Sugestie, czyli temat organizacyjny
-
Klasyczny temat, w którym to możecie przyczynić się do rozwoju świata przedstawionego poprzez proponowanie tu nowych ras, broni, lokacji, NPC i tym podobnych. Rzecz jasna, jak w wypadku takich tam Kart Postaci, musicie zaczekać na akceptację, żeby wrzucić swoje dzieło do odpowiedniego tematu (w wypadku, na przykład, ras lub organizacji trzeba czekać, aż sam wrzucę je do własnej wiadomości).
-
bulorwas
Umarły Sobór‐ Raz w roku, w dzień przesilenia zimowego, ci Upadli, który chcą i mogą przychodzą na miejsce swego powstania, dawną siedzibę mutagenistów i nekromantów. Dla innych ras cel i miejsce spotkania jest nieznany, jednak krążą opowieści i legendy o nieumarłych jeźdźcach zmierzających w jednym czasie, całą watahą w jednym kierunku, nie przerwanie, bez odpoczynku, bez posiłku i bez postoju. Jedynie Upadli wiedzą czemu ma to służyć. Jako rasa prawie wymarła, która oczywiście nie chce zmieniać innych w to samo czym oni się stali, chcą zachować o sobie pamięć, swoją wiedzę i odkrycia, dla… Niczego, po prostu, żeby były. Podczas tego spotkania, jedni dzielą się odkryciami w dziedzinach magicznych (niektórzy uporczywie próbują odkryć sposób na władanie magią pierwotną czy dobra), inni chwalą się ilością zabitych wrogów, kolejni rozkładają stragany z bronią, narzędziami i artefaktami. Są też tacy, którzy przemierzają pradawne ruiny starając się odkryć sposób na powrót do życia. Jeśli jakiś śmiertelny jakimś cudem trafi w to miejsce, to nie będzie miał praktycznie szans na przeżycie. Dlaczego? Kompleks jest pełen nieudanych eksperymentów, mutantów i nieumarłych. Tylko Upadli znają szlak na którym te istoty nie występują, jednak są tam takie miejsca, jak tunel pełen trującego gazu, czy droga z płonącego węgla, przez które śmiertelni nie przejdą. W sali Soboru zawsze jest 10 Upadłych: 5 strażników, 2 handlarzy, 2 mutagenistów‐nekromantów i 1 Mędrzec. Pierwsi pilnują reszty, drudzy zaopatrują innych w różne cudeńka, trzeci ofiarują usługi pseudomedyczne (Upadli się nie regenerują, muszą mutować rany z włożonym tam ścierwem), a ten ostatni spisuje wszystkie odkrycia i dokonania rasy w księgach. Upadli mają też tradycję, jedną, ale mają. Każdy z nich ma swoje imię i nazwisko napisane na wielkiej kamiennej ścianie w Soborze. Jeśli ktoś nie stawi się na 5 Soborów z rzędu, jego imię jest skreślane przez Mędrca pionową kreską, a nad ścianą zostaje zapalona świeczka.
-
-
-
Degant321
Smithson Single Action Army
“Oto jest rewolwer który wygra nam zachód”
Smithson Single Action Army, znany także jako Smithson Single Action, S.S.A.A lub jako Action Army, jest jednym z nowszych produktów Smithsona dla Armii Światowej. Jest to rewolwer stworzony z myślą o warunkach panujących na Oskad, jest on dość wytrzymały i odporny na srogie warunki pogodowe panujące w Nowym Świecie, ma niezwykle lekki i tym samym łatwy do odciągnięcia kurek, to sprawia że broń może zostać wypalić w zawrotnym czasie w rękach osoby naprawdę w tym wprawnej. Na dodatek, mimo swej wytrzymałości Single Action Army jest niezwykle lekką bronią którą można, bardzo łatwo, używać w jednej ręce, istny mokry sen dla każdego szanującego się Kawalerzysty. Jednak Pistolet ten jest prawie że nie do zdobycia dla cywili ponieważ Smithson S.A.A, w ramach kontraktu, ma być bronią produkowaną ekskluzywnie dla Armii, a skoro bron jest stosunkowo nowa i niedawno weszła w stan produkcji seryjnej to jest jej nie wiele w aktywnej służbie. -
-
-
Kuba1001
Pewnie napisałem tak odruchowo z racji podobieństwa do Armii Światowej z Pandemii, ale poprawna nazwa to Armia Oczyszczenia.
