Karczma Złotojad
-
Znana i lubiana Karczma Złotojad znajdująca się w samym sercu Złotobrzegu ściąga znamienite osobowości. Czego by nie mówić o tym przybytku prowadzonym przez krasnoluda, orka oraz elfa na spółkę z trzema ludźmi, to warto się w nim zatrzymać! Same piwo smakuje tu zupełnie inaczej niż w reszcie karczm, ale nie o tym, bowiem w karczmie tej początek mają przygody. Wielkie podróże, o których innym się nie śniło, spiski, intrygi, mroczne knowania, wypady na potwory, o tak to wszystko przy wspólnej butelce wódki korzennej i przepysznych zakąsek zapewnianych przez piękne niewiasty pracujące na skromnej kuchni. Dla bardziej wymagających klientów znajduje się tablica ogłoszeń przed karczmą, a także pokoje, gdzie też zatrzymać się możesz, aby samotnie, z towarzyszami lub z odpowiednią damą spędzić noc. Pamiętaj, że raz na jakiś czas dochodzi tutaj do burd, a wtedy wpada patrol strażników i przemocy nie ma końca.
-
Stanął przed wejściem do karczmy i złapał obucha. Dziś rozpoczął karierę zbrodniarza rzezimieszka wyjął worek ze sznurem czekając na pierwszego którego napadnie, który będzie iść tedy.
-
Rigi Silny jako niezbyt inteligenty troll wybrał za początek swojej kariery zbójniczej centrum miasta i najbardziej uczęszczaną karczmę. Tam też stał jak kołek z bronią w ręku skutecznie zniechęcając ewentualnych klientów od wejścia do środka lub po prostu zwracając uwagę przypadkowych przechodniów, którzy niebawem zawiadomią straże. Nie minęła chwila, a z karczmy wylazł ork mający zawieszony na plecach dwuręczny topór obusieczny, a także wyposażonyb w blizne po cięciu mieczem pod prawym okiem. Spod obu wystających kłów spojrzał na Rigiego z góry.
- Wynoś się stąd debilu zanim ktoś powiadomi straże. Odstraszasz nam klientów. - rzekł gniewnie kładąc dłoń bliżej pleców, i topora. -
- Ty milczeć i oddawać złoto albo Rigi cię zabić ostra maczuga z kolcema!
Krzyknął i wziął zamach na głowe orka z toporem. -
Jedno precyzyjne pierdolnięcie wystarczyło. Ork nie zdołał zablokować ciosu trolla zadanego morgenszternem, ale zdołał jakimś cudem przeżyć. Oszołomiony zielonoskóry padł na klęczki, a z jego czoła zaczęła tryskać krew, o ile ktoś mu nie pomoże jego żywot dobiegnie wkrótce końca. Pobliscy gapie w panice nawoływali straże lub uciekali w popłochu, gdyż z całej sytuacji zrobiło się widowisko. Słyszałeś głośne kroki zmierzające do drzwi karczmy, więc troll ma niewiele czasu zanim będzie musiał walczyć z kolejnymi przeciwnikami. Godziny szczytu funkcjowania portu, także w Złotojadzie jest już mała armia istot z różnych stron świata… To się zrobiła afera!
-
Ucieka w stronę portu w pośpiechu.
-
Ciężko ucieka się jako troll skalny z kilku istotnych powodów: jest się ociężałym, zwraca się na siebie uwagę samymi rozmiarami i prezencją, nici z użycia wierzchowca i ogólnie ciężko wmieszać się w tłum. Rigi jakimś cudem zdołał dotrzeć do portu, jednak na jego przysłowiowym ogonie siedziały dwa patrole strażników, a to nie wróżyło dobrze. Prędzej czy później wda się w konfrontacje z nimi, o ile czegoś nie wymyśli.
[Zmiana lokacji. Zaczniesz pierwszym postem w porcie]
-
– Ach, jaki piękny dzień! – powiedział do siebie po cichutku Centaurzyca. Niedawno zdołała pokonać dość długą trasę i dzięki temu trafiła tutaj - do Złotobrzegu. Postanowiła przejść się po głównej ulicy miasta, aby zobaczyć, jak się żyje w tym miejscu. Akurat przechodziła koło Karczmy Złotojad. Z jednej strony chciałaby przekąsić coś naprawdę dobrego, ale wiedziała, że ostatnio postąpiła nieroztropnie i większość swoich pieniędzy dała żebrakowi, który z jakichś powodów siedział na jednej z dróg prowadzących do tego miasta. Potem poszło jak z górki - musiała wydawać i wydała. Musi znaleźć jak najszybciej jakieś zatrudnienie, choćby na chwilę, żeby mieć za co jeść.
-
Centaurzyca dotarła do Złotegobrzegu i zahaczyła o karczmę Złotojad. Tylko co dalej? Ponoć poszukiwała pracy, więc rzuciła się jej w oczy tablica z ogłoszeniami stojąca przed każdą szanującą się karczmą. Teraz nasuwa się najważniejsze oraz naistotieniejsze pytanie. Jakiej pracy kobieta poszukuje i jak dużo za nią oczekuje, wszakże ogłoszenia były wszelakie. Od pracy jako służba domowa, a na zleceniach dla łowców głów skończywszy.
