Galera "Czarny Jastrząb"
-
Radio:
Szalupy były, widziałaś je, idąc do kajuty kapitańskiej, która była na pokładzie, a nie pod nim. Pełniło tam też wachtę kilku marynarzy, ale ominęłaś ich bez trudu. Schody zaczęły się dopiero przy samej kajucie, zamkniętej na cztery spusty.
Max, Vader, Zohan:
Jedzenie było dobre, bardzo dobre, o wiele lepsze od tego, które zwykle przyszło Wam jeść w różnych karczmach, zajazdach czy innych miejscach. Jedyne, czego można żałować, to to, że niezbyt szybko znów się tak najecie. -
Szeth “Kotal” Aogad
Przywykł do znacznie surowszych porcji, chociażby do kaszy i wody przez kilka miesięcy, toteż mu to by nie zaszkodziło. Jednakże jadł dalej, korzystając z okazji. -
Lepiej żałować, że się zjadło za dużo niż za mało, więc dalej jadł.
-
//Ekhem?//
-
Jadł więc dalej, w dalszym ciągu podbierając sprzed nosa gigantowi.
-
Hmm… Spróbowała takiego triku - forsowanie zamków za pomocą magii. Ta powinna poradzić sobie z podniesieniem zapadek.
-
Vader, Max, Zohan:
//Ja wiem, że przez żołądek do serca, ale poza napchaniem się, mieliście się tutaj jakoś poznać i w ogóle, jest Was tylko trzech (czterech, ale Hadesa nie liczę, dopóki nie wróci), powinniście się chyba jednak jakoś zapoznać czy coś.//
Radio:
A i owszem, a zamek cicho zaskrzypiał, gdy drzwi się otworzyły. Albo któryś z pełniących wartę marynarzy to zauważył, albo akurat nabrał ochoty na przejście się w tym kierunku, bo usłyszałaś zbliżający się z każdą chwilą odgłos kroków. -
//No mój próbuje pokazać jaki jest :V
-
//A Vader nie reaguje.//
-
//To będę się musiał mocniej postarać : >
-
///A ja nie mogę zabijać.///
-
// Max, nie podpuszczam Cię, ale nie walniesz go młotem w ten zakuty łeb. //
-
– Nie widzisz, że ktoś ci spod nosa podbiera jedzenie? – zagadał do… chyba człowieka.
-
Szeth “Kotal” Aogad
- Widzę - odpowiedział. - Ale dopóki nie chwycił mojej ręki, żeby zabrać mi jedzenie, jest dobrze. Dla niego. -
- Czy to wyzwanie? - spytał się, wlepiając oczy swojej maski w wielkoluda.
-
Szeth “Kotal” Aogad
- To zależy, jak to sam odbierzesz. - Mówiąc to chwycił do ręki kolejny kawałek mięsa. -
O cholera, o cholera, o cholera… Musiała szybko znaleźć jakąś kryjówkę… Tak! Przemknęła do kajuty kapitana, zamykając za sobą drzwi tak cicho jak mogła. Na powrót opuściła magią zapadki zamka, by upewnić się, że marynarz nie otworzy ich.
-
Vader, Max, Zohan:
//No, to bawcie się dalej, bo w końcu zapowiada się jakaś akcja.//
Radio:
Nie miał nawet takiego zamiaru, choć serce zabiło Ci mocniej, gdy zatrzymał się w pobliżu drzwi. Jednak w końcu odszedł, a jego kroki oddaliły się i wreszcie przestały być w ogóle słyszalne, więc jest zbyt daleko, żeby się nim teraz przejmować. -
//1, 2. Chwyci
3, 4. Nie chwyci -
//[*]
Chwycił jego rękę, chcąc zabrać mu jedzenie.