Hrabstwo Nagren
-
Yama
- Goniec mówił przed kim lub przed czym uciekacie? Słyszeliście plotki? Cokolwiek, co może wam teraz uratować życie.
Zapytała.
- Gdzie leży wasza wioska? -
- Mówili, że uciekać, to trza nam było uciekać, nie pytalim, bo bez powodu by nie kazali.
- W tamtą stronę, traktem, niedaleko wzgórza. - odpowiedziała ci milcząca dotąd chłopka, wskazując palcem odpowiedni kierunek. -
Yama
- Zaprowadzisz mnie tam.
Powiedziała driada do chłopki.
- Co się tyczy waszego losu…
Wyciągnęła ostrze.
- Nie mogę was puścić wolno i tak się wygadacie. Z resztą jesteście ludźmi i nienawiść do wszystkiego co inne macie we krwi, w tym do mnie. Gdyby nie to, że mam nad wami przewagę już dawno chwycilibyście po widly i pochodnie.
Spróbowała wytłumaczyć swoją pozycję.
- Ale niech będzie. Znajcie moją łaskę, której wy byście mi nie okazali.
Zacisnęła pięść i obwiązała warstwy pnączy z pobliskich roślin wokół szyi całej trójki, a potem wszystkie połączyła jednym splecionym korzeniem tworząc obroże ze wspólną smyczą.
- Prowadź, jeśli to jest jakaś sztuczka to zacisnę pnącza.
Powiedziała kiwając głową na chłopkę, driada chwyciła smycz i przygotowała się ze świtą drzewców do wymarszu. -
//To tak dla sprecyzowania: Masz zamiast iść z całą swoją wesołą gromadką drogą, skrajem lasu czy jak?//
-
@kubeł1001 napisał w Hrabstwo Nagren:
- My próbowalim, ale ona gadać nie chce. - Ogrund podrapał się po nosie. - Ale może jakby jom co nastraszyć albo trochem ukrzywdzić to by siem chentniej odzywała, co?
- Albo w ogóle, a wtedy to se możemy pogadać z ludzikami tyle, czy nas zetno, jak nas złapio, czy na pala nabijo.
– A daliście jej żreć? Niby babsko i człowiek, ale żreć też musi, bo to z głodu inaczej zdechnie. Tylko mi tu nie mówta, że jej surowego mięcha daliśta, bo te chuje człowieczki to wybrzydzają i wszyściuśko musi być ugotowane, posmażone czy inny chuj.
-
- Dalim. To, że nie chce żreć, to jej problem, my jej karmić na siłe nie bendziem. Trza czekać, aż przyjdo znowu gadać, bo pewnie przyjdo. Jak nie przyjdo, to przejebane.
-
Yama
Podróżowała skrajem lasu.
-
//Jeśli piszę coś w ukośnikach, to możesz odpowiadać również w ten sam sposób, to mi wystarczy.//
Twoja świta, przynajmniej w większości, dość sprawnie maskowała się wśród drzew, a poza tym nikt nie jechał ani nie szedł traktem, który biegł obok was. W końcu dotarliście na miejsce, czyli do prostego, wiejskiego sioła, z drewnianymi chatami krytymi strzechą, przydomowymi ogródkami, małą karczmą i kilkoma większymi budynkami, pełniącymi zapewne rolę spichlerzy. Poza tym kurniki, obory i tym podobne. Chłopom trzeba przyznać, że nie kłamali, wioska była pusta, nie było tam żadnego człowieka, ani nawet zwierzęcia, które żołnierze ewakuowali zapewne z wraz z majątkiem, jeszcze nim chłopi opuścili swoje domostwa. -
– Pójdem z nią pogadać. Będzieta czegoś potrzebować, to mnie wołajta.
Poprawił pas u spodni i poszedł odwiedzić tę rudą szmatę, którą to niedawno złapał.
-
Yama
- Mówiliście prawdę.
Zdziwiła się licząc na pułapkę w postaci zbrojnych żołnierzy.
- Nie mogę was puścić wolno i tak powiecie o mnie w pobliskim mieście, a na to nie mogę pozwolić.
