Gospodarstwo na Równinie
-
Ajć. Kolejny niewolnik i to kiedy Ci obcy mogą tu wrócić w każdej chwili, pięknie. Czy go zostawić na pastwę losu i sprzątnąć? Niby tak według niej trzeba postąpić, tak byłoby najlepiej, to wskazane zachowanie. Z drugiej strony to też Mivvot, ktoś taki jak ona, również niewolnik, również zbiegły. Co robić… co robić… Cholera, niech straci.
Zabrała go do domu i położyła na swoim spaniu. Upewniła się, że stan jest stabilny i od razu pobiegła do kuchni, aby przygotować posiłek. Rose jej pewnie znienawidzi bardziej, będzie go dręczyć, nowi może i rozkażą zabić, ale ma to gdzieś. Nie jest taka, nie jest zła, nie postąpi tak jakby chcieli. A przynajmniej jak sądziła, że mogą zareagować… Ją niby przyjęli, jednak ich nie podejrzewa o takie niecne rzeczy. Ta cała dłoń to najgorsze co im się obecnie przytrafiło. Nigdy wcześniej nie czuła się tu tak obco i niepewnie… -
// Nowa twarz w drużynie zawsze mile widziana. //
-
//To głównie strach przed nowymi i Rose.
-
// Jeżeli boi się nowych osób to czemu go przygarnęła?.//
-
//Nowi, że ta dłoń, nie nowe nowe osoby. Go chce, bo to mivvot, ale boi się reakcji nowych członków ich bandy. Chociaż ten Traper wydaje mi się coraz bardziej ok.
-
// A, kumam.
-
Mimo targających Tobą niepokojów, przygotowałaś posiłek bez żadnych trudności, aż za bardzo weszło Ci to w krew. Po kilku chwilach od tego momentu, usłyszałaś, jak Twój nowy znajomy spada na podłogę ze swojego legowiska, czyli już się najwidoczniej obudził.
-
Odłożyła wszystko i pobiegła do niego. Jak to dobrze, że jeszcze nie wracali…
-
Do tego czasu powinnaś znaleźć dobrą wymówkę, bo za trzymanie zbiegłych niewolników każda władza, legalna czy nie, karała. Zwłaszcza, gdyby kilku Konstabli wpadłoby na Wasze rancho i przypadkiem odkryło, z kim ma do czynienia. Poza tym ktokolwiek był właścicielem tego niewolnika, na pewno zechce go odzyskać i pościg może trafić aż tutaj.
Tak jak podejrzewałaś, młody Mivvot leżał na ziemi, tuż obok swojego leża. Ledwo był w stanie unieść się na łokciach, a co dopiero wstać o własnych siłach. -
Sama za silna nie była, ale i tak próbowała go ponownie położyć.
- Leż spokojnie - próbowała uspokoić młodzieńca cichym i spokojnym głosem. Każdy wyczułby jednak tę nutkę niepewności i strachu w jej głosie. Kiedy się nim zajmie, wymyśli jakieś wyjaśnienie. - Skąd jesteś? -
- Za daleko, by zliczyć kroki. - odparł łamaną ludzką mową. - Za daleko, by było gdzie wracać. Do trupów, do sępów, do spalonych chat.
-
Dzięki Ci losie - zbieg. Nie musi się martwić oprychami jakiegoś bogacza.
- Więc odpoczywaj. Tutaj jesteś bezpieczny. Za chwilę przyniosę coś do jedzenia. - Jeżeli nie protestował w jakikolwiek sposób i spokojnie leżał, poszła po jedzenie. -
Nawet gdyby chciał, nie miał na to sił, więc gdy powróciłaś do niego z posiłkiem, zastałaś go w tym samym miejscu, co wcześniej.
-
Wiewiur:
Powracając ze swoją ekipą i skradzionym dyliżansem pełnym pozornie bezwartościowych łupów, nie licząc samego pojazdu, koni i broni zabitych w zasadzce ludzi, zauważyłaś, że w samym gospodarstwie było niezwykle cicho i spokojnie. Niby dobrze, ale wszyscy wiedzą, jak to ostatnio się skończyło… -
- Jesteś w stanie samemu zjeść? - spytała się, z lekkimi obawami o jego stan zdrowia. Swoją magią mogłaby coś na to poradzić?
//Zapomniałem w sumie, że ją umie… -
Rose nieco się spięła w reakcji na nagła ciszę i mimowolnie sięgnęła po swoją broń, wyostrzając zmysły.
- Niepokoi mnie ta cisza - rzekła do swoich kompanów, chociaż chyba tylko traper jakkolwiek zareaguje na jej słowa, na co w sumie trochę liczyła. -
Max:
Mivvot wzruszył ramionami, najwidoczniej na temat Magii wiedział jeszcze mniej niż Ty, ale stanowczo przyjął posiłek z Twoich dłoni.
- Dam radę.
Wiewiur:
Nie odpowiedział, drugi bandzior również. Obaj za to wyjęli swoją broń, idąc za Twoim przykładem, jakby również obawiając się, że nagle zza najbliższego budynku wyskoczy jakiś uzbrojony po zęby Ubairg. -
//O magii nie do niego, co bardziej do ciebie jako GMa.
-
//Tak.//
-
//Przepraszam za poślizg :V //
Rose rozpoczęła patrol po gospodarstwie, pokazując innym by zrobili to samo. po ostatnim ataku nie ma pewności, czy kolejny raz nie zostali napadnięci.