Leśny Trakt
-
Radiotelegrafista
Pisnęła, widząc jeźdzców. Jej cienka szpadelka za wiele nie mogła wyrządzić wobec nacierających, krótki mieczk sługi także zawiedzie. Co robić, co robić?!
Ale chwila, chwila moment, przecież nie trzeba używać tylko szpady, prawda? Może gdzieś w pobliżu leży inny, porzucony oręż? Spojrzała nerwowo, w poszukiwaniu.
-
Kuba1001
Najbliżej była broń upuszczona przez zabitych żołnierzy Heśnika lub Twojego ojca, ale przedarcie się do niej było niemożliwe z racji wciąż sporego tłumu walczących. Poza tym wilczy jeźdźcy nie mieli zamiaru dać Wam forów, toteż każdy cisnął po jednej włóczni, jaką miał przy sobie, w Twojego sługę i Ciebie.
-
-
Kuba1001
Jakimś cudem zdołałaś wykonać unik, acz ciśnięta włócznia boleśnie przejechała Ci po ramieniu, zostawiając tam głęboki ślad, z którego do razu zaczęła sączyć się obficie krew. Sługa nie miał tyle szczęścia, włócznia wbiła mu się w brzuch, ale to nie był koniec jego agonii, lecz dopiero początek, gdy wilk skoczył na niego, powalił nieszczęśnika i zaczął pożerać go żywcem, zostawiając w spokoju jedynie twarz, którą to zajął się Goblin, zeskakując z siodła, dobywając małego nożyka o ząbkowanej klindze i zaczynając obcinać mu uszy, włosy (mowa o skalpie) i tym podobne, przeraźliwie przy tym rechocząc.
Drugi Goblin dobył krótkiego miecza i zaszarżował na Ciebie, masz teraz wybór: Atakować, uciekać, robić unik lub poddać się. No, chyba że wpadniesz na coś lepszego, acz czasu do namysłu brakuje… -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Pokiwał głową kilka razy i jego gobliński móżdżek uznał, że to dobry pomysł, więc kazał wilkowi z Ciebie zejść, a gdy wstałaś przyłożył Ci miecz do pleców.
‐ Idzem. ‐ powiedział, popychając Cię do przodu, a przynajmniej próbując, w końcu byłaś znacznej tuszy, a on, jak to Goblin, małej siły. ‐ Bez sztuczek, bo zabijem. -
-
Kuba1001
Musiałaś przyznać, że wykazywał się największym męstwem na polu bitwy, co chwila wydając rozkazy lub wywijając szabelką. Byłaś nawet świadkiem chwili, gdy jeden cios zabił Goblina, trafiając go w niechroniony niczym czerep. Niemniej, możliwość użycia wilków, Wargów i łuków oraz większy zasięg i manewrowość z tego wynikająca sprawiają, że ta runda definitywnie należy do zielonych, z czego zdali sobie sprawę nieliczni wojowie oraz Antoniusz i Heśnik, wycofując się do dworku tego drugiego. Cóż, pozostawili Cię i służbę na pastwę Orków oraz Goblinów, ale to nic dziwnego, w sercu bitwy można zapomnieć o wielu rzeczach…
‐ Szybcij! ‐ warknął zirytowany Goblin i mocniej, a zarazem boleśniej, wpił Ci miecz w plecy. -
-
Kuba1001
O ile jeszcze będziesz miała okazję…
Trafiłaś do położonego nieopodal obozu zielonoskórych złożonego z kilkunastu łatwych do rozłożenia i złożenia namiotów z wygarbowanej na odpie**ol skóry. Zastałaś tam tylko skromną straż w postaci pół tuzina Goblinów i dwóch Orków, a także wodza zgrai, skuwysyńsko wielkiego Orka z równie skuwysyńsko wielki toporzyskiem w łapie, który ze wzgórza, na którym stał obóz, rozglądał się po okolicy, patrząc na tryumf jego wojsk. Ty zaś dostrzegłaś, że grupa atakujących dzieli się na dwie grupy: Jedna zabiera rannych i wyposażenie oraz wierzchowce martwych do obozu, zaś reszta stara się unikać strzał kilku łuczników na murach dworku, odpowiadać swoimi i zdobyć łupy w postaci reszty służby i wszystkiego, co mają ze sobą. Zauważyłaś również, że Goblin prowadzi Cię do tego wielkiego Orka.
‐ Szefo, patrz! ‐ zakrakał Goblin. ‐ Patrz szefo, kogo żem przyprowadził!
‐ Co to ma ku*wa być?! ‐ ryknął Ork na Twój widok, bo pewnie zrozumiał, że za cholerę nie wyciągnie za Ciebie nawet dziesięciu sztuk złota na targu niewolników, w końcu jak na orcze standardy za ładna to nie byłaś, a i do ciężkiej pracy się nie nadawałaś.
‐ Yyy… Szefo, nie tak! Ona mieć ojca tam. ‐ powiedział, wskazując na dworek i zaraz podjął. ‐ Ona mówić, że da nam za nią duuużo złota, szefo!
‐ Da? ‐ spytał podejrzliwie, tym razem wpatrując się w Ciebie, a nie Goblina. ‐ Ile da? -
Radiotelegrafista
Przez chwilę wahała się, czując na sobie wzrok wielkiego Orka, ale w końcu odwróciła wzrok i niemalże krzyknęła:
‐ Tyleee da! ‐ Kreśliła dłońmi w powietrzu kuliste ruchy, mające pokazać ogrom złota: ‐ Tak dużo da, ale wy musieć uwolnić i nie zabić tamtych. ‐ Wskazała dłonią na dworek. -
Kuba1001
‐ Da się zrobić. ‐ odparł Ork i znów skierował wzrok na Goblina. ‐ Sagrat, zabieraj ją do namiotu i pilnuj, bo jak na razie to jest jasny ch*j, a nie rabunek, może być i tak, że z niej to będzie jedyne złoto, jakie dostniem.
Goblin pokiwał energicznie głową, zapewne licząc, że w takiej sytuacji dostanie jakieś ekstra łupu lub złoto, więc bez szemrania doprowadził Cię do jednego z namiotów, gdzie usadził obok drewnianego pala podtrzymującego namiot. Następnie związał Ci jakimś sznurem ręce w nadgarstkach i ramionach, a także nogi w kostkach. Później do owego pala Cię przywiązał, tak dla pewności.
‐ Byndziesz drzeć mordę? ‐ spytał, ruchem głowy wskazując na trzymaną w dłoni szmatkę, którą zapewne miał Cię zamiar zakneblować, jeśli udzielisz przeczącej odpowiedzi. -
-