Światło Świtu
-
Nie byłeś sobie tego w stanie przypomnieć i miałeś wrażenie, że jeśli już ktoś to złupi, to Drowy Cię ubiegły. No i problemem było to, że nawet jeśli znajdowały się tu jakieś tego typu przedmioty, to dotarcie do nich będzie co najmniej utrudnione.
-
No to chuj, idziemy do gabinetu dowódcy. Prywatne korespondencje, spisy ewidencji imperium i inne takie dane mogą być w chuj warte, informacja jest najcenniejszą bronią. Poszukał takiego miejsca, pełnego raportów, ksiąg i pergaminu. Jak ja dawno nie dowodziłem porządnym oddziałem. Ile to już minęło? 10 lat? - Sukkubie, jak brzmi twoje imię? - Spytał beznamiętnie, szukając rzeczonej komnaty.
-
Nie tylko Ty o tym pomyślałeś, Mrocznym Elfom zależało na tym o wiele bardziej, bo ich kraj toczył z Zakonem Gryfa otwartą wojnę, jakiekolwiek informacje były dla nich o wiele cenniejsze niż dla Ciebie. Przed drzwiami niewielkiej, ale eleganckiej, komnaty zastałeś jeszcze trupy strażników we wspaniałych pancerzach, równie dobrze wyglądających co chroniących przed obrażeniami, z tarczami i mieczami. W środku nie mogłeś liczyć na bogate łupy, ale Drowy na pewno nie zabrały wszystkiego. Sukkub zaś zbył Twoją uwagę, najwidoczniej nie miała ochoty bratać się z Tobą bardziej, niż to konieczne, przynajmniej teraz.
-
Wzruszył tylko ramionami na działania Sukkuba. Nie mam władzy, by to wyegzekwować, niech robi co chce, przynajmniej na razie. Zaczął szperać, korzystając z wiedzy, jaką posiadał ze swojego starego życia. Skupiał się głównie, na rzeczach normalnie uznawanych za mało ważne przez zwykłych żołdaków, takich jak rejestry i kodeksy, traktaty i regulaminy. Znając systematyzację i oznaczenia wrogich oddziałów, już z daleka można się spodziewać danego typu jednostek i przygotować taktykę. Gdy skończył z papierami, przeszukał trupy. Miały przy sobie coś ciekawego, poza zwykłym uzbrojeniem?
-
Trupy nie dysponowały niczym ciekawym, Ty zaś znalazłeś masę papierzysk, do transportu których będzie potrzeba przynajmniej pół tuzina Impów. Inna kwestia czy będą one przydatne, ale lepiej je zabrać i przejrzeć w dłużącej się drodze powrotnej Czarną Arką niż zostawić tutaj. Ewentualnie wszystko spalić.
-
Wezwał jednego impa, który się nawinął i kazał mu wezwać 6 swoich rodaków, by to zabrali. Skoro wszystko już gotowe, zebrał wszystkie swoje demony, przejrzał ich łupy i wrócił do swojego ?Nowego Pana? Dalej nie rozumiał jaki jest jego status w tym całym teatrzyku i co się z nim teraz stanie.
-
Mroczne Elfy przystąpiły do grabieży szybciej, a więc w ich ręce wpadło więcej łupów, jednak Impom, poza dokumentami, wpadły do rąk jakieś monety, świecidełka i tym podobne precjoza, zaś Rogate Demony wyposażyły się na trupach, zdzierając z ich ciał niektóre elementy pancerzy, które same mogły wykorzystać, oraz zabierając broń, choć będzie trzeba pomyśleć nad jej wymianą, topory, młoty czy rozmaita broń obuchowa sprawdzała się w ich łapskach lepiej niż miecze czy włócznie. No i najważniejszy łup, czyli jaja i pisklaki Gryfów, co daje Ci szansę na stworzenie nieprawdopodobnej abominacji, najpewniej jedynej w swoim rodzaju. Demon stał tam, gdzie wcześniej, chyba w ogóle się nie ruszył, mamrocząc coś tylko pod nosem, na tyle cicho, że nie byłeś w stanie nic zrozumieć.
-
- Nasza grupa jest uzbrojona, zgarnęliśmy trochę świecidełek, dokumentów i co najważniejsze, gryfich jaj. - Złożył raport, a sam zajął się rozdzielaniem ekwipunku między swoich podwładnych, tak jak to wcześniej ułożył. Każdemu impowi zostawił 10% z tego co zebrał i dał sztylet. Tym, którzy pomagali Teserowi też dał kilka monet, sam treser dostał trochę więcej. Rogate demony powinny być zadowolone z posiadania broni, nie potrzebują więcej. - Możemy wracać na statek? - Spytał, chcąc odłożyć te wszystkie toboły i wrócić do miejsca, które przez ostatnie lata było jego domem. Czy dalej do niego przynależy? Dowie się na miejscu.
-
- I gdzie się wtedy udamy, mój Hetmanie? - zapytał, ale skinął głową i powoli szedł w kierunku bramy. - Poznałem zaledwie jedno pole tej wielkiej szachownicy. Chcę zobaczyć więcej.
-
- Do Popielnej Grani, miasta należącego do Azer’Khalit. To ona podpisała ze mną Pakt. - Wyrzekł, samemu wprowadzając demony na pokład statku, na jakim dotychczas sam się przemieszczał. Gdy to zrobił, wydał im rozkaz by tam zostały i nie robiły problemów, a sam udał się razem z demonem, gdziekolwiek on szedł.
-
- Królowa? - zapytał, ale pokręcił potem głową. - Nie, nie… Królową już mam. Udanie się do niej będzie Twoją następną misją, mój Hetmanie.
Demon kierował się tam, gdzie powinien, czyli na okręt. Widocznie nie chciał spędzić tu więcej czasu, niż potrzeba.
//Ja już miałem zamiar zmieniać temat, ale pomyślałem, że może chcesz o coś jeszcze zapytać, z kimś pogadać, coś zrobić.// -
- Jak będzie wyglądała przyszłość? Co się stanie ze mną? Jak będzie wyglądał mój Pakt? Co z Lord Azer’Khalit? I… Czemu ja? - Zadał serię najbardziej nurtujących go pytań, które gnębiły od początku tej sytuacji. Był chyba jedynym Upadłym, który przeżył takie chore gówno, ale pewny być nie możę
-
- Musimy zebrać wszystkich. - odparł Demon, machając ręką. - Zebrać więcej pionków, znaleźć królową, króla i resztę figur, wybudować nasze wieże… A wtedy, mój Hetmanie, zacznie się gra. Cała plansza spłynie krwią, a wynurzymy się z niej my, zwycięzcy. Władcy tego świata.
Była to jakaś odpowiedź na część pytań, ale i tak dość mglista. Na pozostałe Demon nie miał zamiaru odpowiedzieć i w końcu wyruszyliście w drogę powrotną.
//Normalnie zajęłoby to kilka dni w naszym świecie, ale nie mam szczerze ochoty na czekanie tyle, więc pewnie zacznę Ci w Popielnej Grani przy następnej turze odpisów.//