Formularze
-
Kurwa, znowu mi Wilkołaka szkalują, no nie wytrzymie. A gdyby byli to co wtedy?
-
Po szkalowaniu, wilkołak i chłopiec-okopowiec dostają akcepta.
-
Imię: Ines
Nazwisko: Graischtadt
Pseudonim: Brak
Płeć: Arystokracja nie uznaje tego przyziemnego określenia!
Rasa: Arystokracka, czyli krótko mówiąc jest nadczłowiekiem.
Wiek: 19
Narodowość: Anschreit
Przynależność: Przymierze Zachodnioveleradzkie
Typ armii i pełniona funkcja: Ansheer, Grenadier
Ranga: Szeregowiec
Oddział: W grze
Charakter: W grze
Biografia: Ines pochodzi z, jak można się domyślić czytając poprzednie rubryki, rodziny arystokratycznej w Anschreicie. Nie jest ona jednak jakoś typowa, a na pewno nie teraz, kiedy głową rodu jest Heinrich Graischtadt - patriota jakich mało, wychowujący swoje pociechy własnie w tym duchu. Do tego ze względu na to, że ma parę dość biegłych w przedsiębiorczości synów, nie musi się martwić o brak gotówki spowodowanego wojną i w spokoju nawołuje do poboru lub postawienia się Imperium. Sam jest niestety dość stary i przez to sam nie może walczyć. Nie znaczy to, że zostawi swoją kochaną ojczyznę samą sobie. Posłał do woja parę swoich dzieci, które tak mocno jak on kochają ten kraj, a nawet w jakiś sposób się tym interesowały. W ten sposób Ines trafiła na front, ale od początku.
Od młodu można było zobaczyć, że mocno miłuje swój kraj. Czy to przez wielką radość, jaką okazywała podczas różnych świąt narodowych. Do tego widać było, że małą coś ciągnęło do pirotechniki. Zaczęło się niewinnie, od zainteresowania chemią, jednak w wieku nastoletnim tworzyła już pierwsze fajerwerki i materiały wybuchowe. Kiedy wojna się zakończy, to planuje ją studiować. Jednak obowiązki ją wezwały. Kiedy ojciec powiedział, że chce część z nich posłać do wojska, zgodziła się. Co prawda z lekkim lękiem, bo część jej znajomych już została zwolniona przez poważne obrażenia i nagadali jej co nieco, ale wierzyła że jej się może poszczęści, bo w porównaniu do nich trenowała od paru lat. Właściwie ojciec ją szkolił wraz ze znajomym wojskowym, jakby przeczuwali nadejście tej wojny.
Rodzina: Podam ojca i tych, co też poszli do woja, ale na inne pozycje- Heinrich Graischtadt (56)
- Halina Graischtadt (50)
- Heinz Graischtadt (21) - Szeregowy
- Gertruda Graischtadt (24) - Szeregowy
- Klaus Graischtadt (18) - Szeregowy
Mocne strony:
+ Dobrze obeznana w chemii, pirotechnice i własnoręcznej produkcji granatów -ani razu jej się nie powiodło!
+ Podstawowe szkolenie wojskowe, w tym obsługa karabinu i granatów
+ Dość mocny i pewny rzut, który potrafi dobrze odmierzyć, jakby miała miarkę w głowie
+ Niemalże machinalnie odbezpiecza granaty, nawet pod silnym stresemSłabe strony:
+ Nie jest dość silna, zwinna, ani przystosowana do walki wręcz. Ledwo co uniesie swój granat, ale i tak może nim dość dobrze rzucić
+ To, że zna się na obsłudze broni nie znaczy, że strzelanie idzie jej to jakoś nad wyraz dobrze, podobnie jak i celowanieSpecyfikacje: Brak
Ilość żołdu: 1 685 marek anschreickich
Wyposażenie:- Jeden M1915 Ferion Ladung 6x
- Lammer 1898 i cztery magazynki do niego
- Maska przeciwgazowa GM-1915 "Gumiak"z jednym filtrem
- Dwa opakowania bandaży
- Jedno opakowanie tabletek odtruwających
- Jedna strzykawka morfiny
- Latarka i opakowanie baterii
- Pięć" zestawów", z których może zrobić własnoręcznie robione granaty
- HP-15 “Villigehelm”
- Racje żywnościowe na trzy dni
Umundurowanie: Klasyczne
Wygląd:
-
Po omówieniu paru spraw na pw, akceptuję.
