Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Zapomniany Front
  3. Lokacje
  4. [Deravierres] Awangarda

[Deravierres] Awangarda

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Lokacje
120 Posty 2 Uczestników 2.8k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • Vergest Ist DeithV Niedostępny
    Vergest Ist DeithV Niedostępny
    Vergest Ist Deith Zapomniany Front
    napisał ostatnio edytowany przez
    #41

    Nazar
    Karabin nie wymagał przeładowania. Wyglądało również na to, że gęsta, wręcz możliwa do cięcia nożem, chmura trujących oparów nie pokryła całego obszaru - w końcu pas ziemi, przez który przeszedł miał czyste powietrze, podobnie jak i ta porzucona(?) pozycja. Ale gdy wyściubiał lekko nos zza parapet okopu, widział, że dalej położone tereny, jak i część znacznie dalej położonej drugiej linii, nie miały tyle szczęścia i gaz wciąż nie uległ tam rozrzedzeniu. Skala zniszczeń i rozległość mgły śmierci wskazywały na to, że nawet cały sektor mógł ulec ostrzałowi.

    Natomiast karabiny maszynowe zaliczyły bardzo bliskie spotkanie z eksplozjami - jednemu w ogóle brakowało tylnej części, a lufa drugiego była tak mocno wykrzywiona, że równie dobrze mogłaby służyć jako drogowskaz. Nadają się one co najwyżej na złom.

    Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001 Elarid
      napisał ostatnio edytowany przez
      #42

      Obrona tej pozycji bez broni maszynowej raczej nie da wiele, więc jak najszybciej ruszył w dalszą drogę do własnych pozycji, ciesząc się tylko z tego, że nic nie wpadnie w ręce wroga.

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • Vergest Ist DeithV Niedostępny
        Vergest Ist DeithV Niedostępny
        Vergest Ist Deith Zapomniany Front
        napisał ostatnio edytowany przez
        #43

        Nazar
        Drugi pas ziemi był mniej zniszczony niż pierwszy, ale wciąż był cmentarzem natury. Z tą różnicą, że jej szczątków, jak i kraterów, było mniej. Ogólnie tą zdewastowaną połać ziemi można przyrównać do pozaszkolnego toru przeszkód - pełno czołgania się, przeskakiwania, wpadania do dziur i omijania co gorszych barier, które wydłużyłyby czas jego pokonania.

        Dość mocno zmęczył się przemarszem i mógłby mieć spory problem, gdyby przez całą drogę ktoś do niego strzelał. Gdy w końcu wyszedł z blokujących wizję zwalonych drzew i gałęzi, byłby bardzo łatwym celem. Ale nikt nie strzelał. To w sumie tylko pokazuje, że zawsze mogło być gorzej. Od razu po jego przejściu skierował się do prostego rowu przeciwodłamkowego, którego prawy bok zwieńczony był sporej wielkości kraterem po wybuchu, który nadał całej pozaliniowej fortyfikacji iście zdewastowany wygląd. Wskoczył do środka. Rów nie był w żadnym aspekcie imponujący - by uchronić swoje ciało przed kulami i wzrokiem wroga, należało cały czas chodzić pochylonym do przodu i z lekko ugiętymi kolanami, nie miał żadnego wewnętrznego obicia, całość stanowiła wilgotna ziemia, która tylko czekała, by dostać się do otwartych ran, a jedyną formą sztucznej osłony były hałdy na parapecie, wykonane z samotnej linii worków z piaskiem z wąskimi lukami, które stanowiły wyszczególnione pozycje strzeleckie. Mimo kiepskich warunków sanitarnych i obronnych fortyfikacji, Nazar napotkał w końcu jakieś żywe dusze, które nie pałały ani żądzą ucieczki, ani palącą chęcią przemienienia go w sito.

        Jeden z żołnierzy siedział oparty o ziemną ścianę, opatrywany przez sanitariusza, który w pośpiechu bandażował mu lewe ramię. Oprócz nich było tutaj siedmiu żołnierzy uzbrojonych w karabiny powtarzalne Szczerniakowa M1891, którzy przez chwilę wpatrywali się w niego w milczeniu, by po kilkunastu dłużących się sekundach powrócić do obserwacji przedpola. Odezwał się tylko jeden:
        - Jak wygląda sytuacja na pierwszej linii?

        Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001 Elarid
          napisał ostatnio edytowany przez
          #44

          - Aktualnie to jest pierwsza linia. - mruknął pod nosem. - Wszystko, co było dalej, zniszczył ostrzał artyleryjski i gaz bojowy, a wszędzie roi się od żołnierzy wroga. Nasi albo uciekli, albo zginęli.
          //Pirat? Wilkołak? Cokolwiek?//

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • Vergest Ist DeithV Niedostępny
            Vergest Ist DeithV Niedostępny
            Vergest Ist Deith Zapomniany Front
            napisał ostatnio edytowany przez
            #45

            Nazar
            Żołnierz pokręcił głową z niedowierzaniem.
            - Tego nawet nie da się nawet nazwać linią - skwitował. - Mieliśmy być odwodem tej pełnoprawnej, ale zaskoczył nas ostrzał. Jeden z pocisków pierdolnął w rów i straciłem radiotelegrafistę. Odłamek poharatał mu rękę a drugi rozwalił radio. Gdyby nie miał go na plecach, to pewnie już by nie żył. Tak czy siak, jesteśmy odcięci od dalszych linii obrony i nie ma chuja, że przetrzymamy tutaj jakikolwiek atak. Musimy się wycofać głębiej.

            Jeszcze za nim wojskowy skończył, Nazar usłyszał charakterystyczny świst pocisku artyleryjskiego przecinającego powietrze - kilka z nich zaryło w przedpole i uwolniło mlecznobiały dym, który zasłonił sporą część obszaru.
            - Musimy się wycofać - powtórzył jak mantrę, która jeszcze przez chwilę brzmiała Nazarowi w głowie.

            Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001 Elarid
              napisał ostatnio edytowany przez
              #46

              - Daj mi dwóch swoich ludzi. Zostanę z nimi i będziemy osłaniać Wasz odwrót. Potem sami się wycofamy.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                Vergest Ist DeithV Niedostępny
                Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                napisał ostatnio edytowany przez
                #47

                Nazar
                - Tamarkin, Gniazew! - skrzyknął dwóch żołnierzy, którzy opuścili swoje pozycje. Przed dowódcą rowu stanęli dwaj niewysocy, szczupli mężczyźni. Jeden z nich dzierżył karabin Szczerniakowa, natomiast drugi dźwigniówkę od Helthera. - Razem z ocalałym z linii pierwszej będziecie osłaniać nasz odwrót, wycofacie się dopiero po nas. Zrozumiano?

                Żołnierze spojrzeli na siebie w milczeniu, po czym posłusznie pokiwali głowami, jakby mentalnie nastawili się na to, co za chwilę ich czeka. I na to, że wykonując ten rozkaz mogą nie wrócić w jednym kawałku.
                - Oddział, wycofujemy się! - rozkazał.
                Przez chwilę wewnątrz fortyfikacji zapanowało poruszenie, a jeszcze później była ona prawie pusta. Dwaj strzelcy ustawili się po jego bokach, oczekując na instrukcje od samego Nazara i przeciwnika, który lada moment może wyłonić się z zasłony dymnej.

                Żołdak po jego lewej co jakiś czas wychylał głowę zza parapetu, po chwili ją chowając, jak kret.
                - Dziwne, wciąż nie wyłażą - skomentował.
                - Nie wystawiaj tak swojego pustego łba, Rodion, bo nawet się nie obejrzysz, a będziesz po drugiej stronie! - skarcił go kolega z oddziału.
                - Nie bój żaby, Daniła! Na moje oko to strzelają całkiem chujowo.
                - Żebyś się z czasem nie zdziwił.
                Rodion tylko ignorancko machnął ręką.

                Wychylił się jeszcze kilka razy, ale nic nie mówił, co wskazywało na to, że faktycznie żaden anschreicki szczur nie próbował atakować, gdy nagle wyłonił się lekko i gwałtownie ją opuścił, przyklejając się do ścianki.
                - Ktoś się przemieszcza po prawej, koło drzew bez koron - powiedział z powagą.

                Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001 Elarid
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #48

                  - Strzelamy na mój rozkaz. - odparł i odwrócił się jeszcze do tego po lewej: - Obserwuj drugą stronę, żeby nas nie zaszli.
                  Następnie przygotował się do walki, odetchnął głębiej kilka razy i wycelował swoją broń tam, gdzie mieli zbliżać się wrodzy żołnierze, starając się ocenić odległość i to, czy naprawdę są oni oponentami, zawsze mogli to być jacyś maruderzy z ich armii.

                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                    Vergest Ist DeithV Niedostępny
                    Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #49

                    Nazar
                    Żołnierz burknął coś pod nosem i przesunął się nieco w lewo, by mieć lepszy widok na flankę. Nazar nieznacznie wychylił się za parapet, uważnie monitorując tonące w szczątkach zniszczonej roślinności rozległe przedpole. Nic nie dostrzegł, nawet przy wspomnianym przez strzelca skupisku drzew pozbawionych możliwości pobierania materii nieorganicznej, nieuchronnie skazanych na zagładę. Czyżby coś mu się przewidziało? Frontowy stres potrafi płatać nieśmieszne figle, zamieniając leżącą na ziemi gałąź w czołgającego się strzelca, z lufą skierowaną wprost w twoją stronę. Kątem oka zarejestrował jakiś ruch, gdy nagle spod jednego z pni wypełzła jakaś sylwetka w barwie polowej szarości, która nagle wstała i pędem rzuciła się do najbliższego z kraterów, na oko jakieś 75 metrów od ich aktualnej pozycji. Czyli jednak kogoś zauważył i bynajmniej nie był to żart zszarganego wojenną presją umysłu.
                    - Na razie nikogo nie widzę - oznajmił wojskowy po lewej.

                    Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001 Elarid
                      napisał ostatnio edytowany przez
                      #50

                      //Jestem już teraz w stanie ocenić czy to moi lub wrogowie?//

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                        Vergest Ist DeithV Niedostępny
                        Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #51

                        ///No raczej tak. Kolor mundurów.///

                        Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                        • Kubeł1001K Niedostępny
                          Kubeł1001K Niedostępny
                          Kubeł1001 Elarid
                          napisał ostatnio edytowany przez
                          #52

                          Po kolorze munduru rozpoznał w nim wroga i ani myślał dać mu szansy na podejście bliżej czy zajęcie lepszej pozycji, więc od razu wycelował w jego klatkę piersiową i nacisnął spust karabinu.

                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                          • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                            Vergest Ist DeithV Niedostępny
                            Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                            napisał ostatnio edytowany przez
                            #53

                            Nazar
                            Kiedy tylko klatka piersiowa domniemanego przeciwnika znalazła się na trójkątnej muszce karabinu, Nazar pociągnął za spust, prawie idealnie w momencie, w którym przeciwny żołdak miał wskoczyć do leja W powietrzu rozległ się głośny huk. Wojskowy ostatecznie się w nim znalazł, ale nie zszedł do niego, tylko się stoczył, zostawiając za sobą ledwo widoczną czerwoną smugę.
                            - Ewidentnie oberwał - skomentował Imperialista po jego prawej. - Dobry strzał.

                            Po trafionym nikt nie ośmielił się wychylić głowy, a przedpole znowu wydawało się puste, kiedy to wtem rozległ się następny wystrzał. Nazar usłyszał głośny dźwięk uderzenia w metal, a następnie krótki brzęk, dochodzący z lewej.
                            - Kurwa mać! - ryknął Daniła, chowając głowę za workami z piaskiem.
                            Kiedy Nazar spojrzał w swoją lewą, dostrzegł leżącego na ziemi Rodiona, z ziejącą dziurą na środku czoła, z którego z wolna lała się krew, tworząca dopływy szkarłatnej rzeki na śnieżnobiałej gumie maski przeciwgazowej. Gdyby nie ona, to pewnie jego mózg rozbryznąłby się po całej ścianie. Impet był tak mocny, że aż zerwał mu hełm z głowy, który zatoczył się kilkukrotnie parędziesiąt centymetrów od jego ciała.
                            - Mamy tu snajpera! - odrzekł Daniła z paniką w głosie.

