Miasto Linest
-
- Dziwisz się, że ich opuściłem? - parsknął i zamyślił się na chwilę, marszcząc czoło. - Znam kilku ludzi, którzy mogą wiedzieć coś na ten temat. Jak na złość, żaden z nich nie mieszka tutaj ani w okolicy. Ale i tak warto się do nich wybrać, bo jeśli gdzieś ma zbierać się armia najemników, to oni powinni być o tym poinformowani. Ruszamy?
-
Pokiwał głową. Z każdą chwilą myślał, że mądrzej było po prostu zmienić las. Postarał się jednak nie załamać. Jeśli przez te pieprzone elfy ma zginąć, to na pewno nie na zawał.
-
Możesz o tym też myśleć jak o kolejnej, lub w zasadzie pierwszej, przygodzie, ale z drugiej strony co to za przygoda pod przymusem?
//Zmiana tematu. Nie jestem jeszcze pewien gdzie, ale zacznę i dam ci znać, gdy będziesz na miejscu.// -
@Kubeł1001 napisał w Miasto Linest:
Reich:
Pokiwał głową.- To jeden ze scenariuszy, moim zdaniem najgorszy. Tak czy siak, powinniśmy mieć się teraz na baczności.
Vader:
Niezbyt ciekawa, głównie lasy, pola i małe wioski. Jedyną swego rodzaju atrakcją mogły być ruiny pobliskiego Ruhn, dawnej stolicy Cesarstwa, ale zapuszczanie się tam może być kiepskim pomysłem. Po tym jak Armia Światła oczyściła to miejsce jako pierwsze w swej krucjacie, która zawiodła ją aż pod mury Heresh, było względnie bezpieczne, ale pewnie miejscowi uraczyliby cię niejedną opowieścią o bandytach, niedobitkach Armii Paktu, potępionych duszach wymordowanych mieszkańców miasta i tak dalej.
Pokiwała głową i od razu się tym zajęła.
- W czym mogę służyć? - zapytał karczmarz, przysadzisty mężczyzna po czterdziestce, ze sporą blizną ciągnącą się przez prawie całe czoło i nad prawym okiem, gdy tylko podeszłaś do kontuaru.
Keter “Magister” Escepek
Te opowieści byłyby zapewne bardzo interesujące, a kontakt z tymi siłami dałby mu okazję do tego, by przypomnieć sobie, jak się walczyło włócznią, ale racja. Okolica LInest nie była zbytnio ciekawa. Wręcz idealna okolica do tego, by ktoś taki jak on mógł na spokojnie rozwijać swoje pomysły. Zwłaszcza ten jeden, który planował zrealizować z tamtymi towarzyszami, którzy zniknęli z jego życia.Amnesia Kelobi
- Przyda się miejsce noclegowe i posiłek dla dwóch osób - odparła. - To jeden ze scenariuszy, moim zdaniem najgorszy. Tak czy siak, powinniśmy mieć się teraz na baczności.
-
Zależy, co rozumieć przez “ciekawa”, bo choć było spokojnie, nie bywało nudno. Ostatnio dość głośnym echem odbiły się ataki kilku Wilkołaków w okolicy, co prawda zatrzymanych przez miejską straż i łowców nagród, ale i tak nie było to coś, co widzi się codziennie.
Zmarszczył na chwilę czoło i skinął ci głową.
- Da się załatwić. Za wszystko będzie czterdzieści złota, za każdą następną noc pięć złota od łebka. -
Ferled
No więc ruszył w stronę tablicy ogłoszeń, przy największej karczmie w Linest.
-
Max:
Odwrócił się na chwilę przelotnie, szybko tracąc zainteresowanie. Nie zdołałeś pokonać całej odległość do celu, ale szczęśliwie w porę skryłeś się w zaroślach, nim tamten zdołał cię zauważyć.Niech to! Wychodzi na to, że musi spróbować czegoś mocniejszego. Spróbował swoją magią zgasić obozowe ognisko, ewentualnie porozrzucać patyki, jeśli nie było zapalone. Może to pozwoli mu się zakraść bliżej, co wręcz obok namiotu?
