[Metro-Zdzieszowice] Perła
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Od razu można było spostrzec, że słowa Łapty wytrąciły dziewczynę o brzoskwiniowych włosach z rytmu.
— Eee… Za trzy dni, nie. — Poprawiła samą siebie. — Za piętnaście godzin. Potrzebuję broni na za piętnaście godzin.Maruder [T-14 (Dzień 0)]
Kulpecki wyprostował się, czerwień powoli odpłynęła z jego twarzy i już miał powiedzieć coś na zakończenie dyskusji, jednak uniemożliwiło mu to dwóch żołnierzy, którzy raźnie wmaszerowali do sali, niosąc dwa, płócienne worki. Jeden z nich wystąpił do przodu, po czym stanął na baczność.
— Panie Plutonowy, melduję wykonanie zadania!
I cały spokój Kulpeckiego ponownie uciekł w podskokach. Podszedł do podkomendnego krokiem, który piętro niżej pewnie strząsał pył z stropu.
— Szeregowy, patrz kurna! Belki, szeregowy, belki! — Wrzasnął.
Szeregowy, cały blady, spojrzał na ramię krępego kaprala. Widniało na nim kilka belek, wyszytych białymi paskami materiału.
— …Panie Kapralu, ja melduję, że…
— A co mnie obchodzi, że ty meldujesz? Jaka jest formuła?!
Szeregowy wyglądał tak, jakby miał się zaraz zapaść pod ziemię, i pewnie by to zrobił, gdyby nie fakt, że już znajdował się pod ziemią.
— …Panie Kapralu, m-melduję wykonanie zadania.
— Dokładnie taka.
Kulpecki odsunął się o Bogu ducha winnego szeregowego, nad którym górował pomimo bycia niższym o głowę. Przejechał dłonią po twarzy, a zrobił to z taką mocą, jakby chciał zetrzeć z niej oczy, nos, usta i wszystko inne, pozostawiając tylko szorstką skórę. Stojący zanim Kotuński był równie blady, co przybyli żołnierze, a Pogodzik zachowywał nieustanny, pozbawiony emocji wyraz twarzy.
— Szeregowi, możecie wrócić do swoich zadań. — Powiedział w końcu kapral po przeciągającej się chwili milczenia. — Zostawcie worki. A wy, cymbały, weźcie z nich zapasy na drogę. Każdy bierze jedną sztukę maski przeciwgazowej, trzy filtry, jeden kanister z przefiltrowaną wodą i jedną paczkę żywnościową. -
Zagwizdał przeciągle.
- Możesz dostać kilka starych klamek. Na porządny sprzęt trzeba czekać. I będę musiał wybulić na mnóstwo łapówek, żeby przyspieszyć transport i go ukryć. Dajesz trzy stówy teraz i pięć przy odbiorze zamówienia. -
Miał własne zapasy, ale nie ukrywał, że skoro ktoś daje, to będzie brać, dlatego poszedł i wziął to, co mu się komisyjnie należało, pakując do swojego plecaka.
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
— Stoi. — Odpowiedziała, po czym przywołała dotąd obserwującego dyskusję w milczeniu dryblasa. Ten nachylił się do niej i wysłuchał kilku wyszeptanych słów. Zamrugał, ale po chwili wyciągnął z kieszeni dwa banknoty, które następnie wręczył dziewczynie o brzoskwiniowych włosach, a ta podsunęła je Łapcie. Dwieście euro i jedna setka, z której Władysław Jagiełło spoglądał na Aleksandra zmiętym przez wiele lat użytkowania wzrokiem.
Maruder [T-10(Dzień 0)]
Zawartość worków rzeczywiście przedstawiała to, co wymienił Kulpecki.
Maski przeciwgazowe przedstawiały powojenną robotę, musiały powstać w jednej z manufaktur pracujących dla Szarej Gwardii. Zasłaniały jedynie usta i nos. Zesztywniałe Słonie lub Emceki zapewniały o wiele lepszą ochronę przed radioaktywnym pyłem, ale one były zarezerwowane wyłącznie dla najbardziej doborowych oddziałów. Poza tym, to co dostał Maruder i jego towarzysze i tak było o niebo lepsze niżeli plastikowy bubel, maski z szmat czy w końcu łażenie po powierzchni z gołą mordą.
Filtry przypominały płócienne jaśki, które wypełniono sypkim materiałem, którego zadaniem zapewne było odfiltrowywanie radioaktywnego pyłu z powietrza. Należało taki filtr umieścić w pojemniku przymocowanym do maski, po uprzednim usunięciu plastrów z obu stron.
Wody i suchego prowiantu mogło starczyć na kilka dni, a przy spartańskim racjonowaniu nawet na tydzień.
Gdy wszyscy wyposażyli się w zapasy, Kapral, który wyglądał komicznie nosząc na swojej niskiej osobie wielki plecak, zarządził wymarsz. Grupa opuściła koszary, a następnie Kulpecki poprowadził resztę klatką schodową w dół, zatrzymując się na drugim poziomie. Stamtąd udali się na peron metra.
Co jak co, ale przejażdżka drezyną nie była dla szarego obywatela czymś, co nie zdarzało się… właściwie kiedykolwiek. Poza rozwożeniem niezbędnych zapasów i transportami oddziałów rzadko kiedy z nich korzystano, a karawaniarze posiadali własne wozy szynowe, zbite z części znalezionych na powierzchni. Pościg za Wolińskim musiał być ważny.
