Wielkie Równiny
-
//W sumie to jak konkretnie są oni ułożeni? W sensie czy są na jakiejś wysokiej skale i dyliżans ma małe szanse ich zobaczyć, czy są jednak bliżej ziemi lub drogi?//
-
//Wielkie równiny mają do siebie to, że są nie tylko wielkie, ale i równe, więc nie macie przewagi wysokości. Jak na razie jesteście na wprost grupy z dyliżansem, możecie ich jakoś oflankować, nim się zbliżą, korzystając z wysokiej trawy. No i dopóki dyliżans będzie daleko, a Wy będziecie kryć się w trawie, to Was nie widzą. Gorzej z końmi.//
-
//Zawsze wyobrażałem to sobie jako wielkie skupisko wysokich skał z drogą gdzieś w dole :v //
- Dobra, to zwyczajnie starajcie się okrążyć dyliżans i zaatakować wraz z pierwszym moim strzałem. Wy zajmiecie się jeźdźcami po bokach, ja strzelę tego obok woźnicy.- Odparła i zabrała się za celowanie. -
//Czyli dobrze, że wyszło to na jaw teraz, a nie wtedy, gdy miałbyś całkiem przerąbane.//
- A zdążysz zabić też woźnicę zanim ucieknie? - zagadnął traper, nie mający innych obiekcji co do Twojego planu, prostego, acz skutecznego. -
Rose namyśliła się chwilę, króciutką chwilę, ale jednak chwilę, zanim odpowiedziała.
- Jeśli nie będzie się zbyt gwałtowanie ruszać, albo podczas ucieczki będzie biegł prosto, to powinnam dać radę. - Odparła, czekając aż jej osiłki zajmą swoje pozycje i będą gotowi do działania. Wciąż celowała w gościa obok woźnicy, nie zdejmując go z muszki. -
Na piechotę trochę im to zajęło, zwłaszcza że musieli poruszać się wolno, aby uniknąć wykrycia. Jednak w końcu zajęli pozycje, a przynajmniej taką mogłaś mieć nadzieję, bo trawa wokół nich przestała się poruszać.
-
Odczekała jeszcze chwilę, po czym wystrzeliła w człowieka obok woźnicy, starając się ustrzelić jakieś ważny dla niego organ, po czym od razu wycelowała w samego woźnicę, zwyczajnie oddając w jego stronę strzał, byleby ciężej było mu uciekać. Po tym obserwowała akcję przez lunetę, sprawdzając czy jej towarzysze nie potrzebują jej pomocy.
-
Trafiłaś w okolice klatki piersiowej, nie byłaś pewna, w który organ dokładnie, ale na pewno go to zabiło lub chociaż ciężko raniło. Woźnica, gdy tylko usłyszał wystrzał, skoczył w bok, jakby nie była to dla niego pierwszyzna, więc Twój pocisk chybił. Dwaj bandyci bez trudu wystrzelali skromną obstawę dyliżansu, a także jego woźnicę, który próbował walczyć, zdążył nawet raz wypalić, ale i on padł trupem.
-
//W sumie teraz sobie przypomniałem. Czy Rose nie ma tej broni co to ładuje się jeden pocisk i potem strzela?//
Niech to. Przynajmniej reszta ekipy poradziła sobie ze swoim zadaniem. Sprawdziła tylko gdzie ten gość wystrzelił, po czym podniosła się i ruszyła do wozu, by dołączyć do towarzyszy. -
//Wystrzeliła, załadowała i znów strzeliła, dla mnie to nie problem.//
Strzelał w kierunku tego większego bandziora, który stanowił dość duży cel, ale spudłował, bo wcześniej oberwał od drugiego. Tamci czekali na Ciebie z otwarciem dyliżansu, przeszukali jedynie trupy, znajdując przy każdym jedynie pospolite noże i rewolwery, nic wielkiego. -
Jeszcze na wszelki wypadek rozejrzała się po okolicy, szukając kogoś jeszcze żywego, z wyjątkiem jej bandy, po czym podeszłą do bandytów.
- No, na co tak czekacie? - Rzuciła i poszła otworzyć dyliżans, by sprawdzić jego zawartość. -
Jeśli liczyłaś na kufry lub worki wypchane monetami lub pasażerów, za których można było wziąć okup czy chociaż gdzieś sprzedać, to srogo się zawiodłaś. Owszem, worki były, blisko kilkanaście, ale wszystkie wypełnione były listami, paczkami i tym podobnymi, co prowadzi do prostego wniosku: Napadliście na dyliżans pocztowy.
-
Rose początkowo nie wiedziała za bardzo co powiedzieć. Owszem, nie spodziewała się nie wiadomo jakich skarbów, ale też jednak nie spodziewała się że spotka masę bezwartościowych śmieci. Chociaż jakaś szkatułka z pieniędzmi, jakiś jeden cenny naszyjnik, cokolwiek co ma jakąś wartość. Spojrzała tylko na reakcję kompanów, może oni wymyślą co z tym fantem robić, bo ona obecnie chętnie puściłaby to z dymem…
-
Dryblas pewnie też miał taki pomysł, widać było niedowierzanie i wściekłość malujące się na jego szpetnej gębie. Drugi zaś przyjął to o wiele spokojniej, a może nawet zastanawiał się, jak wyciągnąć z tego napadu coś więcej, niż rzeczy osobiste zabitych ludzi, dyliżans i konie?
-
Rose
Spojrzała na trapera, wyraźnie zaintrygowana jakim sposobem chce wyciągnąć coś z tych listów.
- Masz już jakiś pomysł? - Zagaiła do niego, rozglądając się, czy jest coś czego ten mięśniak mógł użyć do podpalenia dyliżansu. Nie wierzyła, że się powstrzyma… -
Cóż, miał hubkę i krzesiwo, a listy i koperty były dość łatwopalne, w końcu zrobiono je z papieru, więc dyliżans zająłby się ogniem bez problemu, choć podpalenie go jest raczej głupie, zawsze możecie go przecież sprzedać, wykorzystać do zasadzek lub w jakiś inny sposób, macie w końcu swoje gospodarstwo.
- Potrafisz czytać? - odparł pytaniem i po chwili wytłumaczył: - Może znajdziemy tam coś ciekawego? Moglibyśmy zabrać listy do gospodarstwa i tam w spokoju przejrzeć, kto wie, czy nie trafi się tam jakiś, który wysłał rząd kolonii, jakiś Szeryf czy burmistrz jakiegoś miasta? Za informacje Krwawa Dłoń mogłaby nam sporo zapłacić, a sami moglibyśmy też napaść na jakiś cel, ale wtedy potrzebni by nam byli wszyscy, w tym Liwiusz i ta cała Jannet. -
//Potrafi? W ogóle czy ktokolwiek w tej ekipie potrafi? :v Nie no, Rose pochodzi z bogatej rodziny, można uznać że coś tam umie? :v //
-
//Ta moja była pupilkiem ludzi na swojej plantacji, więc pewnie ją uczyli. Jeżeli dobrze kojarzę…
-
// Byłem pewien, że akurat Rose będzie najbardziej wykształcona z nich wszystkich. No, może poza Liwiuszem, bo on to Ex-Mnich. //
-
//Znaczy też mi się tak wydaje, ale pytam bo w zaletach i wadach nic o jej wykształceniu nie napisałem :v //