Miasto Gilgasz.
-
- Ja złotem też nie pogardzę. Czym się zajmujesz na statku?
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Ochroną. -
Max:
Zlecenia na rabusiów, ochrona karawan i stoisk kupieckich… Nic nadzwyczajnego, w Gilgasz to wręcz norma. Dopiero po jakimś czasie odnalazłeś dobrze płatne zlecenie opiewające na ochronę okrętu i jego załogi lub robienie czegokolwiek przydatnego na pokładzie.
Radio:
Szło sprawnie, aż ugrałaś około osiemdziesięciu złotników. Wtedy, akurat na koniec partii, jednemu z marynarzy skończyła się cierpliwość i widocznie zwęszył jakichś przekręt. Wstał od stołu, waląc w niego pięścią.
- Ona kantuje, jak nic! Mieliśmy grać a nie dawać się orżnąć! -
Cholera, oni nawet mają mózg. Musiała się jakoś z tego wywinąć, ale teraz dojrzała jedną z wad bycia pod pokładem - ucieczka była tutaj raczej trudna.
– Jak niby miałabym kantować? W tą grę nawet nie da się kantować! – Powiedziała oburzonym głosem. -
Robienie czegoś przydatnego… Się zobaczy, czy się nada. Zostawił ogłoszenie i udał się we wskazane miejsce.
-
– Co różni ludzie, to różne kaprysy. Ile mniej więcej czasu zajmuje taka wyprawa na ten archipelag?
-
- To nie taka zła robota. Masz może pojęcie gdzie płyniemy? Mniej więcej oczywiście, bo z tego co wiem będziemy odkrywcami, czy coś w tym stylu
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Nie i niezbyt mnie to obchodzi - odparł. - Chociaż, nie. Wybacz za to. Jestem na chwilę obecną gburowaty, bo mało czasu spędzam na rozmowach z innymi. -
Radio:
- Też kiedyś myślelilśmy, że wielu rzeczy nie da się zrobić. A później na pokład naszej galery zaciągnął się taki jeden Mag i pokazał nam, że to gówno prawda, niektórzy potrafią więcej od innych. I mi jakoś się wydaje, że Ty do takich osób należysz, mała.
Max:
//Tutaj musisz zaczekać, aż postać Zohana skończy rozmawiać z kapitanem.//
Zohan:
- Zależnie od wiatru, pływów i pogody, ale w sprzyjających warunkach około dwóch tygodni, tyle samo potrzeba na powrót, ale rzadko kiedy udaje się wyrobić w tak krótkim czasie, najczęściej w tym wszystkim przeszkadzają nam sztormy, bezwietrzne dni, potwory morskie, piraci czy inne tego typu przyjemności. A w samym Archipelagu Sztormów spędzamy zwykle około miesiąca, czasem więcej, czasem mniej, zależnie jak idą interesy. -
— Ta, i jeszcze czego? Pewnie ożywiam trupy? — Rzuciła sarkastycznie:
— Jakbym miała szansę zostać Magiem, to na pewno nie siedziałabym teraz tutaj i nie marnowałabym mojego czasu na grę z Tobą i twoimi kolegami. — Powiedziała prosto w twarz kłótliwego marynarza. -
- Cóż, każdy ma inny charakter.
//Jak masz jakieś pytania to dawaj je teraz, bo planuję kończyć rozmowę//
-
– Czyli ponad dwa miesiące. Macie tutaj jakąś biblioteczkę lub jakieś jakieś miejsce do poczytania?
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Ta, może i racja - odparł. - Przeważa jednak liczba dupków. Zresztą, wiesz już co i jak na okręcie? Chociażby to, gdzie śpisz?
///Tyle czekałem, żebyś sobie zrezygnował? Jesteś pierwszym nazwiskiem na mojej liście, zapamiętaj to. /// -
//większość twoich wiadomości nie ma żadnych pytań. Oświeć mnie i powiedz o czym mam z tobą rozmawiać//
- Właściwie to nigdy nie pływałem statkiem i nie wiem co gdzie jest. I nie wiem gdzie śpię.
-
Szeth “Kotal” Aogad
Pokiwał głową.
-No to mogę cię oprowadzić, jeżeli chcesz.
///Czy ty umiesz odpowiadać jedynie na pytania?/// -
- Chętnie skorzystam z twojej pomocy. Jestem bez przerwy w biegu odkąd przyszedłem do miasta i przydałoby się odpocząć. Na początku wylądowałem w karczmie i poszedłem na chwilę spać, potem wyruszyłem aby wykonać zlecenie i gdy już byłem poza miastem zauważyłem, że nie wziąłem mapy, więc udałem się z powrotem do karczmy zachaczając znowu o tablicę ogłoszeń, gdzie znalazłem ogłoszenie o wyprawie. Jak ty trafiłeś na statek?
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Tablicza ogłoszeń. W ten sposób wybrałem tę pracę - odparł, a następnie ruszył, by oprowadzić nowego po podobnej trasie, po której sam został oprowadzony, by na koniec pokazać mu jeden z wolnych pokoi, w którym on sam na chwilę obecną mieszkał. -
- Wyobrażałem sobie mój pokój gorzej. Dzięki. Obym tylko nie miał choroby morskiej. A ty takową masz?
-
Szeth “Kotal” Aogad
-Nie choruję na to. A co do łóżek to sprawdź sobie, jaka pozycja byłaby dla ciebie wygodna. Są gorsze niż to, co możesz w karczmach znaleźć. -
Położyłem się na łóżku bokiem.
- Nie takie straszne, zdarzało mi się spać w… ciekawych miejscach. Kiedyś spałem na dachu, długo by opowiadać