Nie poprawiaj, sam to zrobię, bo zapomniałem, że tutaj spróbowałem ujednolicić Zbrojownię, a nie robić z niej jeden wielki burdel jak w Mascoawei, także sam później wrzucę. -
-
-
-
-
-
-
-
Fisto
**Bawolenie **‐ Osadnicy przywykli już do radzenia sobie z inteligentnymi dzikusami i bezmyślnymi potworami, jednak połączenie tych dwóch dalej stanowi dla nich wielki problem. Bawolenie to wysokie na prawie osiem metrów humanoidy, z wyglądu bardzo przypominający ludzi o grubej skórze. Poza wzrostem odróżniają je też zakręcone bizonie rogi, twarze o topornych i lekko zwierzęcych rysach oraz szczątkowa inteligencja, którą można porównać do poziomu 5latka. Bawolenie prowadzą koczowniczy tryb życia, poruszając się w kilkuosobowych stadkach. Źywią się wszelkimi dużymi zwierzętami, są więc zagrożeniem dla ludzkich hodowli biegusów. Ich największym atutem jest gruba skóra, częściowo odporna na magię i ciężka do przebicia, oraz ogromna szybkość. Często wykorzystywane przez inne rasy w roli niewolników, jednak bawolenie są na raz na tyle groźne i głupie, że nie jest to aż tak powszechny preceder
-
-
Radiotelegrafista
Półkonie (Jako, iż rasy te uważa się za przydatne głównie do pracy fizycznej, nie zaprzątano sobie głowy długą nazwą) ‐ Gdy kolonizatorzy rozpoczęli pochód na Zachód, napotkali wiele ras tubylczych, w tym właśnie Półkoni, którzy samych siebie określali Dereami. Było to dzikie plemię, podzielone na wiele szczepów, różniących się pod względem agresywności czy wyznawanych religii, jednak większość kluczowych elementów kultury pozostawała taka sama. Byli prymitywni, jednak udało im się odkryć przetop żelaza, astronomię, system liczydeł, oparty o wydrążone kamienie, nawleczone na sznury. Malowali piękne obrazy naskalne oraz malowidła na ciele, używając naturalnych farb. Do tego, ich ubrania oraz ozdoby były wykonane z wielkim kunsztem, cenionym do dziś. Rasa ta przemieszczała się koczowniczo, goniąc za roślinami oraz zwierzyną, jako domy mając lekkie i łatwe do rozstawienia, namioty na planie ośmiokąta, usztywnione i zawieszone na pojedynczym, zewnętrznym słupie. Pierwsze spotkania z Armią Oczyszczenia były dla Półkoni ośmieszające, bowiem te na sam odgłos broni palnej uciekały w popłochu. Nie pomagał też fakt, iż szczepy nie potrafiły się dogadać w kwestii problemu ludzkiego. Na szczęście, pojawił się ktoś, kto zaradził temu. Potężny półkoń, wódz, noszący miano Kamiennego Kopyta. Zjednoczył on szczepy i poprowadził do walki przeciwko Armii. Ta, uważająca Półkonie za minimalne zagrożenie, sromotnie przegrała paręnaście pierwszych napadów. Później zdano sobie sprawę z bitności przeciwnika, jednak te klęski wystarczyły, by wróg zdobył i poznał działanie broni palnej. Nieszczęśliwie, kopytnym tubylcom nie udało się poznać sposobu jej produkcji. Niemniej, zaczęły się ciężkie starcia na linii Armii oraz Plemienia (bo tak określono zjednoczone szczepy). Wiele starć pozostało nierozstrzygniętych, niektóre okazały się zwycięstwem lokalnych, ale pojawiły się też klęski, wynikające głównie z lepszej organizacji, przewagi liczebnej oraz uzbrojenia po stronie Armii, i te czynniki poczęły powoli wyniszczać Półkoni. Finalnym, oraz najcięższym starciem okazała się bitwa na równinie, którą później nazwano równiną Złamanego Kopyta, prześmiewczo od wodza Plemienia. Do bitwy ruszyły najlepsze zastępy po obu stronach, a lokalni, po hardej defensywie, uderzyli druzgocącym kontratakiem. Rozpędzeni w bitewnej wściekłości, półkoni nawet nie zauważyli, gdy zabitego ostatniego z ich szarży, pogrążonego pod rojem Armii Oczyszczenia. Pozbawione