Sylvia
-
Sylvia jest jedną z największych planetoid w Pasie Asteroid i domem dla jednej z jego najbardziej stabilnych społeczności. Znajduje się ona w Grupie Cybele, odosobnionym i dość niebezpiecznym regionie, przez co oba jej księżyce zostały zamienione na platformy obronne, podczas gdy na głównym ciele niebieskim funkcjonuje wiele farm i wytwórni zapewniających dostatek mieszkańcom. Jest więc ona rzadko odwiedzana przez najeźdźców a częściej przez handlarzy i różnorakich gości z obu stron Układu.
-
Sępi Pazur obrał pozycję, a raczej stałe tempo orbity wokół Słońca, paręset tysięcy kilometrów od Sylvii. Z tej odległości asteroidę dało się dostrzec jako plamkę na niebie, nieodróżnialną od tysięcy gwiazd upiększających nieboskłon.
“Znajdujemy się obecnie w punkcie L1 między Sylvią a Jowiszem.” Archer najwyraźniej dobrał się do systemów nadawania, gdyż jego głos dało się usłyszeć na całym statku. “Wszelkie statki handlowe zmierzające stąd do Imperium i vice versa będą musiały przelecieć niedaleko. Wyłączamy silniki i zbędne systemy aby uniknąć detekcji. Nie wyrzucać nic w stronę Sylvii bo wylecimy z Pasa. Nie wyrzucać nic w przeciwną stronę, bo spadniemy na nasz cel. Nie nadawać sygnałów radiowych. Żadnych wyjątków.”
-
- Ahoj, kapitanie. - parsknął pod nosem Plag, słysząc słowa swojego oficera. Nie mając chwilowo nic do roboty, opuścił kajutę i przeszedł się po statku, szukając pilotów i załóg swoich myśliwców zwiadowczych. Najwyższa pora, aby wtajemniczyć ich w cały plan i rozesłać wici.
-
Wtajemniczeni byli gotowi do przyjęcia rozkazów, o ile owe rozkazy były w miarę precyzyjne. Bo właśnie, jakie Plag dawał im instukcje?
-
Cóż, ich misja nie różniła się wiele od tego, co robili na zwyczajnych korsarskich i pirackich rajdach. Wykorzystując fakt, że myśliwce były spore, zapewniały minimum komfortu i mogły zabrać sporo paliwa czy zapasów, a ich nadajniki miały daleki zasięg, najzwyczajniej w świecie miały szukać celów wartych napadnięcia, w końcu kosmos jest spory i ciężko mieć pewność, że jest się w odpowiednim miejscu i czasie, a to zwiększało szanse. Z tym, że tym razem mieli dodatkowo wypatrywać jednego konkretnego statku.
-
Po otrzymaniu rozkazów myśliwce wyruszyły, zataczając sferę wokół asteroidy. Mało prawdopodobne było, żeby jakikolwiek statek przeleciał w pobliżu bez wykrycia przez skanery któregoś z pojazdów.