Dzikie Pogranicze
-
-
-
-
-
-
-
- Sam przecież powiedziałeś, że świętują swoje zwycięstwo i zdobyte łupy, więc skąd teraz ta obawa, że nas zaatakują? Nie daliście im aby ostatnio porządnej nauczki? Pewnie dlatego postanowili szukać łatwiejszego celu.
-
– Nie wiemy nawet czy to są ci sami, co wcześniej, bo o ile pamiętam, to orkowie z wargami nas wtedy nie zaatakowali.
-
Skrzywił się, bo najwidoczniej Twoja logika do niego przemówiła, i nie był z tego zadowolony. Nie tylko dlatego, że pewnie nie lubił nie mieć racji, ale i dlatego, że teraz faktycznie mógł obawiać się ataku Orków.
- W takim razie zarządzę wymarsz jak najszybciej. Zadowolony? -
– Zadowolony. – pomyślał przez chwilę, że mógłby teraz wymusić na nim większą nagrodę za pracę, ale darował sobie, skoro ten krasnolud coś knuje. Odwrócił się i poszedł do Leifa.
-
Zastałeś go na skraju obozu, siedzącego na kole od wozu, gdzie bawił się jednym ze swoich długich noży.
-
– Zaraz powinniśmy wyruszyć. – oznajmił, po czym usiadł obok niego. – Miej oko na krasnoluda i nie waż mi się go zgubić.
-
- O to się nie martw. Co chcesz zrobić, gdyby zaczął coś kombinować?
-
– Zobaczymy co będzie robić, a jak co do czego dojdzie, to w dwójkę nie damy rady trójce, w której na dodatek jest krasnolud. Porozmawiam z paroma osobami i im powiem o tym, że ten krasnolud ukrywa coś.
-
- A pomyślałeś o tym, że gdyby to był jakiś skarb, to lepiej mieć go do podziału na dwóch niż, dajmy na to, pięciu czy czterech? No i skąd pomysł, że nie damy im rady? Jeśli uda nam się wziąć ich z zaskoczenia, przewaga liczebna niewiele im pomoże.
-
– Chcesz ich od razu zaatakować?
-
- Najpierw dowiedzieć się co kombinują, później się zobaczy. Raczej nie wyglądają, jakby mieli wielu przyjaciół, a innym też będzie to na rękę: Im mniej najemników, tym więcej złota do podziału. Kupiec też na nas gdzieś, pewnie poświeciłby wszystkich, żeby jego karawana spokojnie dotarła do Gilgasz czy Imalin.
-
– Gorzej jak kombinują coś, czego nikt by się nie spodziewał. – oparł się o wóz i wyciągnął bukłak wina, z którego pociągnął duży łyk. – Albo po prostu znaleźli jakąś głupotę, a my się nakręcamy.
-
- To też musimy wziąć pod uwagę. Ale wątpię, żeby zrobili coś w stylu wystawienia nam Orkom, nikt nie jest na tyle głupi, żeby ufać zwykłym Zielonoskórym z Verden, a co dopiero tym dzikusom.
-
– Niekoniecznie orkowie. Równie dobrze może to być jakiś inny kupiec, który chce się pozbyć przeciwnika i przy okazji go złupić. Możliwości wiele, ale nic nie wiemy.