-
Łowcy głów? Nah, to nie jej klimaty. Rasy humanoidalne często nie radzą sobie z czymś takim, a co dopiero ma zrobić Centaur, który ma olbrzymie ciało?
Skierowała więc swój wzrok na ogłoszenia pracy o służbie domowej. -
Ogłoszenia dotyczyły głównie ras humanoidalnych poruszających się na dwóch kończynach, w szczególności młodych elfek i ludzkich kobiet. Centaurzyca nie znalazła niczego pasującego do niej, czyli jebanej abominacji.
-
Klaus Il Spazzio
Karczmy były nie tylko najlepszym miejscem na zjedzenie kawałka dobrego jadła, ale także na zasięgnięcie informacji. Przynajmniej taka myśl przyświecała mi, kiedy kierowałem się do ,Złotojadu". Słyszeliśmy, to jest ja i mój od niedawna młody towarzysz, Jurko, że u władcy Złotobrzegu można zapisać się na jakiegoś rodzaju służbę. Byłem gotowy na jakiś czas wejść w rolę najemnika, dopóki moja sakiewka przestanie świecić pustkami. Przed tym jednak chciałem dowiedzieć się, gdzie należy udać się, by zostać najętym - miałem nadzieję, że w karczmie znajdę informacje na ten temat.
-
Jurko Sawicz
Służba najemnicza u władcy Złotobrzegu była według Jurko dobrym zarobkiem, a choć młodzieniec nie miał na ten moment większych problemów z finansami, to zawsze lepiej jest mieć te dodatkowe pieniądze. Być może mógłby się wkrótce gdzieś osiedlić przy pomocy zdobytych pieniędzy, chociażby w Przedlipiu, z którego zresztą pochodził jego nauczyciel Magii Ognia, Zenobius Rannick.
Jurko podjął się fachu najemnika od momentu, kiedy elfi bandyci bezlitośnie napadli na Sine Wody, zabijając w jego trakcie najazdu rodziców Jurko i jego najstarszego brata, Laczka. Mało kto decyduje się na taką robotę w tak młodym wieku, ale Jurko był zdeterminowany, by przetrwać w tym surowym świecie. Motywował go także inny cel - odnalezienie jego zaginionych braci, Danyły i Tymoszki. Ci w końcu zaginęli po najeździe na Sine Wody, a gdy Jurko zaatakował pozostałości po bandytach, którzy dopuścili się tej zbrodni, nie odnalazł w ich kryjówce żadnego ze swoich braci.
Karczma Złotojad była więc idealnym miejscem, aby zdobyć informacje nie tylko na temat służby najemniczej u władcy Złotobrzegu, ale także istniała szansa na zdobycie informacji o Danyle i Tymoszce.
-
Obaj mężczyźni wkroczyli do karczmy i zastali widok codzienny dla tego przybytku. Gdzieś w tle przewijała się muzyka grana przez barda, ludzie jedli, pili trunki wysokoprocentowe, tam w oddali stolik pod ścianą miał miejsce hazard w postaci najróżniejszej od siłowania się na rękę po grę w kościanego pokera, a na kartach skończywszy. Jurko Sawicz i Klaus nie przybyli tutaj poddawać się różnorakim rozrywkom, które do zaoferowania miało to miejsce. Przyszli spełnić swoje własne cele od ucieczki przed przeszłością po odnalezienie rodziny, a w tym wszystkim pomóc miało im załapanie się do grona komendanckich najemników. Możliwości dowiedzenia się czegoś o tym są szerokie, ot przed karczmą stoi tablica z ogłoszeniami, za oberżą stoi karczmarka, która pewnie wie całkiem dużo o Złotobrzegu. W rogu nad porządkiem czuwa ork z zabandażowaną głową, a prócz tego pełno tu ludzi i rozmaitych ras, ale są jeszcze inni…
Gwardziści miejscy pijący przy jednym stole jasne kovirańskie, a kto miałby wiedzieć więcej o służbie u komendanta niż Ci, którzy dla niego pracują. Co prawda towarzystwo ich nijak wygląda na przyjazne po obelgach stwierdziwszy kierowanych w stronę pobliskich stolików i mord do czerwoności opitych.
-
Jurko Sawicz
Jurko przez chwilę spojrzał na swoją sakiewkę. Po takiej podróży najpewniej jego towarzysz chciałby się napić jakiegoś dobrego trunku, podobnie zresztą jak sam Jurko, chociaż młodzik wątpił w to, że w Złotojadzie mogą być serwowane trunki bezalkoholowe - w końcu dopiero co przybył do Złotobrzegu, a oprócz tego, że wiedział o istnieniu Przedlipia, był kompletnie zielony co do znajomości Złotej Doliny.
W międzyczasie Klaus mógłby zająć się chociażby wypytywaniem gwardzistów o służbę u komendanta. Albo przeczytać ogłoszenia z tablicy. Albo uniknąć bitki z czerwononosymi hulakami - po prostu żeby znalazł jakieś zajęcie. Jurko lekko szturchnął łokciem swojego kompana.
– Hej, mógłbym Ci postawić coś z karczmy, jakbyś chciał. Zająłbyś jakiś stolik czy poszukał jakichś informacji w karczmie? - zapytał Klausa z lekkim uśmiechem na twarzy.