-
Wiewiur:
Odnalazłeś to miejsce bez problemu. Kilku działających tu najemników, zwłaszcza niejaki Kalandil, Elf, łowca potworów, skutecznie osuszało ją z co bardziej intratnych zleceń, ale i tak nieco ich zostało. Grunt, że możesz dzięki nim zrealizować swój plan.
Max:
Na pewno zwróciłeś tym uwagę strażnika, który podszedł do ogniska i mruknął coś pod nosem. Nie byłeś pewien co, ale zaczął rozpalać je ponownie, zrzucając to pewnie na nagły podmuch wiatru, więc śmiało możesz spróbować podkraść się teraz bliżej namiotu. -
Keter “Magister” Escepek
Ach, Wilkołaki. Włochaci radykalni miłośnicy czworonogów. Nic godnego uwagi, lecz skoro na tym ograniczało się życie miasta, to i też skierował się do jednej z karczm, żeby chociaż posłuchać opowieści miejscowych. Lub spytać się o to całe wydarzenia.Amnesia Kelobi
Odliczyła z mieszka złota kwotę, po czym dała ją barmanowi.
-- Liczę, że łóżka są od siebie oddzielone. -
W jednej z karczm panował raczej umiarkowany ruch. Jedynymi klientami byli miejscowi, a przynajmniej żaden nie wyglądał na podróżnika.
- I taki pokój się znajdzie. Coś jeszcze?
-
Keter “Magister” Escepek
Zwrócił się do barmana, żeby opłacić sobie jeden kielich piwa, po czym usiadł przy jakimś stoliku i słuchał. Chyba, że bycie Polomonem tutaj oznaczało, że dyskusja nie będzie normalna, niestety. Cholerni rasiści, nigdy nie widzieli stworzenia o sześciu rękach i inteligencji większej niż u większości?Amnesia Kelobi
-- Znajdzie się w okolicy coś do roboty? Coś dla najemników? -
Jeszcze kilka lat temu byłbyś więcej niż dziwadłem dla miejscowych, którzy przywykli jedynie do widoku innych ludzi, czasem Elfów i Krasnoludów, jednak teraz już pewnie nic ich nie dziwiło, gdy Linest stało się o wiele ważniejszym miastem na mapie Cesarstwa i całego Verden, przybywało nowych osadników, kupców, awanturników, najemników i innych, choć pewnie nie widzieli wielu Polomonów wcześniej. Czasem na ciebie zerkali, ale nic poza tym, rozmawiali zaś o sprawach dnia codziennego dotyczącego miasta, czyli właściwie o niczym ciekawym.
Wzruszył ramionami.
- Nie mnie się pytaj. Poszukaj ogłoszeń na tablicach, a jeśli nie znajdziesz nic ciekawego, spróbuj pogadać z miejską strażą, oni pewnie coś znajdą. -
Keter “Magister” Escepek
Dobrze wiedzieć. Skupił się więc na jedzeniu, by po nim wrócić do swojego nowego miejsca pracy. Później przedyskutuje sam ze sobą, czy lepiej wrócić mu do Góry, czy szukać czegoś większego w innym mieście.Amnesia Kelobi
Pokiwała głową.
-- Dzięki chociaż za te informacje – odparła. -
Twoja wiedza i umiejętności mogłyby otworzyć ci wiele drzwi tutaj, w Verden, nie tylko na dworach możnych i szlachty, czy nawet samego Cesarza, ale i liderów wielu mniej lub bardziej legalnych organizacji, jakie miały swoje siedziby na tym kontynencie.
- Gdyby nasunęło ci coś jeszcze to wiesz, gdzie mnie znaleźć. - dodał pospiesznie, nim zajął się nalewaniem piwa do kilku kufli, które zamówili następni klienci.
-
Amnesia Kelobi
Kiwnęła głową, po czym wróciła do towarzyszki.
-- Tradycja – odparła, siadając obok. – Jeżeli chcemy coś znaleźć, musimy polować przy Tablicy Ogłoszeń.Keter “Magister” Escepek
Fakt, takie laboratorium w stolicy Verden byłoby godne pochwały, zwłaszcza, że aż takiej konkurencji z innymi Polomonami nie miał, ponieważ większość jednak decydowała się na pozostanie w Górze, niż ruszanie gdziekolwiek dalej.