                            Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                            • Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001 Elarid
                              napisał ostatnio edytowany przez
                              #54

                              //Czy jeśli przestanę tu odpisywać, to szanse na granie innymi postaciami jakoś się zwiększą?//
                              - Na to wychodzi. -mruknął, chowając głowę. - Nie możemy teraz uciekać, bo będzie miał nas jak na dłoni. A jeśli będziemy tu siedzieć, to w końcu jego kumple wpadną i nas zatłuką. Weź karabin Rodiona i osadź na nim jego hełm. Przejdź w inne miejsce okopu i czekaj na sygnał.
                              Po tych krótkich instrukcjach sam zaczął przemieszczać się po okopie, szukając dobrego punktu obserwacyjnego. Szukał takiego miejsca, które pozwoli mu wystrzelić do snajpera, gdy ten zdradzi kolejnym wystrzałem swoje miejsce pobytu, a które jednocześnie zapewni mu wystarczającą osłonę, aby nie zginął, nim zdąży wycelować i wystrzelić.

                              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                              • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                                napisał ostatnio edytowany przez
                                #55

                                Nazar
                                - D-dobra - wyjąkał posłusznie, po czym przeszedł za jego plecami do miejsca, w którym leżał jego kolega z rozwaloną czaszką. - To się dobrze nie skończy - wymamrotał do siebie.
                                Gdy podszedł do jego zwłok, wyraźnie zawahał się zrobić cokolwiek. Wpatrywał się w nie i momentalnie zamarł w bezruchu. Położył otwarte dłonie na swojej klatce piersiowej, jak do wehrystowskiej modlitwy i mówił coś niezrozumiale. Nagle zamilkł i sięgnął po karabin, który jeszcze przed chwilą należał do jego kolegi z oddziału. Na orzechowym drewnie widać było kilka małych kropel krwi, które spłynęły po nim leniwie, gdy tylko podniósł go z ziemi. Chwycił też hełm, leżący kawałek obok zwłok jak kopnięta puszka, którym delikatnie zwieńczył lufę broni, jakby nakładał królowi koronę na głowę.

                                W międzyczasie Nazar przemierzył kawałek okopu w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do obserwacji, co okazało się być zadaniem nieco trudnym. Rów był obwarowany słabo, kompletnie nie nadawał się do dłuższej obrony i nie udało mu się znaleźć nic lepszego poza większą szparą między warstwami worków z piaskiem. Przerwa była wąska, widać przez nią było jedynie kawałek przedpola, konkretniej kawałek środka i prawą flankę. Ale da się przez nią wystrzelić bez unoszenia głowy za bezpieczną linię parapetu.

                                Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                • Kubeł1001K Niedostępny
                                  Kubeł1001K Niedostępny
                                  Kubeł1001 Elarid
                                  napisał ostatnio edytowany przez
                                  #56

                                  A więc tam się ustawił, odetchnął głębiej, upewnił się, że broń jest sprawna i go nie zawiedzie, a później dał żołnierzowi znak, aby wystawił hełm nieco wyżej, samemu wypatrując, skąd wystrzeli snajper, aby od razu po jego wystrzale wypalić w okolice tego miejsca wszystkie dostępne w łódce pociski.

                                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                  • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                    Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                    Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                                    napisał ostatnio edytowany przez
                                    #57

                                    Nazar
                                    Żołnierz wystawił atrapę nieco wyżej i nawet delikatnie pokręcił nią w lewo i prawo, by dać iluzję rozglądania się. Nazar wpatrywał się w przedpole i był przygotowany, by od razu posłać kilka śmiercionośnych kul w miejsce, w którym słońce odbije się od lunety lub na chwilę pojawi się błysk. Był dobrze przygotowany na kolejny huk i metaliczny dźwięk hełmu toczącego kręgi po ziemi. Ryba musi połknąć haczyk. Robak jest zbyt tłusty, by tak po prostu odpuścić.

                                    Sołdatowi widocznie trzęsły się ręce. Modląc się w duchu, jeszcze bardziej uniósł wabik. Hełm wystawał za parapet okopu przez dobry kawał czasu. I nic. Musiał go przecież zobaczyć. Czemu zrezygnował z oddania strzału? Jednak sam snajper po chwili stał się nieco mniejszym zmartwieniem - Nazar dostrzegł, że po prawej stronie poruszają się jakieś trzy zgarbione sylwetki. Stojąca na samym końcu zamarła nagle w bezruchu i uniosła lekko rękę, jakby chciała przekazać jakąś komendę. Albo czymś rzucić.