Przerwała dramatycznie i pociągnęła korzenną uprząż.
- Od teraz należycie do mnie.
Spojrzała na drzewce i podała jednemu z nich smycz.
- Zostańcie tu i pilnujcie ich, a ja poszukam śladów z powietrza. W razie próby ucieczki zakończcie te bluźniercze żywoty.
Powiedziała i pogłaskała Abbe, wsiadła na latającego bizona i wzniosła się w przestworza w poszukiwaniu śladów, obozowisk oraz tym podobne. -
Zohan:
Była pilnowana, tak jak wtedy, gdy ją tu zostawiłeś. Zastałeś ją w środku, związaną i zakneblowaną, tak jak do tej pory, choć była przytomna, a patrzyła na ciebie z mieszaniną strachu, odrazy i nienawiści w oczach.
Jhinhaza:
Chłopi ani myśleli uciekać, przynajmniej nie teraz, gdy byli tak czujnie pilnowani. Wzlatując w niebo na bizonie co prawda miałaś szansę zobaczyć dużo więcej, ale i ciebie było łatwiej zauważyć, więc powinnaś liczyć się z tym, że ściągniesz na siebie uwagę. Niemniej, z tego miejsca na niebie nie widziałaś nic interesującego, głównie lasy, pola uprawne i drogi. Nieco dalej był zabudowania kolejnych wsi, a w oddali - miast. -
Te ludziki to zawsze takie pizdy, co się wszystkiego boją. Eh, czas pogadać z nią, ale na spokojnie, żeby tej pizdy nie przestraszyć. Zdjął jej szmatę z pyska i posadził ją na dupie.
– Chcesz wody albo coś do żarcia? – zapytał najłagodniej i najspokojniej jak tylko potrafi, ale jest Orkiem, więc i tak ta pizda jeszcze bardziej przestraszona będzie. -
Zawahała się na chwilę, ale po namyśle pokręciła głową. Była to cała jej odpowiedź, choć mogła teraz mówić, to widocznie nie miała takiego zamiaru.
-
Yama
Polatała po okolicy w promieniu kilku kilometrów, aby zobaczyć więcej.
-
Jak udało ci się zauważyć, kolejne wsie również były opuszczone, nigdzie nie widziałaś zwierząt gospodarskich ani chłopów. W miastach zaś było ich pełno, tam ciągnęli wszyscy z okolicy, eskortowani przez milicję i cesarskich żołnierzy. Latając tak, zauważyłaś jednak coś ciekawego, a przynajmniej coś, czego nie było nigdzie indziej, a więc duże ilości wilków, ptaków i rozmaitych padlinożerców, którzy otaczali pobojowisko nieopodal lasu, jakieś pół kilometra od kolejnej wioski. Z tej wysokości ciężko było ci jednak stwierdzić, czyje trupy padły łupem ścierwojadów.
-
— Nie to nie, ale pewnie któryś z moich pobratymców będzie musiał cię siłą napoić i nażreć. Ale jak ty tam se, kurwa, chcesz. — wziął głęboki wdech, a następnie wypuścił powietrze nosem. — Coś ty za jedna? Nie wyglądasz jak te chłopki z wiochy.
-
- Bo nią nie jestem, ty… Ty… - mruknęła w końcu ze złością, na chwilę wstrzymując oddech i słowa w daremnej próbie uspokojenia się. A potem wybuchła: - Jestem Kina Wim, córka barona Sumeina Wima i masz mnie natychmiast wypuścić ty głupi, zielony, prymitywny i brudny stworze!
-
— Wypuszczę i co? Co zrobisz? Spierdolisz sobie gdzieś hen daleko, a potem twój tatko przyjdzie tu z całym wojem?
-
- Zagwarantuję wam, że nie zginiecie z rąk mojego ojca lub jego ludzi, jeśli mnie wypuścicie. - odparła wyniośle. - Ręczę za to honorem moim i mojego rodu.
-
— Najpierw zeżresz coś i wypijesz wody, a potem pogadamy o wypuszczeniu ciebie, dobra?