Jedna kula - jeden Imperialista!
https://www.youtube.com/watch?v=fLVbt82YlhY -
W tym tempie będziemy mieli więcej postaci niż odpisów :V
-
Imię: Dieter
Nazwisko: Kunstmann
Pseudonim: Jeszcze nie zyskał sobie takiego.
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 lat
Narodowość: Cesarstwo Anschreitu
Przynależność: Wojskowe Przymierze Zachodnioveleradzkie
Typ armii i pełniona funkcja: Ansheer - Wiliżer
Ranga: Szeregowy
Charakter: Dieter jest osobą uważnie obserwującą swoje otoczenie oraz zachowanie innych. Nie przepada, a raczej nie potrafi otwarcie mówić o swoich emocjach, dlatego najczęściej upuszcza je za pomocą papieru. Przekłada problemy innych ponad swoje, nierzadko bagatelizując swoje zmęczenie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Z wigorem przykłada się do realizacji "wielkich dzieł’ dopóki odczuwa, że są one warte poświęcenia. Często popada w długotrwałe, zawiłe refleksje, nad którymi może rozmyślać całymi dniami. Jeszcze nigdy w życiu nie zakochał się, a wszystkie przykłady tego uczucia zna z książek i poezji, a te często mogą być oderwane od rzeczywistości.
Biografia: Kraniec Cesarstwa. Przemysł nie sięgał tu, a głównym środkiem utrzymania się dla miejscowych było rolnictwo i hodowla zwierząt. Tych także ubywało z roku na rok, gdyż ludzie wyjeżdżali do bardziej zindustrializowanych regionów w poszukiwaniu lepszego życia. Jednak Josef Kunstmann nie zamierzał ruszać się z miejsca. Jego rodzina z dziada pradziada mieszkała na tej samej ziemi, zajmując się tym samym zawodem, a co więcej ciesząc się opinią najlepszych stolarzy w okolicy.
Tutaj przyszedł na świat syn Josefa, Dieter. Malec od początku został otoczony troskliwą opieką matki, bo kogo by innego? Tata spędzał całe dnie w warsztacie, zarabiając pieniądze na utrzymanie rodziny, więc maluszek nie narzekał na brak atencji z strony rodzicielki.
Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy trzy lata później, nawet wyrośnięty i rozumny chłopaczek zyskał siostrzyczkę - Rozę, Rózię. Mama nie mogła mu teraz poświęcać całej swojej uwagi, a i szybko dorastał, więc stało się to, co się stać musiało; trzyletni Dieter zaczął poznawać świat na własną rękę.
Zaczęło się od własnego domu. Należało dokładnie zwiedzić każdy kąt. Tajemnicze półki, w których mama trzymała swoje mniej i bardziej ładne kiecki, ciemne kąty, w których na gapę okupowały miejsce pająki, a także strych i piwnicę, gdzie kryły się dawno zapomniane artefakty. Chociaż do piwnicy tak naprawdę jeszcze bał się wchodzić, dlatego na razie przekładał tą ekspedycję.
