Miasto Gilgasz.
- 
Jednak odłożyłem lutnię, straciłem ochotę do grania a i do czego nie było grać. Poszedłem za moim kompanem “odprowadzającym” goblinkę do portu. Co miałem innego robić? Czasami warto plątać się pod nogami, ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. 
- 
Max: 
 - Szykuje się miesiąc samego pływania, o eksploracji już nie mówiąc, więc zgoda, przyjmę Cię do załogi. Co chcesz wiedzieć?
 Zohan:
 Zastałeś tam co najmniej ciekawą scenę, która przedstawiała konkretny kawał zakutego w blachę najemnika, któremu towarzyszył jakiś człowiek, który to wyciągał za fraki niepozorną Goblinkę, a choć ta usiłowała się bronić, to raczej nie mogła zrobić zbyt wiele.
 Radio, Vader, Hades:
 Żelazny uścisk, przewaga masy, wzrostu, siły i pancerza zrobiły swoje, Kotal bez trudu wyniósł Goblinkę na główny pokład, skąd mógł sprowadzić ją po trapie na dół lub zwyczajnie przerzucić przez burtę na nadbrzeże.
- 
– O co poszło? – zapytał z uśmieszkiem na ustach jakiegoś marynarza. 
- 
- Będzie jakieś żarcie lub miejsce do spania dla mnie? Więcej do szczęścia nie potrzebuję. 
- 
Zohan: 
 - Ta mała chyba postanowiła oszukać naszych chłopaków w kartach albo kościach i teraz nowy najemnik, co go kapitan wynajął, wynosi ją za fraki z pokładu.
 Max:
 - Wychodzę z założenia, że niedożywiony najemnik macha toporem gorzej, niż ten z pełnym brzuchem, z motywacją też u niego lepiej, więc tak, wikt i opierunek masz zagwarantowany, tak jak każdy inny na pokładzie.
- 
Szeth “Kotal” Aogad 
 Wybrał pierwszą opcję i puścił ją dopiero wtedy, kiedy stanął nogami na pewnym, stabilnym gruncie.
- 
- Jak rozumiem wychodzisz też z założenia, że nie każdy zna twój okręt i wie, gdzie ma miejsce do spania od razu po wejściu na niego, racja? 
- 
– Coś tak czułem, że będą z nią jakieś kłopoty. Ja bym ją zaszlachtował, a truchło wyrzucił gdzieś na głębokich wodach. 
- 
//I tak niewiele mogę zdziałać, więc czyń odpisy, Fatalisto. // 
- 
//ja nie mam nic do dodania// 
- 
Vader: 
 Nie było to tak efektowne jak wyrzucenie jej do morza, w końcu w basenie portowym woda była płytka, ale marynarzom, których uratowałeś przed stratą gotówki w zupełności wystarczyło.
 Max:
 - Załoga zna, z nimi możesz porozmawiać, powinni wskazać Ci drogę. Wyglądam na takiego, co ma aż tyle wolnego czasu, żeby każdego prowadzić za rączkę?
 Zohan:
 - Ty to z takich, co się nie pierdolą, hę? W sumie dobrze, takich chyba nam najbardziej będzie potrzeba.
 Hades:
 //A gdzie bojowa muzyczka? Buuuuu! Barda za burtę! Buuuu!//
- 
Szeth “Kotal” Aogad 
 Wiedząc, że wykonał swoje zadanie wrócił na okręt. I pilnował przy okazji, czy Goblinka nie zamierza spróbować wkroczyć na pokład.
- 
Rozglądnął się za takowym. 
- 
//bitki nie było przecież// 
- 
– Z tą różnicą, że ja myślę, a inni działają. 
- 
//Edytowane, Vader.// 
- 
//Też.// 
- 
- Szybko sobie poradziłeś. 
- 
Szeth “Kotal” Aogad 
 -Problemy należy rozwiązywać szybko, albo wcale.
- 
- Coś w tym jest. 
 