znacznej ilości wojowników, Plemię przeszło w odwrót, drogę jednak odcięła im artyleria, z drugiej strony uderzyli żołnierze Armii. Kamienne Kopyto postanowił szaleńczo kontynuować odwrót poprzez ogień, i doszłoby do tego, gdyby nie fakt, iż sam zginął, niefortunnie, bo zaraz po wejściu w pole ostrzału. Wobec śmierci wodza, Półkoni podzieli się na dwie grupy ‐ tych, którzy szli za rozkazem woda, i tylko część z nich przetrwała odwrót przez grad pocisków. Ta grupa do dziś określa siebie Plemieniem, zaszyta w małych, koczowniczych grupach, rozsianych po dzikich terenach Oskad. Kultywują oni tradycję, kształcą wojowników, poprzysięgają zemstę na człowieku i na pobratymcach zdrajcach. Drugą część stanowią Ci, którzy pod Złamanym Kopytem poddali się, zostali ogromną liczbą wzięci w niewolę, a przez innych półkoni zostali uznani za zdrajców własnego gatunku. Armia sprzedała ich jako niewolników, gdyż popyt, w budującym się Oskad, był wielki na te silne, wytrzymałe, a także niegłupie stworzenia. I do dzisiaj, “udomowione” półkonie służą jako siła robocza, zwożąca budulec, ciągnąca transporty, czy napędzająca mechanizmy. Wielu z nich służy również jako służba domowa w przestronnych budynkach, albo jako ochrona, z racji na swoją celność. Nieliczni otrzymali wolność od swoich panów, tacy półkoni najczęściej zostają najemnikami bądź myśliwymi.
Największą zaletą Półkoniów jest zdecydowanie ich dolna, końska część ciała. Umożliwia im ona szybki kłus, długie wędrówki, czy przenoszenie wielkich ciężarów. Pozytywem, którego nie można ominąć, jest też ich niezawodna celność, przy użyciu wszelkiej broni, która miota ‐ czy to pociski, czy drzewce, czy bełty. Półkonie są świetnymi strzelcami. Niestety, kompletnie nie radzą sobie z walką w zawarciu, a często o tym zapominają (Patrz: Bitwa na równinie Złamanego Kopyta). Ich inteligencja, oraz siła w ludzkiej części ciała, jest taka jak u przeciętnego człowieka.
Dzikie półkonie nienawidzą udmowionych pobratymców i podobnie. Dzicy są w dobrych stosunkach z Miwotami.
-
Radiotelegrafista
**W&L Dweller 4‐Shooter **
Firma spod znaku Wallera & Levelego długo raczkowała, jako zakłady ślusarko‐rusznikarskie, jednak w końcu, po mozolnym uzbieraniu kapitału, udało im się zacząć pełnoprawną produkcję broni palnej. Debiutanckim wytworem z tej stajni jest strzelba Dweller 4‐Shooter, prawdziwa mieszanka kontrastów, stosująca w sobie nowatorski system “Push n’ Pull” dzięki któremu, wprowadzenie do komory pocisku z magazynku rurowego zawiera się w dwóch r*chach ‐ popchaniu uchwytu przeładowania i przyciągnięciu go do siebie. Sama strzelba jest…średnia. Z jednej strony mamy prostotę konstrukcji(części zamienne można wykonać w pierwszym spotkanym warsztacie), taniość, bardzo łatwe czyszczenie, szybkość przeładowania i pojemność magazynka, wynoszącą ponad 4 pociski. Równoważy to bardzo kiepskie spasowanie broni, przez co do środka dostają się pokłady pyłu, piachu brudu. Nie dość, że powoduje to zacięcia, to jeszcze przez te luzy samoczynnie się ona rozkręca do tego stopnia, iż czasem może ona wręcz rozpaść się w dłoniach. Jest też cholernie ciężka, podobno by rekompensować wystrzał, który jednak wcale takiej mocy nie ma. Brak tu też jakiegokolwiek sprzętu optycznego, co wymusza celowanie po lufie.
-
Fisto
Kuba1001 pisze:Zaakceptuję to na pewno, ale zrobię coś w tej sprawie później, bo nie wiem czy dać to do Bestiariusza, do Najważniejszych Informacji jako rasę grywalną czy specjalnie zrobić rubrykę ras niegrywalnych… Jak to początkowo planowałeś?
Ja myślałem o bestiariuszu, ale nie jestem do tego przywiązany