Dokumenty tożsamości
-
Powiedzmy, że akceptuję. Na przestrzeni następnego tygodnia dostaniesz post startowy.
-
WIP i pewnie nieprędko ją skończę, ale pies to jebał.
Imię i nazwisko: Maciej Górski
Pseudonim: Większość ludzi, którzy go znają, wołają na niego “Blady”, ze względu na jego kolor skóry. Za dzieciaka mu nie pasowała ta ksywka, wręcz jej nienawidził, ale z wiekiem mu to przeszło.
Wiek: Dwadzieścia dziewięć lat.
Płeć: Mężczyzna.
Charakter: W grze. Powiem tyle, że spróbuję grać tą postacią tak, jakby ona była mną.
Rodzina:- Ojciec Robert Górski, zmarł w 2013 roku.
- Matka Małgorzata Górska, zmarła w 2008 roku.
- Starszy brat Macieja - Filip, który ma trzydzieści sześć lat. Filip jest bardzo podobny do swojego młodszego brachola, ale goli się na łyso i jest grubszy od Maćka. Charakterem już się trochę różni, albowiem Filipek jest dosyć głośny, jak przystało na sprzedawcę, i potrafi każdemu wcisnąć byle kit. Starszy brat zajmuje się handlem, a konkretnie prowadzi sklepik, w którym sprzedaje wszystko, co Maciej przyniesie lub Izabela zmajstruje.
- Bratowa Macieja, żona Filipa - Izabela Górska, trzydzieści dwa lata. Izabela jest szczupłą kobitką o krótkich blond włosach i zielonych oczach. Nie ma innej rodziny poza swoim mężem i szwagrem. Gaduła z niej, babka z temperamentem i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Większość dnia siedzi przy stole warsztatowym, wytwarza jakieś cuda ze złomu, naprawia elektronikę, lutuje itd.
Towarzysze: Na powierzchnie zawsze wychodzi sam, jego brat w tym czasie zajmuje się prowadzeniem sklepiku.
Historia i pochodzenie:Wszystko przed nami.
**Maciej urodził się na powierzchni, w normalnych czasach, gdzie ludzie przejmowali się tylko rachunkami, niespłaconymi ratami, głośnym sąsiadem zza ściany i sytuacją polityczną w kraju. Swojej matki nigdy nie poznał, ta niestety zmarła krótko po porodzie, gdy Maciek miał kilka miesięcy. Wychowywany był tylko przez ojca, a potem przez brata, ale o tym później. Jego papko prowadził sklep z częściami do samochodów, w którym przebywał przez prawie połowę doby przez sześć dni w tygodniu. Gdy był mały, to opiekowała się nim sąsiadka lub starszy brat, a gdy już podrósł, to przesiadywał razem z bratem w sklepie ojca. Właśnie tam Filip nauczył się targować, sprzedawać z dużym zyskiem i wciskać nawet najmniej przydatny kit każdemu. A Maciek
Zawód/stanowisko: Łazik.
Umiejętności, zalety:- Z łuku nauczył się strzelać już, gdy miał piętnaście lat. Strzela nawet dobrze, może i nawet bardzo dobrze.
- Ma bardzo dobry słuch, ale też i delikatny.
- Wzrok też ma dobry. W końcu bez niego nie mógłby tak sprawnie obchodzić się z łukiem.
- Od małego rysował, szkicował i potrafi całkiem nieźle rysować.
Wady:
- Przecięta kondycja,
- Nie wie jak strzelać z jakiejkolwiek broni palnej.
- Bardzo słaba głowa do alkoholu, więc przy większych popijawach od razu odpada.
Ekwipunek i majątek:
- Mieszka w jednym pokoju razem ze swoim bratem i jego żoną. Pokój jest podzielony na dwie części i oddziela je zasłona. Maciej zajmuje mniejszą część i ma w niej prycze, szafkę nocną razem z lampką, biurko i regał, na którym trzyma swoje klamoty. Trochę ciasno mu tam, ale ujdzie. Zaś jego brat wraz z żonką mieszkają w większej części, w której jest szeroka prycza, stół warsztatowy i kilka regałów.
- Ręcznie zrobiona siekierka
- Łuk wraz z kołczanem
- Piętnaście strzał, z czego dziesięć ma szeroki grot, a pięć bez grotów.
- Scyzoryk;
- Latarka;
- Srebrny zegarek kieszonkowy, który dostał kiedyś od ojca;
- Plecak pomalowany na brązowo(wcześniej był różowy), a w nim:
- Notes, w który spisuje wszystkie ciekawe rzeczy, na które natrafił na powierzchni;
- Dwa ołówki z temperówką;
- Portfel z dokumentami, a w nim czterdzieści złoty;
- Dwulitrowa butelka oczyszczonej i przefiltrowanej wody;
- Słoik smalcu;
- Paczka sucharów (twarde jak cholera);
- Czysty bandaż;
- Zapalniczka
Wygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: Nie wiem, będzie to chyba moje jedyna postać tutaj, do której chce się przywiązać i jak najbardziej wczuć, więc liczę na to, że dokona czegoś może nie wielkiego, ale dużego. Ah! No i jeszcze chcę się dobrze bawić.
-
Nawet nie wiesz Zohanku, jak mi dzień poprawiłeś.
-
Imię i nazwisko: Rodzice zapewne mu jakieś nadali, ale nie pamięta ich, więc tym bardziej tego imienia. A później zwracano się do niego zwykle wyzwiskami. Dlatego używa jedynie swojego obecnego pseudonimu.
Pseudonim: O ile jego banda zwraca się do niego per Szefie, to wszyscy spoza niej mówią o nim Szczurołap.
Wiek: Dwadzieścia siedem lat.
Płeć: Mężczyzna.
Charakter: Jedynym, co do niego przemawia, są pieniądze, żywność, broń, amunicja… Słowem to, co ma jakąś wartość. Jest więc chciwy, a moralność to dla niego przeżytek dawnych czasów, bo choć dba o swoich ludzi, to tylko o nich, żadne łzawe gadki, błagania czy inne takie nie sprawią, że puści swoją ofiarę wolno. Choć dba o swoich ludzi, to początkowo pracował sam, więc potrafi się bez nich obejść, a w podbramkowej sytuacji raczej lekką ręką poświęciłby któregoś z nich, aby ratować siebie i łupy. Zdecydowanie czerpie radość z pracy, którą wykonuje. Mimo to ciężko uznać go za jakiegoś zwyrodnialca czy psychopatę, po prostu zarabia na ludzkiej krzywdzie, jak wielu innych w Metrze, ale robi to w zupełnie inny sposób.
Rodzina: Z tego co wie, to brak, może jeszcze żyją, ale nie ma najmniejszej ochoty na ich poszukiwanie, wątpi też, żeby byli dumni z tego, czym się zajmuje.
Towarzysze:
Strzałomiot - Pierwszy członek, który dołączył do bandy Szczurołapa. Zrobił to głównie dla pieniędzy, był wtedy gówniarzem, któremu nie uśmiechała się nędzna praca górnika, a i do szkolnej ławy go nie ciągnęło, więc postanowił zrobić użytek ze swoich umiejętności, takich jak celne strzelanie z łuku, wytwarzanie łuków, strzał, sideł i pułapek oraz zastawienie ich, a mowa tu i o takich na zwierzynę, i o tych na ludzi.
Kulawy - Pomimo tego, że dołączył jako drugi, to właśnie Kulawy jest prawą ręką Szczurołapa. To zarówno przez lojalność, jak i doświadczenie, bowiem przez wiele lat był najemnikiem i płatnym mordercą, zabijającym na zlecenie Łaziki, Rdzawych i Mutantów. Podczas jednej z takich eskapad, choć pomimo pytań i nalegań wszystkich wokół nie chce zdradzić szczegółów, stracił nogę poniżej kolana, ale wstawiona przez znajomego medyka proteza działa na tyle sprawnie, że nie utrudnia mu chodzenia, a nawet krótkiego biegania czy niskiego skakania, oraz walki. A w tej, trzeba przyznać, sprawia się bardzo dobrze, lata doświadczenia pozwalają mu stawać naprzeciw różnorodnych przeciwników, a własnoręcznie stworzona broń to w jego rękach zabójcze narzędzia, zwłaszcza, że jest unikatowa.
Drab - Choć sam Szczurołap jest silny i wytrzymały, to przy tej kupie mięcha nawet on wymięka. Drab w pełni zasłużył sobie na swój pseudonim, a choć nie jest szczególnie szybki, zwinny czy inteligentny, to jednak jego siła i wytrzymałość robią swoje, tak jak fakt, że rozkazy wykonuje dokładnie i bez szemrania. Wszędzie tam, gdzie potrzeba siły, idą on i Szczurołap, choć niekiedy nawet herszt bandy nie jest mu potrzebny. W walce posługuje się dwuręcznym metalowym młotem, ale ma też dwie pałki, gdyby na zamach młotem nie było miejsca. Dwa bliźniacze rewolwery to jego duma, dba o nie jak może, czyści i nosi na widoku. Choć zarzeka się, że potrafi z nich strzelać, to nikt nigdy nie widział tego na oczy, ponieważ to broń zabrana zabitemu Łazikowi, do której ma tylko łącznie dwanaście pocisków, po sześć w bębnie, i amunicję trzyma jedynie na szczególne okazje.