-
*Klaus Il Spazzio
— Nie pogardzę piwem. — Kiwnąłem subtelnie głową, odpowiadając tym samym na propozycję mojego towarzysza. — A informacji poszukam. Nie widzę sensu w marnowaniu czasu.
To mówiąc, odszedłem w kierunku tablicy z ogłoszeniami. Co prawda niedaleko siedzieli gwardziści, ale patrząc na ich aparycję, raczej od nich wolałem zasięgać informacji w ostatniej kolejności. Alkohol zdecydowanie nie każdej głowie służy, a w szczególności nie tym, które były pozbawione umiaru. Dlatego miałem nadzieję, że z tablicy ogłoszeniowej dowiem się wszystkiego, czego potrzebuję.
-
Jurko Sawicz
Gdy Klaus odszedł od niego, Jurko powoli ruszył w kierunku karczmarki, aby zamówić piwo dla swojego towarzysza i być może zdobyć jakiś niezawierający alkoholu trunek dla siebie. Lekki uśmiech, który pojawił się na twarzy młodzika przy rozmowie z jego towarzyszem, nadal go nie opuszczał.
-
Hans Grish
Tymczasem, przed karczmę na czarnym jak noc koniu, zajechał rycerz ubrany w pancerz w równie ciemny co jego klacz. Ów rycerz, Hans Grish, wtem zsiadł ze swojego konia i przywiązał go najbliższej belki. Omijając tablicę ogłoszeń stojącą przed karczmą, ponuro wyglądając człowiek bezpośrednio udał się do środka, po czym zwrócił się w kierunku oberży i stojącej za nią karczmarki. Skróciwszy dystans między nim a nią, na tyle by móc normalnie porozmawiać, rycerz którego twarz była zakryta kapturem oraz pod nim ukrytym hełmem z przyłbicą w kształcie ludzkiej czaszki, wtem spróbował rozpocząć konwersację z panią stojącą za oberżą.
- Bądź pozdrowiona mości karczmarko, chciałbym się wypytać pani czy dałoby się na noc wynająć w karczmie pokój na noc i ile by to kosztowało, jeżeli taka możliwość by zaistniała. Oraz bym się zapytał ile by kosztował lekki napitek oraz prosta strawa, jak chleb z serem. -
Tak, można się było tego spodziewać… pomyślała Centaurzyca. Czy to jej wina, że urodziła się w przeważającej części z końskim korpusem? No nic, trzeba będzie szukać dalej.
Zasmucona otworzyła drzwi i weszła do karczmy. -
Darra
Wchodząc do karczmy minęłaś się z człowiekiem, który z niej wychodził i zmierzał w stronę tablicy z ogłoszeniami, a co zostałaś w środku? Typowy widok dla karczmy. Wszelakich gości pijących, jedzących, grających w karty i uprawiających hazard od siłowania się na pięści po gry w kościanego pokera, a na kartach kończąc. Niestety twoje wejście nie obyło się bez uwag ze strony pijany gwardzistów miejskich, którzy skwitowali je wrednym śmiechem.
- Patrzajta chopy! Koninę dodali do jadłospisu! - krzyknął czerwony od alkoholu gwardzista, a jego towarzysze siedzący przy stole prędko podłapali obelgę, jednak w tym wszystkim znalazło się nieco dobrego. Jeden minotaur siedzący przy stole z dwoma satyrami kiwnął w twoją stronę głową na znak zaproszenia.Klaus Il
Przejrzałeś tablicę ogłoszeń wzdłuż i wszerz przy okazji mijając się w wejściu z ponętną centaurzycą, która wchodziła do karczmy. Najwięcej było tutaj ogłoszeń typowo wiejskich i mieszczańskich jak poszukiwanie pomocnika, ucznia czy chęć zakupu bądź sprzedaży czegoś np. narzędzi, Jednak natrafiłeś na dwa interesujące kartki głoszące następująceOgłasza się co następuje. Komendant Lorys Smokobój zatrudni najemników i zleca zabicie trolla jaskiniowego grasującego na północno-zachodnie moście przecinającym rzekę. Nagroda: 700 złotników
Ogłasza się co następuje. Komendant Lorys Smokobój zatrudni najemników i zleca ochronę transportu medykamentów zmierzających do Srebrotoku. Nagroda: 300 złotników.
W obu przypadkach po więcej informacji należało zgłosić się do kwatermistrza w koszarach gwardii miejskiej.
Jurko Sawicz
Młoda karczmarka, kobieta o niezwykle pięknej i nieco piegowatej cerze, a także kręconych rudych włosach spojrzała na Ciebie przychylnie, po czym postanowiła rozjaśnić sprawę.
- Jakie piwo, mości podróżniku? - zapytała rzeczowo i wskazała dłonią na drewnianą tablicę, na której widniały nazwy trunków w kolejności od najtańszego do najdroższego, należy więc założyć, że najtańsze piwo jest najgorszej jakości, a najdroższe najlepszej. Dziś w ofercie piw znalazły sięJasne Horaldzkie
Jasne Kovirańskie
Ciemne Krasnoludzkie
Jasne Elfickie
AleAle Madasamskie
Królewskie Ciemne Łagodne
Dziki Las
Książęce Owocowe
Królewskie JasneHans
Mroczny rycerz na czarnym koniu zdecydowanie zwrócił na siebie uwagę pobliskich gapiów stojących przed karczmą, jednak kiedy wkroczyłeś do środka ta uwaga minęła. Jedyne co usłyszałeś to uwagę od pijanych gwardzistów miejskich, co to nie stronili od najtańszego alkoholu, w skład który wchodziło tanie piwo i równie niskocenowa gorzałka.
