Galera "Czarny Jastrząb"
-
// Max, nie podpuszczam Cię, ale nie walniesz go młotem w ten zakuty łeb. //
-
– Nie widzisz, że ktoś ci spod nosa podbiera jedzenie? – zagadał do… chyba człowieka.
-
Szeth “Kotal” Aogad
- Widzę - odpowiedział. - Ale dopóki nie chwycił mojej ręki, żeby zabrać mi jedzenie, jest dobrze. Dla niego. -
- Czy to wyzwanie? - spytał się, wlepiając oczy swojej maski w wielkoluda.
-
Szeth “Kotal” Aogad
- To zależy, jak to sam odbierzesz. - Mówiąc to chwycił do ręki kolejny kawałek mięsa. -
O cholera, o cholera, o cholera… Musiała szybko znaleźć jakąś kryjówkę… Tak! Przemknęła do kajuty kapitana, zamykając za sobą drzwi tak cicho jak mogła. Na powrót opuściła magią zapadki zamka, by upewnić się, że marynarz nie otworzy ich.
-
Vader, Max, Zohan:
//No, to bawcie się dalej, bo w końcu zapowiada się jakaś akcja.//
Radio:
Nie miał nawet takiego zamiaru, choć serce zabiło Ci mocniej, gdy zatrzymał się w pobliżu drzwi. Jednak w końcu odszedł, a jego kroki oddaliły się i wreszcie przestały być w ogóle słyszalne, więc jest zbyt daleko, żeby się nim teraz przejmować. -
//1, 2. Chwyci
3, 4. Nie chwyci -
//[*]
Chwycił jego rękę, chcąc zabrać mu jedzenie. -
Szeth “Kotal” Aogad
Dał sobie zabrać jedzenie, po czym klepnął go ręką w plecy. Nie po to ćwiczył latami, żeby to było przyjemne uderzenia dla złodzieja jedzenia.
///Specjalnie sprawdziłem sobie twoją KP, która ma numer 1844, żeby zobaczyć, co ci mogę zrobić w przyszłości, Max./// -
//O, dziękować. Samemu nie potrafiłem jej znaleźć… Numer na tym pasku postów, jak mniemam?
-
///Tak.///
-
Obserwował tę całą sytuację, mając nadzieję, że się to jakoś rozkręci.
-
Ktoś o Twojej posturze nie mógł wyprowadzić słabego ciosu, ale umyślnie nie było to coś, czym mógłbyś go trwale uszkodzić. Tak czy siak, siniak mu na pewno zostanie, a na dodatek jego twarz wylądowała w misce z jedzeniem stojącym przed nim. No, dokładniej to maska, za którą krył twarz.
-
O, kto by pomyślał, że maska mu się na coś przyda. Wyjął twarz z miski i palcem zdjął część jedzenia, zjadając je.
- Chce ktoś trochę? - zagadał do swoich towarzyszy, patrząc się na nich. -
Świetnie… Teraz mogła w spokoju rozejrzeć się po kajucie. Wodziła wzrokiem w poszukiwaniu złotych monet.
-
Szeth “Kotal” Aogad
- Nie zakrztuś się. - Wrócił do swojego jedzenia. -
//Zohan, rozkręć trochę tę imprezę.//
-
Napłuł mu do miski, w której przed chwilą maczał twarz.
– Nie, dzięki. – odparł. – Mam swoje. -
- Sztywniaki - rzucił krótko, powracając do jedzenia. Olbrzyma już prowokować nie chciał. Miękki jest.