Karczma Złotojad
-
Klaus Il Spazzio
Książę Spazetty z spokojem wysłuchiwał coraz to bardziej napompowanych emocjami słów Jurko, obserwując jak zmieniają się emocje na jego twarzy. Nawet go to bawiło, choć nie w szyderczym sensie. W swoim młodym towarzyszu widział nieco siebie samego, sprzed wielu lat. Też się bał, idąc po raz pierwszy do walki u boku swojego ojca, który prowadził wtedy księstwo ku wygranej podczas wojny. Jak dawno temu to było… Ale wtedy miał przy sobie rodzica, który dodał mu otuchy. Klausowi daleko było do choćby opiekuna chłopaka, który towarzyszył mu podczas podroży, ale nikt nie mógł zabronić mu wybicia głupich myśli z jego głowy.
— Jurko. — Odetchnął, stawiając butelkę na stół. — Nikt nie zginie, ani nikt nie będzie musiał rezygnować z roli wojownika. Wiem, żeś młody wiekiem i możesz tego nie wiedzieć, ale nie ma co truchleć. Troll, słuchaj mnie, to kreatura jak każda inna; dzik, człowiek czy centaur, tylko inna jest, gdy chodzi o kilka spraw. I usiec ją można, tak samo jak każdą inną. A nawet jeżeli twoje zręczności by nie starczały, to odsuniesz się w tył, a mnie zostawisz walkę. — Odpowiedzialności, po czym po chwili namysłu dodał. — Ale przyrzecz, że będziesz pilnie obserwował.
-
Valentin Elias Huve
Po tygodniach podróży, Valentin wszedł do karczmy, stukając rapierem o drzwi. Ściągając sakiewkę z pasa, podszedł prosto do karczmarki
- Piękny dzisiaj dzień, a upiękniłoby mi go dobre Ayerbskie wino. Jest takie w karczmie?
Zapromieniał uśmiechem, nachylając się nad ladę i opierając o nią skrzyżowanymi ramionami, z czego w jednym trzymał cicho brzęczącą sakwę. Jego pozłacana zbroja odbijała światło pochodni na wiele stron, a rapier groźnie zwisał z boku Valentina, jakoby grożąc ludziom którzy chcieliby okraść ewidentnie bogatego szlachcica, co ich spotka jeśli tego spróbują
-
Darra
- No cóż… - zaczął niepewnie minotaur, po czym spojrzał po swoich towarzyszach, a oni ośmielili się dokończyć wypowiedź.
- Mogłabyś nam postawić po piwie i kupić coś do jedzenia. - oznajmiła Lilit, jakby ta cała praca poławiaczy Rzecznych Pożeraczy wcale nie była aż tak dochodowa.Hans
Ledwo uniknąłeś przed uderzeniem cepa na czym ucierpiała twoja warga, która została rozbita w tej całej batalii. Z dobrych wiadomości należy nadmienić, że udało się Ojcowi Grishowi sięgnąć za miecz i cisnąć nim w bestię, co skutecznie ją unieruchomiło przybijając do ściany, lecz nie zraniło dotkliwie. Mroczny rycerz ma teraz niewiele czasu, żeby zaplanować co dalej i wcielić to w życie, gdyż monstrum szamocze się tak mocno, że wkrótce się wydostanie. Przy okazji pluje, wierzga i uderza cepem w ściany na oślep w nieskoordynowanym szale.Valentin Elias Huve
Karczmarka spojrzała na Valentina i odpowiedziała po chwili namysłu.
- Niestety nie mamy tutaj Ayerbskiego wina. - powiedziała nieco przejęta brakiem w asortymencie trunku, który klient uważał za dość ważny. Było widać z jej strony zaangażowanie w wykonywaną pracę.