- Patrzajta kurwa. Kolejna kostucha mroczna. To juże jest czwarta w tym tygodniu. - wybuchnął śmiechem jeden strażnik, a drugi skwitował.
- Mroczny rycerz! Ciekawe czy ma mrocznego kutasa! - zaśmiał się inny strażnik. Natomiast karczmarka uśmiechnęła się na Twój widok niezbyt zdumiona noszonym przez Ciebie pancerzem, a następnie odpowiedziała na twoje pytanie po udzieleniu odpowiedzi młodemu mężczyźnie stojącemu przy szynkwansie.
- Pokój płatny z góry 3 złotniki, a skromny posiłek pajda chleba i zupa 2 srebrniki. oznajmiła uśmiechnąwszy się miło. -
Darra
Minotaur i Satyry zapraszają do stołu? A to ciekawe. Podeszła do nich, chociaż niezbyt pewnym krokiem.
– Witajcie… – zaczęła. -
Klaus Il Spazzio
Przelotnie spojrzałem na centaurzycę, gdy mijałem ją w drzwiach, ale poszedłem dalej.
Tablica ogłoszeń zaskoczyła mnie dosyć. Myślałem, że tutejszy władca, którym jak się okazuje był tylko Komendant Lorys Smokobój, szukał chętnych do służby, nie do zleceń. Cóż… Gdzie nie ma dzika, tam dobry i zając, jak to mówił mój ojciec. Wybór także nie był zbyt trudny, patrząc na to, jaką stawkę oferowano za zabicie trolla. 700 złotników, podczas gdy w mojej sakiewce brzęczało tylko 100.
,A więc troll." Stwierdziłem w myślach, uznając że Jurko zgodzi się z moim wyborem.
Jedyne czego jeszcze chciałem dowiedzieć się z tablicy ogłoszeń to lokalizacji koszar gwardii miejskiej.
-
Jurko Sawicz
Obecność rycerza przy oberży zrobiła na Jurko jakieś wrażenie, na pewno nie negatywne, ale nie wszedł jeszcze w jakąkolwiek interakcję, skupiając się raczej na wyborze piwa dla swojego towarzysza. Tylko jakie piwo piją szlachcice?
Tę jakże trudną kwestię natury filozoficznej odstawił na później, w końcu decydując się na to, co zamówić swojemu kompanowi. Zwrócił się więc do karczmarki, a uśmiech go nadal nie opuszczał.
– Prosiłbym Jasne Kovirańskie, piękna. - odpowiedział, a następnie nieco się schylił, by obecni w karczmie czerwononosy hulacy nie usłyszeli pytania młodzieńca, bo pewnie by go za to zabili. - A można tutaj zakupić jakiś napój bezalkoholowy? Sok? Coś w tym rodzaju?
-
Hans Grish
Hans nie zwracał uwagi na strażników, ot zwyczajne zapijaczone gderanie które się znajdzie w każdej tawernie czy też karczmie. Rycerz cierpliwie odsłuchał karczmarki po czym sięgnął do swojej sakiewki którą nosił przy pasie i wyją z niej 4 złotniki. Następnie delikatnie położył je na ladzie przed karczmarką. Po wykonaniu tej czynności ponownie się zwrócił do pani stojącej za oberżą.
- Proszę oto pani zapłata za nocleg i skromną strawę. - rzekł spokojnym tonem głosu, po czym dodał - Jeżeli mógłbym to poprosiłbym o podanie strawy na jakieś jednej tacy, bym mógł zanieść ją do pokoju i spożyć ją w prywatnych warunkach…a co do kwestii nadpłaty, proszę się tym nie kłopotać i nie wydawać reszty. -
Darra
Minotaury uśmiechnął się krzywo, kiedy centaurzyca przysiadła się do stołu. Natomiast twarze satyrów: kobiety i mężczyzny pozostawały bezmienne, gdyż zajadali się obecnie skrzydełkami kurczaka prosto z ogniska. Byczy woj, gdyż do pasów przymocowane miał dwa topory jednoręczne, odpowiedział.
- Witaj. Dawno nie widziałem centaura w Złotobrzegu, a co dopiero w Złotej Dolinie. Co Cię tu sprowadza? - odrzekł, a następnie wtrącił po chwili. - Jestem Asghrak, a to są Lilit i Ulrak. - przedstawił się i swoich towarzyszy.Jurko Sawicz
Na szczęście pijane gamonie z gwardii miejskiej nie usłyszały twojego tekstu, gdyż w dotarciu jego dźwięku do ich uszu przeszkodził karczmenny gwar. Karczmarka nalała kufel Jasnego Kovirańskiego i postawiła go przed Tobą, po czym bez zdzwinia odpowiedziała na twoje pytanie. Najwidoczniej miała podzielność uwagi i potrafiła obsługiwać obu klientów jednocześnie, gdyż oprócz rozmowy z Tobą prowadziła dialog z mrocznym rycerzem.
