Miasto Hammer
- 
Mag ognia wyglądał znajomo… Czy nie zasiadał kiedyś w Radzie? 
 Chciał umieścić swój kuferek na wozie, ale nie mógł tego zrobić bez nawiązywania interakcji, a nie chciał być pierwszą osobą która przemówi, dlatego zbliżył się do nowo przybyłych zachowując jednak bezpieczną odległość.Na pewno skądś pamięta ten kostur… 
- 
Magnus… Magnus Ignis. Miał predyspozycje na bycie największym Magiem swoich czasów, ale został wydalony z Gildii, choć nie wiedziałeś dlaczego. Teraz najwidoczniej jest bojowym Magiem do wynajęcia, czemu szczególnie sprzyja jego znajomość Magii Ognia i jej pochodnym na mistrzowskim poziomie, czyli jednych z najbardziej destrukcyjnych znanych rodzajów Magii. 
 Niziołek, Nag i Magnus milczeli podobnie jak Ty, a tamci pozostali rozmawiali ze sobą na tyle cicho, że nie mogłeś nic usłyszeć. Czekaliście tak jeszcze kilkanaście minut, aż na spotkanie wyszedł Wam jeden z osławionych Paladynów Srebrnej Dłoni, niosący w dłoniach niewielki kufer, który to złożył na wozie.
 - Ten kufer to przedmiot Waszego zlecenia. - zaczął bez większych wstępów, bo wszyscy doskonale wiedzieliście, czemu się tu znajdujecie. - Macie za wszelką cenę dostarczyć go do Kasuss i ochronić po drodze. Nie twierdzę, że już za miejską bramą rzucą się na Was najemnicy czy bandyci, ale bądźcie ostrożni… Po dotarciu na miejsce odnajdą Was odpowiedni ludzie, odbiorą kufer i wypłacą każdemu trzysta sztuk złota, jak było w umowie. Później możecie się rozejść i dla własnego dobra nie wspominajcie wiele o tej misji. I jeszcze coś: Jeśli spróbujecie go otworzyć to nie skończy się to dla Was dobrze, jest zabezpieczony potężnymi zaklęciami Magii Światła. Pytania?
- 
Eskorta… kufra?! i zero paladynów? 
 Złośliwość losu zdaje się nie mieć granic, ale żeby magowie zarabiali tyle co zwykły parobek, który dopadł gdzieś resztki miecza - zwykła bezczelność!
 Któż wie co stanie się z jego niemagicznymi towarzyszkami kiedy dotrą do Kasuss…
 Niestety to na pewno Magnus się nimi zajmie. Aiden nie miał z nim szans.
 A co jeśli właśnie o to chodzi zleceniodawcy…?
 Te biedactwa nie mają pojęcia że to ostatnia podróż ich życia
 Odnotował w pamięci by po odebraniu należności szybko się ulotnić. Nie miał zamiaru dzielić ich losu.
 Umieściwszy własny kuferek na wozie wskoczył na niego z gracją maga powietrza.
- 
//Może ja coś źle napisałem, albo Ty źle zrozumiałeś, ale tu nie ma żadnych kobiet, więc nie wiem o co chodzi z tymi “towarzyszkami”.// 
 Inni nie odezwali się, więc Paladyn uznał to za brak pytań i odszedł, rzucając przez ramię zdawkowe “powodzenia”. Na wozie było jeszcze miejsce, więc wszyscy się tam usadowili, sam Magnus zajął miejsce obok Hobbita-woźnicy i cały transport ruszył miejskimi uliczkami, po niespełna kwadransie przejeżdżając przez miejską bramę. Jeśli utrzymacie przyzwoite tempo i nie będzie robić zbyt długich przerw, to powinniście trafić do Kasuss najszybciej w trzy dni.
- 
//Przepraszam! Mój błąd. Miało być towarzyszami. Rodzaj menzki // Z wielkim zaciekawieniem przyglądał się nagowi. Przedstawiciele jego rasy byli tak rzadcy w Verden, a on siedział z nim na jednym wozie. Z trudem starał się odrywać wzrok, by nie sprawić wrażenia zaściankowego elfa, dopiero co wypuszczonego z lasu… 
- 
- Patrz, przecież nie gryzę. - odparł spokojnie, widocznie zauważając Twój wzrok. Nie zdawał się Tobą szczególnie przejęty, tak jak resztą, wyjął jedynie swój bułat z pochwy, a później zaczął ostrzyć jego klingę wyjętą z jednej z sakiewek osełką. 
- 
Zaczerwienił się i uśmiechnął. Nag bardzo mu się spodobał. Większość innych gatunków nie była nawet w połowie tak miła. Niemniej był na siebie trochę zły. Wychował się na dworze i powinien się lepiej kontrolować… 
 Przyglądał się bezczynnie jak mag poleruje broń.
 - Jestem Kadir…
- 
- Eerci Etedisz. - odparł, a Ty zdziwiłeś się, że swoje nazwisko potrafi wymówić poprawnie, choć zwykle jego rasa przeciągała “s”. - A tamten Mag to Magnusssss Ignissss, najpotężniejssssszy jego znam. 
 Czyli najwidoczniej tylko swoje nazwisko potrafił tak uciąć…
- 
- Kadir Ferrum, oczywiście uzdrowiciel - założył kosmyk włosów za swoje szpiczaste ucho, uśmiechając się znacząco - Liczę na owocną współpracę. Dokąd zamierzasz udać się po Kasuss, czy zostajesz na dłużej? 
