Miasto Gilgasz.
-
- To nie taka zła robota. Masz może pojęcie gdzie płyniemy? Mniej więcej oczywiście, bo z tego co wiem będziemy odkrywcami, czy coś w tym stylu
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Nie i niezbyt mnie to obchodzi - odparł. - Chociaż, nie. Wybacz za to. Jestem na chwilę obecną gburowaty, bo mało czasu spędzam na rozmowach z innymi. -
Radio:
- Też kiedyś myślelilśmy, że wielu rzeczy nie da się zrobić. A później na pokład naszej galery zaciągnął się taki jeden Mag i pokazał nam, że to gówno prawda, niektórzy potrafią więcej od innych. I mi jakoś się wydaje, że Ty do takich osób należysz, mała.
Max:
//Tutaj musisz zaczekać, aż postać Zohana skończy rozmawiać z kapitanem.//
Zohan:
- Zależnie od wiatru, pływów i pogody, ale w sprzyjających warunkach około dwóch tygodni, tyle samo potrzeba na powrót, ale rzadko kiedy udaje się wyrobić w tak krótkim czasie, najczęściej w tym wszystkim przeszkadzają nam sztormy, bezwietrzne dni, potwory morskie, piraci czy inne tego typu przyjemności. A w samym Archipelagu Sztormów spędzamy zwykle około miesiąca, czasem więcej, czasem mniej, zależnie jak idą interesy. -
— Ta, i jeszcze czego? Pewnie ożywiam trupy? — Rzuciła sarkastycznie:
— Jakbym miała szansę zostać Magiem, to na pewno nie siedziałabym teraz tutaj i nie marnowałabym mojego czasu na grę z Tobą i twoimi kolegami. — Powiedziała prosto w twarz kłótliwego marynarza. -
- Cóż, każdy ma inny charakter.
//Jak masz jakieś pytania to dawaj je teraz, bo planuję kończyć rozmowę//
-
– Czyli ponad dwa miesiące. Macie tutaj jakąś biblioteczkę lub jakieś jakieś miejsce do poczytania?
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Ta, może i racja - odparł. - Przeważa jednak liczba dupków. Zresztą, wiesz już co i jak na okręcie? Chociażby to, gdzie śpisz?
///Tyle czekałem, żebyś sobie zrezygnował? Jesteś pierwszym nazwiskiem na mojej liście, zapamiętaj to. /// -
//większość twoich wiadomości nie ma żadnych pytań. Oświeć mnie i powiedz o czym mam z tobą rozmawiać//
- Właściwie to nigdy nie pływałem statkiem i nie wiem co gdzie jest. I nie wiem gdzie śpię.
-
Szeth “Kotal” Aogad
Pokiwał głową.
-No to mogę cię oprowadzić, jeżeli chcesz.
///Czy ty umiesz odpowiadać jedynie na pytania?/// -
- Chętnie skorzystam z twojej pomocy. Jestem bez przerwy w biegu odkąd przyszedłem do miasta i przydałoby się odpocząć. Na początku wylądowałem w karczmie i poszedłem na chwilę spać, potem wyruszyłem aby wykonać zlecenie i gdy już byłem poza miastem zauważyłem, że nie wziąłem mapy, więc udałem się z powrotem do karczmy zachaczając znowu o tablicę ogłoszeń, gdzie znalazłem ogłoszenie o wyprawie. Jak ty trafiłeś na statek?
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Tablicza ogłoszeń. W ten sposób wybrałem tę pracę - odparł, a następnie ruszył, by oprowadzić nowego po podobnej trasie, po której sam został oprowadzony, by na koniec pokazać mu jeden z wolnych pokoi, w którym on sam na chwilę obecną mieszkał. -
- Wyobrażałem sobie mój pokój gorzej. Dzięki. Obym tylko nie miał choroby morskiej. A ty takową masz?