- Sok jabłkowy, sok z limonki, woda… - odpowiedziała zamyślając. - Klienci sobie chwalą sok z mandragory i liści heufiu albo ognistą herbatę Chi-Che sprowadzaną z dalekiego wschodu… - powiedziała i przeszła wzrokiem na mrocznego rycerza.Hans
- Nie ma problemu. - odrzekła rzeczowo karczmarka, kiedy tylko skończyła udzielać odpowiedzi młodemu mężczyźnie, uczyniwszy to wzięła pieniądze za nocleg oraz skromny posiłek. Mając zapłate wyciągnęła z jednej,
z szuflad metalowy kluczyk, na którym wygrawerowany był numer pokoju jedenasty i wręczyła go Hansowi.
- Schodami na górę i do końca korytarza, a potem w lewo. Za chwilę przyśle kogoś ze strawą. - oznajmiła z uśmiechem.Klaus
Znalazłeś drugie ogłoszenie, a raczej plakat propagandowy zachecający do wstąpienia w szeregi gwardii miejskiej. Przedstawiał mężczyznę, starszego pana, pokazującego palcem na czytającego plakat, zaś tekst glosił nastepującoPotrzebuję Cię, synu, w nierównej walce ze zbójami. Zgłoś się już dziś do werbownika w koszarach na wschód od portu i dołącz do szeregów elitarnej gwardii miejskiej.
Plakat wyglądał na wydrukowany. Słyszałeś co nieco o tym wynalazku, ponoć druk wywodził się z dalekiego Midgardu, gdzie też został wynaleziony przez Cerro, a sprowadzono go do Złotej Doliny kilka lat temu.
-
Klaus
Pokiwałem głową w zamyśleniu, z uznaniem dla obecności postępu technologicznego w Złotej Dolinie. Nawet w Spazzettcie druk był bardziej ciekawostką, a tutaj już stosowano go w praktyce… Choć odkąd opuściłem rodzinne strony, wiele mogło się zmienić. Kto wie czy tam już też nie działa drukarnia… Ale chyba nie chciałem sobie zaprzątać tym teraz głowy.
Wróciłem z powrotem do karczmy, by powiadomić mojego towarzysza o tym, co nas czeka.
-
Jurko Sawicz
– Wezmę więc sok z mandragory i liści heufiu. - odpowiedział, spoglądając przez chwilę do sakiewki. - Ile miałbym panience zapłacić za te wszystkie trunki?
-
Darra
– Miło poznać, ja jestem Darra – powiedziała szczerze. Przycupnęła koło stołu swoich nowych rozmówców, po czym spojrzała na Minotaura. – Wiesz… Moja rasa już po prostu tak ma. Czymże byłby Centaur, gdyby nie podróżował po świecie? A co sprowadza tu waszą trójkę? -
Hans Grish
Hans wziął poddany mu klucz i skinął głową do Karczmarki - Bardzo dziękuję droga pani. Niechaj Morran panią i pani rodzinę chroni.
Tak oto odpowiedziawszy karczmarce, Rycerz ruszył w stronę schodów na górne piętro. Następnie podążył za kierunkami poddanymi mu przez panią która stała za oberżą. -
Klaus
Klaus wrócił do karczmy, gdzie też jego uwagę zwróciła postać mrocznego rycerza odzianego w niecodzienną zbroję, stał obok Jurko Sawicza i rozmawiał z karczmarką. Chwilę potem ruszył w kierunku schodów, które prowadziły na górę. No właśnie, Jurko, młody mężczyzna dalej stał i prowadził dialog z karczmarką.Jurko Sawicz
- Za to wszystko będzie dwadzieścia srebrników. - oznajmiła karczmarka. Wzięła kubek i otworzyła butelkę, z której nalała soku prosto w naczynie. Pachniał całkiem ładnie, bowiem jego woń dotarła do nosa Jurko zanim jeszcze zdążył położyć dłoń na kubku. Ciekawe jaki smak, no cóż, wystarczy spróbować. Kobieta nalała kubka do pełna i położyła przed tobą.
- Jeden sok z mandragory i liści heufiu dla przystojnego kawalera. - rzekła, puszczając oczko.Darra
Minotaur zamyślił się przez chwilę, a wtedy wtrąciła się Lilit, satyrka o niezwykle czarnych włosach i pachnąca różami.
- Uciekamy od pogromu w Miderbergu. Wybuchła tam zaraza, a banda chłopów zaraz oskarżyła o wszystko nieludzi. - mówiła z widocznym gniewem, którym emanowała ściskając mocno obgryzione skrzydełko z kurczaka.
- Skurwysyny… Było nas siedmiu, a teraz ledwie trzech. - powiedział Asghrak i uderzył pięścią w stół, że aż coś skrzypnęło w podłodze.Hans Grish
Podróż przebiegła bez najmniejszych problemów i po przekręceniu klucza mroczny rycerz zastał skromny pokój z oknem rysującym widok na port. Na lewo stało łóżku, pod oknem stolik z dwoma krzesłami, a na prawo od łóżka kufer na rzeczy. Nic szczególnego. -
Darra
Zaniemówiła. Wiedziała, że nie wszyscy lubią rasy nieludzkie, jednak żeby w wyniku zarazy posunąć się do mordowania nieludzi? Już lepiej przecież oskarżyć o to czarownice! Przecież proste chłopy zawsze mają jakieś problemy do każdego, kto potrafi czynić czary.
