Jadąc tak trafiłeś pod bramę. Stali tam trzej strażnicy; jeden z mieczem i dwóch z włóczniami.
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta. ‐ wyliczył ten z mieczem.
‐Nazywam się Nazywam się Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi. Jestem mędrcem i wróżbitą, astrologiem i znawcą tytoniu. Przyjechałem z Hammer w ramach interesów w tym mieście.
Strażnik chyba miał zamiar zapisać sobie Twoje dane, ale po kilku próbach zrezygnował i powiedział tylko:
‐ Witamy w Linest. ‐ po czym odsunął się, abyś mógł swobodnie przejechać przez bramę do miasta.
‐ Płacą mi za dawanie w mordę takim gnojkom jak Ty. ‐ powiedział robiąc krok naprzód i patrząc na Ciebie z góry. Dosłownie. Był o wiele wyższy i lepiej zbudowany.
Na te słowa wyjął z sakiewki złotą monetę i mu ją pokazał.
‐A ja jestem od tego, by zapłacić za transport. Jeżeli chcesz ‘‘trochę’’ się dorobić, to jedźmy załatwić te sprawy.
Pokręcił głową i splunął obok Ciebie. Potem odszedł do karawany i ta po chwili była już gotowa do drogi. Siedem krytych wozów i czterech ludzi na koniach. Jeden miał łuk, dwóch włócznie, a Twój znajomy całkiem spory topór.