Młody - Pseudonim odnośni się tak do wieku, jak i stażu w bandzie. Kiedyś był Łazikiem, ale handlował z Rdzawymi, utrzymuje też, że część łupów opchnął Bandytom z Dworku, ale w to już nikt nie wierzy. Niemniej, został za to pozbawiony szans na wykonywanie zawodu, bo skazano go na śmierć, ale cudem zdołał się wywinąć, po jakimś czasie zaciągając się do bandy Szczurołapa. Choć jest jeszcze niedoświadczony, trochę butny i narwany, to jednak ma też pozytywne cechy, jest choćby najszybszy i najzwinniejszy ze wszystkich, zna się na naprawie broni i produkcji amunicji, ma sporą wiedzę na temat powierzchni, a jego chałupnicza strzelba, choć ma swoje wady, stanowi spore wsparcie dla bandy, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Historia i pochodzenie: Szczurołap nie pamięta, jak się nazywał, kim był, a nawet kim byli jego rodzice. Spekuluje, że porzucili go, został im odebrany, a może nawet sprzedali go, aby mieć za co żyć. Tak czy siak, trafił do niewielkiej grupki przestępczej, gdzie pracowali i dorośli, i dzieci. O ile to dorośli wykonywali typowo nielegalne zawody i interesy, dzieci zajmowały się żebraniem i drobnymi kradzieżami. Szczurołapowi to nie wychodziło, brakowało mu szybkości i zwinności, aby niezauważenie kraść, a także zdolności aktorskich, aby wzbudzać litość przy żebraniu. Dobrze wiedział, że kto nic nie robi w tej szajce, ten nie ma szans na to, aby cokolwiek zjeść, wyspać się i tak dalej, więc zaczął szukać innych sposobów na przydanie się bandzie. Nie miał jednak żadnych kwalifikacji czy predyspozycji, był więc typowym silnorękim i nic więcej, pracował fizycznie, przenosząc jakieś skradzione czy przemycone łupy, robił za obstawę, zastraszał, czasem obił komuś mordę. Może trwałoby to dziś, gdyby nie łut szczęścia (przynajmniej dla niego, dla innych pech), bowiem władze rozbiły w końcu przestępczą grupę, ale sam Szczurołap uniknął wtedy aresztowania, bo wykazał się typową dla swojego zawodu lojalnością, i uciekł z magazynu, gdzie miał dostarczyć nielegalny towar, zostawiając swoich towarzyszy na pewną śmierć lub aresztowanie. Miał świadomość, że pewnie kilku innych jego dawnych towarzyszy również jakoś się wymknęło, ale nie było to dla niego istotne, teraz był wolny, mógł zacząć nowy rozdział w życiu. Problem był tylko taki, że nie wiedział do końca, co ze sobą zrobić. Po kilku dniach wałęsania się po metrze bez celu, zaszedł do “Rozkołysanych Ramion”, burdelu, gdzie już miał okazję przebywać, czy to służąc jako wynajęty wykidajło i bramkarz czy też jako obstawa kogoś wyżej postawionego, kto robił tu interesy czy przychodził za potrzebą. Gdy wyznał prawdę o swoim położeniu właścicielowi lokalu ten, w podzięce za pozbycie się kilku klientów, gdy Szczurołap był tu wykidajłą, zaoferował mu pracę. Wtedy przyjął swoją ksywę i został łowcą niewolników. Początkowo pracował tylko dla tego alfonsa, w ten czy inny sposób ściągając kolejne kobiety do lokalu jego lub któregoś z jego znajomych, ale z czasem renoma mu się polepszała, miał coraz więcej klientów, a więc i funduszy, które wydawał na lepszy sprzęt i przyjemności wszelkiej maści. Z czasem zdołał zapewnić sobie kryjówkę na obrzeżach metra, a także sukcesywnie powiększał ilość zaangażowanych w handel ludźmi, bo i ilość zleceń rosła. I do dziś niewiele się w tej materii zmieniło.
Zawód/stanowisko: Przywódca bandy zajmującej się handlem żywym towarem, co oznacza, że tropią i dostarczają do klienta ludzi, którzy zaciągnęli długi i nie mogą ich spłacić, ale też zwyczajnie uprowadzają jakichś samotnych pechowców czy ich większe grupki, aby później sprzedać ich za rozsądną sumę.
Umiejętności, zalety: Jak na kupę mięcha, którą zdecydowanie jest, nie tylko jest silny i wytrzymały, co ułatwia mu robotę, ale i potrafi poruszać się dość cicho i skrycie, a wyuczenie tego sporo mu zajęło. Poza tym doskonale walczy za pomocą broni z ekwipunku, potrafiąc posługiwać się nią tak, aby zabić lub jedynie pozbawić przytomności, o ile się nią da, ale podobne typy broni (czyli wszelkiej maści kiścienie, korbacze, pałki, kastety, noże i tym podobne) to też nie jest dla niego wielki problem. Równie umiejętnie co bronią, walczy także wręcz. Ma spore kontakty w Metrze, po obu stronach prawa. Ci dobrzy to głównie znajomi strażnicy, którzy na swoje warcie przepuszczają go przez zbyt silnie pilnowane przejścia, a których grafik zna na pamięć, a także kilku urzędników czy inne szychy, którym czasem dostarcza młode kobiety, choć nie wie, kim oni są, bo zawsze kontaktują się z nimi przez pośredników. Z tej drugiej strony prawa to na pewno ci, którzy kupują od niego niewolników, a więc przedsiębiorcy potrzebujący siły roboczej, której może i trzeba pilnować, ale nie płacić czy zapewniać godnych warunków do życia czy alfonsi poszukujący świeżego towaru, a właściciel jednego z burdeli, “Rozkołysanych Ramion” to jego stary i dobry nie tylko klient, ale i przyjaciel, u którego Szczurołap i reszta ekipy zawsze mogą liczyć na darmowe noce czy zniżki, w tym miejscu też wszyscy chętni mogą go wynająć, bo do jego kryjówki nie ma dostępu nikt z zewnątrz. Czasem handluje też z innymi, różnie to bywa, a o ile nie ma w tym podejrzenia zdrady czy wsypania władzom, a zapłata jest odpowiednio wysoka, to nie oponuje. Poza tym doskonale zna się na swoim fachu, a z racji przebytych różnych tras, większość metra zna jak własną kieszeń. Dość dobra pamięć.
Wady: Inną bronią walczyć nie potrafi, jeśli coś mu się udowodni, to najpewniej zostanie powieszony. Chciwy, często nieufny, ogółem większość charakteru to wada. Nie ma raczej wielu opcji na zarobek, a każda okazja to również spore ryzyko. Powierzchni nie zna już tak dobrze, rzadko się tam zapuszcza, a jeśli już, to nie za daleko i na krótko. Nie jest zbyt szybki czy zwinny, co raczej utrudnia pościgi za ofiarami. Nie zna się na opatrywaniu ran czy naprawie broni, o tworzeniu już nie mówiąc.
Ekwipunek i majątek: Jeśli chodzi o majątek, to całe wynagrodzenie za ostatnie zlecenie już przepuścił, więc musi zabrać się za kolejne. Z nieruchomości to dysponuje kryjówką, która służy za pozbawione luksusów, ale przyzwoite, lokum dla całej jego bandy i tymczasowe więzienie dla schwytanych ludzi, choć poza nimi nikt inny z zewnątrz nie ma tam dostępu. Jest to jedna z opuszczonych piwnic, połączona przekopami z metrem. Jeśli chodzi o ekwipunek indywidualny to posiada:
- Zapas sucharów i suszonego mięsa, łącznie około kilograma.
- Zapas wody, łącznie sześć litrów, w dwunastu butelkach po pół litra.
- Kompas.
- Osełka.
- Mała latarka (ładowana ręcznie, bez baterii).
- Zapalniczka.
- Długi na dwanaście metrów zwój liny.
- Kilkanaście szmatek.
- Dwie pary skleconych ze złomu kajdanek.
- Kołkownica, za sowitą opłatą wyregulowana i zaopatrzona w proste przyrządy celownicze, dzięki czemu jest nie tylko śmiertelnie skuteczna, ale i nieco celniejsza niż oryginał (nabita).
- Dwanaście pocisków (kołków) do powyższej broni.
- Scyzoryk.
- Niewielki nóż w cholewie buta.
- Nieco inny nóż.
- Solidna maczuga, którą przy dobrym zamachu można zabić, ale służy bardziej do ogłuszania, a kolec do dźgania, aby przeciwnik odsłonił się z bólu.
- Plecak na większość tego sprzętu.
Wygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: Gadaliśmy o tym na prywacie, nie mam nic do dodania. -
Imię i nazwisko: Samuel Kazanecki.
Pseudonim: Sierżant, ze względu na stopień w Szarej Gwardii, ale rodzina i przyjaciele zawsze zwracali się do niego po imieniu lub skrótem - Sam.
Wiek: Trzydzieści lat.
Płeć: Mężczyzna.
Charakter: Niegdyś był obywatelem doskonałym. Bezwarunkowo wiernym, posłusznym i lojalnym władzy, gotowym zrobić na rozkaz Dyktatora wszystko, a przy tym odważnym żołnierzem, sumiennym obywatelem i tak dalej. Obecnie nie zostało w nim wiele z tych cech, może poza odwagą, która się wzmogła. Tak jak gniew, poczucie zdrady, kryzys wartości. Po tym, co odkrył, jedynie powierzchownie jest dalej tym samym Samuelem, teraz to już inny człowiek, którego przy życiu utrzymuje jedynie wizja zemsty na Dyktatorze za to, co zrobił (choć nie bezpośrednio) i jego pachołkach. Ma przy tym cechy charakteru, które są z nim od zawsze, a więc w pewnym stopniu butę, jest w końcu członkiem Szarej Gwardii, poczucie humoru, odrobinę zarozumiałości, a także olbrzymią cierpliwość, bez której nie byłby w stanie wytrzymać tak wiele pod przykrywką na obecnym stanowisku.