– Przykro mi… Naprawdę mi przykro… Nie wiem, co mam powiedzieć… – rzekła z wyraźnym smutkiem w głosie. Przecież ona też była przedstawicielką nieludzi. Czy ją też ma kiedyś spotkać taki los za błahy powód? Czy to ma ją spotkać ze względu na nienawiść prostego umysłu do wszystkiego, co jest inne? – Gdzie mieszkacie teraz? Tutaj? -
Hans Grish
Hans człowiekiem wybrednym nie był, potrzebował jedynie chwili odpoczynku zanim zajdzie zajrzeć do lokalnej świątyni Morrana tak jak kazali mu przełożeni z zakonu. Jednak podróż jego była długa i męcząca, nie tylko dla niego ale także dla Schwarz. Jednak nim nadejdzie czas na odpoczynek, trzeba będzie się pomodlić. Zatem rycerz w ciemnej zbroi zaczął od odpięcia miecza od pasa i oparcie go o łóżko. Następnie ściągnął rękawice i hełm, kładąc je na stoliku. Ostatnimi elementami przygotowań było ponownie założenia kaptura, który musiał ściągnąć przed hełmem, oraz wyciągnięcie swojego talizmanu. W końcu ukląkł przed oknem i zaczął się modlić do Morrana, Pana Zmarłych.
- O Morranie, Panie Zmarłych, Strażniku Dusz, Obrońco Snów i Pochówku. Cześć niech będzie ci oddana, tak na ziemi jak i w zaświatach. Ode złego nas ustrzeż i duszom zmarłych bądź przewodnikiem, tak by przez mrok i mgłę, mógłbyś doprowadzić je do twej krainy Cienia i Światła, gdzie wieczny spokój na nie czeka. Tak niech i twoi służący na ziemi, za twoim przykładem podążają i zmarłych przed profanacją chronią. Memento Mori. -
Jurko
Na komentarz karczmarki Jurko zareagował lekkim śmiechem oraz machnięciem ręki. Może miał trochę młodzieńczej urody, ale na pewno nie tyle, by się określić jako przystojny. Kiedy karczmarka podała cenę, jaką trzeba było zapłacić za trunki, Jurko wyciągnął z sakiewki dwa złotniki i postawił je na blacie.
– Proszę, to za napoje, o które poprosiłem. Reszta jest mi niepotrzebna. - odrzekł, szukając wzrokiem swojego kompana.
-
Jurko Sawicz
Karczmarka wzięła ustaloną kwotę, co się zaś tyczy twojego zamówienie miałeś już piwo i sok. Co z Klausem? Dostrzegłeś, że dopiero co ponownie wszedł do karczmy.Darra
Nieznane są ścieżki losu nie wiadomo jaki los spotka centaurzyce. W Złotej Dolinie sytuacja ostatnimi czasy jest napięta z powodu nowego komendanta, który nie ukrywa swojej niechęci do nieludzi, jednak wciąż do pogromu daleko. Minotaur ponownie zabrał głos kiwając tylko niechętnie głową.
- Mamy taką klitkę w porcie. Tam… Nie jest zbyt przyjemnie, ale mamy pracę. Dorabiamy jako poławiacze Pożeraczy Rzecznych. Dobra fucha tylko niebezpieczna za to dobrze płatna i biorą każdego nie patrząc na rasę. - oznajmił optymistycznie, choć satyry nie wyglądali jakby mieli się z tym zgodzić, aczkolwiek zamilkli w tej sytuacji racząc się żywnością karczmy.HANS
Modlitwa dawała ci ukojenie, a kiedy wypowiadałeś kolejne słowa czułeś się znacząco lepiej. Niestety w połowie modlitwy zaczęło się dziać coś podejrzanego, zanim się obejrzałeś stojący obok Hansa kufer dostał oczu, paszczyz a także został owinięty łańcuchami, zaś na jego tyłach znalazł się cep doczepiony łańcuchem. Cholera, kiedy to wszystko się stało. Wygląda na to, że rycerz ma do czynienia z uśpionym mrocznym mimikiem, który właśnie w tej chwili zrobił zamach cepem prosto na głowę Ojca Grisha. -
Hans Grish
Hans szybko rzucił się na łóżko by spróbować uniknąć ciosu bestii. Przy okazji spróbował także sięgnąć po miecz który oparł na łóżku, próbując szybko go wyciągnąć z pochwy. Mimik? Tutaj w karczmie? Co się dzieję w tym mieście że takie bestie się gnieżdżą w tak publicznych miejscach…tak czy siak jeżeli unik się udał to Hans wtem by rzucił się z swym ostrzem na potwora, próbując bestię przebić na wylot. -
Klaus Il Spazzio
Machnąłem towarzyszowi, widząc że już stoi z zamówionymi trunkami i podszedłem do niego.
— Znalazłem to, po co to tutaj przyszliśmy. — Oznajmiłem Jurko, rozglądając się po karczmie za wolnymi stolikami. — Chcesz usiąść?