Po tym przyszedł czas na zwiedzanie podwórka, a ono było całkiem spore, bo warsztat Kunstmannów był kiedyś o wiele większy i mieścił się w szopie, która je zajmowała, choć dzisiaj była sypiącą się ruiną. Jej także Dieter nie ominął, ba, organizował do niej całe wyprawy! To ona była jego tajemniczym zamkiem, ale bez księżniczki, którą znał z czytanych hurtem książek. Szukał tu pułapek i tajnych przejść, kryjących się w tym, co w rzeczywistości było jedynie labiryntem zbutwiałych desek i niszczejących beczek. Poza szopą, na ważnym punktem na dworze była także jabłonka rosnąca nieco dalej. Chłopczyk wielokrotnie próbował przeskoczyć z jej gałęzi na dach, ale gdy wreszcie zdobył się na skok, to zakończył go zwichnięciem kostki, wizytą w szpitalu i srogą burą od mamy. Od tego czasu jabłonka stała się miejscem omijanym szerokim łukiem.
Ostatnim krokiem w dziecięcych podróżach Dietera było wszystko to, co znajdowało się za sztachetami płotu. Pola, na których szumiały kłosy złotego zboża. Inne gospodarstwa. Las, a w nim potok, szemrzący źródlaną wodą. Dziesięcioletni chłopak spędzał tam cały wolny czas, jaki zostawał mu po obowiązkach domowych i zajęciach szkolnych. Otoczenie było przedmiotem jego ciągłej fascynacji. Tam, gdzie inni widzieli najnormalniejszą w świecie rzecz, on potrafił zatrzymać się, przypatrzeć i wpaść w zadumę; “Czemu te głazy są położone jeden na drugim? A dokąd skacze żaba? Do pracy?”. W tym czasie w sąsiedztwie nie było zbyt wielu innych dzieci, więc miał wiele czasu na takie rozmyślania, w których czasami towarzyszyła mu siostra.
To była właśnie jedna z takich wizyt nad strumieniem, gdy Dieter zaczął podejrzewać, że Rózia nie jest do końca zdrowa.
Kroki stawiała jakby ostrożniej, szukając stopą gruntu, często nie widziała tego, co jej brat dokładnie wskazał palcem. Chłopak z początku się dziwił, ale później wpadł na pomysł by przeprowadzić test, który raz na zawsze dowiedzie czy to z Rózią jest coś nie tak czy to on baranieje. Ustawił siostrę na “stanowisku”, a sam czmychnął między drzewa i przebiegał od jednego do drugiego, oddalając się coraz bardziej. Z początku dziewczynka bez większych problemów odgadywała skąd wystawała dłoń brata, ale im ten uciekał dalej i dalej, tym bardziej myliła się albo w ogóle nie była w stanie wskazać go. W końcu siadła i rozpłakała, przyznając do tego, że wszystko co widzi, jest coraz bardziej rozmazane.
Gdy Dieter wspomniał o tym przy rodzinnej kolacji, rodzice nie zlekceważyli informacji. Już nazajutrz wybrali się do lokalnej przychodzi, gdzie stwierdzono, co się działo; Roza cierpiała na tą samą przypadłość co jej babka - jej organizm nie syntezował jednego z kluczowych białek, którego brak w jej przypadku odpowiadał za powolny, stopniowy zanik wzroku, postępujący aż do całkowitej ślepoty. Istniało możliwość leczenia za pomocą dożylnego podawania białka, lecz pozyskanie go było niezwykle kosztowne, a zdecydowanie zbyt kosztowne jak na Kunstmannów.
Mimo wszystkiego głowa rodziny, Josef, nie zamierzał poddać się bez walki i zezwolić chorobie na to, by odebrała wzrok jego córce. Sprzedał dużą część ziemi i harował jak wół dla każdego, drobnego grosza. Dieter także musiał szybciej wydorośleć, bo z dnia na dzień jego pomoc w warsztacie ojca stała się niezbędną. Skończyły się jego wielogodzinne wędrówki po okolicy i sielankowe rozmyślania nad rzeczami nieważnymi, bo zaraz po szkole musiał biec i pracować, a wraz z tym jak dorastał zwiększał się zakres jego obowiązków. Nie był to dobry czas dla jego psychiki. Zostało mu odebrane to, co tak ukochał, ale nie buntował się, wiedział że siostra jest dla niego ważniejsza, dlatego wyrażał milczącą zgodę na wycieńczającą pracę do nocy. Nie był typem osoby, która głośno wyrażałaby swoje emocje… a przynajmniej nie ustami.
