Miasto Gilgasz.
-
Szeth “Kotal” Aogad
W skrzyni pozostawił większość sprzętu, pozostawił na sobie jedynie pancerz i broń. Sakiewkę natomiast schował pod poduszką na wybranej przez siebie koi, na której uznał, że będzie spał. Wybrał jedną najbliżej podłogi, żeby nie było. Następnie zajął się czyszczeniem swojego sprzętu. Jeżeli nawet siedzenie było niewygodne na koi, to usiadł na podłodze, by to zrobić. -
Trzymała się ich, cały czas obracając kośćmi w dłoni. Jeszcze moment i świeża porcja zarobku wpadnie do jej kiesy, wystarczy tylko ograć kilku marynarzyków, co przy jej umiejętnościach nie będzie trudne.
-
//Halo, halo, Zohan.//
-
//ah, miałem zrobić odpis i mialem nawet przygotowany, ale zapomniałem odpowiedzieć. //
Gobliny mu się nigdy dobrze nie kojarzyły i wiele się o nich naczytał w książkach, więc będzie uważać na swój mieszek oraz na swoje plecy.
-
Zohan:
Nawet się do Ciebie nie zbliżyła. Zresztą, co ten kurdupel mógłby Ci zrobić? Tak czy siak, kimkolwiek była, bo wątpliwe, żeby najemnikiem takim jak Ty, ruszyła z tamtymi marynarzami pod pokład i szybko zniknęła Ci z oczu.
Radio:
Zaprowadzili Cię do obszernego pomieszczenia, gdzie było już kilku marynarzy. Znalazłaś tu głównie krzesła, stoły i wygodniejsze fotele, była nawet biblioteczka z jakimiś książkami. To było pewnie coś na kształt świetlicy, gdzie marynarze oddawali się odpoczynkowi i rozrywce, choćby właśnie hazardowi.
Vader:
Po kilku chwilach Twój oręż i reszta ekwipunku, wystawiony na pył i wiele innych efektów naturalnych, które miały na niego wpływ podczas podróży, lśnił tak, jak zresztą powinien. W końcu nie liczy się wielkość miecza, topora czy buławy, ale to, w jakim stopniu jest zadbana i co można takim orężem zdziałać.
Hades:
- A chcesz dołączyć do załogi czy wciąż pozostajesz zwykłym najemnikiem?
Max:
W końcu trafiłeś do Gilgasz, gdzie, jak w każdym innym mieście, przyszło Ci stanąć twarzą w twarz z miejską strażą przy głównej bramie i ich zestawem pytań:
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta? -
— To co? Zaczynamy? — Zapytała z nutką zaczepki w głosie, podchodząc do jednego z stołów. Pokazała kości w otwartej dłoni.
-
Przypomniał sobie, że nawet nie zapytał kapitana, gdzie płyną, co powinien zrobić nim zawarł z nim umowę. Poszukał go i zapytał:
– Gdzie tak w ogóle płyniemy? -
- Wpiszcie Kruczomordego. Przybyłem, bo nudno było tam gdzie ostatnio gościłem, to pomyślałem że może tu znajdę jakąś rozrywkę.
-
Szeth “Kotal” Aogad
A młotem można było zdziałać wiele. Odłożył jak na razie uzbrojenie i przymierzył się do łóżka, by zorientować się, w jakiej pozycji przyjdzie mu spać. -
- Pozostanę zwykłym najemnikiem. Po wyprawie mam zamiar dalej zwiedzać świat. O ile przeżyję.
-
Radio:
Pokiwali głowami z ochotą i zasiedli przy stoliku. Jak na razie było ich trzech, ale kto wie? Może w trakcie partyjki skuszą się kolejni?
Zohan:
Właśnie skończył rozmawiać z kolejnym najemnikiem, więc mógł Ci od razu odpowiedzieć:
- Do Archipelagu Sztormu, na kilka konkretnych wysp, a później pewnie zwiedzimy kolejne.
Max:
- O, rozrywki Ci tu nie zabraknie, gwarantuję. Ale skąd przybywasz i jak się naprawdę zwiesz? Bez tego nie wpuścimy Cię do miasta.
Vader:
Cholernie niewygodnej, bo nie dość, że na boku, to jeszcze prawdopodobnie łydki i stopy będą Ci zwisać z koi. Zwykli ludzie są naprawdę tacy mali?
Hades:
- Niech będzie. Idź na pokład i znajdź kogoś, kto nie ma obecnie żadnego zajęcia, niech wskaże Ci drogę do kwatery. -
- Dreid Higg. Byłem w jakiejś wiosce, nazwy nawet nie pamiętam, ale było gdzieś tam. - wskazał kierunek, skąd faktycznie przybył. Ciekawe jak na to zareagują. No i czy pożałuje podania fałszywych danych…
-
Podziękowałem i udałem się w stronę statku i wypatrywałem kogoś, kto nie ma żadnego zajęcia. Tak jak kapitan mnie poinstruował.
-
Zaczęła więc grę, na razie wyłącznie pomagając sobie magią przy swoich rzutach, wpływając niezauważalnie na obroty kościi. Jeżeli przeciwnik zaczął by niebezpiecznie zbliżać się do wygranej, jego rzuty podkręciła by tak, by wyrzucał wyłącznie gorsze liczby.
-
//Vader? Zohan?//
-
Szeth “Kotal” Aogad
W razie czego będzie spał albo na podłodze, albo na siedząco. Miał w sumie obecnie coś do roboty, oprócz chodzenia sobie po pokładzie? Raczej nie, bo piratów i morskich potworów w porcie nie spotka. -
//nie miałem dostępu do neta, wybacz.//
– Cholera, dużo słyszałem oraz dużo się naczytałem o tym archipelagu. Pewnie płyniemy tam dla jego bogactw, prawda?
-
Vader:
//Jak nie chcesz sam wypytać o coś NPC albo integrować się z innymi graczami to możesz sobie tę postać zamrozić do chwili wypłynięcia.//
Zohan:
//Mi to tam ryba, pewnie bardziej boli to resztę.//
- Nie tylko, mnie zawsze ciekawił świat, a gdy się urodziłem, wszystkie kontynenty były już zbadane, więc pozostało tylko południe i wyspy archipelagu. Ale oczywiście, że chodzi głównie o bogactwa, myślisz, że skąd biorę pieniądze na to wszystko?
Hades:
//Tu właśnie mógłbym zacząć jakąś interakcję, gdyby Vader się zgodził, a jego postać wyszła na główny pokład, więc czekamy. A jak nie, to dostaniesz NPC do towarzystwa.//
Radio:
Jak na razie zyskałaś tylko pięć złotych monet, marynarze nie wchodzili do gry zbyt ostro, zwłaszcza że tych pierwszych kilka rund traktowali pewnie bardziej jako rozgrzewkę.
Max:
- I co żeś tam robił? - zapytał strażnik, a jeśli myślałeś, że jego ton nie może być już bardziej podejrzliwy, to srogo się pomyliłeś. -
- Uczciwie pracowałem, aby móc wydać grosiwo w takim miejscu jak to. Niestety, ale pracodawca okazał się oszustem i musieliśmy pokojowo zakończyć współpracę. Ale i tak sama robota była nudna, to i nie żałowałem niczego, poza zmarnowaniem czasu.
-
– Pewnie jakaś wdówka cię zaopatruje w pieniądze. – zażartował. – Czyli nie płyniesz już tam pierwszy raz?