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Nie choruję na to. A co do łóżek to sprawdź sobie, jaka pozycja byłaby dla ciebie wygodna. Są gorsze niż to, co możesz w karczmach znaleźć. -
Położyłem się na łóżku bokiem.
- Nie takie straszne, zdarzało mi się spać w… ciekawych miejscach. Kiedyś spałem na dachu, długo by opowiadać -
Szeth “Kotal” Aogad
-Przynajmniej ty znalazłeś wygodne położenie - odpowiedział. - A co do opowieści, to mam czas. Chyba, że nie chcesz się teraz z nią dzielić. -
- Podzielę się. Zaczęło się od tego, że poszedłem do pewnego miasta. Byłem nieźle zmęczony, więc naturalną koleją rzeczy ruszyłem do karczmy. W końcu po kilku minutach wypatrzyłem szyld karczmy. Wszedłem do środka, normalna karczma. Zapłaciłem karczmarzowi za pokój, wchodzę do niego, a w środku kopulują się dwie osoby. Patrzą na mnie, ja zaś szybko wychodzę. Po kilku minutach wychodzą, byle jako ubrani i przepraszają. Pytam się ich: “Co k*rwa robicie w moim pokoju”, a oni na to: “To nasz pokój idioto”. Poszedłem do karczmarza niezmiernie wk**wiony, pamiętaj iż byłem bardzo zmęczony. Pytam się o co tu do cholery chodzi, a ten mówi z że zaraz zobaczy. Okazuje się, że to córka i syn karczmarza, którzy mieli jeden klucz do wszystkich pokoi. Kazirodztwo, no żeby tak siostra z bratem? Obrzydlistwo. Sprawa się wyjaśniła, kładę się w łóżku. Śpię spokojnie i następnego dnia wstaję. Musiałem grosza zarobić, więc karczmarzowi proponuję prosty układ - ja gram na mej lutni, on mi płaci. Gram kilka godzin, aż w końcu tracę siłę. Zwróciłem uwagę na to, że córka karczmarza patrzyła się na mnie bez przerwy. Chyba wciąż miała ochotę na bara bara. Myślę sobie, czemu by nie skorzystać. Po krótkiej rozmowie ruszamy do pokoju. Kilka chwil później do pokoju wchodzi jej ojciec. Szukał jej, bo miała mu pomóc w czyszczeniu naczyń. Oj, zdenerwował się gdy nas zobaczył. Oskarżył mnie o gwałt i pobiegł zawiadomić brata, aby mnie zbił. Ja szybko biorę moje rzeczy i skaczę przez okno… Ląduje na płaskim dachu i postanawiam zostać na nim jedną lub dwie noce, bo ojciec i brat dziewuchy mnie szukali. Jedzenia na szczęście mi starczyło, ale strasznie niewygodnie się spało. I tak oto spałem na dachu.
-
Szeth “Kotal” Aogad
Obawy Kotala, że ma do czynienia z prymitywną wieśniacką jednostką potwierdziły się, a wraz z tym na twarzy pojawiło się pewne obrzydzenie. Na szczęście było to ukryte pod maską, więc mógł doskonale maskować swoje emocje.
-To… interesująca historia - odparł. - Jeżeli będzie czas na to, to może i ja się jakąś podzielę z tobą. -
- Dobrze wiedzieć - odparłem. Już miałem dość rozmowy, ale fałszywie się uśmiechałem.
-
///Kuba, pozostawiam to tobie.///
-
//Co ja mam niby zrobić? Rozejdźcie się czy coś to wtedy zadziałam.//
Radio:
- A mnie i tak to wszystko śmierdzi, więc oddajesz nam trzy czwarte wygranej i wynosisz się z pokładu, jasne?
Zohan:
- Ja mam trochę książek, reszta nie czyta, bo nie potrafi, nie lubi lub przez czytanie podczas kołysania okrętem dostają mdłości. Mogę Ci coś wypożyczyć, jeśli będziesz aż tak się nudzić.