Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Elarid
  3. Miasto Linest

Miasto Linest

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Elarid
2.3k Posty 7 Uczestników 21.2k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001 Elarid
    napisał ostatnio edytowany przez
    #2272

    Tłum był raczej niewielki, ale mimo to nie udało ci się w nim wypatrzeć Elfki. Za to ktoś wypatrzył ciebie. Z cienia jednego z budynków, o który był oparty plecami, wyłonił się mężczyzna, idący szybkim krokiem w twoim kierunku. Nic wielkiego, ciężko byłoby zwietrzyć w nim zagrożenie, przynajmniej jakieś duże. Gorzej, że miał na sobie charakterystyczny, długi, skórzany płaszcz. Ubiór typowy tylko dla jednej organizacji, Gildii Lichwiarzy…

    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • AbbeyA Niedostępny
      AbbeyA Niedostępny
      Abbey Black Wonderland
      napisał ostatnio edytowany przez
      #2273

      Oj, wystarczą mu elfy, po żadnych narkotykach nie będzie miał takich koszmarów. Wszedł i ruszył przed siebie, by nieco ochłonąć. Daleko miał do tego kogoś, do kogo miał się teraz udać?

      Ze mną jest jak z polską biurokracją, złożysz wniosek 5 razy a i tak mi wypadnie z głowy.

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001 Elarid
        napisał ostatnio edytowany przez
        #2274

        Miałeś spotkać się z nim w karczmie, ale w mieście były trzy. Znałeś jednak jego imię, Elf zwał się Kalandil, i ponoć był tu dość znany ze względu na swoją skuteczność jako łowca potworów, więc wystarczy trochę podpytać o to miejscowych.

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • WiewiurW Niedostępny
          WiewiurW Niedostępny
          Wiewiur
          napisał ostatnio edytowany przez
          #2275

          Ferled

          Ferled, mimo iż nie miał za bardzo do czynienia z Gildią i tak poczuł niepokój, widząc jak jej członek zmierza w jego kierunku. Myślał czy by nie obrócić się w stronę karczmy i popatrzyć czy Wiltold już wyszedł, ale uznał że byłoby to zbyt podejrzane. Zamiast tego uśmiechnął się do Lichwiarza i zagadnął go:
          - Witam witam, mogę Panu jakoś pomóc? - Zapytał z entuzjazmem w głosie, uśmiechając się przyjaźnie i podchodząc do niego. - Jeśli szuka Pan noclegu, to tamta karczma wydaje mi się idealna - dodał, wskazując na budynek, z którego wyszedł. - Posiłki też mają niczego sobie - dodał.

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • MaxwellM Niedostępny
            MaxwellM Niedostępny
            Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
            napisał ostatnio edytowany przez
            #2276

              Cholera. Teraz? Naprawdę? Akurat kiedy kończył zmianę i miał ciekawsze rzeczy do roboty? Z drugiej strony, nie chce ryzykować przykrywki, tym bardziej że mają się nie rzucać w oczy, a praca w banku hobbita powieszonego za przetrzymywanie kradzionych rzeczy tak nie brzmi…
               – Nie chcę premii, mogę się tym zająć za parę dni wolnego – powiedział. – Spieszy mi się, więc nie obiecuję, że zajmę się tym dokładnie. Jeśli sprawa będzie się przedłużać, przekażę panu co wiem i na dziś daruję. Dobrze?

            Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001 Elarid
              napisał ostatnio edytowany przez
              #2277

              WIewiur:
              - Szukam, ale nie noclegu czy posiłku. - odparł ponuro. - Zdaje mi się, że mamy wspólnego znajomego. I chciałbym, żebyś mnie do niego zaprowadził.
              Max:
              Widocznie bardziej opłacało mu się wydać te sto złota niż dać ci wolne, ale widać po nim, że nie miał innych opcji i to rozumiał, więc pokiwał głową, zgadzając się.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • AbbeyA Niedostępny
                AbbeyA Niedostępny
                Abbey Black Wonderland
                napisał ostatnio edytowany przez
                #2278

                Wobec tego ruszył do najbliższej karczmy.

                Ze mną jest jak z polską biurokracją, złożysz wniosek 5 razy a i tak mi wypadnie z głowy.