Rodzina: Ojciec zmarł w wyniku katastrofy górniczej, wraz z kilkoma innymi pechowcami, a matka nie była w stanie poradzić sobie dalej po śmierci męża i wyzionęła ducha kilka lat później. Był też brat Samuela, Robert, którego śmierć przybiła wcześniej matkę (może gdyby żył, i ona wciąż byłaby z Samuelem), a także doprowadziła do wielkiej przemiany Sama.
Towarzysze:
Trzech innych żołnierzy z oddziału, których jest przełożonym. Mowa nie o jego oryginalnym oddziale, z którym wykonywał wiele karkołomnych misji, ale z tym, z którym teraz pełni swoją nową funkcję, czyli ochronę córki Dyktatora:
Tomasz - medyk i prawdziwy cudotwórca, jeśli o to chodzi. Kilka razy mieli okazję spotkać się przed nową fuchą, gdy ich oddziały współpracowały ze sobą. Poznali się i zaprzyjaźnili, teraz też trzymają się razem. Wiedząc, że sam może nie poradzić sobie z tą akcją, Samuel wtajemniczył go we wszystko. No, prawie wszystko, część szczegółów zachował dla siebie. Niemniej, Tomasz pomaga mu opracować wielki plan. Zgodził się na udział w tej akcji, bo wstrząsnęła nim historia o bracie Samuela, a przy tym sam miał porachunki z Dyktatorem, który skazał jego rodzinę na nędzę i powolną śmierć, tylko dlatego, że mieli inne poglądy na niektóre sprawy, co miało miejsce, rzecz jasna, nieoficjalnie, ale on swoje wie. Poza tym to typowy Gwardzista, a więc maszyna do zabijania.
Mateusz - Szuler, hazardzista i kobieciarz. Mógłby być człowiekiem salonów, gdyby był bardziej obyty, a tak jest tylko królem podejrzanych knajp, burdeli i kasyn, gdzie przewala większość wypłaty. Choć to dobry żołnierz, to Samuel nie darzy go sympatią, to kompletny bufon, a także przykład tego, jak władza i funkcja deprawują ludzi.
Zygmunt - W przeciwieństwie do innych towarzyszy, którzy są o kilka lat młodsi czy starsi od Samuela, Zygmunt to weteran, mający ponad pięćdziesiąt lat, choć wciąż jest zabójczo sprawny, tak fizycznie, jak i na umyśle. A także ślepo oddany Dyktatorowi. Samuel początkowo obawiał się, że będzie jakąś przeszkodą w wykonaniu planu, ale okazuje się, że nie widzi w nich żadnego zagrożenia, bardziej skupia się na temperowaniu zachowań Mateusza, nie dając wiary temu, że ktokolwiek mógłby zdradzić Dyktatora, zwłaszcza Szary Gwardzista.
Poza tym utrzymuje też rzadkie, ale jednak, kontakty z żołnierzami z dawnego oddziału, kiedyś byli nawet w stanie spotykać się raz czy dwa w tygodniu, teraz, z racji innych obowiązków, przygotowywania wielkiego planu i dystansowania się od ludzi Dyktatora, Samuel rzadko się z nimi spotyka. No i jest jeszcze ona, jego największa zmora, czyli córka Dyktatora, którą w teorii ma chronić, a w praktyce znosić przez większość dnia. Choć udaje wobec niej lojalność i pewną dozę sympatii, pozbyłby się jej przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Historia i pochodzenie: Urodził się w szarej rodzinie. Matka była urzędniczką niższego szczebla, a ojciec górnikiem. Jako dziecko miał wielu przyjaciół, ale najwięcej czasu spędzał ze starszym bratem, był dla niego autorytetem, choćby przez swoją tężyznę fizyczną, zdolności majsterkowania, inteligencję. Gdy on został Łazikiem, Samuel zapragnął tego samego, odbyli nawet kilka wspólnych wypraw na powierzchnię, choć Robertowi szło w nich o wiele lepiej niż Samowi. Dlatego ten zdecydował się, że znajdzie sobie inne zajęcie. I znalazł. Udało mu się zaciągnąć do Szarej Gwardii i pomyślnie przejść wszystkie testy, a w tym, że go zauważono, miał spory wpływ major tejże formacji, stary znajomy ojca jeszcze z dawnych lat, a choć ich drogi rozeszły się w dwie zupełnie inne strony, to wciąż utrzymywali przyjazne relacje, a i major nie narzekał, że zwerbował kolejnego chętnego. Przez kilka lat Samuel rozwijał na treningach umiejętności walki bronią białą, palną, wręcz, atakowanie wroga, obronę, rozpoznawał typy mutantów, tak fauny jak i flory, uczył się o rozmaitych frakcjach i organizacjach, o historii metra i Zdzieszowic przed apokalipsą, a w końcu też o samym Dyktatorze, który stał się dla niego wzorem. Po zakończeniu treningów trafił do swojego pierwszego oddziału i tam wykonywał rozmaite misje. Początkowo był stróżem prawa i porządku na niektórych stacjach, następnie chronił konwoje z rzepakiem, patrolował powierzchnię, odstrzeliwał zagrażające Łazikom mutanty i wiele, wiele więcej, miał nawet okazję zmierzyć się z Rdzawymi. Były to może nie najlepsze lata jego życia, ale w sumie nie narzekał. Gorzej zrobiło się, gdy jego brat zaginął, a choć próbował wybłagać na dowództwie zorganizowanie poszukiwań, to nie otrzymał zgody. Pewnie ruszyłby sam, zebrał nawet zapasy amunicji i prowiantu na drogę, ale ubiegła go tragiczna wiadomość, wedle której jego brat zginął w wyniku działania Rdzawych, tak jak wielu innych Łazików, co miało być uderzeniem tych degeneratów w metro, jego mieszkańców i władzę Dyktatora, ale wtedy niewiele to Samuela obchodziło. Nie to było ważne, liczyła się tylko zemsta, a choć ze swoim oddziałem i kilkoma innymi walczył na pierwszej linii, polując na Rdzawych i mordując ich bez litości, za co promowano go na sierżanta, nie zaznał ukojenia. Sprawę pogorszyła śmierć jego ojca, a później matki. Obawiano się go, był w końcu wyszkolonym i uzbrojonym po zęby wojownikiem, który stał na krawędzi załamania psychicznego i depresji. Najpierw dano mu wolne, a gdy to dało niewiele, gdy wciąż zachowywał się brutalnie, jeśli nie brutalniej, gdy jego odwaga przemieniała się w brawurę, a nawet niemalże samobójczy szał, dowództwo zdecydowało się go pozbyć, przynajmniej chwilowo. Odesłano go z pierwszej linii, ale nie do działań pomocniczych, szkolenia rekrutów czy pilnowania porządku. Otrzymał inne zadanie, które wiązało się z awansem, choć on sam by tak tego nie nazwał, nie zmieniało to też jego rangi. Wraz z trzema innymi żołnierzami, których motywacje były różne, trafił do specjalnego oddziału ochrony, ale nie chronił Dyktatora, tylko jego córkę. Wystarczyło kilka dni przebywania z nią, aby młody idealista zaczął dostrzegać patologie na samym szczycie władzy, choć wtedy jego wiara w Dyktatora była jeszcze niezachwiana. Zmieniło się to, gdy postanowił skorzystać ze swoich nowych uprawnień i poszukać informacji o swoim bracie. Liczył na to, że wyprawi mu symboliczny pochówek w okolicy miejsca śmierci, a może nawet dowie się, którzy Rdzawi byli bezpośrednio odpowiedzialni za jego śmierć. Znalazł za to coś innego, bowiem ta historia, którą znał, była wersją oficjalną, ale nieprawdziwą. Ta prawdziwa zaś głosiła, choć nikt jej nigdy nie upublicznił, że jego brat był Łazikiem, ale handlował z Rdzawymi, a do tego wszedł z nimi w jakieś konszachty i ponoć planował wprowadzić ich do metra, został więc zlikwidowany, tak jak wielu innych Łazików, którym postawiono podobne zarzuty lub pozbyto się osób niewinnych, byleby tylko więcej winy zwalić na Rdzawych. Tego dnia Samuel wziął wolne szybciej, poszedł do baru i skorzystał z tego, że nigdy nie wydawał całej pensji, aby napierdolić się jak szpadel. Był później nie tylko skacowany, ale i zdołowany. Miał ochotę palnąć sobie w łeb. Ale gdy wytrzeźwiał smutek zmienił się w gniew. Nic już nie mogło przywrócić życia jego bratu, obaj zostali oszukani i zdradzeni przez tego, komu ufali prawie tak jak rodzicom i sobie nawzajem - przez Dyktatora. Samuel nie mógł wskrzesić brata, ale mógł pomścić jego śmierć i wykorzystanie samego siebie, kiedy służył za tępą maszynkę do mielenia miejsca, gdy nie otrzymał żadnej pomocy, pomimo traumy, jaką przeżył. Zaczął planować zamach na Dyktatora. Zanim ustalił cokolwiek, niż konspekt planu, pewnego dnia zaczepiło go kilka osób. Skontaktowali się z nim później i zaproponowali współpracę. Początkowo myślał, że to jacyś terroryści, którym w sumie chętnie by pomógł, ale później okazało się, że to Rdzawi, którzy doskonale znali jego i jego brata. Postanowili puścić w niepamięć wszystkich zabitych przez Samuela towarzyszy, jeśli ten pomoże im w ich planie. Szybko porzucił własne zamiary i dogadał się z nimi, werbując przy okazji jednego z kolegów z oddziału. W ten sposób cały wielki plan jest niemalże gotowy, a cała akcja wymierzona w Dyktatora zacznie się lada dzień, ku uciesze nie tylko Rdzawych, ale i samych konspiratorów, a przede wszystkim Samuela.
