[Metro-Zdzieszowice] Tunele
-
- Zostań tu z nimi, zbadam teren. - polecił kompanowi, wskazując na kobiety, a sam udał się w drogę. Obawiał się nieco samotnej podróży, jak i zostawienia Kulawego właściwie samego, ale liczył na to, że mutanty odpuszczą sobie ich obu tym razem. Czasu było sporo, światło nie goniło, a on nie chciał wpaść przypadkiem do jakiegoś dołu czy w inne bagno, przenośne lub dosłowne, więc po prostu spróbował przetrzeć szlak, poruszając się cicho, ostrożnie, z bronią gotową do walki, oraz bez światła, które choć mogłoby pomóc, to na pewno zwabiłoby ludzi ze strażnicy.
-
Szczurołap [T-7 (Wydarzenie)]
Przemierzał kolejne metry swojej drogi powoli. W ciemnościach nie trudno było o szybką i bolesną śmierć w wilgotnych objęciach którejś z zapadłych studzienek, na brzytwicznych szpadach prętów zbrojeniowych czy zwyczajnie natknąwszy się na nieodpowiednią kreaturę o nieodpowiednim czasie. Dlatego te zwiady mijały Szczurołapowi mozolnie, ciągnąc się krok za krokiem. Czuł na twarzy ożywcze pieczenie przedwiosennej, roztopowej mżawki, a jego ciało omiatały westchnięcia delikatnego wiatru. Wiatr ten nie przypominał mu tego, jaki zazwyczaj panował na powierzchni, zawodzącego jak targany cierpieniem, pozbawiony umysłu człowiek. Ten nie wył, nie jęczał, lecz bardziej śpiewał pieśń mile znajomą. Mężczyzna nie potrafił określić skąd, ani z jakiego czasu, ale nikłe uczucie w jego podświadomości nie pozwalało tego pominąć.
Wraz z tym pojawiło się kolejne uczucie, jakby wzroku, którym został obarczony przez kogoś. Rozejrzał się - w ciemnościach nie mógł nikogo dostrzec, a więc nie mógł także zostać dostrzeżony. Na razie był bezpieczny. Z czasem jednak uczucie to potęgowało się, coraz bardziej mu ciążyło, aż…
Przystanął u schodów prowadzących na podest Kladiusza. W odległości czterdziestu, być może trzydziestu metrów dostrzegł niewyraźne zarysy. Dobiegały od nich zwierzęce odgłosy: pomruki, harki, przeciągłe hisy.
Co dalej? Omijać czy zawrócić… Na całe szczęście szybko okazało się, że nie będzie musiał podejmować tej decyzji.
Potężny snop światła spadł z góry na miejsce, w którym słyszał odgłosy, ujawniając kilka potężnych sylwetek o lśniącym czernią futrze. Kreatury stanęły jak wryte, wlepiając swoje ślepia wprost w oko reflektora.
Śpiew wiatru zginął wśród charakterystycznego huku kul opuszczających lufę Burzy. Deszcz metalu spadł na mutanty, z miejsca siekąc co najmniej dwa z nich. Pozostałe rozbiegły się panicznie, gonione kolejnymi wystrzałami. Reflektor nie czekał i podążył zaraz za nimi, ale nie był w stanie doścignąć pędu silnych łap. Zagrożenie zostało rozgromione, a światło, po kilku chwilach leniwego okrążania okolicy (Szczurołap znalazł się w martwym polu) ponownie zgasło.
//Zapomniałem o zmianie tematu, ale teraz to już wylałem mutanta z bulionem, przeżyjesz, nie? //
-
//Zrobiłem twoim postaciom podobnie przynajmniej dwa razy, więc żaden problem.//
Zamarł i odruchowo odsunął się o kilka kroków. Później westchnął z ulgą, wręcz podwójną ulgą, bo po pierwsze został wyręczony w zabiciu mutantów, a po drugie jego nie spotkał tak ponury los. Zaczekał chwilę, aby upewnić się, że światło nie wróci, i ominął ostrożnie miejsce, w którym leżały zmasakrowane truchła. Ruszył powoli dalej, uważnie nasłuchując i rozglądając się na boki. -
Szczurołap [T-7 (Wydarzenie)]
Przemykając od osłony do osłony, udało mu się pokonać resztę drogi. Dotarł do biurowca, zostawiając wartującego nad okolicą Powstańca za swoimi plecami.