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • WiewiurW Niedostępny
                  WiewiurW Niedostępny
                  Wiewiur
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #2279

                  Ferled

                  Ależ ponury osobnik. Młodzieniec mógł zacząć domyślać się o kogo chodzi, przez co bardzo liczył, że uda mu się go przegadać lub znaleźć sposób na odwrócenie jego uwagi. Albo że pomoże mu w tym ktoś z jego ekipy. Ewentualnie odciągnie jego uwagę magią, co w sumie nie jest takie głupie. No, ale to w ostateczności.
                  - Mam bardzo przykre wieści, ale mam tylu znajomych, którzy mogliby zainteresować Pańską Gildię, że aż nie wiem od czego zacząć wyliczanie. Może pomoże mi Pan zawęzić grono zainteresowanych jakimiś konkrecikami, hm? - Po czym szybko dodał - i z kim mam w ogóle przyjemność?

                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • MaxwellM Niedostępny
                    MaxwellM Niedostępny
                    Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #2280

                    A więc wstał i wyszedł. Na zewnątrz starał się wypatrzeć wspomnianą wcześniej grupkę.

                    Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001 Elarid
                      napisał ostatnio edytowany przez
                      #2281

                      Abby:
                      No cóż, karczma jak to karczma, sporo już takich w życiu odwiedziłeś, raczej nic ciekawego. Było tu pusto, tylko kilka osób piło, jadło lub rozmawiało, lokal zacznie się zapełniać dopiero wieczorem. Niestety, wśród gości nie było żadnego Elfa.
                      Wiewiur:
                      - Gregory Warso. - skomentował krótko, z kieszeni płaszcza wyjmując papier, który ci podał, a na którym była dość aktualna podobizna twojego kompana. - Jeden z naszych ludzi twierdz, że widział go w waszym towarzystwie. Do was nic nie mam, Gildia również. Zaprowadźcie mnie do niego, więcej nie wymagam.
                      Max:
                      Tłum nie był zbyt gęsty, więc ci się to udało, choć byli dobrych dwadzieścia lub więcej metrów przed tobą, cały czas zwiększając dystans w dość szybkim tempie.

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • AbbeyA Niedostępny
                        AbbeyA Niedostępny
                        Abbey Black Wonderland
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #2282

                        Postanowił więc wyjść i ewentualnie wrócić pod wieczór. Ruszył do innej karczmy.

                        Ze mną jest jak z polską biurokracją, złożysz wniosek 5 razy a i tak mi wypadnie z głowy.

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                        • WiewiurW Niedostępny
                          WiewiurW Niedostępny
                          Wiewiur
                          napisał ostatnio edytowany przez
                          #2283

                          Ferled

                          Nawet najbardziej zatwardziały hazardzista może mieć momenty, kiedy ciężko będzie mu zachować kamienną twarz. Tak też było w wypadku Ferleda, który ledwo co utrzymał wcześniej przybrany wyraz twarzy, starając się nie dać po sobie poznać, że poczuł się nieco niepewnie po akcji rozmówcy. Niby Gregory nosił ten cały płaszcz i wydawał się znać na robocie, którą wykonują lichwiarze, ale cały czas sądził że jest to trofeum, z którego mężczyzna jest zwyczajnie dumny. W sumie, może z tego powodu go ścigają? Niemniej, postara się go kryć jak najlepiej i spróbuje jakoś uwolnić się z towarzystwa rozmówcy.
                          Wziął papier do ręki, przyjrzał mu się, a drugą ręką podrapał się po głowie, udając zamyślenie.
                          - Mhm, tak, widziałem go, jest może szansa że niedawno. Chyba nawet grałem w nim dzisiaj w kości! - Nagle magią dźwięku, sprawił że do uszu jego jak i lichwiarza dobiegł krzyk gdzieś z tłumu. Był rozgniewany, wkurzony i zirytowany. Ewidentnie szukał jakiegoś kanciarza, który ograł go w kościach. Reakcja Ferleda była niemal natychmiastowa - Pan wybaczy, ale to chyba o mnie mowa. - Dodał i spróbował oddalić się od nieznajomego jak najszybciej, w stronę przeciwną do tej, w której czeka na niego portal, najlepiej za róg jakiegoś budynku. Przed odejściem wyrzucił kartkę w losowym kierunku i sprawił, magią grawitacji, by ta podleciała do twarzy mężczyzny. Może uzna że zrobił to wiatr? Pójdzie drogą okrężną i spróbuje wyprowadzić Lichwairza na manowce.
                          //Nie będę miał za złe jak nie uznasz mi części akcji, bo domyślam się, że postać nie będzie bierna w stosunku do tego co odwala :V
                          I eeej, możemy uznać na logikę(jeśli nie mam tego w kp), że ten mój umie jakkolwiek czytać i pisać? Nawet proste zdania mi wystarczą :v //