Zawód/stanowisko: Członek Szarej Gwardii, nie pełni już jednak funkcji bojowych, jest dowódcą oddziału chroniącego córkę Dyktatora, a przy tym konspiratorem i tajnym współpracownikiem Rdzawych.
Umiejętności, zalety: Naprawdę trzeba mówić? To członek Szarej Gwardii, a więc jest silny, wytrzymały i szybki, jego kondycja niemalże nie ma sobie równych, jest świetnym strzelcem, dobrze walczy wręcz i bronią białą, ciężko go wystraszyć, nie ma lęku wysokości, potrafi się sprawnie wspinać. Abstynent.
Wady: Strzelanie z innej broni palnej czy walka inną bronią białą niż te w ekwipunku przyjdą mu z trudem, musi się tego najpierw nauczyć. Podobnie jest z Kołkownicami, kuszami czy łukami, Gwardia nie używa tak prymitywnej broni, więc nie miał okazji jej wykorzystać. Nie potrafi pływać. Każdy dzień, dopóki nie zrealizuje wielkiego planu, to igranie ze śmiercią, a jeśli wpadnie, to nic i nikt go nie uratuje. Może i nie pije alkoholu, ale sporo pali, co już powoli odbija się na jego kondycji, a niedługo będzie jeszcze gorzej. Poza tym nie pije, więc ma słabą głowę, jeśli się schleje, to może wygadać się ze wszystkiego komuś, komu by na trzeźwo nie powiedział nic.
Ekwipunek i majątek:
- Nóż bojowy.
- Maczeta.
- Osełka.
- Kompas.
- Mała, ładowana ręcznie latarka.
- Kompas.
- Para kajdanek.
- Solidna pałka (podobna do tej, jaką ma Szczurołap).
- Paczka fajek.
- Pudełko zapałek.
- Zapalniczka.
- Mundur i uniform członka Szarej Gwardii (dla ułatwienia kontaktów z Rdzawymi ma na nim charakterystyczną ozdobę, naszytą białą czaszkę, podobnie jak Tomasz. Chodzi o to, aby w razie czego od razu poznali, kto jest kim).
- Naładowany pistolet maszynowy Szczyglik.
- Czterdzieści dodatkowych naboi do powyższej broni.
- Paszport Stałej Podróży.
- Pistolet PR-15 Ragun (20 naboi w magazynku).
- Dwa długopisy.
- Ołówek.
- Krzyżówki.
- Dziennik (żadnych wpisów związanych z akcją, jest na to za sprytny).
- Sprzęt niezbędny do czyszczenia broni i dbania o nią.
Wygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: Dużo mówiliśmy na prywacie o tej postaci, więc chyba wiesz wszystko. A ja chyba nie mogę też powiedzieć za dużo. -
Coś mi zgrzyta z wiekiem Szczurołapa. Koniec nastąpił, gdy miał 13 lat. Nawet gdyby porzucili go w dziesięć minut po tym wszystkim, to powinien zapamiętać nie tylko swoje imię i nazwisko, ale też rodziców. Do tego czytając jego towarzyszy dostałem deja vu z karty Dzieciożercy, są podobni pod wieloma względami.
Wojakowi odejmij dwa dodatkowe magazynki, dwadzieścia przedwojennych naboi to i tak fortuna w metrze.
-
Wszystko poprawione.
-
Niech stracę, Szczurołap zostaje zaakceptowany.
Samuel Kazanecki też.
Postów startowych możesz spodziewać się jutro, względnie w tym tygodniu. -
Co masz niby stracić? To będzie wspaniała przygoda.
-
Imię i nazwisko: Feliks Dunin
Pseudonim: Archont
Wiek: 29 lat
Płeć: Mężczyzna
Charakter: Jest nihilistą oraz osobą cyniczną, która od czasu do czasu kpi sobie z ludzi ze względu na ich zachowanie. Dość często prezentuje siebie jako osobę chłodną, a także jako kogoś, kto może dobrze wykonać powierzoną mu robotę. Nihilizm i cynizm nie są jednak prawdziwymi cechami charakteru Feliksa - w głębi duszy jest on troskliwym i miłym człowiekiem. Jest również odważny, aczkolwiek tej cechy charakteru nigdy nie ukrywał.
Rodzina:
- Ambroży Dunin - 63-letni ojciec Feliksa, będący w przeszłości robotnikiem pracującym na terenach Metro-Koksu. Pamięta on jeszcze czasy PRL’u i w jego opinii kiedyś było lepiej. Zdeklarowany socjalista, gotowy walczyć o poprawę sytuacji byłych robotników z zakładów położonych na terenie Metro-Koksu. Z charakteru jest osobą dość upartą, a także nieco butną i towarzyską. Obecnie przebywa gdzieś na Stacji Szkolnej.
- Walery Dunin - Starszy brat Feliksa, mający 34 lata. Miał podobnie jak ojciec zostać robotnikiem, jednakże apokalipsa przekreśliła jego plany. Mimo to, Waleremu udało się w późniejszym czasie odnaleźć pracę jako rządowy Łazik, a w trakcie swojej kariery zajął się opisywaniem flory i fauny post-apokaliptycznych Zdzieszowic, choć nigdy nie opublikował swoich notatek. Jest ciekawy post-apokaliptycznego świata, a przy tym jest dość odważną osobą. Nie jest zadowolony z rządów Dyktatora, choć uznał, iż praca jako rządowy Łazik jest koniecznością. Jego obecna lokacja jest nieznana, choć najprawdopodobniej znajduje się gdzieś na powierzchni.
Towarzysze: Jedynym towarzyszem Feliksa jest jego pies, Lejtnant. Feliks odnalazł go wałęsającego się gdzieś w zdzieszowickich ruinach. Oswojenie psa było dość ciężkim zadaniem, choć ostatecznie zakończyło się ono sukcesem. Sam pies jest dość szybki, a Feliks dodatkowo wytworzył, na miarę jego możliwości, pancerz dla psa, składający się ze skórzanego napierśnika i stalowych naramienników. Posiada również maskę przeciwgazową, choć do dzisiaj Feliks nie może odpowiedzieć na pytanie, jakim cudem jakiś handlarz z Perły posiadał taką maskę przeciwgazową dla psa.
Historia i pochodzenie: Feliks niewiele pamięta odnośnie jego życia przed apokalipsą, choć na pewno wie to, iż urodził się w Zdzieszowicach w rodzinie robotniczej. Zarówno on, jak i jego starszy brat Walery mieli zostać robotnikami, tak jak ich ojciec Ambroży, aczkolwiek zostało to pokrzyżowane przez apokalipsę, a rodzina Duninów cudem uniknęła śmierci, uciekając do jednej ze stacji Metra, konkretnie Stacji Szkolnej. Pierwsze lata życia w post-apokaliptycznym świecie upłynęły dla młodego Feliksa dość spokojnie, choć jego ojcu ciężko było przystosować się do nowych realiów. Gdy brat Feliksa, Walery, osiągnął pełnoletniość, ten postanowił spróbować swoich sił jako rządowy Łazik, aby poprawić sytuację finansową rodziny Duninów. W tym samym czasie Feliks uczony był przez swojego ojca walki wręcz, chociaż ten ze względu na podeszły wiek nie mógł go zbyt dużo nauczyć. Dopiero interakcje z młodocianymi gangami na Szkolnej pozwoliły młodemu Duninowi rozwinąć swoje umiejętności walki wręcz, a także uczyniły go silniejszym.Wraz z osiągnięciem pełnoletniości Feliks postanowił zostać rządowym Łazikiem, co początkowo było dla niego czymś ciekawym, chociaż już po dwóch latach działania na usługi rządu Sojuszu Metra Zdzieszowickiego, Feliks postanowił zrezygnować ze współpracy z rządem i został wolnym Łazikiem. Dwa lata bycia rządowym Łazikiem nie były jednak bezowocne - Feliks rozwinął podczas swojej służby umiejętności strzeleckie, wytrzymałość i zwinność. Wyrobił również smykałkę do rusznikarstwa oraz płatnerstwa, i choć pierwsze pancerze nie były szczególnie dobrej jakości, tak z upływającymi latami Dunin nauczył się, jak lepiej wytwarzać pancerz. Zarobił także dość sporą ilość pieniędzy i dzięki niej mógł zakupić sobie obrzyna, amunicję do niego oraz Colta M1911.