                                    Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                    • Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001 Elarid
                                      napisał ostatnio edytowany przez
                                      #58

                                      Ocenił szybko, choćby po kolorze mundurów, z kim ma do czynienia. Zależnie od tego strzelał lub nie, a jeśli nie był pewien, to posłał strzał tak, aby być bliskim trafienia, ale mimo to spudłować.

                                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                      • Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                        Vergest Ist DeithV Niedostępny
                                        Vergest Ist Deith Zapomniany Front
                                        napisał ostatnio edytowany przez
                                        #59

                                        Nazar
                                        ///Władca regularnych odpisów wkracza na rejon. Znowu.///
                                        Poruszające się jakieś kilkadziesiąt metrów od pozycji strzeleckiej Nazara postacie zdecydowanie nie wyglądały jak ciemnozielone ludziki. Wycelował prędko w postać, która na chwilę się zatrzymała i rzuciła coś podłużnego przed siebie, a palec pociągnął za język spust prawie automatycznie. Sylwetka padła momentalnie na brzuch, ale nie był to spad bezwładny. Wyglądało to bardziej tak, jakby nieprzyjacielski sołdat dobrowolnie rzucił się na brzuch, by zejść strzelcowi z pola ostrzału, a nie z powodu mocy obalającej karabinowej kuli. On, jak i dwie szybciej poruszające się postacie, w oka mgnieniu zniknęły mu z oczu.

                                        Z kolei rzecz, którą jego cel cisnął przed siebie, wpadła pomiędzy przypominające zgruchotane kości oderwane gałęzie, z których to powoli zaczął wyłaniać się kredowobiały dym. Pojawiająca się chmura zagrodziła mu wgląd na aktywny punkt jak ochroniarz blokujący nieproszonemu gościowi wstęp do ekskluzywnego baru. To zdecydowanie nie ułatwia sytuacji. Nie dość, że mają problem ze snajperem, to jeszcze nie wiadomo, dla ilu wrogów celnie rzucony granat dymny stał się otwartą furtką do wkroczenia na ich pozycję. A było ich przecież tylko dwóch. Z czego drugi jest wyraźnie roztrzęsiony śmiercią kamrata i jego stale drżące ręce nie nadadzą porządnej stabilności karabinowi. Po krótkim czasie ilość bielutkich mgiełek rosła jak grzyby po deszczu, a Nazar nie był nawet w stanie dostrzec, skąd kto w ogóle nimi machnął.

                                        Sytuacja stawała się tragiczniejsza z każdą sekundą. Jeżeli anschreickie trepy wbiją się do okopu z flank, to są martwi. Obaj. W końcu poddanie się nie wchodziło w rachubę. I wtedy zdarzył się prawdziwy cud. Nazar usłyszał charakterystyczny ostry świst przecinanego powietrza. Nagle na szeroki pas ziemi dzielącej linie frontu w długich odstępach zaczęły spadać odłamkowe pociski artyleryjskie, które posyłały szrapnele we wszystkie strony świata. Raczej nie narobią dużych szkód atakującym, ale pożrą im trochę czasu. I dopóki walą, można to wykorzystać.

                                        Prawdziwą śmiercią jest tylko zapomnienie.

                                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                        • Kubeł1001K Niedostępny
                                          Kubeł1001K Niedostępny
                                          Kubeł1001 Elarid
                                          napisał ostatnio edytowany przez
                                          #60

                                          //Powrót króla.//
                                          Choć nie miał zamiaru oddać tej pozycji bez walki, to już kogoś ustrzelił, więc uznał, że swoje zadanie wykona, a Imperium przyda się bardziej żywy, tak jak tamten trep. Krzyknął na niego i przekazał krótkie instrukcje, aby uciekać jak najszybciej, najlepiej zakosami, żeby zmniejszyć szanse na trafienie przez snajpera. Potem od razu zerwał się do biegu, gnając w kierunku własnych linii na tyłach.

                                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                                          • Zaloguj się

                                          • Nie masz konta? Zarejestruj się

                                          • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                                          • Pierwszy post
                                            Ostatni post
                                          0
                                          • Kategorie
                                          • Ostatnie
                                          • Użytkownicy
                                          • Grupy