Miasto Kasuss
-
Popatrzył na swoje ręce jakby widział je po raz pierwszy… brak mocy?
To była tylko jedna noc…
W każdym razie, “pusty” mag to wrażliwy mag, a magia była wszystkim, co miał do samoobrony, więc został z nimi. -
— Dobrze wiedzieć. A jak dzieciaki, nie rozniosły jeszcze domu?
-
Taczka:
- Imię? - powtórzył jeden z nich, zdziwiony, a gdy spojrzał na resztę, tamci tylko wzruszyli ramionami. - Nie mamy imion. Mag uznał, że nie są nam potrzebne.
It:
Tamci od razu skierowali się do baru, wynajmując pokoje, które opłacili z góry na kilka dni. Magnus zamówił także butelkę wina, nawet jako najemnik najwidoczniej nie dał się tak łatwo uwieść typowym aspektom tego zawodu, i wciąż przepadał bardziej za winem niż pospolitym piwem.
Abby:
- Na szczęście nie. Cała ta ostatnia akcja miała ten plus, że jak nastraszysz je Mrocznym Elfem, to są spokojne do końca dnia. -
— Teraz będą miały przez ciebie traumę. Coś zostało jeszcze do zrobienia?
-
- Jeśli chodzi o dom i dzieci to nie. Tak ogółem to nie, chyba że przyjdą za Tobą jacyś wredni najemnicy.
-
Już chciała się odgryźć, że częściej za nim przychodzą, ale odpuściła. Położyła mu rękę na ramieniu i uśmiechnęła się. Następnie przeciągnęła się i pomyślała o śnie. Jaka była pora dnia?
-
-Naprawdę? - Zdziwiła się tym, co powiedzieli. - Ja dostałam imię od mojego pana, mimo, że byłam tylko niewolnicą…
-
Zapytał więc o pokój kopiując niemalże ich wypowiedzi… nie żeby członkowie rodziny Altenburg nie zatrzymywali się nigdy w takich miejscach, ale… raczej w sytuacjach kryzysowych i zajmując całe piętro. Chciał szybko zapłacić i zapewnić sobie możliwość odzyskania rezerw magii.
Magnus niewątpliwie zyskał jeszcze w jego oczach za rezygnację z piwa, ale upijanie się w takim miejscu bez odrobiny mocy… po plecach przeszedł mu dreszcz
-
Abby:
Wciąż dzień, wczesne popołudnie, ale skoro wszystkim już się zajęłaś, a w domu panuje ta rzadka chwila ciszy i spokoju, to czemu nie skorzystać z okazji?
Taczka:
- Nasz pan uznał, że nie są nam potrzebne, więc pewnie miał rację… Dzięki temu on nie przywiązuje się do nas, a my do siebie nawzajem.
It:
Pokój kosztował zaledwie dziesięć sztuk złota za noc, dzięki swojej wypłacie mógłbyś mieszkać tu cały miesiąc, choć tylko tyle, opłata nie zawierała nic więcej poza kluczykiem do pokoju, który wręczono Ci wraz z instrukcjami, gdzie się udać, a więc posiłki i napoje sam musisz dokupić. Tak czy siak, raczej nie zabawisz tu cały miesiąc, jeśli dalej będziesz podróżować z tą dwójką, to z pewnością po tygodniu czy dwóch udadzą się oni dalej, za kolejnym zleceniem i większą ilością złota. -
Posiłki potem, wino potem, zabawa potem, teraz sen…
Udał się w wskazanym kierunku.
Z jego ekwipunku pozostał tylko obraz nędzy i rozpaczy ;-;
Ale Magnus i Eerci jakoś nie podróżowali z taką ilością bagażu jak on… -
Wobec tego postanowiła się zdrzemnąć. Tak na godzinkę albo minimalnie dłużej.
-
It:
Pierwsza pełnoprawna misja z jednej strony boleśnie zrewidowała Twoje poglądy na temat życia najemnika, ale z drugiej dała niezbędne doświadczenie i odpowiednie fundusze, aby się odkuć. Do pokoju trafiłeś bez problemu, ale nie było co oczekiwać luksusów, to tylko proste, choć czyste i schludne, łóżko z siennikiem, pościelą i skórami, okno wychodzące na pobliską ulicę, kufer, stolik i krzesło, a i metraż samego pomieszczenia niewielki.