Bycie wolnym Łazikiem było czymś zdecydowanie ciekawszym dla Feliksa, który zdecydował rozpocząć posługiwanie się pseudonimem “Archont”. Udało mu się w ciągu siedmiu lat wyrobić dobrą reputację, choć na jednej ze stacji Metra owa reputacja wkrótce zmieniła się na negatywną. Była to Stacja Kościelna, na której, w wyniku niepożądanych komplikacji przy jednym z zadań, odbyła się strzelanina, w której Archont zastrzelił siedmiu obywateli Stacji Kościelnej, notabene w samoobronie, chociaż jego wrogowie do dziś twierdzą, że to on jako pierwszy pociągnął za spust. Owe siedem lat Archont przemierzał zrujnowane Zdzieszowice samotnie, dopóki nie natrafił na zbłąkanego psa. I choć wpierw Feliks miał problemy z oswojeniem psa, tak ostatecznie udało mu się to dokonać. Czworonogi towarzysz okazał się być skuteczny w walce i do dzisiaj duet Archonta i Lejtnanta przemierza zrujnowane Zdzieszowice. Obecnie kierują się w stronę Perły.
Zawód/stanowisko: Wolny Łazik, aczkolwiek często podejmuje się pracy najemnika.
Umiejętności, zalety: Feliks jest zdolnym strzelcem, a także potrafi dobrze walczyć wręcz, czy to za pomocą broni białej, czy to za pomocą pięści. Jest również dość silny, zwinny i wytrzymały. Potrafi szybko przeładowywać broń. Ma także smykałkę do rusznikarstwa i płatnerstwa. Mocna głowa do trunków alkoholowych.
Wady: Nie potrafi korzystać z łuków, a sam nie chce się nauczyć korzystania z tego typu broni - zamiast tego preferuje korzystanie z broni palnej. Mimo tego, że jest dość silny, zwinny i wytrzymały, to żadna z tych zdolności się nie wyróżnia. Poprzez cynizm, Feliks może wyrobić sobie wrogów, a to może również spowodować problemy z władzami w dowolnej stacji Metra. Ma sporo wrogów na Stacji Kościelnej, którzy chcą go w najgorszym przypadku zabić. Jest sceptycznie nastawiony wobec nowo poznanych ludzi, przez co trudno jest zdobyć jego zaufanie.
Ekwipunek i majątek:
- Bagnet
- Pistolet P-83 i dwa magazynki do niego
- Obrzyn wraz z 8 nabojami do niego
- Lornetka
- Manierka, na razie pusta
- 6 sztuk bandaży
- Latarka
- Skórzana torba
- Maska przeciwgazowa
- Pancerz, składający się ze stalowego hełmu, stalowego napierśnika, nakolanników i naramienników
- Pas na naboje do strzelby
- Czarna skórzana kurtka, czarne skórzane rękawiczki, biały podkoszulek zakładany pod kurtkę, brązowe spodnie i czarne kamasze, które służą Feliksowi jako ubranie
- Czarna kominiarka
- 7 butelek wody
- 5 puszek zupy
- Przedwojenna mapa Metra Zdzieszowickiego
- 100 złotych na wypadek handlu wymiennego
- Paszport Polsatu
Wygląd: Ubiór Feliksa:
Tak Feliks wygląda bez maski:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: W późniejszym czasie niech Feliks wspomoże rewolucjonistów w planie obalenia Dyktatora. I nie, w tym przypadku nie istnieje coś takiego, jak rozwiązanie pacyfistyczne. -
wip wip wip
Imię i nazwisko: Roksana Polańska
Pseudonim: Furiatka, Roksi
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Charakter: Roksana jest nadpobudliwa i niespokojna. Ma całkiem dobry refleks, ale krótki okres skupionej uwagi. Miewa okresy kompletnego milczenia, na przemian z wypowiadaniem wszystkiego, co jej ślina na język przyniesie. Nie do końca pojmuje pozytywne emocje i łatwo irytuje się, gdy nie rozumie co się dzieje.
Rodzina: Rodzice nieznani
Towarzysze: Mateusz Żmijewski
Mateusz to osobliwy, nieco marzycielski człowiek. Z natury życzliwy i wyrozumiały. Zazwyczaj milczy na temat samego siebie. Wiadome jest jednak to, z czym zdradził się nieopatrznie Roksanie, to jest ze swoją religijnością.
Jak wspomniałam, nie obnosi się specjalnie swoją innością, podobnie jak tym, że jego rodzice przebywają na Kościelnej. Gdy Kościelna się odłączyła, Mateusz odłączył się od swoich rodziców. Nie zgadzał się z ich poglądami i wolał działać po swojemu. Z braku laku został Łazikiem.
W przeciwieństwie do Roksany, Mateusz o wiele lepiej strzela i walczy bronią białą. Nie jest może mistrzem, ale z pewnością idzie mu lepiej niż wręcz. Ma skłonność do pouczania innych i dzielenia się wiedzą. Łatwo się rozprasza, dumając nad sensem życia i potęgą boską.
Historia i pochodzenie: Roksana nie miała łatwego życia. Jako pięciolatka trafiła do sierocińca. Nikt nie pamiętał skąd dokładnie się tam wzięła, ale była brudna i dotkliwie poraniona. Opiekunki odkryły też, że kompletnie nie potrafiła mówić. Dziewczynka bała się ludzi, poza tym zachowywała się jak zwierzę. Opiekunki z sierocińca robiły co mogły by przystosować ją do życia pośród ludzi, ale proces z pewnością został utrudniony, gdy Zdzieszowice zostały zaatakowane. Pewna kobieta zajmowała się nią przez kilka lat po wojnie, ale któregoś razu zostały napadnięte i ta kobieta została zabita. Roksana ponownie zaczęła bać się ludzi. Żyła po swojemu, przez moment uchodząc nawet za jakąś miejską legendę potwora z głębi tuneli. Czasem powracała, ale najczęściej żyła samopas, z robót łapanych co jakiś czas i kradzieży. Jako że nie kradła gdy pracowała, to wciąż znajdywała coś do roboty. Przynajmniej przez jakiś czas. Któregoś razu napotkała powalonego przez mutanta mężczyznę. Był nieprzytomny. Roksi odciągnęła go na bok, wietrząc coś niedobrego. I miała rację. Dosyć spory mutant przeszedł tuż obok niej i chyba kompletnym cudem jej nie dostrzegł. Dziewczyna zawlokła nieznanego jej faceta do najbliższego miejsca gdzie byli ludzie, a sama zniknęła. Tamten mężczyzna miał na imię Mateusz i był łazikiem. Gdy dowiedział o domniemanym straszydle, które go przytargało w bezpieczne miejsce, zaczął się rozglądać za Roksaną. Szybko jednak zorientował się, że to nie będzie polegało na zwyczajnym odszukaniu jej i podziękowaniu. Roksi nie dawała się podejść. W końcu któregoś razu udało się mu ją przyłapać, gdy próbowała ukraść mu broń. Mateusz zdecydował się na coś, co raczej niekoniecznie przychodzi do głowy komuś, kto napotkał Roksanę. Zaproponował jej współpracę. Wiedział, że dziewczyna stałego zajęcia nie miała. W ten sposób zaczęli stanowić dosyć specyficzny duet. Szybko okazało się, że stali się nie rozłączni, bynajmniej nie z powodów romantycznych. Zwykły pragmatyzm. Roksana nawiązywała kontakt z innymi, jednak to Mateusz miał z nią “sztamę” i potrafił wpływać na jej decyzje.
Zawód/stanowisko: Łazik
Umiejętności, zalety: Roksana dobrze walczy wręcz, jest mistrzynią swojej własnej dyscypliny napierdalania tym co się nawinie pod rękę. Jest zwinna i szybka. Zna podstawy walki bronią białą i palną.
Wady: Boi się tłumów, łatwo wpada w złość, nie jest jakoś wyjątkowo silna, nie czuje się pewnie z bronią białą czy palną. Bardzo nieufna w stosunku do nowych osób.
Ekwipunek i majątek: (tak poza porządnym obuwiem i odzieżą)
- Latarka
- Zepsuty zegarek
- Szalik
- 2 noże, z czego jeden sprężynowy
- Maska gazowa
- pistolet skałkowy z 8 nabojami
- PlecakWygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki:
taki slow burn żeby był, ale jeśli nie czujesz tego to nie -
Cieszę się, widząc taki napływ nowych kart.
@theslowestfootintheeast Nie ma mowy, by Colt z trzema magazynkami przeszedł, o ile nie będzie to uzasadnione w historii. Jedynie informuję.
-
Spokojnie, naprawię to.
-
Dark_Dante Wrogie niebo Legion Dusz [Dark Dante] Stalowa Wola Zgniły świtodpowiedział Woj20000 o ostatnio edytowany przez Dark_Dante
Imię i nazwisko: Artur Wójcik;
Pseudonim: Papier;
Wiek: 45;
Płeć: Mężczyzna;
Charakter: Opanowany, apodyktyczny, okrutny, pewny siebie, nieznoszący sprzeciwu, drobiazgowy, inteligentny, drażliwy, impulsywny, obsesyjny, nadpobudliwy, niezdyscyplinowany, pedantyczny, maniakalny;
Rodzina: Jedynak, rodzice prawdopodobnie zginęli w czasie ataku;
Towarzysze: BRAK;
Historia i pochodzenie:
Jako nastolatek naoglądał się całej masy filmów detektywistycznych, był na tym punkcie mocno nakręcony. Gdy w szkole ktoś podprowadził kredę bądź znajomy zagubił swój latawiec, to od razu wysyłano go na poszukiwania.
