Miasto Gilgasz.
-
Przypomniał sobie, że nawet nie zapytał kapitana, gdzie płyną, co powinien zrobić nim zawarł z nim umowę. Poszukał go i zapytał:
– Gdzie tak w ogóle płyniemy? -
- Wpiszcie Kruczomordego. Przybyłem, bo nudno było tam gdzie ostatnio gościłem, to pomyślałem że może tu znajdę jakąś rozrywkę.
-
Szeth “Kotal” Aogad
A młotem można było zdziałać wiele. Odłożył jak na razie uzbrojenie i przymierzył się do łóżka, by zorientować się, w jakiej pozycji przyjdzie mu spać. -
- Pozostanę zwykłym najemnikiem. Po wyprawie mam zamiar dalej zwiedzać świat. O ile przeżyję.
-
Radio:
Pokiwali głowami z ochotą i zasiedli przy stoliku. Jak na razie było ich trzech, ale kto wie? Może w trakcie partyjki skuszą się kolejni?
Zohan:
Właśnie skończył rozmawiać z kolejnym najemnikiem, więc mógł Ci od razu odpowiedzieć:
- Do Archipelagu Sztormu, na kilka konkretnych wysp, a później pewnie zwiedzimy kolejne.
Max:
- O, rozrywki Ci tu nie zabraknie, gwarantuję. Ale skąd przybywasz i jak się naprawdę zwiesz? Bez tego nie wpuścimy Cię do miasta.
Vader:
Cholernie niewygodnej, bo nie dość, że na boku, to jeszcze prawdopodobnie łydki i stopy będą Ci zwisać z koi. Zwykli ludzie są naprawdę tacy mali?
Hades:
- Niech będzie. Idź na pokład i znajdź kogoś, kto nie ma obecnie żadnego zajęcia, niech wskaże Ci drogę do kwatery. -
- Dreid Higg. Byłem w jakiejś wiosce, nazwy nawet nie pamiętam, ale było gdzieś tam. - wskazał kierunek, skąd faktycznie przybył. Ciekawe jak na to zareagują. No i czy pożałuje podania fałszywych danych…
-
Podziękowałem i udałem się w stronę statku i wypatrywałem kogoś, kto nie ma żadnego zajęcia. Tak jak kapitan mnie poinstruował.
-
Zaczęła więc grę, na razie wyłącznie pomagając sobie magią przy swoich rzutach, wpływając niezauważalnie na obroty kościi. Jeżeli przeciwnik zaczął by niebezpiecznie zbliżać się do wygranej, jego rzuty podkręciła by tak, by wyrzucał wyłącznie gorsze liczby.
-
//Vader? Zohan?//
-
Szeth “Kotal” Aogad
W razie czego będzie spał albo na podłodze, albo na siedząco. Miał w sumie obecnie coś do roboty, oprócz chodzenia sobie po pokładzie? Raczej nie, bo piratów i morskich potworów w porcie nie spotka. -
//nie miałem dostępu do neta, wybacz.//
– Cholera, dużo słyszałem oraz dużo się naczytałem o tym archipelagu. Pewnie płyniemy tam dla jego bogactw, prawda?
-
Vader:
//Jak nie chcesz sam wypytać o coś NPC albo integrować się z innymi graczami to możesz sobie tę postać zamrozić do chwili wypłynięcia.//
Zohan:
//Mi to tam ryba, pewnie bardziej boli to resztę.//
- Nie tylko, mnie zawsze ciekawił świat, a gdy się urodziłem, wszystkie kontynenty były już zbadane, więc pozostało tylko południe i wyspy archipelagu. Ale oczywiście, że chodzi głównie o bogactwa, myślisz, że skąd biorę pieniądze na to wszystko?
Hades:
//Tu właśnie mógłbym zacząć jakąś interakcję, gdyby Vader się zgodził, a jego postać wyszła na główny pokład, więc czekamy. A jak nie, to dostaniesz NPC do towarzystwa.//
Radio:
Jak na razie zyskałaś tylko pięć złotych monet, marynarze nie wchodzili do gry zbyt ostro, zwłaszcza że tych pierwszych kilka rund traktowali pewnie bardziej jako rozgrzewkę.
Max:
- I co żeś tam robił? - zapytał strażnik, a jeśli myślałeś, że jego ton nie może być już bardziej podejrzliwy, to srogo się pomyliłeś. -
- Uczciwie pracowałem, aby móc wydać grosiwo w takim miejscu jak to. Niestety, ale pracodawca okazał się oszustem i musieliśmy pokojowo zakończyć współpracę. Ale i tak sama robota była nudna, to i nie żałowałem niczego, poza zmarnowaniem czasu.
-
– Pewnie jakaś wdówka cię zaopatruje w pieniądze. – zażartował. – Czyli nie płyniesz już tam pierwszy raz?
-
Teraz dała marynarzykom nieco upustu - pozwoliła sobie na nie zyskanie niczego, może nawet na stratę 2-3 monet, by Ci poczuli się pewniej i później zaczęli obstawiać większe sumy.
-
Szeth “Kotal” Aogad
Wyszedł więc, żeby rozprostować swoje kości, zanim wypłyną. Może niekoniecznie w porcie, ale już po pokładzie, to tak.
///Weź spotkanie z jakimś graczem, to może być ciekawe, a mi coś takiego niezbyt często się przytrafia./// -
Vader, Hades:
I tak Wasze drogi, zaokrętowanego i znudzonego najemnika, oraz barda potrzebującego pomocy w zadomowieniu się na pokładzie, spotkały się.
//Obojętnie, który zacznie, bawcie się dobrze. A jak wyrzucisz mu postać za burtę, Vader, to kończymy event.//
Radio:
Tak też się stało, a powoli do gry zaczęły wchodzić stawki po pięć, dziesięć czy piętnaście sztuk złota, również dwóch kolejnych marynarzy dołączyło do gry, powiększając pulę.
Zohan:
- W całym moim życiu będzie to ósma wyprawa, ale jako kapitana tej galery - czwarta.
Max:
- A co to za robota była? -
- Przenoszenie jakichś pierdół. Wiecie panowie, kaprys szlachcica. Tam mu się nie podoba, to może tam ta wielka donica będzie lepiej wyglądać, a tam może walnąć ławę, hmmm… A gdyby tę szafkę przesunąć bardziej w lewo… - mówiąc wszystkie te kwestie, starał się brzmieć jak najbardziej prześmiewczo i zabawnie. Oczywiście, jeżeli ta maska mu na to pozwalała.
-
Szeth “Kotal” Aogad
///Mhm.///
Kotal mógłby przysiąść, że ten człowieczek nie należy do załogi, o czym świadczyła zupełnie inna barwa ubioru, niż taka, jaką nosili załoganci Jastrzębia. Próbując jednak sprawić dobre wrażanie (co nie było łatwe ze względu na pancerz, wielkość i maskę), zagadał do niego.
-Więc? Też dałeś się w to wciągnąć? -
- Słucham? - odwróciłem się w stronę osoby, która postanowiła coś do mnie powiedzieć - Tak, pomyślałem że przygoda przyda się bardowi, ileż to pieśni będzie można ułożyć z tego co zobaczę. A ty?