Begin
-
Wikuś
Karta przedstawiała Susła w obydwu formach, pół na pół. Natasha była wolna, choć na ustach wciąż czuła jakby widmo tego pocałunku. Słyszała niezbyt głośno Susła, który chyba szybko wybrał sobie kolejną ‘ofiarę’. Ale to już pewnie nie bardzo ją obchodziło, nie?buba
Pachniała czekoladą i wódką. Zachichotała, biorąc jeden z kluczy.
— To chodź ze mną, przystojniaku. -
Nie, Natasha nie ma zamiaru tam nigdy wracać.
Po chwili namysłu uznała, że najlepszym miejscem na przechowywanie kart będzie wewnątrzna kieszeń w jej płaszczu, do której szybko przeniosła swojego jokera oraz króla Susła. Następnie zdała sobie sprawę, że nie ma zielonego pojęcia, co ma teraz zrobić.
Przed poznaniem Susła miała plan, by spytać go, czy wie, gdzie znajdują się inne osoby z talii, gdy już zdobędzie kartę. Plan się jednak nie powiódł, bo Natasha uciekła z budynku, nim miała na to szansę. Po krótkich przemyśleniach postanowiła ruszyć przez miasto w kierunku portu szukając po drodze większych skupisk ludzi takich jak bary. Idąc zaczepiała też czasami przypadkowych przechodniów pytając, czy znają jakieś inne osoby w okolicy, które mają karty i nie są Susłem.
Plan opierał się w dużej mierze na szczęściu i był wkurzający dla miejscowych (zrozumiała, czemu Andreas wymienił Jokerów jako minus życia tutaj), ale nie widziała aktualnie żadnej lepszej alternatywy. -
Kilku ją od siebie odpędziło, w końcu ktoś rzucił, że jedna karta właśnie nieszczęśliwie jej wyjechała z Beginu. Dotarła do portu i spostrzegła kilka łódek.
-
Ok, według logiki niezwykle inteligentnej Natashy, marynarze powinni wiedzieć dużo o kartach, bo często podróżują. Jeśli nie zdobędzie informacji tutaj, to albo wyruszy na ślepo, albo podda się i zostanie jedzącym śmieci pustelnikiem. Ruszyła dalej przez port kontynuując poszukiwanie jakichś barów oraz marynrzy wolnych na tyle, by mogła pognębić ich pytaniami.
-
Bar znalazła bez trudu, podobnie jak marynarzy zmierzających do niego.
-
Podbiegła do napotkanej grupy.
-Hej, sorki, ale czy moglibyście odpowiedzieć na kilka pytań? Sprawy związane z kartami i inne nudne gówno - spytała idąc obok nich. -
- Więc prowadź, Skarbie. - Czekał aż kobieta wstanie i ruszył za nią w kierunku pokoju, zapamiętując drogę powrotną.
-
Bulba
Droga nie była jakaś super skomplikowana. Dotarli tam razem, Suseł zamknęła drzwi i wyszczerzyła zęby.
— Wyglądasz jak beza, w sam raz do schrupania.Wikuś
— No to chodź z nami Jokerko, obalimy sobie piwko. -
- Ale jeśli zjesz ja zbyt łapczywie, możesz się przesłodzić. - Usiadł na łóżku, patrząc na Susła. - Pewnie domyślasz się po co, poza tobą kotku oczywiście, przyszedłem, prawda? Może zagramy w grę? Jedno moje pytanie, jeden krok do przodu w naszej małej “zabawie”. Ostrzegam, robię duże kroki. - Przywołał do siebie palcem Susła, pokazując, by usiadł mu na kolanach.
-
Hmmmmmm, czy pójście na piwo z grupą nieznajomych marynarzy było mądrym pomysłem dla siedemnastoletniej Natashy, która zaledwie kilka minut temu była w niezwykle niekomfortowej sytuacji z innym pijanym mężczyzną? Zapewne nie, ale zależało jej na informacji o kartach, a oferty darmowego piwa nigdy się nie odmawia, więc dziewczyna ruszyła za nimi.
-
bulba
Suseł ochocho zasiadła mu na kolanach. Pachniała słodko i obserwowała go z zaintrygowaniem.
— Pytaj, Dokja, kto pyta nie błądzi.Wikuś
//zapomniałam że niepełnoletnia jest oof
Wspólnie zasiedli przy stoliku. Zagrała muzyka, pachniało słoną wodą. Przed Nat pojawił się kufel, jednak nie wyglądało na to, by ktoś od razu spodziewał się po niej picia. -
- Czemu akurat ludzie z Talii posiadają karty? I nie mów mi, że to po prostu traf, przeczytałem zbyt dużo książek, by uwierzyć w coś takiego. Predestynacja czy tajemne moce? - Zapytał o rozbudowaną kwestię, rozpinając dwa górne guzikiw koszuli Susła, ujawniając jej delikatny obojczyk. Polizał ją po uchu, wkładając język za nie, po czym wziął wdech pieszcząc jej włosy, chcąc jeszcze raz poczuć czekoladę. Następnie dostąpił do karku, zaczynając robić na nim malinki, przytulając do siebie bardziej Susła.
-
— Kiedyś to miało związek z polityką i czterema dworami poszczególnych barw. Trochę się jednak pozmieniało…
Nie oponowała, wręcz przeciwnie, posłusznie się wtuliła i wzdychała.//cho na pw, jeszcze się Wikuś zgorszy
-
-Okej, więc jestem dość nowa w tym całym szukaniu kart i nie jestem do końca pewna, co powinnam teraz zrobić. W Begin nie ma już chyba innych kart, więc zastanawiam się nad podróżą do jakiegoś innego miasta. Stąd moje pytanie do was, moglibyście opowiedzieć mi trochę o - tu wyciągnęła mapę w celu sprawdzenia opisanych na niej nazw - Porte Isla, Rebel i Seyo? - spytała i, po krótkiej chwili namysła, wypiła trochę z stojącego przed sobą kufla.
-
Piwo nie było specjalnie mocne, ale uderzyło trochę pomimo tego.
— Niech pomyślę. Porte Isla to port, gdzie rzadko się zagląda, jeśli nie jest się dostawcą jedzenia. To miejscówka piratów. -
Miejscówka piratów brzmiała dość niebezpiecznie. Natasha wolałaby jednak zacząć od spokojniejszych miejsc.
-A Sayo i Rebel? -
— W Rebel masz punków, gangsterów i labirynt. A w Seyo mi się bardzo podobało. Robią tam dobre sajgonki.
-
Nie dostała specjalnie dużo informacji o Seyo, ale zakładała, że gdyby miejsce to było niezwykle niebezpieczne, marynarz poinformowałby ją o tym, zamiast gadać o sajgonkach.
-Jakie są drogi podróży do Seyo? Najbardziej zależy mi na tym, bym nie została po drodze zamordowana, ani nie wydała na podróż, no cóż, niczego, bo nie mam przy sobie pieniędzy. -
— Jokerka, co? Jokerzy zawsze gadają o pieniądzach. Wyprawiamy się niedługo do Seyo. Wieziemy tam towar z Sybil.
-
-O, czy to znaczy, że mogę się z wami zabrać? Kiedy odpływacie?