Hrabstwo Nagren
-
//Od tego sporo zależy w tej bitwie, bo przygotowałem sobie fabułę i w razie porażki tego wypadu, i gdyby jednak się udał, więc im dokładniej opiszesz atak, tym lepiej. W sensie, że w ilu wartowników i żołnierzy strzelasz i tak dalej.//
-
//poprawiłem//
-
Mogłeś spróbować uderzyć też we wrogich wojowników siedzących poza namiotami, ale na to może przyjść jeszcze pora. Tak czy siak, atak błyskawicami był szybki i niespodziewany, nim ktokolwiek chwycił w ogóle za broń, Orkowie wpadli do środka, łamiąc gnaty, ścinając łby i pozbawiając kończyn. Ty zaś nie znalazłeś wielu celów w namiocie, który wybrałeś, ale sądząc po krzykach, zabiłeś przynajmniej dwóch lub trzech wrogów.
-
Nie za dużo ich zajebał w tym namiocie, ale chuj, liczy się każdy ludzki zjeb. Wyszedł z namiotu i za cel obrał sobie tych, którzy już walczyli lub też przygotowywali się do walki.
-
Nie było ich wielu, najwidoczniej przetrzebiliście szeregi najemników na tyle, że nie stawili wam twardego oporu lub, co bardziej prawdopodobne, obozowali we własnym gronie, a wy trafiliście na obóz chłopskich poborowych. To by tłumaczyło wasze szybkie zwycięstwo, na dobrą sprawę nie zdążyłeś nawet wznieść po raz drugi topora, gdy walka się skończyła, ponieważ wszyscy byli martwi lub uciekli, a Orkowie nie mieli zamiaru rozbiegać się za uciekinierami, aby nie zabłądzić czy wpaść w pułapkę w lesie. Zwycięstwo było więc równie szybkie i łatwe, co bardzo niespodziewane.
-
Coś za szybko poszło i za łatwo. Jego orczy instynkt mu podpowiadał, że zaraz będzie gorzej i będzie jeszcze większa napierdalanka, ale może się mylić. Przeszukał obóz, czy nie ma w nim czegoś wartościowego jak jakaś lepsza broń lub coś innego.
-
Zdecydowanie nie, rozbiliście bowiem chłopską milicję, wyposażoną w proste tarcze, włócznie, czasem też broń boczną w postaci zabranych z domu noży, siekierek, pałek czy mieczy, które pewnie pamiętały dawne bitwy, z pól których zostały zabrane. Udało się wam za to zdobyć sporo zapasów, co było dość ważne, bo jeśli zdołacie zabrać je do wioski, to przynajmniej za szybko nie padniecie z głodu, gdyby oblężenie miało się przeciągnąć.
-
Tak, zapasy na pewno się przydadzą i może nie będą musieli żreć jakichkolwiek trupów. Włożył zapasy na jakiś wóz lub na coś, co mogłoby ułatwić zajebanie tych zapasów. A jak nie będzie czegoś takiego, to na plecy weźmie tyle ile będzie mógł.
— Wracamy do wiochy czy zapierdalamy gdzieś? — zapytał Agraga. -
Wozy były, konie niezbyt, albo trzymali je gdzieś indziej, albo odesłali do wiosek, aby dalej pomagały w pracach polowych, albo uciekły, gdy zaatakowaliście.
- Spierdalamy. - odparł Agrag. - Jak pójdziem dalej to siem zorganizujom i wpadniem w zasadzkie. To trza iść z powrotem, tera już nie będo mieli tak łatwo. Tyle żarcia tam i tutaj, że wytrzymiem, aż ludziki wróco. A jak nie, to siem będą teraz srali i siedzieli w obozie, to zanim siem kto zorientuje, spierdolim stąd elegancko. -
A szkoda, że koników nie ma, bo silne to i smaczne nawet. No ale wozy są przynajmniej, to kilku chłopa je popchnie.
— A niech się posrają w gacie. Dobra, ruszajmy, bo im dłużej tu jesteśmy, tym bardziej się narażam na wpierdol lub zasadzkę. -
Pokiwał głową, też zdając sobie z tego sprawę. Dość szybko skrzyknął pozostałych Orków, ci zaś zabrali zapasy, załadowali je na wozy i ruszyli w kierunku wioski, osłaniani ze wszystkich stron przez swoich kompanów. Poza zapasami zabrali też część trupów, zapewne po to, aby obniżyć morale oblegających, nabijając ich głowy na pale czy coś w tym guście. Tak jak przewidziałeś, odsiecz pojawiła się, a do tego nie byle jaka, była to część z tych zakutych w pancerze rycerzy, których szarża mogłaby wam poważnie namieszać, ale spóźnili się, wszyscy Orkowie byli już w środku, hucznie fetując zwycięstwo lub ubliżając i wygrażając rycerzom za murami.
-
Mógłby też się podrzeć, powyzywać i pokazać nawet swoją zieloną dupę tym cwelom, ale teraz to musi się wziąć za jakąś robótkę i sprawdzić co z tą rudą szmatą. Najpierw sprawdził co z nią, a potem poszedł zająć się pichceniem czegoś dla wszystkich pobratymców. Może i Ork wpierdoli surowe mięso i popije wodą z kałuży, ale dobra zupka będzie lepsza.