Tęskniąc za prostym, sielankowym dzieciństwem, Dieter wrócił do niego w słowach, a słowa te tworzyły wiersze. Z czasem nie tylko wspominał w nich strumień i las i pole, ale także zaczął przelewać na papier swe uczucia wobec życia, sytuacji jakie go spotykały i bliskich mu osób. Pisał na temat wszystkiego, o rzeczach prozaicznych jak i tych, które wydawano w księgach filozofów. Edukował się, pracował, pisał. Edukował się, pracował, pisał. Edukował się, pracował, pisał coraz lepiej i z coraz większą świadomością tego, co pisze. I tak zlatywała mu rutyna, do momentu przeddnia jego osiemnastych urodzin.
Dieter pamięta to jak dziś. Była późna noc, lecz on nie spał, mozolnie przelewał wtedy słowa na papier. Wiersz mówił o jesiennym liściu, który właśnie oderwał się od drzewa.
Przyszedł Dzień Wielkiej Jesieni. — Grzmiał tytuł.Liść spękany odrywa się od gałęzi…
Opada w dół, o tak, o niewiele.
Później znów wyrusza w podróż, rzucony wiatrem
W wielkim świata kościele
Pojawia się na scenie, a las teatrem.Choć aktor, to szybko kostium zmienia
Wylatuje ponad korony drzew
Tańczy balety w porożu stworzenia
Na ziemię ściąga go zimny zewPchany wciąż przede siebie, staw przelotuje
Widzi w tafli stado, co razem z nim tańczy
Dookoła niego mnóstwo całe lawiruje
Jak chmara wędrownej szarańczyJednak tłum przynosi z sobą wybraną
W prędkości liść z liściem w liść złączony
Liść kochany, liść kochaną
Emocji wymiar niezmierzony!Ale to tylko marzenia liścia zmęczonego
Co już prawie, ale jeszcze nie oderwany
Jeszcze czeka dnia obiecanego
Gdy zostanie do wolności powołanyLiść spękany odrywa się od gałęzi…
Gdy okalał wzrokiem papier, szukając mankamentów do poprawy, drzwi łączące dom z warsztatem otworzyły się raptownie. W drzwiach, w migotliwym świetle starej żarówki stał ojciec, blady jak śnieg. Jego lewa dłoń zlewała się krwią, a druga panicznie ją ściskała.
Nie zdążyli do szpitala na czas. Powód śmierci? Wykrwawienie, wypadek przy pracy z piłą mechaniczną. Wyprawiono skromny, lecz w pełni wystarczający pogrzeb. Tego samego dnia Rita i jej dzieci, pełnoletni już Dieter i o trzy lata młodsza Roza zasiedli razem. Na moment trzeba było pozbyć się smutku po ojcu i podjąć decyzję; skąd wziąć pieniądze na leczenie Rozy? Dieter był zdecydowanie przeciwny zaciąganiu pożyczek, ale nie chciał też, by stara matka szła do pracy. W tej sytuacji złożył ofiarę z samego siebie.
Porzucił szkołę i przez dwa kolejne lata próbował desperacko uratować rodzinną stolarnię. Bezskutecznie. Przychody malały i malały, aż w końcu młodzieniec nie miał innego wyboru, jak wyprzedać narzędzia, a połowę budynku zagospodarować pod pokoje do wynajęcia dla bogaczy, którzy wyjeżdżali na wieś dla wypoczynku.