//Piechur, nie masz nic przeciwko temu, bym jednak przerzucił się z narracji pierwszoosobowej na trzecioosobową?//
-
Jurko Sawicz
– Wybacz, chętnie bym został jeszcze przez chwilę i pogadał, ale robota mnie wzywa. - oznajmił karczmarce, podchodząc do swojego kompana. Kiedy był już koło niego, Jurko wręczył mu kufel z piwem, kiwając głową w odpowiedzi na pytanie Klausa. Tak jak poprzednio, Jurkowi towarzyszył lekki uśmiech na jego twarzy.
– Jasne. Co tam znalazłeś? - zapytał, będąc zaciekawionym wynikiem poszukiwań swojego towarzysza.
-
Klaus Il Spazzio
—Jest zlecenie na 700 złotników. — Odparł, kiwnięciem głowy dziękując Jurko za trunek i siadając przy najbliższym wolnym stole, jednocześnie gestem ręki zapraszając towarzysza do tego samego. — Tutejszy komendant chce pozbyć się trolla jaskiniowego i my mamy go w tym wyręczyć. Możemy się do tego nająć w koszarach, które powinny być w pobliżu. — Wyjaśnił i upił ostrożny łyk piwa, chcąc przekonać się co do jego smaku.
-
Jurko Sawicz
Jurko również miał spróbować sok, który zakupił przy oberży, lecz gdy Klaus wspomniał o zleceniu na trolla, młodzieniec zaniechał tego, a dotychczasowy uśmiech na jego twarzy został zastąpiony uniesionymi brwiami i szeroko otwartymi oczyma, sygnalizując w pewnym sensie niepokój.
– Troll? Jesteś pewien? - zaczął, biorąc łyk soku z mandragory i liści heufiu. - Klaus, może tacy ludzie jak Ty zapewniliby ciężką walkę trollowi, ale ja? On by mnie rozgromił bez problemu!
Z jednej strony, Jurko nie chciał iść walczyć z trollem. Był młodzieńcem, który może i miał kilka lat doświadczenia w walce, ale nie uważał siebie za aż tak przygotowanego do walki z trollem, gdzie służba w straży miejskiej mogłaby mu zapewnić łatwiejszych przeciwników. Z drugiej jednak strony, 350 złotników na głowę było dobrą zapłatą za zabicie takiej bestii, a pozbycie się problemu dodatkowo zapewni im wdzięczność miejscowych. Mało tego, zdobyta w walce chwała przysłużyłaby reputacji obydwu najemników, tworząc ich legendę w okolicy. No i może to zaimponuje tej karczmarce, z którą Jurko rozmawiał przed chwilą…
Młodzik przez chwilę spojrzał na swoją dłoń, którą następnie zacisnął w pięść. Był już zdecydowany co do tego, żeby zapolować na trolla. Jak ma zginąć, to w słusznej sprawie, walcząc u boku swojego towarzysza.
– Może i nie jestem talk dobrym wojownikiem, jak Ty, ale jestem gotów podjąć się tego ryzyka. Za tyle złotników moglibyśmy pożyć nieco lepiej przez kilka dni, a tak przecież chcą żyć szlachcice, nie? Załatwmy tego trolla, Klaus, nawet jeśli miałbym zginąć lub nigdy więcej nie móc podjąć się fachu wojownika.
-
Darra
– Mogę wam jakoś pomóc? – zapytała. -
Klaus Il Spazzio
Książę Spazetty z spokojem wysłuchiwał coraz to bardziej napompowanych emocjami słów Jurko, obserwując jak zmieniają się emocje na jego twarzy. Nawet go to bawiło, choć nie w szyderczym sensie. W swoim młodym towarzyszu widział nieco siebie samego, sprzed wielu lat. Też się bał, idąc po raz pierwszy do walki u boku swojego ojca, który prowadził wtedy księstwo ku wygranej podczas wojny. Jak dawno temu to było… Ale wtedy miał przy sobie rodzica, który dodał mu otuchy. Klausowi daleko było do choćby opiekuna chłopaka, który towarzyszył mu podczas podroży, ale nikt nie mógł zabronić mu wybicia głupich myśli z jego głowy.
— Jurko. — Odetchnął, stawiając butelkę na stół. — Nikt nie zginie, ani nikt nie będzie musiał rezygnować z roli wojownika. Wiem, żeś młody wiekiem i możesz tego nie wiedzieć, ale nie ma co truchleć. Troll, słuchaj mnie, to kreatura jak każda inna; dzik, człowiek czy centaur, tylko inna jest, gdy chodzi o kilka spraw. I usiec ją można, tak samo jak każdą inną. A nawet jeżeli twoje zręczności by nie starczały, to odsuniesz się w tył, a mnie zostawisz walkę. — Odpowiedzialności, po czym po chwili namysłu dodał. — Ale przyrzecz, że będziesz pilnie obserwował.
-
Valentin Elias Huve
Po tygodniach podróży, Valentin wszedł do karczmy, stukając rapierem o drzwi. Ściągając sakiewkę z pasa, podszedł prosto do karczmarki
- Piękny dzisiaj dzień, a upiękniłoby mi go dobre Ayerbskie wino. Jest takie w karczmie?