                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                          • MaxwellM Niedostępny
                            MaxwellM Niedostępny
                            Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
                            napisał ostatnio edytowany przez
                            #2284

                            Starał się zrównać z nimi prędkością, aby cały czas utrzymywać jednostajne tempo. Jednocześnie nie pchał się jakoś bardzo w tłumy, aby przepychankami nie zwrócić na siebie uwagi celów. Wiadomo, że jak gdzieś skręcili, to sam przyspieszał, żeby móc ich widzieć. Dalej był to jednak chód, najwyżej marszobieg.

                            Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

                            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                            • Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001 Elarid
                              napisał ostatnio edytowany przez
                              #2285

                              Abby:
                              Równie dobrze mógłbyś podpytać karczmarza, ale okazało się, że straciłbyś w ten sposób czas, bo w kolejnej karczmie zastałeś nieco więcej klientów, kupców, mieszczan, chłopów z okolicznych wsi i innych podróżnych, a wśród nich również Elfa. Mógł to być Kalandil, choć nie miałeś pewności, bo poza imieniem nic nie wiedziałeś na jego temat, nie dali ci nawet szczątkowego opisu. On zaś wyglądał jak typowy Elf, choć od tych, których spotkałeś był wyższy i lepiej zbudowany, co było widać choćby przez to, że nosił skórzany kaftan bez rękawów, szeroko rozpięty na klatce piersiowej. W bandolierze przewieszonym przez pierś miał pół tuzina noży do rzucania, w pochwach przy pasie dwa sztylety i kolejne dwa jednoręczne miecze, zaś oparty o stolik stał łuk i kołczan pełen strzał. Siedział plecami do ściany, powoli sącząc wino. Rzucił ci tylko przelotne spojrzenie i nie zwracał na ciebie już więcej uwagi.
                              Wiewiur:
                              Poszło ci zaskakująco łatwo, bo nawet nie próbował cię ścigać, a po prostu wszedł do karczmy, którą opuściłeś. Z jednej strony mógłbyś już odetchnąć z ulgą, z drugiej czułeś, że to jeszcze nie koniec, bo tak łatwo mógłbyś uciec jakiemuś początkującemu łowcy nagród, a nie pełnoprawnemu członkowi Gildii Lichwiarskiej.
                              Max:
                              Kręcili się jakiś czas po mieście, czasem wchodząc do budynków, takich jak karczmy i sklepy, tylko po to, aby po kilku minutach je opuścić. Albo cię nie zauważyli, albo właśnie zauważyli, ale starali się mieć to gdzieś. Tak czy siak, opuścili w końcu miasto, jakiś czas idąc traktem, aż w pewnym momencie skręcili prosto w przydrożny las.

                              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                              • AbbeyA Niedostępny
                                AbbeyA Niedostępny
                                Abbey Black Wonderland
                                napisał ostatnio edytowany przez
                                #2286

                                Podszedł najpierw do karczmarza i zamówił sobie piwo na odwagę.

                                Ze mną jest jak z polską biurokracją, złożysz wniosek 5 razy a i tak mi wypadnie z głowy.

                                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                • WiewiurW Niedostępny
                                  WiewiurW Niedostępny
                                  Wiewiur
                                  napisał ostatnio edytowany przez Wiewiur
                                  #2287

                                  Ferled

                                  Oj, Ferled doskonale wiedział że to nie koniec i jedynie kupił sobie tylko odrobinę czasu. Rozejrzał się po ulicy, na którą trafił i poszukał jakiegoś przybytku, w którym mógłby znaleźć kartkę i coś do pisania, lub bliskie im zastępstwo. No i ważne by zastępstwo za kartkę mógł zmieścić do kieszeni.