Kunstmannowie zostali bez grosza. Pieniędzy ledwo starczało na podstawowe środki, niezbędne do przeżycia, nie mówiąc o leczeniu Rozy. Wtedy Dieter podjął ciężką dla niego decyzję wbrew swojej matki i siostry. Pewnej nocy spisał list i w ciszy wymknął się, zaciągając do wojska. Przeszedł podstawowe ćwiczenia i wsiadając do ciężarówki z sercem na ramieniu wyruszył na front.Rodzina:
-
Matka, Rita Kunstmann, lat 48. - Poczciwa kobieta, wyglądająca na starszą, niż wskazywałby na to jej wiek. Wiecznie zabiegana, a to gotując, a to utrzymując dom w porządku, a to piorąc. Wbrew pozorom potrafi się obchodzić z “męskimi sprawami” lepiej niż niejeden mężczyzna, samodzielnie dokonując większości napraw domowych. Jest niezwykle ciepła, czuła i matczynna, czasami przyrabia na boku jako niańka do dzieci. Jest niezwykle zatroskana o Ritę i Dietera i czeka na każdy list syna z frontu.
-
Siostra, Roza Kunstmann, lat 17. - Młoda, chorowita dziewczyna. Pomimo swoich problemów zdrowotnych stara się pomagać matce jak tylko potrafi, nawet jeżeli w niektórych momentach nie widzi zupełnie niczego Przez chorobę straciła wzrok w jednym z oczu, a widzenie drugim okresowo pogarsza się i polepsza. Marzyła o zostaniu skrzypaczką, ale słaba sytuacja finansowa rodziny nie pozwoliła na to. Jest silnie zżyta z bratem, boleśnie odczuła jego wyjazd na wojnę.
Mocne strony:
-
Wbrew temu, co mówią o poetach stereotypy, to Dieter jest silnym i przyzwyczajonym do ciężkiej pracy człowiekiem. W przeszłości długimi godzinami siedział w warsztacie ojca, pomagając mu w czym tylko mógł, a po jego śmierci próbował ratować biznes, harując za dwóch. W ten sposób przyzwyczaił się do długotrwałego wysiłku.
-
Jest dosyć wygimnastykowany i zwinny. Może daleko mu do cyrkowego akrobaty, lecz na pewno pod tymi względami przewyższa typowego Mullera.
-
Praca w stolarni nauczyła go wielu umiejętności, które mogą okazać się przydatne na froncie; budowa i naprawa mebli, reperowanie i konserwowanie wielu przedmiotów. Zręcznie posługuje się młotkiem i gwoździami.
Słabe strony:
-
Dieter dopiero co zaciągnął się do wojska. Nie przebył jeszcze swojej pierwszej, prawdziwej bitwy, nie używał broni w realnej walce. Trochę czasu minie, nim przyzwyczai się do okopowej codzienności.
-
Choć przebył trening, tak jego pierwsze wymierzenie kuli w wrogiego żołnierza jeszcze nie miało miejsca. Zabicie człowieka może źle się odbić na jego zdrowiu psychicznym, które i tak nie jest w najlepszym stanie.
-
Nie potrafi kierować pojazdami mechanicznymi (chyba, że za taki uznamy rower), ani nie posiada wiedzy na temat mechaniki, samodzielnie nie naprawi silników, prądnic i im podobnych urządzeń.
-
Nie potrafi pływać. Utrzymywać się na wodzie owszem, pływać nie.
Specyfikacje: W młodości zwichnął kostkę, poza tym nic, o czym sam by wiedział.
Ilość żołdu: 515 marek anschreickich (Pozostałe 2500 odesłał siostrze).
Wyposażenie:
- Krótkie spodenki letnie
- Zrolowany koc
- HP-15 “Villigehelm”
- GM-1915 “Gumiak”
- 3 filtry do maski przeciwgazowej
- 3 opakowania bandaży
- Opakowanie tabletek odtruwających
- Granat wz. 1915
- Karabin KbP wz.1865/1880 Achenwall
- 10 Ładowników (50 nabojów do karabinu)
- Goplander wz. 1887
- Norder wz. 1914
- PSp. Practer wz.1896 “Lambda”
- 3 łódki amunicji pistoletowej
- Trzy granaty dymne
- Zestaw do czyszczenia broni
- Stary, pokryty patyną zegarek kieszonkowy, pamiątka rodzinna.
- Portmonetka z zdjęciem rodziny sprzed dziesięciu lat
- Trzydniowa racja żywnościowa
- Kajet
- Długopis
- Ołówek (Tak, Dieter także para się szkicowaniem).
