[Metro-Zdzieszowice] Tunele
-
Dał Kulawemu znak, aby podszedł bliżej, a sam odłożył maczugę, biorąc za to do rąk liny i nóż. Odciął ze sznura kilka mniejszych fragmentów, krępując z ich pomocą nogi kobiety w udach, łydkach i kostkach, a ręce za plecami w nadgarstkach, ramionach i przedramionach. Na koniec wepchnął jej do ust jedną ze szmat, drugą obwiązał usta, a kolejną zawiązał oczy. Sprawdził też, czy jego uderzenie nie wywołało zbyt wielkich obrażeń.
-
Szczurołap [T-10 (Wydarzenie)]
Na potylicy kobiety powoli wzrastał guz, lecz nie był inny od pozostałych, jakie Szczurołap nabił w swojej karierze, więc nie musiał się nim martwić. Nie było krwi, skóra kobiety nie siniała, wszystko wydawało się w porządku.
— Dwie lalunie na jednym ogniu, co? Szkoda, że w Metrze nie ma tyle bezpańskich nóg, co bezpańskich bab, eh… — Kulawy westchnął zza jego pleców, przyglądając się Tatianie.
-
- Może za nią dostaniemy więcej, niż jakbyśmy ją po prostu sprzedali do burdelu. - odparł z paskudnym uśmiechem na gębie. - No, wyjaśnię później. Idziemy dalej.
Schował broń i wszystko inne na swoje miejsce i przerzucił sobie kobietę przez ramię, kontynuując marsz. -
Szczurołap [T-8 (Wydarzenie)]
Dalsza trasa nie nastręczała trudności. Przewijali się drożnymi korytarzami technicznymi, szybko posuwając do przodu. Czasem napotykali drobniejsze mutanty, uciekające przed samym światłem ich latarek, za to żadnej ludzkiej duszy. Choć oczywiście było im to na rękę, to zwykle napotykało się tu przynajmniej kogokolwiek, szmuglerów alkoholu czy całe grupy najemników, mijanych w milczeniu i wymianą napiętych spojrzeń. Mały ruch?
Problemy napotkali dopiero zbliżając się do swego celu, Perły.
Nie więcej niż pięćset metrów od bocznego wejścia na stację, korytarz którym dotychczas pokonywali swoją trasę okazał się… zamurowany. Przed Szczurołapem i Kulawym wyrastała ściana z czerwonej cegły, zaprawiona solidną ilością betonopodobnego spoiwa.
— Cudo. Chce Ci się przeciskać przez odpływy? — Zapytał jego towarzysz, przyglądając się to murowi, to szefowi.
Odpływy pod tunelami. Używało się ich tylko wtedy, gdy nie pozostawały żadne inne opcje. Wypełnione brudem i siedliskami mutantów, rzadko kiedy oferowały więcej przestrzeni niż metr wysokości i odpowiednio metr szerokości. Przeciskanie się przez nie wymagało od groma wysiłku, ale było możliwe. Niektórzy próbowali zejść jeszcze niżej, do kanalizacji, jednak ta trasa była najbardziej ryzykowna z wszystkich. Półświatek już dawno chciał wytyczyć tam trasy, jednak zawiłość burzowców, studzienek i wąskich rur pozbawił życia tylu wysyłanych tam badaczy, że nawet najbogatsze mafie zrezygnowały z tego pomysłu lata temu.
-
Nim odpowiedział, zastanowił się nad innymi opcjami. Poza tym, że musieli przejść obaj, a Szczurołap był byczym chłopem, zaś Kulawy mógł mieć trudności przez swoją protezę, to musieli przecisnąć przez odpływ również obie kobiety. Wizja brudu go też nie urządzała, choć o wiele bardziej obawiał się mutantów. Może i nic wielkiego tam nie wlezie, ale i tak ciężko odganiać się od takich małych pokurczów w takich warunkach. Więc co poza odpływem?
-
Szczurołap [T-8 (Wydarzenie)]
Powierzchnia. Szczurołap dobrze wiedział o przejściu w piwnicy jednego z biurowców położonych na przekątnej placu Powstańców, a także o studzience przy zawalonej restauracji, do której przebito korytarz łączący podziemia z powierzchnią.
Nie wiedział jednak, jakie warunki panowały teraz ponad warstwą betonu i ziemi oddzielającą ich od miasta. Jeżeli niedalekim włazem wyszliby wprost w zamieć i wiatr świętej Anny, mogłoby być nieciekawie. Jedyne, czego mógł się domyślić, to tego, że teraz panowała tam noc.
-
//Podsumowując: Moje opcje to przeciskanie się tunelem, wyjście powierzchnią, a potem przekradnięcie się tamtędy i coś jeszcze?//
-
// Tak, przekradasz się powierzchnią do ukrytego przejścia i cyk, jesteś na Perle. Przy czym wspomniałem o dwóch opcjach, przejściu w biurowcu i studzience przy zawalonej restauracji.