Dokończył piwo, po czym udał się do tutejszego lekarza, gdzie miał pracować jako asystent. -
Nic nie komentując, bo tego też się pewnie spodziewała, udała się w owe miejsce, w pobliżu głównej bramy do miasta.
//Sorry, że rozwlekam na więcej niż jeden post, ale planuję wymyślić coś bardziej ambitnego, niż “Idź do miejsca X. Zabij bandytów” albo “Znajdź rzecz Y i przynieś ją Z”.Czekał w środku, porządkując różne maści, leki, mikstury i narzędzia, bo i nie było żadnego klienta, który mógłby zająć jego czas.
- Jak miasto? - zagadnął cię, gdy wszedłeś do środka. -
Amnesia Kelobi
Ona również się tam udała, szukając jakiegoś dobrze płatnego zlecenia.
/// Nie przeszkadza mi to zupełnie, nie martw się. ///Keter “Magister” Escepek
-- Całkiem zwyczajne, porządne i spokojne – odparł Magister. – W czym mógłbym teraz pomóc? -
Wśród wielu zwykłych, znanych ci, powtarzalnych i powszednich, wybijało się jedno. Z kilku powodów. Po pierwsze nagroda: tysiąc sztuk złota to spore pieniądze, zwłaszcza w takim mieście jak Linest i w porównaniu do nagród za inne zlecenia. Treść też była ciekawa, zakładała dostarczenie konkretnej osoby żywcem. Pewien szlachetnie urodzony hrabia poszukiwał swojej sługi. Była nią Elfka Ularora Ramothre, która zbiegła z jego włości z pomocą centaurzych bandytów. Ich głowy byłyby miłym dodatkiem, za który hrabia wypłaci premię: sto sztuk złota od jednej głowy Centaura. Najważniejsza jednak była Elfka, która miała trafić do jego zamku żywa i względnie nieuszkodzona (hrabia dopuszczał użycie przemocy w rozsądnym zakresie, aby sprowadzić ją na miejsce). Jak twierdziło zlecenie, była ona w posiadaniu bardzo ważnych informacji, które nie powinny dostać się w niepowołane ręce, miała przy tym dla niego olbrzymią wartość, o wyzwoleniu jej z bandyckiej niewoli nie wspominając. Pod treścią zlecenia znajdował się dokładny rysopis poszukiwanej oraz ponownie podkreślenie wartości nagrody.
- Chwilowo? W niczym i niech tak zostanie… Uwierz mi, ozłociłbym cię, gdybyś pojawił się tu wcześniej, gdy Pakt Trzech zniszczył i splądrował Ruhn. Jego mieszkańcy zbiegli tutaj, a ja miałem ręce pełne roboty. Tyle bólu, krwi i cierpienia… Wciąż nie daje mi to spać po nocach.
-
Amnesia Kelobi
Postukała w plakat z ogłoszeniem związanym z Ramothre, po czym spojrzała się na towarzyszkę.
-- Co sądzisz? Mielibyśmy problem z finansami rozwiązany na dłuższy czas.Keter “Magister” Escepek
-- Nie wątpię w tragedię tego wydarzenia – odparł neutralnym, lecz uprzejmym tonem. – W mieście, z którego pochodzę, również mówiono o tragedii, jaką spotkało Ruhn. Mogę tylko wyobrazić sobie, ile pan włożył pracy w ratowanie ich życia. -
Pokiwała głową.
- To rzeczywiście dobrze płatna oferta. W sam raz żeby odpocząć od zleceń na jakiś czas albo się ustatkować i kompletnie rzucić tę pracę… - powiedziała i zamyśliła się na chwilę, przygryzając dolną wargę. - Tak, jeśli to zlecenie ci odpowiada to zróbmy to.- I dusz. Niektórych pogryźli Nieumarli albo Wampiry, a na to nie ma innego lekarstwa, niż pozbawienie głowy, nim dojdzie do przemiany. Nieważne, czy zagrzejesz miejsce jako cyrulik tu, czy gdziekolwiek indziej, z całego serca życzę ci, żebyś nie musiał zajmować się takimi pacjentami.