- Paczka zapałek
- Zestaw sztućców (łyżka, łyżka do herbaty, nóż, widelec) przysłany przez matkę Dietera, martwiącą się o to, że jej syn nie będzie miał czym jeść.
- Niewielka piłka do drewnaUmundurowanie:
- Wojskowa maciejówka
- Bluza wz. 1915
- Pas główny
- Drelichowe spodnie
- Owijacze
- Trzewiki
- Kostkowy tornister M1901
Wygląd:
-
-
Akceptuję.
-
Yee.
-
Najwidoczniej startujesz w nowej lokacji.
-
Imię: Natasza
Nazwisko: Łupaszenko
Pseudonim: Brak
Płeć: Kobieca
Rasa: Ludzka
Wiek:
19
Narodowość: Jedyna słuszna, Imperialna!
Przynależność: Panveleradzki Związek Wszechimperialny
Typ armii i pełniona funkcja:
Imperialowik
Strelok
Ranga:
Szeregowy
Oddział:
Brak jako takiego
Charakter:
W grze
Biografia:
Iwan był prostym farmerem, który pracował poczciwie na farmie. Jego żona, Alina właśnie gotowała się do rozpoczęcia pracy naukowca. Niestety, plany mężczyzny pokrzyżowało pojawienie się korporacji rolnej, która szybko zagarnęła sobie okoliczne pola i ten chcąc nie chcąc, musiał do niej dołączyć. Za to plany kobiety zostały zniweczone przez niechcianą ciążę, która nadeszła znikąd. Wiedziała też, że to oznacza koniec jej, nawet nie zaczętej, kariery. Mimo wszystko urodziła jednak dziecko. Na tym oczywiście problemy się nie kończą. Tak jak wcześniej normalna praca Iwana w zupełności wystarczała rodzinie by się utrzymać, tak dziecko, nawet jedno, generuje znacznie większe koszty. W związku z tym mężczyzna zaczął brać nagodziny i przyjmować na swe barki coraz cięższą pracę, by zapewnić swojej rodzinie godne warunki. W tym czasie w domu, Alina musiała zajmować się dzieckiem, które zniweczyło jej karierę życiową. Co prawda obdarzała małą miłością i uwagą, jednak doprawiała to czasem monologami o zniszczonym życiu.
Po roku Alina pogodziła się już ze swoją sytuacją i próbowała podejść do dziecka normalnie, na chłodno. Nie zawsze jej wychodziło, ale grunt że się starała, prawda! I tak w sumie upłynęło Nataszy dzieciństwo. Oczywiście jak już nieco podrosła to, ku zdziwieniu matki, zaczęła interesować się nie lalkami, a samochodzikami.
Nadeszły dla młódki czasy szkolne i rozwój różnych zainteresowań. Matka przybrała teraz inną strategię, chciała by to jej córka osiągnęła w życiu sukces, który jej odebrała. Próbowała zarazić małą pasją do nauk ścisłych, co po części jej się udawało. Wynik w szkole jednak jasno wskazywały, że jej najulubieńszym zajęciem jest w-f i imperialny. Wśród chłopięcej części społeczności wiodła prym, prawie nie istniejąc w tej damskiej. W późniejszych szkołach nawet jej dokuczano, jednak ojciec podtrzymywał swą pociechę na duchu, praktycznie całe jej życie. Co prawda w domu bywał rzadko, ale kiedy już był, udowadniał na każdym kroku jak bardzo swoją córeczkę kocha.
Po szkole średniej przyszedł czas na studia, a jako iż miała ona zadowalające wyniki, to z dostaniem się na nie, nie miała problemu. Wbrew prośbom matki, wybrała się na wojskowość. Pech jednak chciał, że w tym czasie ogłoszono mobilizację. Natasza starała się być na to obojętna, miała w końcu studia do skończenia. Wybuch wojny sprawił, że szybko zapomniała o swej nauce i ruszyła zapisać się do armii, patriotyzm wygrał nad rozsądkiem.