- 
- Tego nie wiem. - odparł, wzruszając ramionami. - Ale pewnie zostanę. Wypłata pozwoli mi na jakiśśśśś czasssss odpocząć i ciessssszyć się urokami takiego miasta bezprawia, jakim jest Kasssssussssssss. Ale to omówię po missssssji z Magnussssssem, pracujemy razem od jakiegośśśśś czassssu i nam obojgu passssuje ta współpraca. On jest wielkim Magiem, ja równie dobrym wojownikiem. Walczymy razem, ja go osłaniam, gdy rzuca zaklęcia, a później wssssssszystko idzie z górki. - mówił, ale nagle przerwał. 
 - Mówiłem Ci już, że jesteś strasznie rozmowny? - mruknął nagle Magnus, najwidoczniej słysząc całą Waszą rozmowę. - Zwłaszcza przy obcych?
- 
- Wybacz wielki magu. - Magnussssss chyba go nie lubił… ;-; 
 Programy więc na jego ego. U członków rady zazwyczaj znacznie przerastało ich potencjał magiczny i wiedzę razem wzięte, a Magnussssss Ignisssss traktował z wyższością nawet jedynego towarzysza.
- 
Miałeś wrażenie, że on traktował tak każdego. Niemniej, Nag nie był już tak chętny do rozmowy, Magnus milczał jak wcześniej, Niziołek nucił coś pod nosem, a trzej najemnicy rozmawiali, ale niewiele, a do tego cicho i tylko i wyłącznie między sobą. Podróż mijała Wam spokojnie i bez ekscesów przez cały dzień, dopiero wtedy Hobbit zjechał na pobocze, bo był już wieczór, a powinniście rozbić obóz nim całkiem się ściemni. 
- 
Zrobić co? Rozbić… obóz…? 
 W czasach współczesnych nie zatrzymuje się w zajazdach? Do jakiej klasy oni należą?!- Nie możemy zatrzymać się w bardziej cywilizowanym miejscu, jak zajazd, gospoda, czy cokolwiek, proszę!? No cóż, miał nadzieję że nie trafi do jednego pokoju/namiotu z Magnussssem. 
- 
- Paniczyk. - skomentował tylko jeden z najemników, lekko uderzając Cię w ramię. - Hobbit śpi pod gołym niebem, a Elf nie ma odwagi? 
 - Najbliższy zajazd jest za daleko, nie dotrzemy tam przed zmrokiem. - odezwał się nagle Magnus, a Ty poznałeś zmianę w tonie jego głosu. Nie był już mrukliwy ani opryskliwy, ale mówił do Ciebie tak, jak mistrz w Gildii Magów zwraca się do swego początkującego ucznia, tłumacząc mu cierpliwie podstawy. - A gdy zapadnie zmrok te okolice nawiedzają o wiele gorsze stwory niż pospolici bandyci.
 Pozostali wcześniej nie mieli obiekcji, teraz tym bardziej. Jeden z ludzi pomógł Hobbitowi w przygotowaniu strawy, a dwaj pozostali ruszyli po opał na noc. Nikt nie rozstawiał namiotów, nie ma w sumie takiej potrzeby, noce są obecnie ciepłe i bezdeszczowe.
- 
Tak jak wtedy, kiedy w Gildii wypominano mu brak podstaw, teraz też okrył się rumieńcem. 
 Cóż… zdarza się
 Zastanowił się czy mógł być jakkolwiek przydatny? Może ktoś potrzebował z czymś pomocy? W czymkolwiek…
- 
Niezbyt, bo posiłek gotowy, chrust rozpalony, a Magnus bez żadnych trudów rozpalił ogień jednym z prostszych czarów. Szykuje się teraz jedynie odpoczynek, w prymitywnych warunkach, ale wciąż odpoczynek. No, chyba że wezmą Cię na którąś z wart, wtedy to inna historia. 
- 
OK 
 Skoro równie dobrze mógł nic nie robić, to własnie tym się zajął…
 Nie odzywał się już niepytany podczas posiłku - było mu głupio, że mimo bycia magiem jest tak bezużyteczny.
 Swoją drogą w zajeździe nie musieliby trzymać warty…
- 
Gdy byliście już w tym temacie, każdy wymigał się dość szybko, i rzeczywiście to Tobie przypadła ta niewdzięczna rola, do kompletu z jednym z ludzkich najemników. 
- 
Co? W sensie że całą noc? 
 Kiedy reszta zaczęła się już kłaść. wydobył z kuferka ciepły szalik i otuliwszy się nim udał się pełnić wartę wraz z wskazanym człowiekiem.
 Czekała ich długa noc…
 - Pełnienie warty to zajęcie rutynowe, czy naprawdę może nas coś zaatakować?
 Poczytałby książkę, ale nie da rady w tych ciemnościach
- 
- Zmienią nas za kilka godzin. Mam nadzieję. - odparł, siadając plecami do Ciebie, żeby obserwować ten teren, którego Ty nie możesz. - I nie wiem. Różnie bywa. Ale trzeba chyba mieć się na baczności, skoro dali nas do ochrony tego wozu, to pewnie spodziewali się kłopotów po drodze. 
 