- Mogę polecić za to Smocze Wino wywodzące się z Księstwa Smoka, cenione na całym świecie zarówno przez biednych jak i bogatych! - oznajmiła rzeczowo i wyciągnęła spod lady butelkę. - To jak? Nalewamy tego wspaniałego trunku? - zapytała z uśmiechem na ustach. -
Darra
Zrobiło jej się strasznie przykro, gdy usłyszała o pieniądzach. Sama chciała szukać pracy, aby zarobić jakoś na utrzymanie. Rękoma powędrowała do sakiewki, zwisającej po lewej stronie ludzkiego brzucha, aby sprawdzić, czy może jednak coś się ostało. Nie może teraz ich zostawić. -
Hans Grish
Hans wiedział że ma nie wiele czasu więc szybko wyciągnął swoją ręczną kuszę którą nosił z tyłu pasa. Trzymał ją naciągniętą specjalnie na takie okazję. Wystarczyło więc załadować bełt i wystrzelić w potwora. -
Hans
Mimik oberwał strzałem wystrzelonym z kuszy Hansa, który przebił go na wylot. Mroczny rycerz zakończył żywot pokraki, co to pragnęła odebrać mu życie. Martwy stwór przemienił się na powrót w starą skrzynie, która przebita mieczem i bełtem wbita została w ściane. Najważniejsze, że coś z tej pokraki wypadło. Ze skrzyni wysunął się amulet w kształcie kwadratowej czaszki i koperta listowna z dziwaczną pieczecią, jednak nie to przyciągnęło uwagę Hansa. Prędko rozległo się pukanie do drzwi.
- Przyniosłem strawę, mości panie. - uslyszałeś ton głosu nalężący do mężczyzny, prawdopodobnie w kwiecie wieku. Brzmiał jak głos typowego krasnoluda, o ile Hans miał okazję takiego słyszeć. Rasa ta nie cieszyła się własnym państwem od czasów wielkiego Króla Hadarotu, który zapragnął zlikwidować przestępczość wprowadzając karę śmierci za najmniejsze przewinienie np. karczmenna bójka.Darra
Centaurzyca miała przy sobie sto złotników. To zdecydowanie starczy na sytą strawe, o ile zostanie zagospodarowane mądrze, i z rozwagą. -
Hans Grish
- Proszę poczekać - Powiedział patrząc na stwora, po czym wziął hełm z stolika i go założył na głowę. Po czym, poszedł pod drzwi i je otworzył by odebrać jego jedzenie.
_ Wielce dziękuję mości panie za strawę. -
Valentin
-Zależy ile to wino kosztuje kochana. Chociaż, za wino od ciebie nie ma ceny za wysokiej…
Mrugnął do niej szlachcic, nieznacznie poprawiając pozycję i podpierając policzek wolną ręką, dalej trzymając tą z sakiewką opartą o ladę i usiłując nie brzęczeć złotem. Kobiety zawsze lubią takie puste komplementy, nawet jeśli obie strony wiedzą, że zainteresowania nie ma żadnego. Przynajmniej tak zawsze było w domu, w Ayerbe.
-
Jurko Sawicz
-- Nie. Nie ma mowy o tym, że będę bezczynnie siedział i obserwował to, jak walczysz sam z trollem. Pomogę na tyle, ile mogę, żebyśmy go skutecznie załatwili. - odpowiedział swojemu towarzyszowi. - Może i nie rzucę się na trolla z mieczem, ale zawsze mogę w niego strzelać przy pomocy łuku lub kul ognia.
-
Darra
-- Mam 100 złotników… Tyle powinno wystarczyć na piwo i coś do jedzenia. A macie coś konkretnego na myśli? – zapytała.//
️ za wzmiankę o Hadarocie.//
-
Klaus Il Spazzio
Klaus spędził chwilę w zamyśleniu nad tym co powiedzieć, nim odparł.