Nie spodziewała się, że roczne szkolenie będzie dla niej takie męczące. Najchętniej od razu ruszyła na pierwszą linię, stąd też każdy dzień dłużył jej się niemożebnie. Zwłaszcza, że trochę już o wojskowości wiedziała, a i na sprawność fizyczną nie miała co narzekać. Nie mniej, rok upłynął, czas iść na front!
O dziwo, nie zniosła tego tak źle jak myślała. W porównaniu do członków z jej oddziału, dla których stała się jedynym stabilnym ramieniem i raz po raz wyciągała ich z wojennej depresji, starając się być mimo wszystko radosną i uśmiechniętą. Jedyny promyk radości wśród okopowej depresji.
Rodzina:
- Matka – Alina Łupaszenko
- Ojciec – Wina Łupaszenko
Mocne strony:
+ Jak każdy żołnierz – wysportowana, wytrzymała, zręczna
+ Od siebie może jeszcze dodać to, że ma całkiem celne oko
+ Z cechą powyżej idealnie łączy się też fakt, że skutecznie opanowuje swój oddech i drżenie rąk, co tylko sprzyja skutecznemu oddawaniu strzałów
+ Stosunkowo szybko i sprawnie przeładowuje i i rygluje karabin
Słabe strony:
- Jest zbyt słaba na używanie broni ciężkiej
- W związku z tym, w walce z bliska też często może być na przegranej pozycji
- W związku z powyższym miewa też nieco problemów z granatami – zwyczajnie nie zawsze dolatują tam, gdzie dolecieć miały
- Ciężko u niej też z kontrolą odrzutu przy dłuższych seriach broni automatycznych
Specyfikacje:
Zabijanie nie sprawia jej żadnej trudności, ani nie obciąża psychiki w sposób negatywny – zwyczajnie sprawia jej to nieco radości. Przy tym brak jej jakichkolwiek innych cech psychopaty czy innej niezrównoważonej psychicznie osoby.
Ilość żołdu:
1 705 imperialików
Wyposażenie:
Karabi - Helther M1895 z bagnetem (1250 imperialików)
10 łódek z amunicją (100 imperialików)
Pistolet - Samsonow-Wiegitariow M1901 (100 imperialików)
5 ładowników (60 imperialików)
Nóż - NDWW-10 (20 imperialików)
Granaty - RFPF-1914 “Botilijka” sztuk 4 (200 imperialików)
Maska przeciwgazowa - TLR-15 (400 imperialików)
4 filtry (200 imperialików)
CH-1915 “Kierenyj” ( 500 imperialików)
Pokrowiec zwykły ( 300 imperialików)
4 racje żywnościowe(3 darmowe i 1 kupna(80 imperialików))
2 bandaże (20 imperialików)
Jedno opakowanie tabletek odtruwających (20 imperialików)
Latarka (30 imperialików)
3 opakowania baterii (15 imperialików)
Umundurowanie:
Standard
Wygląd:
-
Akceptuję
-
Wilkołak właśnie zdechł.
-
Jestem zainteresowany kontekstem tego zdania.
-
Umarł na śmierć.
-
@Radiotelegrafista napisał w Formularze:
Jestem zainteresowany kontekstem tego zdania.
Moja postać która wciąż czeka na start.
-
Nie ma żadnego wilkołaka. Wilkołaka wymyśliliście wy.
-
Nie ma wilkołaka, jest za to głód, zimno i przedstawiciele politbiura. Witamy na Łotwie.
-
Nie oszukujmy się, to będzie spory WIP, ale do końca listopada powinienem się wyrobić. Chyba.