W budynku wyglądało niemalże tak samo, jak za każdym innym razem, gdy w nim gościł: frontowe wejście nie istniało, wysadzone w czasie wojen z Koksownikami. Krok za nim roztaczał się główny hol, dawno ogołocony z wszelkiego drewna, mebli oraz makulatury. Nie ostały się nawet odłamki szkła, pieczołowicie wyzbierane przez bandytów i majstrów, dla których stanowiły one nieprzeceniony dodatek do różnego rodzaju oręża. Przez to, teraz można było tutaj zastać wyłącznie to, co prezentowało znikomą wartość. Po podłodze walały się szczątki laptopów, a pod ścianą wciąż leżała plastikowa skrzynia, którą, jak kiedyś jeden z kompanów Szczurołapa tłumaczył, musiał być telefaks.Z holu do piwnicy było ledwie kroków, należało przejść korytarzem, a później klatką schodową w dół. Łowca szybko znalazł się w podziemiach, witających znajomym zapachem stęchlizny oraz mutanciego łajna, a przejście okazało się nienaruszone; za zarwanym kawałem sufitu ziała dziura prowadząca wprost do dawnych, PRLowskich korytarzy otaczających Perłę. Droga stała otworem.
-
Ucieszony, ruszył w drogę powrotną. Zatrzymał się jednak na dłużej przy wyjściu z biurowca, obserwując okolicę. Sytuacja mogła być w końcu dość dynamiczna, więc chciał się upewnić, czy droga, która była przed chwilą bezpieczna, wciąż taką jest.
-
//Taka była moja reakcja, jak okazało się, że to ja urwałem wątek, a nie Radio. A jeszcze większe zdziwienie było jak powiedział, że będę dostawać odpisy.//
-
// Odpisy są planowane, chciałbym je dać w przeciągu najbliższych dwóch tygodni, więc zobaczymy jak to będzie. //
-
Szczurołap [T-7 (Wydarzenie)]
Wbrew jego obawom, sytuacja na zewnątrz przedstawiała się mniej więcej tak, jak ją pozostawił. Panował mrok, chłód, a jedynie wiatr wydawał się stopniowo przybierać na sile. Reflektory wieży strażniczych pozostawały wyłączone, a truchła rozszarpanych pociskami burzy mutantów wciąż leżały tam, gdzie wcześniej, zapewne czekając na wschód słońca i ich zebranie przez Łazików. Padlinożercy jeszcze nie raczyli pojawić się w tej okolicy, omijanej szerokim łukiem z względu na aktywność Szarej Gwardii na powierzchni.
//Miały być do końca września, są na początku listopada, ale są! I mam nadzieję Kuba, że wciąż pamiętasz co chciałeś zaproponować alfonsowi ,Rozkołysanych Ramion". //
-
Dark_Dante Wrogie niebo Legion Dusz [Dark Dante] Stalowa Wola Zgniły świtodpowiedział Dark_Dante o ostatnio edytowany przezTen post został usunięty!
-
A więc ruszył w drogę powrotną, do miejsca, gdzie powinien czekać na niego Kulawy i ich nowe zdobycze, starając się iść mniej więcej tak samo, jak poprzednio, aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek. Ale i tak zachowywał ostrożność, rozglądając się wokół i nasłuchując, starając się utrzymać dobry balans między ostrożnością, a prędkością, bo i na jak najszybszym pokonaniu otwartego terenu mu zależało.
-
Szczurołap [T-7 (Wydarzenie)]
Dobór odpowiedniego balansu prędkości pokonywania otwartej przestrzeni, a jednocześnie zachowania ostrożności i uwagi przy tym, okazał się kluczem do sukcesu. Szczurołap przemknął przez betonową połać porytą bruzdami po latach zabójczych mrozów i braku odpowiedniej konserwacji, a jakiekolwiek odgłosy jego kroków, jakie mogli usłyszeć strażnicy Perły, zostały zagłuszone przez świst narastającego w sile wiatru. Jedynie raz tętno mężczyzny przyspieszyło, gdy światło reflektora niespodziewanie oświetliło truchła wcześniej zabitych mutantów. Zdołał umknąć za fragment połowicznie wciąż nie zniszczonego, kamiennego kwietnika, a reflektor po chwili zgasł. Gwardziści musieli sprawdzać czy do ciał nie zbiegają się padlinożercy.
Po pewnym czasie spędzonym na górze, Szczurołap dotarł do włazu i ponownie znalazł się w korytarzu technicznym. Tam, Kulawy cierpliwie czekał na niego, oparty nonszalancko o wilgotną ścianę, z ich dwoma zdobyczami pod jego metalowymi stopami. Ta, od której zaczęło się to zlecenie, cicho łkała. Druga, zgarnięta z okolic Galeryjnej, miarowo oddychała i nie sprawiała żadnych problemów.
— Droga czysta? — Zapytał Kulawy, wyciągając ręce zza głowy.
-
- Mniej więcej. Kilka zdechłych mutantów i patrol Gwardii. Teraz nic groźnego się tam nie czai, ale później? Bierz jedną z nich, ja wezmę drugą. Pójdę pierwszy, znam trasę, a ty trzymaj się blisko i miej oczy dookoła głowy.
Mówiąc to, wziął jedną z kobiet, tę schwytaną jeszcze nim wybrali się w tę podróż, po czym udał się wraz z nią tą samą trasą, jaką pokonał wcześniej, czujny i uważny, byleby tylko zniknąć wreszcie z niebezpiecznej powierzchni i wrócić do tuneli, a stamtąd do celu ich wyprawy.