— Jak uważasz, ale pamiętaj. Czasem największą pomocą, jakiej możesz udzielić, jest wycofanie się. — Mówiąc to, w głębi duszy żałował, że dawniej sam nie posłuchał tej porady. -
Jurko Sawicz
Kiwnął głową w odpowiedzi na słowa Klausa i ponownie wziął łyk soku, który zamówił.
-
Klaus Il Spazzio
I Klaus także poświęcił swoją uwagę piwu, chcąc je wysączyć i wybrać się do wspomnianych na ogłoszeniu koszar.
-
Darra
- Coś konkretnego? - zapytał minotaur bardziej sam siebie i zamyślił się na chwilę, po czym udzielił wyczerpującej odpowiedzi dla centaurzycy. - Możesz kupić pieczonego kurczaka z ziemniakami i wodę. - oznajmił, co wyglądało na skromny posiłek bez żadnych udziwnień w postaci drogich alkoholi. Reszta towarzystwa, czyli dwójka satyrów, mu przytaknęła.Klaus & Jurko
Dwójka bohaterów raczyła się w miarę tanim piwem i słodkim sokiem z mandragory, dopóki do ich stolika nie podszedł młody mężczyzna krótkimi, związanymi rudymi włosami oraz zielonymi oczami. Był ubrany w futra i skóry zwierząt, a przez plecy miał przewieszony garłacz.
- Przypadkiem słyszałem rozmowę waszej dwójki. Może moglibyśmy się dogadać. Tak się składa, że ten troll zrobił coś mojej rodzinie… - powiedział, wyrzucił prosto z mostu, o co mu od razu chodzi. Bez zbędnych ceregieli.Hans
Krasnolud był na tyle niski, że nie dostrzegł zniszczeń przez wzgląd na sylwetkę Ojca Grisha.
- Życzę smacznego. - powiedział z nikłym uśmiechem, a następnie wręczył jadło, odwrócił się na pięcie i opuścił mrocznego rycerza, który stanął przed zagadką. Tak wiele pytań odnośnie mimika z czeluści, a tak mało odpowiedzi. Co on tutaj robił? Kto go zostawił? Czego chronił? Dlaczego aktywowała go modlitwa? -
Hans Grish
Hans odebrawszy jedzenie od Krasnoluda zamknął drzwi za sobą po czym, podszedł do stolika zostawiając na nim tacę. Następnie ukląkł i podniósł list który wypadł z Mimika. Być może zawartość listu, lub nawet jego pieczęć będzie miała jakieś wskazówki? Wpierw dokładnie obejrzał pieczęć listu, po czym spróbował go otworzyć i przeczytać. -
Jurko
Gdy do stolika podszedł mężczyzna z garłaczem, Jurko przestał pić sok z mandragory, odkładając kufel z napojem na stół i spoglądając na mężczyznę. Nie towarzyszył mu typowy dla niego uśmiech, szczególnie po wzmiance o tym, że troll ma na pieńku z rozmówcą za zbrodnię lub zbrodnie przeciwko jego rodzinie - byłoby to nieadekwatne i sygnalizowałoby jedynie brak empatii.
-- Co konkretnie zrobił? - zapytał. Raczej planował wykonać to zlecenie tylko z Klausem, ale być może dojdzie tu do jakiegoś porozumienia, o czym wspomniał mężczyzna.
-
Darra
- Czyli kurczak i ziemniaki, i woda? – przytaknęła. Podniosła swoje końskie cielsko i podeszła do szynkwasu. -
Klaus Il Spazzio
— I czego od nas oczekujesz? — Klaus spytał nieufnie, łypiąc na przybysza jedynym sprawnym okiem.
Nie przepadał za byciem traktowanym jak chłopiec na posyłki. Był w końcu arystokratą, członkiem dynastii… Nawet jeżeli formalnie nie liczyło się to tutaj i teraz. Jednak nie będzie pozwalał na bycie traktowanym jak pospolity najemnik.
-
(piechur, zapomniałeś o mnie
-
//to się wyklepie//