Imię: Gottfried
Nazwisko: Emmerich
Pseudonim: Jednooki Furiat, Darryl (pseudonim ten został nadany Gottfriedowi przez dowódcę oddziału), Dżątra Wolta (rzecz jasna pseudonim operacyjny nadany przez dowódcę oddziału)
Płeć: Niepoprawna politycznie, czyli mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: 29 lat
Narodowość: Cesarstwo Anschreitu
Przynależność: Wojskowe Przymierze Zachodnioveleradzkie
Typ armii i pełniona funkcja: Ansheer, Fallschirmjäger
Ranga: Gefreiter
Oddział: Jest członkiem jednego z oddziałów 2. Dywizji Powietrznodesantowej „Seiler”, znanego jako “The Outsiders”, który liczy 15 członków.
Charakter: W grze, a jakżeby inaczej.
Biografia:
Rodzina:
- Magnus Emmerich - 53-letni ojciec Gottfrieda, będący anschreickim robotnikiem, który obecnie pracuje przy wyrobie amunicji. Dość pracowity i spokojny człowiek. Oczekuje na powrót swoich synów z wojny.
- Anneliese Emmerich - Matka Gottfrieda, za życia troskliwa i kochająca matka, choć była surowa w kwestii wychowania. Pracowała jako nauczycielka w jednej z anschreickich szkół. Zmarła w wieku 37 lat na grypę.
- Anselm Emmerich-Strasse - Starszy o rok kuzyn Gottfrieda, służący w Ansheer jako wiliżer ze stopniem kaprala. Jego oddział przebywa gdzieś na froncie anschreickim w regionie Deravierres. Jako żołnierz wykazuje dobre zdolności strzeleckie, będąc jednym z najlepszych strzelców w oddziale, natomiast jako kolega w oddziale… no cóż, jest dość kłótliwy, a kłótnie, w których brał udział, nie jeden raz doprowadziły do bójek. Mimo to, Anselm jest lojalny wobec swoich towarzyszy broni.
- Ludwig Emmerich - Młodszy brat Gottfrieda, mający niecałe 20 lat na karku. Niedawno wstąpił do Ansheer ze względu na chęć walki przeciwko wrogom Cesarstwa Anschreitu. Pomimo tego, iż przeszedł szkolenie wojskowe na grenadiera, tak wciąż jest dość nerwowy. Obecnie oddział Ludwiga, podobnie jak oddział Anselma i “The Outsiders”, znajduje się gdzieś na froncie anschreickim w sektorze Deravierres.
Mocne strony:
- Dobry strzelec
- Obeznany w walce wręcz
- Ponadprzeciętna siła, wytrzymałość i zręczność
- Niemalże doskonale widzi na prawe oko po utracie lewego oka
Słabe strony:
- Mimo posiadania ponadprzeciętnej siły, wytrzymałości i zręczności, żadna z tych cech się nie wyróżnia
- Znajomość ładunków wybuchowych u Gottfrieda kończy się na granatach
- Inżynieria to nie jego działka
- Nawet jeśli cholernie dobrze widzi na prawe oko, to brak lewego oka jest dość sporym ograniczeniem
Specyfikacje: Brak lewego oka
Ilość żołdu: 900 marek anschreickich.
Wyposażenie:
- HP-15 “Vilgehelm” z kamuflażowym pokrowcem
- KbP Lammer wz.1898
- 6 łódek do karabinu powtarzalnego Lammer wz.1898
- PSp Practer wz.1908 “Lambda”
- Cztery magazynki do pistoletu powtarzalnego Practer wz.1908
- Norder wz. 1914
- GM-1915 “Gumiak”
- Trzy filtry do maski przeciwgazowej GM-1915
- Pięć sztuk bandaży
- Trzy sztuki racji żywnościowych z zapasem wody
- Spadochron - co prawda mógłby skakać bez spadochronu, ale zachowajmy trochę powagi
- Dwie paczki papierosów
- Zapalniczka
Umundurowanie: Typowe dla oddziału, w którym służy
Wygląd:
-
Jak zrobiłeś tą ikonkę przy “Gefreiter”?
-
W menu “Odpowiedz” można znaleźć literę “i” w kółeczku. Klikasz na nią, a następnie piszesz byle co w zakładce “information text”, na przykład.