Btw zawsze możesz iść na solo z Gwardzistami, o ile chciałbyś się pozbyć postaci. //
-
//Nie, nie mam zamiaru zabić tej postaci, choć taka walka to pewnie byłoby coś.//
Nie widząc wielu opcji, skreślił kompanowi plan i zabrał się za jego wykonanie. Mianowicie postanowił spróbować przebić się powierzchnią, uważając to za lepszą opcję, jeśli alternatywą był tunel, w którym ciężko się poruszać, a co dopiero obronić, przyspieszyć lub kompletnie się wycofać. Zwłaszcza, że musieli przenosić jeszcze dwie kobiety. Dlatego wybrał powierzchnię, a dokładniej piwnicę w biurowcu. Lepsza opcja, bo jeśli na zewnątrz warunki pogodowe nie sprzyjają, to przynajmniej nie wlezą w jakieś gówno ot tak, a będą mieli jeszcze czas się wycofać lub przeczekać tam na poprawę pogody. Tak czy siak, plan był, trasa obrona, ruszyli więc w drogę. -
Szczurołap [T-8 (Wydarzenie)]
Korytarze techniczne co rusz wyzierały na powierzchnię, czy to dawnymi otworami wentylacyjnymi czy włazami, więc cofnięcie się do najbliższego nie stanowiło żadnego problemu. Po krótkiej wspinaczce po szczeblach ruściejącej drabinki Szczurołap mógł podważyć prowizoryczną pokrywę i wyjrzeć na zewnątrz.
Tym, co mógł stwierdzić z całą pewnością, był fakt tego, że jest ciemno. A jeżeli na powierzchni jest ciemno, to znaczy że trwa noc. Skoro trwa noc, mutanty będą chętniej szukały żarełka, ale z tym liczył się już wcześniej. Bardziej interesujące były inne elementy: mniej więcej w połowie jego drogi do biurowca wyrastały strażnice chroniące bram Perły. Reflektory nie oświetlały okolicy, co miało swoje pozytywy, bo na pewno ułatwiało Szczurołapowi niezauważone przejście tamtą okolicą, ale też nieco utrudniało sprawę, bo będzie zmuszony do poruszania się w kompletnej ciemności. Przynajmniej nie miał przed sobą trudnej drogi, mógł przejść ją dosłownie w prostej linii, mijając stopy samego Klaudiusza (//pomnik Powstańca//) i tak trafić do biurowca.
-
- Zostań tu z nimi, zbadam teren. - polecił kompanowi, wskazując na kobiety, a sam udał się w drogę. Obawiał się nieco samotnej podróży, jak i zostawienia Kulawego właściwie samego, ale liczył na to, że mutanty odpuszczą sobie ich obu tym razem. Czasu było sporo, światło nie goniło, a on nie chciał wpaść przypadkiem do jakiegoś dołu czy w inne bagno, przenośne lub dosłowne, więc po prostu spróbował przetrzeć szlak, poruszając się cicho, ostrożnie, z bronią gotową do walki, oraz bez światła, które choć mogłoby pomóc, to na pewno zwabiłoby ludzi ze strażnicy.
-
Szczurołap [T-7 (Wydarzenie)]
Przemierzał kolejne metry swojej drogi powoli. W ciemnościach nie trudno było o szybką i bolesną śmierć w wilgotnych objęciach którejś z zapadłych studzienek, na brzytwicznych szpadach prętów zbrojeniowych czy zwyczajnie natknąwszy się na nieodpowiednią kreaturę o nieodpowiednim czasie. Dlatego te zwiady mijały Szczurołapowi mozolnie, ciągnąc się krok za krokiem. Czuł na twarzy ożywcze pieczenie przedwiosennej, roztopowej mżawki, a jego ciało omiatały westchnięcia delikatnego wiatru. Wiatr ten nie przypominał mu tego, jaki zazwyczaj panował na powierzchni, zawodzącego jak targany cierpieniem, pozbawiony umysłu człowiek. Ten nie wył, nie jęczał, lecz bardziej śpiewał pieśń mile znajomą. Mężczyzna nie potrafił określić skąd, ani z jakiego czasu, ale nikłe uczucie w jego podświadomości nie pozwalało tego pominąć.
Wraz z tym pojawiło się kolejne uczucie, jakby wzroku, którym został obarczony przez kogoś. Rozejrzał się - w ciemnościach nie mógł nikogo dostrzec, a więc nie mógł także zostać dostrzeżony. Na razie był bezpieczny. Z czasem jednak uczucie to potęgowało się, coraz bardziej mu ciążyło, aż…
Przystanął u schodów prowadzących na podest Kladiusza. W odległości czterdziestu, być może trzydziestu metrów dostrzegł niewyraźne zarysy. Dobiegały od nich zwierzęce odgłosy: pomruki, harki, przeciągłe hisy.
