Miasto Gilgasz.
- 
 Kuba1001 Kuba1001Ray: 
 Mężczyzna wykonał szermierczy salut, rozpoczynający pojedynek, i ustawił się w pozycji wyjściowej, gotów tak do obrony, jak ataku, jednakże postanowił chyba czekać na Twój ruch.
 Radio:
 Nie zaszłaś zbyt daleko, ponieważ minęłaś ledwie kilka domów, gdy drogę zastąpił Ci obszarpany, brudny i śmierdzący Goblin, bawiąc się swoim sztyletem.
 ‐ A ty, co, mała? ‐ zapytał, uśmiechając się paskudnie. ‐ Zgubiłaś się?
 Usłyszałaś, że za Tobą ktoś również się skrada, najpewniej dwóch innych drabów, ale ciężko powiedzieć coś więcej bez odwracania się.
 Zohan:
 ‐ Tak się składa, że w tej długiej wyprawie będę potrzebował wielu wykwalifikowanych najemników i wojowników. Proponuję, abyś zaciągnął się na mój okręt. Przeżyjesz przygodę życia, trafiając tam, gdzie niewielu przed Tobą, w drodze zapewnię Ci zakwaterowanie i wyżywienie, a po powrocie obsypię egzotycznymi dobrami, złotem i upragnionymi mapami, dam też możliwość wstąpienia do załogi na stałe, choćby i dziś. Co Ty na to?
 Hades:
 Zabrałeś brakujące elementy ekwipunku i wróciłeś do tablicy. Tam wśród zleceń opiewających na mordowanie potworów i bandytów wypatrzyłeś też jedno inne, mówiące o możliwości zaciągnięcia się na pewien słynny, choć Ty pierwsze słyszysz, okręt, galerę “Czarny Jastrząb”, a w zamian za wierną służbę kapitan obiecywał przygodę życia i wszelkie bogactwa, gdzie setki sztuk złota były tą najmniej wartościową częścią wynagrodzenia.
- 
- 
- 
 Radiotelegrafista RadiotelegrafistaTissaen zatrzymała się przed goblinem. Zdecydowanie ta sytuacja nie podobała się jej, ale chwila wystarczyła, by przyszedł jej do głowy pomysł na wyjście z niej. Zwróciła się do stojącego przed nią oprycha, patrząc w przestrzeń za nim: 
 — Za tobą. — I w tym samym momencie pociągnęła jego ubrania magią grawitacji. Gdy tylko ten odwrócił od niej uwagę, Tissaen wykorzystała to by przemknąć koło niego i uciekać gdzie pieprz rośnie.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Ray: 
 Z łatwością zablokował ten cios, a potem wyprowadził własny, licząc, że nie zdążysz uskoczyć przed jego pchnięciem wycelowanym w Twój brzuch.
 Zohan:
 ‐ Uwierz, że wojowników mi nie brakuje, tego, który zaciągnął się przed Tobą pewnie widziałeś, prawda? Ktoś taki jak Ty, uczony, o nowych i szerokich horyzontach, może być kimś, kogo potrzeba mi bardziej, niż zgrai uzbrojonych po zęby Orków.
 Radio:
 I tak dałby się nabrać, tu codziennie kilkanaście, lub więcej, osób ginie ze sztyletem wbitym w plecy, żebra czy serce, a ten Goblin nie chciał pewnie do nich dołączyć. Uciekłaś mu dość sprawnie, ale szybko otrząsnął się z szoku i ruszył do ucieczki. Jego kompan, Hobbit, też biegł za Tobą. Nim zdałaś sobie sprawę, że był przecież jeszcze trzeci, to ten wykorzystał znajomość uliczek i wyprzedził Cię, a Ty niemalże odbiłaś się od masywnej krasnoludzkiej klaty i upadłaś na wilgotny, cuchnący solą morską i rybami, bruk.
 Hades:
 //A może jeszcze Axer do tego?//