Po upadku skorzystał z okazji, zamiast jak większość załamywać się stratą starego świata, on od razu począł kreować ten nowy. Chociaż na początku nikt nikomu nie ufał, to on szybko sobie zaskarbił pocieszne miejsce pośród szarych obywateli. Z początku miał pełne ręce roboty, nie nadążając z wypełnianiem zleceń, kiedy to zrozpaczeni mieszkańcy miasta próbowali odszukać własne rodziny.
Później wszystko się powoli uspokajało, po utworzeniu się nowych struktur i lepszemu jakościowo przepływie informacji oraz ludzi, jego stanowisko zaczęło tracić na znaczeniu. I wtedy wszystko zaczęło wyglądać tak, jak przez Upadkiem, jego głównymi zleceniami było udowadniać zdrady współmałżonków bądź wyszukiwaniem skradzionych drobiazgów, raz na jakiś czas odkrywanie, kto stoi za porwaniem najbliższych.
Wtedy naszła go pierwsza fala depresji, wcześniej odrzucał te myśli od siebie, skupiając się tylko na kolejnych zleceniach, na podążaniu od jednej zagadki do drugiej, na znajdowaniu kolejnych okruszków chleba. Mimo to gdzieś z tyłu głowy zawsze miał myśl o rodzicach. Mimo, że nigdy nie byli zżyci, a on się czuł odrzucony zarówno przez społeczeństwo, jak i nawet przez najbliższych, z powodu specyficznych zainteresowań, to po powrocie do względnej normalności dopadła go wreszcie ta świadomość. Nie ostał mu nikt. Znajomi, rodzina, nawet jakieś osoby, które by kojarzył z osiedla. Był zupełnie sam. A dzisiejsi ludzie traktowali go jak szambonurka, aby tylko wykonał swoją pracę i dał im spokój. Kompletnie osamotniony przez kilka miesięcy pił po wszelkich barach i tanich knajpach metra, przewijając się przez każdą stację, aż wreszcie skończył w najgorszej spelunie stolicy, gdzie nożem pod żebra można już było dostać za w miarę czysty kawałek szmaty. I wtedy pojawił się jakiś tajniak, wyłuszczył mu sprawę, opowiedział o nowej formie policji i podrzucił zadanie. A mglista obietnica pomocy w poszukiwaniu rodziców ze strony wszystkich sił Dyktatora podziałała na niego jak płachta na byka. Ponownie rzucił się w wir pracy, tym razem za wszelką cenę szukając informacji o najbliższych. Nawet z trupa próbował wyciągnąć zeznania, aby tylko znaleźć cokolwiek.
W tym czasie wyrobił sobie sporo kontaktów w przestępczym świecie metra, zaczynając coraz częściej pracować na ich rzecz. I poniekąd właśnie z tego powodu n owe odpowiedniki policji pod zarządem Dyktatora zauważyły, że ten już niemłody, ale dalej zakochany w filmach i książkach detektywistycznych facet, mógłby się przydać i pomagać w rozwiązywaniu tych spraw kryminalnych, gdzie stróże prawa nie mieli wstępu.
Obecnie wykonuje zadania od obu stron, mając sobie za nic, co z tego wyniknie. Chodzi jedynie o rozwiązanie zagadki. Poszukiwanie odpowiedzi zapewnia mu odpowiedni dreszczyk emocji, moralność nie gra roli.Zawód/stanowisko: Detektyw;
Umiejętności, zalety: Walka na noże i pałki, typowo barowe walki wręcz, szybkie zauważanie subtelnych tropów;
Wady: Wątła budowa ciała, ślad po złamanym nosie, brak dwóch palców u prawej stopy utrudniająca chodzenie, charakterystyczni pomija co siódmy krok, obsesyjna pedantyczność, alkoholik, narkoman, obsesyjnie poszukuje informacji o swojej rodzinie, często wikła się w niebezpieczne dla siebie sytuacje przez brak dyscypliny i obsesję, lekkie objawy choroby dwubiegunowej ograniczające się głównie do rozmów ze swoimi innymi osobowościami;
Ekwipunek i majątek:
||
- Szary prochowiec;
- Czarna fedora;
- Sprężynowiec;
- 70 złotych;
- Desantowce;
- Notes;
- Ołówek;
- Kajdanki;
- Lupa;
- Cygara;
- Zapalniczka benzynowa;
- Zegarek;
- Bomba dymna;||
Wygląd: Około metr siedemdziesiąt, czarne włosy ścięte krótko, spore wąsy, widoczny ślad po złamaniu nosa, podczas chodu widoczne utykanie, lekko przygarbiony, oczy niebieskie, bardzo jasne, “rybie”;
Oczekiwania gracza względem rozgrywki:
BRAK; -
Dante, Dante, Dante… Co ja mogę Ci powiedzieć? Sam koncept detektywa podoba mi się, nawet bardzo i myślę, że mógłbym zaaranżować mu ciekawy kawałek fabuły, tak wiem, że w kwestii kreacji postaci stać Cię na więcej.
Po pierwsze, czytając tą postać odniosłem wrażenie deja vu względem twoich dwóch poprzednich. Porównajmy sobie ich nieco:
Wójcik: Opanowany, spokojny, cyniczny, zimny, wyrachowany, okrutny, pewny siebie, nieznoszący sprzeciwu, drobiazgowy, inteligentny;
Łapta: Zimny, porywczy, awanturniczy, wyznający makiawelizm, cyniczny, perfidny, egoistyczny;
Woliński: Zimny, opanowany, twardo stąpający po ziemi, wyrachowany, przebiegły, spokojny, skryty;
Coś sporo tych cech charakteru się pokrywa, nie? Nie zrozum mnie źle, nie mam nic przeciwko takim postaciom, ale gdy w PBFie zaczyna przybywać jednakowych postaci, to zaczyna być zwyczajnie nudno dla mnie, Mistrza Gry. Dlatego muszę Cię prosić o realną zmianę zachowań, charakteru tej postaci, bo nie mam zamiaru urządzać tutaj Wojny Klonów.
Mój drugi problem to historia. Oczywiście, nie oczekuję tutaj ballad i romansów, epopei czy innych, przydługawych form wypowiedzi, ale nosz kurna felek, życiorys tego gościa można skrócić zdaniem “Lubię detektywów i wyroby detektywopodobne”. Życie nie opiera się wyłącznie na jednym zainteresowaniu, życie to nie jest pasta o ojcu wędkarzu (choć nawet on miał bardziej wielowątkowe przygody). Rozwiń życiorys Artura, bo obecnie jest wręcz infantylny.
Po trzecie, prosiłbym o korektę zalet i wad. Przy zaletach prosiłbym o rozwinięcie tej o walce bronią białą (bo wątpię, że opanował sztukę walki każdym typem i rodzajem), a także spostrzegawczość? O co z tym chodzi? Szybko łączy fakty? Ma dobry wzrok? Proszę o uściślenie.
Kiedy natomiast wyglądają jak bardzo kiepska próba stworzenia postaci OP. Co z tego, że jest wątłej budowy ciała, skoro wciąż nieźle się bije? To nie pokaz kulturystów, żeby sylwetka mu zaszkodziła. To samo z brakiem palców u stopy. Jeżeli byłbym złośliwy, to przy każdej próbie skoku czy biegu wywalałbym Cię na ryj, bo nie napisałeś jakie lub czy w ogóle wiąże się z tym coś poza problemem z doborem butów. Złamany nos nie jest praktycznie żadną wadą, co najwyżej potencjalni partnerzy i partnerki będą podchodzili do niego nieco mniej entuzjastycznie. Obsesyjna pedantyczność to także wada raczej niewielka, chyba, że przerywałby walkę tylko po to, by strzepnąć kurz z płaszcza.
Podsumowując, wolę poczekać dłużej, a dostać zbalansowaną, głęboką postać, która nie jest kopią. Mam nadzieję, że tak też się stanie. -
Wprowadziłem poprawki.
-
Artur Wójcik
Jestem prawie gotowy przepuścić kartę. Prawie.
Potrzebuję jedynie uściślenia: Na jakie narkotyki reaguje najmocniej? W sensie, od których jest uzależniony? Bo wątpię, że uzależnił się od wszystkiego, co w Metrze można dostać. Oczywiście, możesz tak napisać, ale hmm… Nie polecam, choć rozgrywka nastawiona na pogoń za psychodelikami wyglądałaby ciekawie.Feliks “Archont” Dunin
Karta mi się spodobała i nawet bym ją przepuścił, gdyby nie balans. Colta bym przepuścił, bo jest uzasadniony i bez monstrualnych zapasów amunicji, wady i zalety też bym przepuścił, bo nie są przesadzone, ale razem daje to troszkę za dużo przewagi. Albo dodaj sobie troszkę wad, albo zawęż wachlarz swoich zalet (ale i tak uściślij typy broni białej) albo zrezygnuj z Colta na rzecz innej pukawki. Coś za coś, mój drogi.
-
Poprawione.
-
Feliks Wójcik
Cóż… A więc akcept! Oznaczę Cię przy poście startowym, który prawdopodobnie pojawi się w nowym temacie. Zaczniesz na terenie połduniowo-zachodnich Zdzieszowic.
-
Jeszcze tylko historia i koniec. Nadal jesteś świnką morską radio. i jak ci z tym?