Co dalej? Omijać czy zawrócić… Na całe szczęście szybko okazało się, że nie będzie musiał podejmować tej decyzji.
Potężny snop światła spadł z góry na miejsce, w którym słyszał odgłosy, ujawniając kilka potężnych sylwetek o lśniącym czernią futrze. Kreatury stanęły jak wryte, wlepiając swoje ślepia wprost w oko reflektora.
Śpiew wiatru zginął wśród charakterystycznego huku kul opuszczających lufę Burzy. Deszcz metalu spadł na mutanty, z miejsca siekąc co najmniej dwa z nich. Pozostałe rozbiegły się panicznie, gonione kolejnymi wystrzałami. Reflektor nie czekał i podążył zaraz za nimi, ale nie był w stanie doścignąć pędu silnych łap. Zagrożenie zostało rozgromione, a światło, po kilku chwilach leniwego okrążania okolicy (Szczurołap znalazł się w martwym polu) ponownie zgasło.
//Zapomniałem o zmianie tematu, ale teraz to już wylałem mutanta z bulionem, przeżyjesz, nie? //
-
//Zrobiłem twoim postaciom podobnie przynajmniej dwa razy, więc żaden problem.//
Zamarł i odruchowo odsunął się o kilka kroków. Później westchnął z ulgą, wręcz podwójną ulgą, bo po pierwsze został wyręczony w zabiciu mutantów, a po drugie jego nie spotkał tak ponury los. Zaczekał chwilę, aby upewnić się, że światło nie wróci, i ominął ostrożnie miejsce, w którym leżały zmasakrowane truchła. Ruszył powoli dalej, uważnie nasłuchując i rozglądając się na boki. -
Szczurołap [T-7 (Wydarzenie)]
Przemykając od osłony do osłony, udało mu się pokonać resztę drogi. Dotarł do biurowca, zostawiając wartującego nad okolicą Powstańca za swoimi plecami.
W budynku wyglądało niemalże tak samo, jak za każdym innym razem, gdy w nim gościł: frontowe wejście nie istniało, wysadzone w czasie wojen z Koksownikami. Krok za nim roztaczał się główny hol, dawno ogołocony z wszelkiego drewna, mebli oraz makulatury. Nie ostały się nawet odłamki szkła, pieczołowicie wyzbierane przez bandytów i majstrów, dla których stanowiły one nieprzeceniony dodatek do różnego rodzaju oręża. Przez to, teraz można było tutaj zastać wyłącznie to, co prezentowało znikomą wartość. Po podłodze walały się szczątki laptopów, a pod ścianą wciąż leżała plastikowa skrzynia, którą, jak kiedyś jeden z kompanów Szczurołapa tłumaczył, musiał być telefaks.Z holu do piwnicy było ledwie kroków, należało przejść korytarzem, a później klatką schodową w dół. Łowca szybko znalazł się w podziemiach, witających znajomym zapachem stęchlizny oraz mutanciego łajna, a przejście okazało się nienaruszone; za zarwanym kawałem sufitu ziała dziura prowadząca wprost do dawnych, PRLowskich korytarzy otaczających Perłę. Droga stała otworem.
-
Ucieszony, ruszył w drogę powrotną. Zatrzymał się jednak na dłużej przy wyjściu z biurowca, obserwując okolicę. Sytuacja mogła być w końcu dość dynamiczna, więc chciał się upewnić, czy droga, która była przed chwilą bezpieczna, wciąż taką jest.
-
//Taka była moja reakcja, jak okazało się, że to ja urwałem wątek, a nie Radio. A jeszcze większe zdziwienie było jak powiedział, że będę dostawać odpisy.//
-
// Odpisy są planowane, chciałbym je dać w przeciągu najbliższych dwóch tygodni, więc zobaczymy jak to będzie. //
-
Szczurołap [T-7 (Wydarzenie)]
Wbrew jego obawom, sytuacja na zewnątrz przedstawiała się mniej więcej tak, jak ją pozostawił. Panował mrok, chłód, a jedynie wiatr wydawał się stopniowo przybierać na sile. Reflektory wieży strażniczych pozostawały wyłączone, a truchła rozszarpanych pociskami burzy mutantów wciąż leżały tam, gdzie wcześniej, zapewne czekając na wschód słońca i ich zebranie przez Łazików. Padlinożercy jeszcze nie raczyli pojawić się w tej okolicy, omijanej szerokim łukiem z względu na aktywność Szarej Gwardii na powierzchni.
//Miały być do końca września, są na początku listopada, ale są! I mam nadzieję Kuba, że wciąż pamiętasz co chciałeś zaproponować alfonsowi ,Rozkołysanych Ramion". //