Abby:
Obudziłaś się po krótkim śnie, pamiętając z niego jedynie rozpaczliwe wołanie o pomoc i paskudną mordę tamtego Goblina. Niezbyt pozytywnie, ale tak właśnie odcisnęły się na Tobie ostatnie wydarzenia. -
Upewnił się że okno było należycie zabezpieczone, zamknął drzwi i zastawił krzesłem. Może to paranoiczne, ale naprawdę chciał wiedzieć że jest sam w pokoju zanim położył się spać.
Ludzie to zwierzęta, gdzie oni się myją w tych cuchnących miastach?
//^ seriously, czy rzeka to jedyna opcja, czy jak to działa XD?!// -
Potrząsnęła głową i postarała się nie myśleć o tym. Porozciągała się przez chwilę, kląc w myślach, po czym ruszyła na obchód. Warto wiedzieć co porabia Dethan, co porabiają dzieciaki i czy czasem niezapowiedziany gość nie zjarał domu w międzyczasie.
-
-Dlaczego macie się do siebie nie przywiązywać?
-
It:
Nic dziwnego, że udzieliła Ci się paranoja, gdy noc wcześniej zostałeś napadnięty przez bandę zamachowców, bo pospolitymi bandytami to oni nie byli, którzy usiłowali Cię zamordować. Jednak tak, żaden oprych w masce lub bez niej na pewno nie wyskoczy na Ciebie, gdy będziesz spać.
//W sensie co, bo nie jestem, pewien, czy rozumiem?//
Abby:
Wszystko było na swoim miejscu, sprawne, ciche, żywe i spokojne jak nigdy. Aż dziwnie i przez chwilę miałaś wrażenie, że wciąż śnisz, ale odgłosy grania na jakimś instrumencie upewniły Cię, że jednak nie.
Taczka:
- Za krótko żyjemy, za dużo czasu spędzamy na misjach czy walce, za często giniemy, aby to miało sens. -
// w sensie czy w tym uniwersum istnieje bieżąca woda? no bo niby mieli ją rzymianie, ale w średniowieczu byliśmy trochę tępawi.
Kiedy już był bezpieczny i w ogóle, ukrył złoto w sienniku i położył się spać.
Za kwotę którą miał przy sobie musiałby narażać swoje życie jeszcze kilkanaście razy! Nie! -
Udała się więc w stronę źródła dźwięku, nieco zaintrygowana. Nieczęsto się takie rzeczy słyszało. Zresztą, takie odgłosy wcale nie upewniały, że nie śni. Czy Sylvia umiała określić, czy ta osoba gra dobrze?
-
It:
//Jest, ale nie oczekuj, że trafisz na nią w jakiejś pierwszej lepszej karczmie. Takie przyjemności są w jakichś pałacach, największych zamkach możnych, dworkach szlacheckich, ale niekiedy i zwykłych kamienicach, jeśli ich właściciele, na przykład kupcy, są odpowiednio bogaci.//
Trudy podróży i wędrówki, w tym strach, stres, adrenalina, wyczerpanie magicznej energii, a przede wszystkim brak snu, w końcu wziąłeś pierwszą wartę, a nim Cię zluzowano, nastąpił atak, zrobiły swoje i nim się spostrzegłeś, spałeś już iście kamiennym snem, budząc się, gdy za oknem było już ciemno.
Abby:
Do jakiegoś wirtuoza było mu na pewno daleko, ale nie był to też pierwszy lepszy kmiotek, któremu dano do rąk instrument i z grubsza pokazano jak grać. Dość szybko znalazłaś źródło dźwięku, którym był spotkany dziś chłopak, dość sprawnie grający na swoim instrumencie, czemu z zaciekawieniem przysłuchiwała się większość dzieci oraz sam Dethan. -
// Nie byliśmy tępawi w średniowieczu, tylko regres gospodarczy spowodowany upadkiem Imperium Rzymskiego zmusił nas do powrotu do nastawienia się na gospodarkę naturalną, a ją po prostu musieli podtrzymywać chłopi, którzy nawet jakby chcieli, to nie mieli możliwości do edukowania się czy implementowani takich cudów techniki jak akwedukty czy kanalizacja. Takie rzeczy były częściej widziane w miastach, które mocno podupadły po rozpadzie Imperium.
A akwedukty dostarczające źródlaną wodę do miast =/= bieżąca woda (która była także bardzo rzadkim luksusem). //