Imię i nazwisko: A dzień dobry nazywam się Karol JantarPseudonim Nie chcę się przechwalać ale panie które mnie spotkały nazywają mnie "Dużym Zmartw… Dobra wcale mnie tak nie nazywają, kłamałem. Mówią na mnie inaczej czyli Buszmen. Nie wiesz co to Buszmen? EEEEEEEEEEE jak by ci to wyjaśnić biorąc pod uwagę że pewnie nawet nie wiesz co to twierdzenie Pitagorasa mlasku. To był taki czarny lud w Afryce mlasku co charakteryzował się mlasku tym że co prawda żył prymitywnie ale spędzał czas na żartach, rozmowach i tańcach czyli takich rzeczach na które nie mamy czasu a szkoda bo fajnie czasem mlasku odpocząć od tego chorego świata a to akurat mi się marzy proste życie, idylliczne wręcz jak na nasz świat . ale powodem tego że mnie tak nazwano była głównie moje tendencja do mlasku mlaskania co drugie słowo kiedy byłem mały choć co prawda nie robię tego tak często jak kiedyś ale mi zostało a Buszmeni podobnie jak ja lubią mlaskać. O i też podobało mi się jak Kapitan w C.K dezerterzy mówił Buszmenie. Nie wiesz co to C.K dezerterzy? Chłopie to klasyk polskiej kinematografii! jak go widziałem więc? a opowiem ci później bo nie musisz tego wiedzieć.
Wiek: Powiedziałbym ale mi się nie chcę! Zgadza się nie chcę! Czuję się stary kiedy ktoś mnie pyta o wiek. Po za tym ja nie rozumiem jak tak jest że jak zadasz kobiecie to pytanie a ona odmówi to to jest normalne ale jak ja odmówię to myślą sobie ludzie żen dziwak! jakiś absurd! dobra przestań świecić tymi oczami już ci mówię. Mam 23 lata a wąs mi nadal nie urósł… nie ja wcale nie płaczę z powodu braku dziarskiego zarostu, po prostu coś mi wpadło do oka.
Płeć: SUGERUJESZ MI ŻE JEST WIĘCEJ NIŻ DWIE PŁCIE? SŁUCHAJ SYNEK MOŻE JEST APOKALIPSA ALE KURWA NIE BĘDĘ SŁUCHAŁ JAKIEGOŚ LEWICOWEGO PIERDOLENIA! SĄ TYLKO DWIE PŁCIE! CHŁOPAK I DZIEWCZYNA! CZAISZ BAZĘ? SUGERUJESZ MI ŻE JESTEM TRANSFOBEM? CO CI DO TEGO? a moja płeć tak, zbyt duża dygresja z mojej strony. Ale chyba widzisz że jestem mężczyzną… co? jesteś ślepy? to na chuj ci okulary? tym bardziej mnie zastanawia na co niektórzy ludzie noszą w metrze jakieś okulary przeciwsłoneczne. są tacy palanci, myślą że wyglądają kozacko ale wyglądają tak naprawdę jak idioci. A co to lewak? wulgarne słowo, nie powinienem przy tobie tego mówić, to człowiek co naczytał się Marksa i zaczyna ci moralizować ale sam jest gotów zrobić zwyrolstwa. ale głównie zajmuje się truciem ci życia o sprawy które ciebie nie przejmują. Jakie dalej masz pytanie?
Charakter: Mój charakter? No to mi dałeś pytanie! Uważam się za jedyną ucywilizowaną osobę na tym zadupiu a przynajmniej szczęśliwą. Większość ludzi zapomniała o radosnej stronie życia, żyje nudnym, mozolnym trybem “muszę przetrwać ooooo, potwory są tam ooooo, głoduję ooo”. Nie umieją ci ludzie chyba docenić że mieliśmy szansę na przeżycie! Żyjemy a to oznacza że przetrwamy więcej! jesteśmy cywilizacją karaluchów! nie do zniszczenia!a tylko niektórzy nie potrafią ruszyć dupy i samym wziąć w sprawy w swoje ręce! ale też są ci którzy reprezentują cywilizację ptaków dodo, barbarzyńcy co tylko niszczą innych. Gdyby ludzie nauczyli by się lepiej współpracować to by nie musieliby się martwić o takich zwyroli. Sądzę po za tym że najciekawszą rzeczą jaką można robić to tworzyć dyskusje między ludźmi aby kreować społeczeństwo myślące. a nie cenzura jak za tego chu… to znaczy umiłowanego dyktatora! Że jestem ja przeciwnikiem reżimu? Czemu miałbym być przeciwnikiem dyktatury która cenzuruje informacje, książki oraz pozwala swojej córce na życie w luksusach, a najgorsze afiszowanie się z tym co sprawia że może kiedyś czeka go niefortunna przygoda z gniewem ludu. Nie jestem de facto wielkim wrogiem dyktatora bo dzięki niemu całe metro jest ocalone oraz jest stabilność ale mógłby trochę bardziej emancypować nas od swoich drakońskich praw. A tak znowu dygresja, widzisz że lubię gadać i mam sporą opinię o sobie a moja energia jest silna, albo wkurwiająca. Jak kto woli to określić. Wierzę w wolność mojej jednostki oraz moją świętą misję. Jaką świętą misję? Przyniesienia szczęścia na te zadupie oraz wolności! a przede wszystkim braterstwo! Przyjaźń to magia która może przezwyciężyć wszystko! tak przynajmniej ja uważam. Czyńmy z ludzi braci a nie wrogów, choć niektórzy sobie zasłużyli na kulę w potylicy ale to już nie moja wina że są tacy ludzie. A przede wszystkim co lubię? no pić, gadać oraz robić to co jest przyjemne i słuszne. tak przynajmniej myślę. W swojej pracy staram się dotrzymywać umów oraz zebrać jak najwięcej dobrych towarów… bo widzisz mam plan. biznesplan ale o tym opowiem ci kiedy indziej! a wspominałem że lubię damy kameliowe? w sensie kurwy. aaaaaaaaaaa tego się domyślałeś ale buszmena nie? cham jeden chodzisz pewnie częściej ode mnie, syfa złapiesz. żartuję oczywiście mam już taki charakter. lubię się droczyć! nie bierz tego do siebie. Niektórzy ludzie też mówią że jestem szalony ale się z tym bardzo nie zgadzam. Coś ty mamrotał pod nosem? Tak myślałem.
Rodzina: Rodzice? wszyscy w grobie! w wieku trzech lat byłem sierotą! Nawet ich nie pamiętam! Czy mi z tym źle? przykro że umarli ale gdyby nie to nigdy bym nie został adoptowany przez mojego nowego Ojca, mentora, dobrego Samarytanina Filipa Jantara. Kim jest Filip Jantar?
Filip Jantar ma już 54 lata. Jak mi mówił to urodził się 3 czerwca 1981 w Wrocławiu.
Był on wykształcony studiował chemię oraz biologię. w jakim celu? A żeby zostać piwowarem numer jeden na całym Dolnym Śląsku! niestety jego biznesplan zamiast do Wrocławia zabrał go do Zdzieszowic co komentował cierpko bo to nie był jego pierwszy wybór a efekt kłótni z rodziną od której chciał się oddalić. Mało mi o nich mówił. Pewnie sobie zasłużyli by ich opuścił bo lepszego człowieka nie znam w tym Metrze. Biznes szedł dobrze, miał klientów, wkrótce miał nawet współpracować z browarem w Namysłowie. A tu niespodzianka bomba nuklearna na pysk świata. Na szczęście staruszek się uchował w metrze i uratował trochę swoich narzędzi do wyrobienia piwa a uwierzcie mi sam nie umiem uwierzyć ile udało mu się sprzętu zmieścić w metrze. Mówił mi że wziął swoją ciężarówkę i wjechał do metra z nią ale nie wierzę żeby akurat tak mu się udało. Może po prostu miał już to w planach? Staruszek zawsze miał lekką paranoję. Tak czy inaczej otworzył własny mini-browar “Wronie Gniazdo”. Tak ogólnie to w działce 10 metrowej udało mu się stworzyć całkiem niezły rewir. sprzedaje alkohol dla restauracji w całej perle. Choć trochę biznes mu leci ostatnio w dół bo kolejne regulacje tam, podatki tam. Dyktator nie lubi ludzi sukcesu zbudowanego na starożytnej sztuce fermentacji. Niby zmniejsza to produktywność czy coś a Tatko Dyktator musi przecież każdego obywatela traktować jak dziecko. Mówiąc już o dzieciach adoptował mnie kiedy miałem 3 lata! mówiłem to już? a mówiłem w jakich okolicznościach? hmmmmm? nie, teraz ci nie powiem w jakich bo to nie jest rozmowa o mnie a o Filipie. Tak czy inaczej pozwolił on mi się stać człowiekiem jakim dziś jestem i kocham go za jak biologicznego ojca. Jest to nerwowy ale dobry człowiek.
Towarzysze: Pytasz o moich Towarzyszy? Dobra możemy o nich pogadać. Większość z nich to moi kochani przyjaciele. a mam ich mało biorąc pod uwagę jak pewni ludzie nie potrafią zrozumieć człowieka moich proporcji.