 Ten konkretny dok odnalazłeś bez trudu, głównie przez okręt, który w nim stał, a spośród wszystkich wyróżniał się czarnym malowaniem kadłuba i żaglami w tej samej barwie. Wokół niego uwijali się marynarze, dokonując kolejnych poprawek w ożaglowaniu czy olinowaniu oraz ładując wszelkiej maści zapasy na długą drogę, od sucharów i suszonego mięsa, przez przynęty na ryby, aby łowić je w trakcie rejsu, na świeżych owocach skończywszy, aby nikogo nie osłabił ani nie oszpecił szkorbut, widmo marynarzy. Teraz tylko znaleźć kapitana i się zaciągnąć. I liczyć na brak choroby morskiej, kto wie, czy za zarzyganie tego czarnego jak smoła pokładu nie wylecisz za burtę?
 Vader:
 ‐ Mam go pełno, zacznijmy choćby i teraz, zanim ktoś się do mnie przyczepi, że nie mam zajęcia.
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Ray: 
 Udało Ci się, ale Twój przeciwnik nie dał Ci wytchnienia, zaatakował od razu, nacierając i jednocześnie wykonując kilka szerokich zamachów swoim mieczem, mających nie tyle trafić w cel, co zmusić Cię do defensywy.
 Radio:
 Nie udało Ci się, dość szybko zostałaś znowu otoczona i pochwycona przez masywne łapska Krasnoluda.
 ‐ No. ‐ zaczął Goblin, przystawiając Ci sztylet do policzka. ‐ Teraz też będziesz taka sprytna, co?
 ‐ Ej, Wy! ‐ usłyszałaś nagle zza pleców swoich i trzymającego Cię Krasnala, a sądząc po reakcji Goblina i Hobbita, na twarzach których zawitało autentyczne przerażenie i panika, były to chyba jeszcze gorsze draby niż te, w których łapy wpadłaś. ‐ A może spróbujecie się z nami?
 Żaden z bandytów nie odpowiedział na to pytanie. Goblin dał nogę pierwszy, Hobbit tylko się za nim obejrzał i również zwiał, Krasnolud zaś sięgnął po topór przy pasku i odwrócił się, ale nawet jemu zabrakło odwagi i również zrejterował, wygrażając przy tym jakimś “Jastrzębiom”.
 Zohan:
 ‐ Doskonale. ‐ odparł, wyciągając do Ciebie dłoń. ‐ Chcesz też dołączyć do załogi? A jeśli tak, to teraz, w trakcie misji czy po niej?
 Hades:
 Bez słowa wskazał Ci ruchem ręki na mężczyznę w czerni, kolor smoły miały jego buty, spodnie, pas, koszula, kamizelka, kapelusz i pochwa na rapier, który rozmawiał z jakimś mężczyzną, prawdopodobnie innym skuszonym przez los najemnikiem. Wypadałoby poczekać, aż skończą.
 //Tak jak wcześniej Zohanowi, Tobie też radzę teraz nic nie pisać, aż jego postać odejdzie, żebyś i Ty mógł porozmawiać.//
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Ray: 
 Udaje się, przynajmniej na razie, ale obroną tego pojedynku nie wygrasz.
 Zohan:
 ‐ Jeszcze dziś, najpóźniej jutro o świcie lub przed południem. Nie mam ochoty i czasu, żeby bawić w Gilgasz dłużej, a im szybciej wypłynę, tym lepiej.
 Radio:
 Było ich trzech, wszyscy byli ludźmi, mężczyznami w sile wieku, dobrze zbudowanymi i opalonymi. Wszyscy mieli ten sam strój, na który składały się niebieskie spodnie lub spodenki, biała koszula w pasy i sandały, niektórzy mieli też chusty na głowach. Nie wyglądali na wielkich oprychów, a przy pasach mieli ledwie sztylety i jednoręczne miecze, więc czemu tak przerazili tamtych bandytów?
 Vader:
 Górny pokład nie oferował wiele, główni stanowiska machin miotających, jak skorpiony i balisty, ale znajdowały się tu też kwatery kapitana, pierwszego oficera, drugiego oficera i kwatermistrza, a więc też zbrojownia. Niżej była stołówka i kwatery dla marynarzy i najemników, a także magazyny prowiantu i stanowiska wioślarzy. Co było niżej? Coś na pewno, ale Mincanty nie chciał Cię ani tam zaprowadzić, ani powiedzieć cokolwiek więcej na ten temat.
- 
- 
- 
– Mógłbym się rozejrzeć po okręcie i znaleźć swój kąt? 
 

 
  
  
  
 