                                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                  • MaxwellM Niedostępny
                                    MaxwellM Niedostępny
                                    Maxwell Miasto Nieszczęść Wiek Pary
                                    napisał ostatnio edytowany przez
                                    #2288

                                    //Teraz pomyślałem, że magia grawitacji byłaby lepsza, ale nie chciałem mieć takiej samej co bro.
                                    Hm. Chyba wiedzą, skoro tak się kręcili, a potem poszli w las. Dalej trzymał nóż w kieszeni. Sięgnął również po dwa kolejne, nie rozpinając jednak koszuli. Oba schował w rękawach. Metal klingi przy rękojeści miał się delikatnie opleść wokół dłoni, nieco głębiej, aby nic nie wystawało, a on mógł jednocześnie z łatwością gestykulować. Chciał również mieć niewielką nitkę pod mały palec, aby mógł nimi dalej władać. Ten w kieszeni miał się natomiast zamienić w kastet z kolcami, idealny pod jego dłoń, a nawet mniejszy, jakby ktoś chciał go zwinąć - powiększy jak będzie trzeba. Nie wyciągnął go jednak. Po tej metamorfozie wyposażenia, ruszył za podejrzanymi. Ostrożnie, zachowując dystans. Na przykucu, oczywiście.

                                    Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.

                                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                    • Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001 Elarid
                                      napisał ostatnio edytowany przez
                                      #2289

                                      Abby:
                                      Kosztowało tylko dwie sztuki złota.
                                      - Coś jeszcze? - zagadnął cię karczmarz.
                                      Wiewiur:
                                      Niewielu ludzi umiało czytać i pisać, szukać więc musisz tam, gdzie przebywały osoby choć częściowo wykształcone, na przykład w jakichś miejskich urzędach, banku, sklepach czy koszarach straży miejskiej.
                                      - Nie możemy go po prostu zdzielić w łeb czy coś? - zapytał twój bardziej skory do bitki niż podchodów kompan.
                                      Max:
                                      Dzięki temu udało ci się w porę ukryć w zaroślach i mogłeś ich obserwować. W lesie założyli niewielki obóz, na który składało się ognisko i trzy namioty. Poza nimi w obozie był jeszcze jeden najemnik, bandyta czy kim oni byli, człowiek, z którym Goblin naradzał się szeptem. Po tym został wraz z człowiekiem w obozie, a dwaj kolejni odeszli dalej w las.

                                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                      • AbbeyA Niedostępny
                                        AbbeyA Niedostępny
                                        Abbey Black Wonderland
                                        napisał ostatnio edytowany przez
                                        #2290

                                        Pokręcił głową i zacisnął powieki. Upił dość spory łyk, po czym zebrał się w sobie i pomalutku ruszył w stronę elfa. Było w ogóle miejsce obok niego?

                                        Ze mną jest jak z polską biurokracją, złożysz wniosek 5 razy a i tak mi wypadnie z głowy.

                                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                        • WiewiurW Niedostępny
                                          WiewiurW Niedostępny
                                          Wiewiur
                                          napisał ostatnio edytowany przez
                                          #2291

                                          //Nie wiedziałem że on idzie tuż za mną ;-;

                                          Ferled

                                          I żadnego z tych przybytków tu nie znalazł? Świetnie, w gorszą ulicę trafić nie mógł. Nie ma tu nawet farby i jakiejś deski? Wybornie. No nic, rozpoczął spacer po ulicy, dalej się za czymś rozglądając. Za cel obrał sobie tę lepszą część miasta.
                                          - Widzisz Witoldzie, bardzo zależy mi na tym byśmy za bardzo nie wrzucali się w oczy. A przede wszystkim, byśmy nie robili sobie wrogów z groźnej organizacji. Wolę się ich pozbywać na chwilę od czasu do czasu, obrobić tego bogacza i uciec z tego miasta gdzieś, gdzie nas zbyt szybo nie odnajdą. A jak wiesz, zdzielenie w łeb to zarówno przyciąganie niechcianej uwagi jak i robienie sobie wroga z potężnej organizacji. - Dał mu chwilę na przetrawienie ich informacji. - Rozumiesz? - Żałował że na chwilę obecną zgubili Selenę, ale ufał jej w kwestii tego, że też sobie poradzi z ewentualnym Lichwiarzem, który się jej napatoczy.

                                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                                          • Zaloguj się

                                          • Nie masz konta? Zarejestruj się

                                          • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                                          • Pierwszy post
                                            Ostatni post
                                          0
                                          • Kategorie
                                          • Ostatnie
                                          • Użytkownicy
                                          • Grupy