Zacznijmy od Palestyny. I nie, nie sugeruję że przyjaźnię się z całym krajem na bliskim wschodzie. Tak się wabi moja suka. Nie, nie prostytutka głąbie a pies. Dokładnie to szczenię psów, którego Filip posiadał przed wojną. Widzisz Filip był zawsze trochę paranoiczny więc postanowił sobie załatwić w czasie rośnięcia jego biznesu dwa Anatoliany. Wielkie Psy Pasterskie z Turcji, przed wojną trzeba było mieć zgodę z gminy by posiadać tego psa bo niby taki agresywny. Prawda jest to prawie 80 cm i ważący ponad 60 kg i są cholernie terytorialne ale tak to po prostu są nieufne. nie wykazują bezsensownej agresji ale nadal są groźne. Tak czy inaczej zabrał swoje pchlarze do metra w czasie apokalipsy jak większość swoich śmieci. Psy od dawna nie żyją ale ich 4 pchlarze przetrwały. Wśród nich była moja kochana Palestyna. Czemu Palestyna? bo była najbardziej pożądanym psem ze względu na swoją siłę oraz posłuszeństwo. Tak sam wymyśliłem to dlaczego mnie pytasz? tak czy inaczej Filip sprzedał dwa pchlarze dla szarej gwardii i pewnie dziś służą gryząc kości opozycji i rdzawych a mi podarował Palestynę w wieku 20 lat kiedy zaczął być niezależnym człowiekiem. Psinka z niej jest kochana tylko dla mnie a dla reszty obcych to radzę się nie zbliżać. I tak Pies to najlepszy przyjaciel człowieka. o spójrz chyba biegnie do ciebie!
Palesiu Waruj! ten pan nie jest groźny! JEZU TRZYMAJ SIĘ Z DALA OD NIEGO TO TYLKO ŚLEPY KARZEŁ REAKCJI.Dobra skoro już sobie opowiedzieliśmy o moim psie to czas na moją przyjaciółkę Nataszę Bryczkę. Natasza Bryczka jak dobrze wiem urodziła się w tym samym czasie co ja ale swojej rodziny czy nawet wieku już nie zna ale jest młodą dorosłą tego jesteśmy pewni. Natasza Bryczka jest moim współpracownikiem Łazikiem. Dobra moim pracodawcą de facto ale nadal mam sporo do powiedzenia na temat naszych wyp… dobra nie mam ale to ja wykonuję najwięcej roboty! Poznaliśmy się 4 lata temu w ciekawych okolicznościach. Ale o tym opowiem później. Natasza mówi że jest moim głosem rozsądku oraz wie lepiej co mamy zrobić. Mówię ci absurd bo ja sam daję radę ale co poradzisz? nie powiesz jej inaczej bo to kobieta żyleta. Właściwie to ja boję jej się bardziej od każdego innego potwora. Lepiej jej nie wchodzić w drogę zwłaszcza że lubi zarobić dobrze i nie lubi wchodzenia jej w paradę. Jest o wiele mniej przyjazna ode mnie. Czy jest atrakcyjna? Nie odpowiem na to pytanie bo boję się rezultatu wynikającego albo z potwierdzenia albo z kłamstwa. Jest ona osobą o wiele bardziej zapoznaną z walką wręcz, szczególnie sobie upodobała czekan oraz kastety i lubi napić się oraz pobić, taka z niej już dziewczyna. Z tego co mi powiedziała o sobie to większość życia spędziła w półświatku. Ale teraz jest absolutnie nie powiązana z żadnym syndykatem przestępczym! tak przynajmniej myślę. Nie mówi wiele o sobie, prawie nic o niej nie wiem. Chyba mi jeszcze nie ufa za bardzo. Nie dziwię się przecież rozmawiam o niej z tobą a ty to wszystko zapisujesz. Dawaj mi tą kartkę.
Historia i pochodzenie:
O teraz rozmawiamy o mnie? Suit yourself jak to mówią Anglicy. Zaraz co? chcesz moją całą biografię? ciekawszych rzeczy nie masz do roboty? Kurna jakbym gadał z samym sobą, za dużo masz do mnie pytań gościu, być może jak ci opowiem historię mojego życia to wreszcie dasz mi spokój.
Rozdział I 0-12
Zacznijmy od mojego życia które najmniej pamiętam czyli samego początku. Nie wiem kiedy dokładnie się urodziłem ale na pewno w roku 2013. Jak już mówiłem nie pamiętam kim byli moi rodzice. przebywaliśmy w stacji blok gazowy kiedy znalazł mnie Filip. a dokładniej ja i ciała moich rodziców. byłem blisko umarcia z głodu podobnie jak moi staruszkowie a ten gościu przychodzi i zabiera mnie do siebie. Karmi, daje ubranie i opiekuje się mną. Ponieważ nie miałem żadnego imienia zdecydował się nazwać mnie Karolem. Osobiście wolałbym nazywać się Ulrike, jak ten wódz krzyżacki ale nie poradzę nic na to że nazwano mnie inaczej. Tak czy inaczej Filip od początku mojego wychowywania wymagał ode mnie pracowitości. a biorąc pod uwagę że był moim karmicielem i jedyną osobą jaką znałem to wywiązywałem się z moich obowiązków jak najlepiej. Jakie to były obowiązki? sprzątanie, pomaganie z produkcją alkoholu oraz nauka. Tak nauka, słyszysz mnie dobrze, miałem przywilej czasu na naukę! jak dobrze rozumiesz już w tym czasie Filip był dziany więc chcąc uczynić mnie osobą edukowaną. Ale jak się zapewnie domyślasz nauka szła mi dobrze do czasu aż się zrobiła nuuuuuuuuuuuuuuuuudna. Matma była całkiem całkiem ale jak już potrafisz robić prawdopodobieństwa to nie ma sensu robienie tego dalej, Języków obcych się nie nauczyłem bo na chuj się uczyć angielskiego kiedy pewnie nawet nie zobaczę anglika czy legendarnego Niemca, Szwaba inaczej, Ponoć to były pokraki co udawały ludzi ale to mała dygresja. Oraz Polski. Ten przedmiot najdłużej mi się podobał dzięki interesującemu nauczycielowi oraz jego wspaniałej maszynie! Magnetowid oraz telewizor! I tak poza nauką filozofii, wierszy szymborskiej czy poprawnej pisowni (ja nadal nie rozumiem na co Ó czy SI ale nic na to nie poradzę że taka jest pisownia albo ch oo to dopiero żmij) mogłem sobie obejrzeć fajne filmy! Plastuś, Pszczółka Maja, Przygody Pana Kleksa w roli głównej Piotr Fronczewski czy Takie C.K dezerterzy. Większość filmów z czasów komuny co pokazuje że pomimo uzyskania wolności w 1989 to Polacy kulturowo poszli w dół inaczej bym widział inne filmy. Ale dobra, ponownie wracając do mojego życia. Kiedy ukończyłem dwunastkę to Papa Filip uznał żem nieuk i lepiej bym się przydał pomagając mu z pracą. i tak zakończyło się moje wczesne dzieciństwo oraz rozpoczęły ostatnie kroki zanim wyruszę w ten podły świat.
Rozdział II 12-16
Rozdział III 18-22
Rozdział IV Teraz
Zawód/stanowisko: Cóż jestem głównie łazikiem ale od czasu do czasu zajmuję się różnymi rzeczami. Przez Rok byłem kurierem a przez parę lat byłem ochroniarzem dla firmy mojego Ojca. Ale zdecydowałem się na bycie Łazikiem bo to jest ryzykowny zawód potrzebny aby zebrać fundusze na Ekspedycje.
Umiejętności, zalety: Jestem człowiekiem majsterkiem! lubię naprawiać rzeczy, tworzyć je, stworzyłem raz nawet własną strzelbę ale niestety ją zgubiłem spierdalając z powierzchni przed monstrami. tęsknie nadal za nią…
Wiem jak się strzela. Idzie mi to całkiem nieźle. Potrafię robić alkohol ale tego się domyślacie. Oraz najlepsze! Pomimo bycia gadatliwym gnomem. Potrafię… Ukryć się… Widzisz jestem tutaj. gdyby do ciebie nie mówił to byś na pewno mnie nie znalazł! Jak to robię? otóż jestem chudy oraz niepozorny. ale to ma swoją cenę.Wady:
No więc trochę sam jestem trochę ślepawy. W sensie mam wadę wzrokową ujemną co zmusza mnie do noszenia okularów.
Dodatkowo nie umiem pływać. I jeszcze czasem za dużo coś powiem
I jestem tak ogólnie trochę mniej wytrzymały od reszty ludzi. ale się trzymam! jeszcze…
Nie wspominając o moim piskliwym głosie nerda. gówniana sytuacja mówię ci. Chcesz brzmieć groźnie i ciebie ludzie obśmiewają. Ja im jeszcze pokażę, mówię ci.Ekwipunek i majątek:
No dobra pora porozmawiać o tym jak bardzo jestem bogaty.
Proszę masz tu moją listę nie będę ci ślęczał nad opisem tego wszystkiego.
Płaszcz (podjebałem na zewnątrz od jakiejś grupy przebierającej się za Wehrmacht przed apokalipsą. czy za armię cesarską. nie wiem ważne że wyglądam w tym nieźle)
Buty (tak samo)
Uszanka
Okulary
Maska Przeciw Gazowa z 5 filtrami
Pałka Teleskopowa
Okulary
500 złoty
Piwo
Trochę prowiantu
Plecak
Notatnik w (którym zapisuję postępy w grze z perspektywy gracza)
Trochę złomu
i nóż.Wygląd: Skoro nie widzisz jak wyglądam to chyba muszę ci opisać mój wygląd co? o masz kolegę? to proszę dam już mu moje zdjęcie o to ja!
a teraz daj mi proszę przejść dalej ja nic nie przemycam!
Oczekiwania gracza względem rozgrywki:: Przygody!