się pierwszy? Może jest irytujący… ? Wyłączył się z rozmowy i bawiąc się włosami, rozejrzał przez ramię po sali.
-
Abby:
- Nie. - powiedział po krótkiej chwili. - Nic a nic.
Taczka:
I tak też się stało.
//Zacznę Ci w Kryjówce Łaków, ale dopiero w dzień.//
It:
Dość ciekawa menażeria i klientela. Wodząc wzrokiem po twarzach zabijaków, najemników, płatnych morderców, rozmaitych przestępców i wielu innych podejrzanych typków wielu ras, zauważyłeś też jedną z kelnerek, Elfkę, która przypatrywała się Waszemu stolikowi w przerwie między roznoszeniem napoi i posiłków. Nie byłeś pewien, na kogo dokładnie patrzy, ale skoro odwróciła wzrok, gdy spojrzałeś w jej stronę, to najpewniej na Ciebie. -
Pociągnęła jego głowę w tył, po czym pochyliła się nad nim i pocałowała go w usta. Niby śmiały ruch, ale wciąż trochę niepewny. Jej włosy rozlały się i zapewne zasłoniły mu całkiem widoczność.
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Może wypadało udawać że nie zauważył, ale właśnie dlatego zlustrował ją wzrokiem i zaczęł aż odwróci się by sprawdzić czy zauważył, licząc że wówczas ich spojrzenia się spotkają. Uśmiechnąwszy się, powrócił świadomością do stolika.
-
Abby:
Nie odepchnął Cię, a to już dobry znak. To, że oddał pocałunek jeszcze lepszy.
- Jesteś tego pewna? - zapytał, gdy Wasze usta na chwilę oderwały się od siebie.
It:
I tak też się stało, Ty zaś miałeś co lustrować, bo była bardzo urodziwą Elfką, choć to nic dziwnego, nie ma ponoć na świecie takiej, która uznana zostałaby za brzydką. Jednak była tylko kelnerką i bez zamówienia, czyli odpowiedniego pretekstu, nie może ot tak podejść do Ciebie, aby pogawędzić. -
— Ależ oczywiście~ Tyle mnie uczyłeś, jak być pewną tego co się robi~
Serce zabiło jej mocniej, jednak starała się nie pokazywać po sobie zdenerwowania. A może podekscytowania? Rozumienie emocji wcale nie jest takie proste. -
Wszystko potoczyło się odtąd tak, jak tego chciałaś, a i dzieci nie miały zamiaru przeszkodzić Wam w najmniej odpowiedniej chwili. Powoli zmierzchało, więc nie widziałaś sensu, aby iść do siebie. Obudziłaś się rano, krótko po wschodzie słońca.
-
Sylvia przeciągnęła się lekko i rozejrzała, czy jest sama. Po Dethanie nigdy nic nie wiadomo.
-
Najwidoczniej zdołał opuścić łóżko wcześniej i zrobić to tak, abyś nawet nie poczuła, bo nigdzie go nie widziałaś.