-
Nadal była na miejscu, już przytomna, ale niewiele jej to mogło dać. Jeśli chodzi o ciebie, to słusznie przewidziałeś nastroje swoich pobratymców, a choć nie miałeś wiele różnych składników, to znalazło się nieco ziół, warzyw i przede wszystkim mięsa. Zupa wyszła taka, jaką lubią Orkowie, czyli pełna smażonego albo gotowanego mięsa i trochę warzyw dla smaku, gęsta i sycąca. Po zupkie sięgnęli chętnie, niemalże wszyscy, nabierając do misek, wiader czy hełmów, własnych bądź zabranych zabitych wrogom.
-
On też sobie nałożył. Nie będzie gotować całej zgrai obiadki, a sam nic nie będzie z tego żreć. Nałożył sobie do jakieś michy zupy i sobie gdzieś usiadł. Chlać nie zamierza, bo musi mieć trzeźwy łeb, ale też pewnie nie ma nawet jakiegoś alkoholu.
-
Większość wypito podczas hucznej popijawy i zabaw wcześniej, a teraz nawet i gdyby ktoś miał coś gdzieś schowane, to i tak Agrag bez cienia żartu obwieścił wszystkim Orkom, że jak zobaczy jakiegoś nachlanego kretyna zanim wygrają tę bitwę albo pojawią się tamci ludzie na swoim stateczku to powiesi każdego za jajca nad bramą i wydrze się do oblegających, żeby zrobili sobie z nieszczęśnika cel do strzelania z łuków. Powiedziawszy to rzecz jasna prostszym i bardziej wulgarnym językiem, Wybebeszacz odszedł do swoich spraw, absolutnie pewien, że przekaz trafił do nawet najbardziej zachlanych lub opornych łbów. Zupa zaś, jak to zupa, grunt, że smaczna. Na posiłku, sortowaniu zdobytych łupów, zmienianiu wart i krótkim odpoczynku minęła wam noc, krótko po świcie na zewnątrz znów rozległy się rogi atakujących, więc albo tylko obwieścili swoje przybycie, albo szykują się do ataku, albo chcą się znowu dogadać, a przynajmniej spróbować.
-
No niech to chuj, nawet nie ma wolnego dnia od napierdalanki. Gdyby nie róg, to wstałby sobie później, zjadł coś, zgwałcił jakąś chłopkę, pogadał z innymi Orkami i powspominał pierwsze wyprawy. Jak mus to mus, wyjdzie na pizdę, jak przesiedzi bitewke na dupie. Wstał, założył hełm i wylazł na zewnątrz, a potem polazł na mur, z którego będzie mieć lepszy wgląd na sytuację.
-
Ponownie przed wioską zebrała się cała ta hałastra, oddziały chłopskiej milicji, najemników i rycerzy. I coś jeszcze, co powoli wyciągali z leśnej przesieki. Spodziewałeś się kolejnego tarana czy może drabin, ale okazało się, że tamci w tak krótkim czasie zmontowali coś o wiele groźniejszego lub mieli to pod ręką od początku, ale zdecydowali się to wykorzystać dopiero teraz: niewielką, ale jednak, katapultę, do której zaczęli ładować kamienie. Pierwszy strzał był niecelny i spadł daleko za palisadą, trafiając w jedną z pustych już, chłopskich chat. Ale kolejne mogą być już o wiele celniejsze, a wtedy nie będzie już tak wesoło, jak było do tej pory.
-
O w pizdę Warga, nieciekawie wygląda ta katalapulutua. Któryś strzał i mur pierdolnie, a wtedy będzie przesrane jak chuj. Albo trza rozpierdolić tę katapultę, albo czekać jak ona ich rozpierdoli. Zlazł na dół, bo jeszcze w głazem w łeb dostanie i gówno z niego zostanie. Trza zabezpieczyć bramę i rozpierdolić tę katalapulutuę, bo cosik gówno wyjdzie. Czekał na rozkazy Agraga i w międzyczasie zabezpieczał bramę i inne takie.
-
Pozostali Orkowie, widzący w tobie nie tylko sprawnego wojownika, ale i Maga, który jest w stanie użyć tej “sztuki słabeuszy” do walki, więc posłuchali, choć nie dali zrobić wiele więcej, niż zabić dechami bramę i ustawić pod nią beczki, taczki, stosy narzędzi i tym podobne. Gdy nadzorowałeś te prace, kolejny kamień z katapulty uderzył, tym razem trafiając w palisadę, która wyraźnie zachwiała się, ale wciąż się trzyma. Choć może jeszcze jeden taki strzał i w waszej obronie będzie pierwszy wyłom.
- No i chuj. - skomentował Agrag, który dopiero co pojawił się przy bramie. - Przejebalim. -
— Nie przejebim, kurwa. Ludziki nie powinny napierdalać kamieniami w swoich, więc trzeba będzie zacząć walczyć z tymi zjebami, jak rozpierdolą ten płotek. Część naszych powinna jak najszybciej w tym czasie przebić się do katapulty i ją rozpierdolić, jeżeli ta dalej będzie napierdalać. Ja tak to widzę, ale ty decyduj.