Mimo pośpiechu, na peronie czekali przez pewien kawałek czasu. Problem z zwrotnicą opóźnił przybycie drezyny. W końcu nadjechała, prezentując pokład z zbutwiałego drewna, z której wystawała dźwignia służąca do napędzania jej siłą mięśni. Kulpecki wskoczył na nią, o wiele zwinniej niż można było się spodziewać po jego niezdarnej figurze, po czym zawołał gromko.
— Mamy jakichś chętnych na mały wycisk? -
Uniósł brwi ze zdziwienia. Zarówno dlatego, że tak lekko się zgodziła, jak i przez wyłożenie na stół dawnej waluty. Jednak zgarnął pieniądze i kiwnął głową.
-
Prychnął pod nosem i nawet nie ruszył się z miejsca.
- Za to mi nie płacisz. - mruknął, wskazując ruchem głowy na jego żołnierzy. - Niech Twoi mięśniacy się tym zajmą, mi zostaw myślenie. -
Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Najwidoczniej zależało jej na broni bardziej, niż wydawało się Łapcie.
Dziewczyna skinęła na dryblasa, a ten odsunął się na bok, by pozwolić jej na odsunięcie się od stołu. Wstała i podała dłoń Aleksandrowi, najpewniej chcąc w ten sposób uwieńczyć zawartą umowę. Bacznie obserwowała jego twarz, jakby chciała wzrokiem odrzeć ją z skóry, a następnie dobrać się do skrywanych pod nią sekretów.//Maruda dostanie odpis jutro. //
-
Wciąż z uniesioną brwią wstał i podał jej dłoń. Zmierzył przy tym wzrokiem dryblasa, który zapewne nie był zwykłym mięśniakiem. Sprawa robiła się coraz bardziej ciekawa.
-
Maruder [T-10(Dzień 0)]
Kapral przewrócił oczami.
— Odezwał się profesor. — Stwierdził, po czym przywołał dłonią swoich podkomendnych. — Wy, do pompowania.
Gwardzistom nie trzeba było powtarzać, od razu wskoczyli na pojazd i złapali z obu stron za wajchę. Kulpecki odbezpieczywszy Szczyglika, wygodnie rozsiadł się na ławie z przodu, a Grzybnia zajęła tylną, trzymając w dłoniach słusznych rozmiarów kuszę. Tunele nie były tak bezpieczne jak stacje, nierzadko mniej uważne karawany były rozszarpywane na strzępy przez kryjące się w nich mutanty oraz inne nieprzyjemności.Aleksander “Psychol” Łapta [T-5 (Dzień 0)]
Dryblas jedynie założył ręce na pierś i odpowiedział Łapcie ni mówiącym wiele, beznamiętnym spojrzeniem. Za to uścisk dłoni dziewczyny był o wiele silniejszy, niż pierwotnie zakładał, choć nie bolesny. Po tym brzoskwiniowłosa skinęła mu krótko głową i marszowym krokiem opuściła bar, a jej towarzysz zaraz za nią.
-
Usiadł na powrót, wyciągnął kolejnego paskudnego skręta i machinalnie go zapalił, nawet sobie tego nie uświadamiając. Siedział pogrążony w myślach, aż wreszcie się odezwał do własnego człowieka, który akurat tego dnia pełnił rolę ochroniarza klubu, siedzącego za jego plecami.
- Słyszałeś? -
Również zajął miejsce i wziął do rąk kuszę, bacznie wypatrując niebezpieczeństwa.
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T- 4 (Dzień 0)]
Dusząca woń suszonych ziół (bo skład żadnego papierosa nigdy nie był taki sam) napełniła jego nozdrza i płuca, wraz z przepływającym przez jego krtań, gryzącym dymem.
— Słyszałem. — Przysadzisty brunet odpowiedział cicho, nie zmieniając pozycji.Maruder [T-10(Dzień 0)]
Pogodzik i Kotuński nacisnęli na wajchę, a drezyna powoli ruszyła. Po chwili wyjechała z peronu, a po wylegitymowaniu się przez Kulpeckiego przy posterunku, opuściła stację. Wjechaliście w ciemność tunelu, rozświetlaną wyłącznie rozchybotaną lampą.
Zmiana tematu na [Metro-Zdzieszowice] Tunele.
-
- I co o tym sądzisz? - Delektował się tym dymem, jakby to było istne kubańskie cygaro. Niewesołe myśli mu się kłębiły w głowie. A ten smród mu nie ułatwiał.
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T- 4 (Dzień 0)]
— Nic. — Odpowiedział lakonicznie. — Młoda, której wydaje się, że może coś zmienić. Nie pierwsza i nie ostatnia.
-
- A mnie się to nie podoba. Zbyt pewna siebie, zbyt dużą kasą szasta na prawo i lewo. Może się okazać, że w pewnym momencie trzeba będzie się opowiedzieć po jednej lub drugiej stronie. I oby nie wiedzieli, skąd wzięli broń…
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T- 4 (Dzień 0)]
— Szefie, zdobędą broń i co dalej? Wydadzą walną bitwę Dyktatorowi? Każdy głupi w tunelach wie, że to jest samobójstwo.
-
- Czemu od razu walną? Partyzanci potrafią skutecznie uprzykrzyć życie. O terrorystach już nie wspominając - Wciągnął głęboko dym - No nic to, szykuj broń, zobaczymy co z tego wyjdzie.
-
// W jakim sensie “szykuj broń”? Metaforycznie czy…?
-
//Dosłownie, przecież dobił transakcji.
-
Aleksander “Psychol” Łapta [T- 4 (Dzień 0)]
— Jestem tutaj ochroniarzem, nie chłopcem na posyłki. Skąd miałbym ją wziąć? — Młodzieniec obruszył się.