Zapromieniał uśmiechem, nachylając się nad ladę i opierając o nią skrzyżowanymi ramionami, z czego w jednym trzymał cicho brzęczącą sakwę. Jego pozłacana zbroja odbijała światło pochodni na wiele stron, a rapier groźnie zwisał z boku Valentina, jakoby grożąc ludziom którzy chcieliby okraść ewidentnie bogatego szlachcica, co ich spotka jeśli tego spróbują
-
Darra
- No cóż… - zaczął niepewnie minotaur, po czym spojrzał po swoich towarzyszach, a oni ośmielili się dokończyć wypowiedź.
- Mogłabyś nam postawić po piwie i kupić coś do jedzenia. - oznajmiła Lilit, jakby ta cała praca poławiaczy Rzecznych Pożeraczy wcale nie była aż tak dochodowa.Hans
Ledwo uniknąłeś przed uderzeniem cepa na czym ucierpiała twoja warga, która została rozbita w tej całej batalii. Z dobrych wiadomości należy nadmienić, że udało się Ojcowi Grishowi sięgnąć za miecz i cisnąć nim w bestię, co skutecznie ją unieruchomiło przybijając do ściany, lecz nie zraniło dotkliwie. Mroczny rycerz ma teraz niewiele czasu, żeby zaplanować co dalej i wcielić to w życie, gdyż monstrum szamocze się tak mocno, że wkrótce się wydostanie. Przy okazji pluje, wierzga i uderza cepem w ściany na oślep w nieskoordynowanym szale.Valentin Elias Huve
Karczmarka spojrzała na Valentina i odpowiedziała po chwili namysłu.
- Niestety nie mamy tutaj Ayerbskiego wina. - powiedziała nieco przejęta brakiem w asortymencie trunku, który klient uważał za dość ważny. Było widać z jej strony zaangażowanie w wykonywaną pracę.
- Mogę polecić za to Smocze Wino wywodzące się z Księstwa Smoka, cenione na całym świecie zarówno przez biednych jak i bogatych! - oznajmiła rzeczowo i wyciągnęła spod lady butelkę. - To jak? Nalewamy tego wspaniałego trunku? - zapytała z uśmiechem na ustach. -
Darra
Zrobiło jej się strasznie przykro, gdy usłyszała o pieniądzach. Sama chciała szukać pracy, aby zarobić jakoś na utrzymanie. Rękoma powędrowała do sakiewki, zwisającej po lewej stronie ludzkiego brzucha, aby sprawdzić, czy może jednak coś się ostało. Nie może teraz ich zostawić. -
Hans Grish
Hans wiedział że ma nie wiele czasu więc szybko wyciągnął swoją ręczną kuszę którą nosił z tyłu pasa. Trzymał ją naciągniętą specjalnie na takie okazję. Wystarczyło więc załadować bełt i wystrzelić w potwora. -
Hans
Mimik oberwał strzałem wystrzelonym z kuszy Hansa, który przebił go na wylot. Mroczny rycerz zakończył żywot pokraki, co to pragnęła odebrać mu życie. Martwy stwór przemienił się na powrót w starą skrzynie, która przebita mieczem i bełtem wbita została w ściane. Najważniejsze, że coś z tej pokraki wypadło. Ze skrzyni wysunął się amulet w kształcie kwadratowej czaszki i koperta listowna z dziwaczną pieczecią, jednak nie to przyciągnęło uwagę Hansa. Prędko rozległo się pukanie do drzwi.
- Przyniosłem strawę, mości panie. - uslyszałeś ton głosu nalężący do mężczyzny, prawdopodobnie w kwiecie wieku. Brzmiał jak głos typowego krasnoluda, o ile Hans miał okazję takiego słyszeć. Rasa ta nie cieszyła się własnym państwem od czasów wielkiego Króla Hadarotu, który zapragnął zlikwidować przestępczość wprowadzając karę śmierci za najmniejsze przewinienie np. karczmenna bójka.Darra
Centaurzyca miała przy sobie sto złotników. To zdecydowanie starczy na sytą strawe, o ile zostanie zagospodarowane mądrze, i z rozwagą. -
Hans Grish
- Proszę poczekać - Powiedział patrząc na stwora, po czym wziął hełm z stolika i go założył na głowę. Po czym, poszedł pod drzwi i je otworzył by odebrać jego jedzenie.
_ Wielce dziękuję mości panie za strawę. -
Valentin
-Zależy ile to wino kosztuje kochana. Chociaż, za wino od ciebie nie ma ceny za wysokiej…
Mrugnął do niej szlachcic, nieznacznie poprawiając pozycję i podpierając policzek wolną ręką, dalej trzymając tą z sakiewką opartą o ladę i usiłując nie brzęczeć złotem. Kobiety zawsze lubią takie puste komplementy, nawet jeśli obie strony wiedzą, że zainteresowania nie ma żadnego. Przynajmniej tak zawsze było w domu, w Ayerbe.
-
Jurko Sawicz
– Nie. Nie ma mowy o tym, że będę bezczynnie siedział i obserwował to, jak walczysz sam z trollem. Pomogę na tyle, ile mogę, żebyśmy go skutecznie załatwili. - odpowiedział swojemu towarzyszowi. - Może i nie rzucę się na trolla z mieczem, ale zawsze mogę w niego strzelać przy pomocy łuku lub kul ognia.
-
Darra
– Mam 100 złotników… Tyle powinno wystarczyć na piwo i coś do jedzenia. A macie coś konkretnego na myśli? – zapytała.//
️ za wzmiankę o Hadarocie.//